Boston Celtics – Power Ranking ZKNBA 2020/21 (6.)

Boston Celtics – Power Ranking ZKNBA 2020/21 (6.)

Wchodzimy już do ścisłej czołówki naszego Power Rankingu. Tym razem Finaliści Konferencji z minionych rozgrywek, niesieni długimi rękoma rozwijającego się duetu Tatum-Brown, Boston Celtics.

30. Cleveland Cavaliers
29. Oklahoma City Thunder
28. Detroit Pistons
27. New York Knicks
26. Chicago Bulls
25. Sacramento Kings
24. Orlando Magic
23. San Antonio Spurs
22. Charlotte Hornets
21. Minnesota Timberwolves
20. Memphis Grizzlies
19. Washington Wizards
18. New Orleans Pelicans
17. Atlanta Hawks
16. Houston Rockets
15. Indiana Pacers
14. Golden State Warriors
13. Phoenix Suns
12. Utah Jazz
11. Philadelphia 76ers
10. Toronto Raptors
9. Dallas Mavericks
8. Brooklyn Nets
7. Portland Trail Blazers
6. Boston Celtics

Rotacja:

PG: Kemba Walker / Jeff Teague / Payton Pritchard
SG: Marcus Smart / Aaron Nesmith / Carsen Edwards
SF: Jaylen Brown / Semi Ojeleye / Romeo Langford / Javonte Green
PF: Jayson Tatum / Grant Williams
C: Tristan Thompson / Daniel Theis / Robert Williams

trener: Brad Stevens

Nie było w minionym sezonie zespołu, który miałby od Celtics lepszą i defensywę i ofensywę. Czwarte miejsca w obu tych klasyfikacjach pokazują siłę tego kolektywu. Tatum i Brown już są gwiazdami tej ligi – pukają jednak do pokoju z elitą. Fakt, że mają kolejno 22 i 24 lata trochę nam umyka – już stanowią o sile swojego zespołu (czołowego w konferencji), a przecież mają przed sobą jeszcze sporo miejsca na rozwój. Trudno jest tak na prawdę oszacować, jakimi zawodnikami będą w tym nowym sezonie – o ile lepszymi i w jakich aspektach. Brown już w poprzednim sezonie pokazał, jaki skok jakościowy można zrobić w ofensywie. Sama poprawa w średniej punktowej to nie wszystko – ta wynika także ze zwiększonej liczby minut na parkiecie (choć i per36 zanotował progres z 18,1 do 21,6). Poprawił skuteczność za trzy z 34% do 38%, poprawił grę na koźle, ale przede wszystkim wie gdzie być i jak się poruszać bez piłki. Jego gra coraz lepiej otwiera przestrzeń pozostałym, a on sam naprawdę łatwo znajduje się na pozycjach do rzutu. Jednocześnie Jayson Tatum, wchodzący do ligi jako jednowymiarowy strzelec, staje się naprawdę dobrym obrońcą. Dacie wiarę, że jego defensive rating wyniósł 103,5? Według NBA.com to najlepszy wynik wśród zawodników Celtics! (którzy zagrali przynajmniej 20 meczów po przynajmniej 15 minut – żeby wykluczyć ogony, które zagrały kilka minut i wypaczają wyniki) Lepszy niż Smart czy Brown. Wskaźnik ten nie pokazuje do końca, że jest od nich lepszym obrońcą – nie jest. Pokazuje jednak, że z nim na parkiecie zespół traci mało punktów. Według basketball reference na przykład, z Tatumem na boisku rywale zdobywali o 4,7 punktu na 100 posiadań mniej – to także najlepszy wskaźnik w zespole (wyłączając Tacko Falla i jego 33 minuty rozegrane w sezonie). Jedocześnie dalej rozwija swój ofensywny warsztat – miniony sezon był pierwszym w jego karierze, w którym więcej akcji z jego udziałem rozegrał jako kozłujący, niż jako zawodnik off-ball. Jest to wyznacznik tego, jak coraz mocniej grę Celtics na swoje barki bierze Tatum. Mamy więc zespół zbudowany wokół dwóch skrzydłowych, dobrych po obu stronach parkietu. Trochę jak Clippers wokół Leonarda i George’a. Brown i Tatum jednak, nie dość że zdrowsi i roztaczający wokół zespołu lepszą atmosferę, to jeszcze znacznie młodsi i z perspektywą rozwoju. Zastanówmy się jednak, gdzie są Celtics dziś, a nie za kilka lat. Co mamy wokół tego ekscytującego duetu?

YT:Tomasz Kordylewski

Przede wszystkim ściągnięto wzmocnienie tam, gdzie było najbardziej potrzebne – na pozycję centra. Daniel Theis jest zaskakująco dobry, ale żeby przejść przez kolejne playoffowe rundy, potrzeba trochę więcej – przede wszystkim siły i atletyzmu. Theis gra inteligentnie, wie gdzie być i co robić, ale koniec końców taki Bam Adebayo nie miał z nim najmniejszych problemów. Enes Kanter był duży i silny i jest naprawdę niedocenianym obrońcą w post-up, ale taki rodzaj obrony Bostonu nie zadowala. Tu chodzi o obronę wszechstronną – taką właśnie, w której świetny jest też Adebayo. Paradoksalnie najlepszą odpowiedzią na Adebayo ze strony Celtics byłby sam Adebayo. Jest jednak Tristan Thompson, który łata braki. Raz, że jest silny i nie da się łatwo przestawić. Dwa, że nie jest ospały na nogach i jeśli trzeba, wyjdzie wyżej do obrony, w pick’n’rollu nie musi grać tylko dropa. W końcu poza klasycznymi centrami, zdarza mu się z powodzeniem kryć dużych skrzydłowych grających z piłką, jak Giannis, czy LeBron.

YT:Tomasz Kordylewski

Problemem paradoksalnie może być pozycja rozgrywającego. Kemba Walker chyba nigdy nie będzie już zawodnikiem w pełni zdrowym – na to wskazują przynajmniej jego powtarzające się kłopoty z kolanami. Już teraz wiemy, że opuści początek sezonu 2020/21 z powodu rehabilitacji lewego kolana właśnie. Jego zmiennik, Jeff Teague, też najlepsze lata ma już za sobą – czasem opuszcza mecze, ale nawet jeśli nie opuszcza, to miewa spadki formy, nieraz spowodowane kłopotami zdrowotnymi właśnie. Nie chodzi nawet o to, że nie będzie komu kozłować – Tatum z Brownem są w stanie prowadzić grę, zwłaszcza w asyście Marcusa Smarta. Sęk w tym, że rotacja Bostonu na pozycjach obwodowych jest… Dość płytka. Czy w przypadku (dość prawdopodobnych) kłopotów Walkera i Teague’a, tacy gracze jak Langford, Edwards, czy debiutant Nesmith są w stanie udźwignąć duże minuty? Na krótką metę może i tak. Nie jest tak, że to źli zadaniowcy. W porównaniu z innymi ekipami z czołówki, skład Celtów nie wydaje się być jednak przesadnie głęboki.

Ten sezon bardzo znacząco w jego trakcie może odwrócić Danny Ainge. Trade deadline zawsze jest okazją dla aspirujących ekip na dokonanie pewnej korekty, drobnego wzmocnienia składu. Celtics mają jednak do dyspozycji trade exception uzyskane z tytułu oddania Haywarda do Hornets. To około 27 milionów dolarów do wykorzystania na przyjęcie do siebie jakichś kontraktów, których ktoś chce się akurat pozbyć. Za taką cenę można ściągnąć naprawdę porządne wzmocnienie. Na takim poziomie każde wzmocnienie może stanowić o wygranej lub przegranej w potencjalnej serii playoffowej. Zwłaszcza, że na wschodzie zrobiło się ciasno. Obok Celtics, Bucks i Heat, którzy brylowali w minionym sezonie, wciąż są przecież jeszcze Raptors, do gry wkraczają Nets, a znacznie lepsi na poziomie playoffowym stały się takie zespoły jak Wizards czy Hornets. W tym roku droga do Finałów na wschodzie będzie wyraźnie trudniejsza – bardziej wyrównana niż przed rokiem. Jeśli Celtics chcą znów o ten cel powalczyć, może nie wystarczyć bycie tak samo dobrą ekipą. Potrzebny może być wyraźny postęp dwójki liderów. No i to będzie właśnie kluczowe dla tego sezonu w Bostonie.