Chicago Bulls – Power Ranking ZKNBA 2020/21 (26.)

Chicago Bulls – Power Ranking ZKNBA 2020/21 (26.)

30. Cleveland Cavaliers
29. Oklahoma City Thunder
28. Detroit Pistons
27. New York Knicks
26. Chicago Bulls

Nowe porządki szansą na ósemkę?

Kiedy wydawało się, że przerwanie sezonu w połowie marca tego roku nie przyniesie już nic dobrego, to dopiero wtedy w Chicago Bulls miało dojść do największych zmian. Najpierw 13 kwietnia ze stanowiska generalnego menadżera zdjęto po blisko 11 latach Gara Formana, a wiceprezydent John Paxson został przeniesiony na inną posadę.  W tym samym dniu z  Denver Nuggets zatrudniono Arturasa Karnisovasa na stanowisko wiceprezydenta ds. operacji koszykarskich. Z kolei 1 maja oficjalnie nowym GM’em Byków został Marc Eversley, który przybył z Philadelphii 76ers.

Na tym jeszcze nie było końca. 14 sierpnia posadę trenera przestał sprawować Jim Boylen, a w jego miejsce już miesiąc później klub zatrudnił doświadczonego w pracy z Oklahomą City Thunder Billy’ego Donovana.

Te zmiany miały być i są nadal powiewem świeżości w drużynie Windy City, gdzie teraz ma się zacząć zupełnie nowa era.

Bilans 2019-20:  22-43, brak awansu do Playoffs

Chicago Bulls mimo przedwczesnego zakończenia rozgrywek wygrali identyczną liczbę spotkań jak w sezonie 2018-2019. To był również trzeci kolejny sezon, w który nie udało im się wygrać nawet 30 spotkań.

Rotacja:

PG: Coby White / Tomas Satoransky / Ryan Arcidiacono / Devon Dotson
SG: Zach LaVine / Denzel Valentine / Garrett Temple / Adam Mokoka, Zach Norvell Jr.
SF: Otto Porter / Patrick Williams / Chandler Hutchinson
PF: Lauri Markkanen / Thaddeus Young
C: Wendell Carter Jr. / Noah Vonleh / Daniel Gafford / Luke Kornet / Cristiano Felicio / Marko Simonovic

Przyszli: Noah Vonleh (Denver Nuggets), Garrett Temple (Brooklyn Nets),  Patrick Williams(Draft), Marko Simonovic (Draft), Devon Dotson, Zach Norvell Jr.
Odeszli: Kris Dunn, Shaquille Harrison, Max Strus

Arturas Karnisovas – wiceprezydent klubu postanowił podczas tegorocznego pierwszego offseason z Bulls nie robić czystki w szatni i nie wymiatać pół składu. Według K.C. Johnsona z NBC Sports aż 13 z 15 graczy składu, którzy ukończyli poprzedni sezon w połowie marca w barwach Bulls powróciło na obóz treningowy.

Filozofią Litwina jak podaje Johnson, którą zapoczątkował już w Denver jest budowa zespołu poprzez draft i rozwój zawodników. Dzięki temu, że nie przeprowadził zbyt wielu ruchów w cap space na kolejny sezon ma być utrzymane blisko 25-30 milionów $, które mają służyć na podpisanie ciekawego wolnego agenta w 2021.

Już w trakcie niedawnej konferencji prasowej Karnisovas wyjaśnił:

„Jesteśmy bardzo zadowoleni z rotacji, którą mamy. Dołączyli do nas gracze, którzy są uniwersalni. Dodaliśmy sporo zdolności przywódczych, większego doświadczenia do rotacji. I również chcieliśmy zabezpieczyć nieco miejsca w cap room na przyszłe lato, wykorzystać ten sezon by przejrzeć naszą rotację, poddać ją ocenie i zobaczyć jakie będziemy mieli długoterminowe cele po tym sezonie.”

Zmian w tym offseason w Windy City było jak na lekarstwo. Karnisovas sprowadził z Denver Nuggets Noah Vonleha. Podkoszowy ma wziąć udział w obozie treningowym i podpisał roczną niegwarantowaną umowę, a to może oznaczać, że Bulls być może zwolnią dwóch gwarantowanych centrów – Cristiano Felicio (7.5 miliona) oraz Luke’a Korneta (2.25 miliona).

Jedynym nowym graczem Byków na gwarantowanej umowie jest Garrett Temple. Został ściągnięty z Brooklyn Nets, by jak wspomina Karnisovas dodać: „wszechstronność, doświadczenie i przywództwo”. Jako 10-letni weteran będzie najprawdopodobniej dostarczał cenne minuty z ławki.

Nowymi nabytkami Bulls są również 21-letni rozgrywający Devon Dotson i Zach Norwell Jr. Dotson to chłopak rodem z Chicago, niewybrany z draftu z uczelni Kansas. Został podpisany na kontrakcie two-way. Norwell Jr. otrzymał roczny niegwarantowany kontrakt. W NBA rozegrał zaledwie 5 spotkań, dotychczas występował w G-League w afiliacyjnych drużynach Lakers i Warriors. Niewykluczone, że może zostanie zwolniony po campie, w rotacji może być 15 gwarantowanych graczy i 2 na kontraktach two-way.

Draft 2020

Bulls w końcu wybierali w TOP 5. Przed loterią mówiło się, że potrzebują rozgrywającego zdecydowanie bardziej niż kogoś pod kosz. Ostatecznie ich 4 wybór padł na atletycznego skrzydłowego Florida State Patricka Williamsa. 19-latek jest drugim najmłodszym w swojej klasie draftu, ma spory zasięg, jest mobilny i bardzo uniwersalny. Z 44 numerem Bulls wybrali… centra 21-letniego Czarnogórca Marko Simonovicia, grającego na co dzień w lidze serbskiej w KK Mega Bemax. Simonovic ma pozostać na co najmniej rok w Europie.

źródło: YouTube/College Films

Kontuzje

Urazy nie są czymś nowym w Chicago, ale w przerwanym sezonie trener Jim Boylen tym razem zmniejszył liczbę różnych lineupów, z 27 (2018-2019) do 15 w minionych rozgrywkach. Na 66 rozegranych spotkań tylko piątka zawodników wystąpiła w 58 lub więcej meczach. Tylko 50 spotkań w swoim trzecim sezonie zagrał Lauri Markannen. Po 43 spotkania rozegrali podkoszowi Wendell Carter Jr. i Daniel Gafford (debiutant). Bulls pod koszem nie mogli więc w pełni wykorzystać swojego potencjału.

Organizacja chce mimo tego dołożyć starań, by wypracować przedłużenie kontraktu z Laurim Markkanenem. Fin osobiście w ostatnich dniach wypowiadał się o chęci pozostania w barwach Byków.  Tegoroczny sezon będzie dla niego przełomowy. De’Aaron Fox i Jayson Tatum z tego samego draftu podpisali już spore przedłużenia swoich debiutanckich umów.

Sugerowana piątka

PG: Coby White
SG: Zach LaVine
SF: Otto Porter
PF: Lauri Markkanen
C: Wendell Carter Jr.

Cele na sezon 2020-2021

Zawodnicy Bulls jak donosi Darnell Mayberry z The Athletic zauważyli zupełnie inną atmosferę po objęciu stanowiska trenera przez Billego Donovana w porównaniu do Jima Boylena. Sam Zach Lavine, toczący bój z byłym trenerem zauważył ostatnio, że sztab trenerski pojawia się bliżej graczy na treningach, rozmawia z zawodnikami o życiu osobistym, nie tylko o koszykówce, słucha opinii graczy. Czegoś takiego dawno w organizacji podobno nie było.

W Windy City rozpoczyna się bowiem era Donovana, który następuje po dwóch ciężkich sezonach Jima Boylena (39-84). W ciągu 5 sezonów w Oklahoma City Thunder, Grzmoty były zawsze w Playoffs. Ostatnie 4 lata odpadały w pierwszej rundzie, jedynie w rozgrywkach 2015-16 OKC grali finał konferencji z Golden State Warriors, w którym jak pamiętamy prowadzili już nawet 3-1 by przegrać 3-4.

Donovan może się doskonale wpasować w drużynę Byków, dając doświadczenie pracy z młodymi zawodnikami nie tylko na poziomie uczelnianym (2 mistrzostwa NCAA z Florydą), ale również w NBA(60.8% zwycięstw). W pamiętnym minionym sezonie szanse Thunder na awans do playoffs wynosiły niecały procent !!! Donovan się tym nie przejął i stoczył 7-meczowy bój w pierwszej rundzie z Houston Rockets, napędzając im sporej ilości strachu.

Tylko trzech obecnych szkoleniowców może pochwalić się lepszym bilansem od niego – Nick Nurse (72.1% zwycięstw), Steve Kerr (70.9%) i Greg Popovich (67.5%). Prawdziwym testem będzie stworzenie tożsamości dla Bulls, gdzie jest sporo młodych, utalentowanych zawodników, ale każdy potrzebuje odnaleźć swoje właściwe miejsce. Być może dlatego nie robiono wielu zmian, bo uznano, że drużyna powinna zagrać pod skrzydłami innego szkoleniowca niż Jim Boylen, bo chłopaki mają potencjał, który ktoś musi odpowiednio wykorzystać.

Jedynie Zach LaVine, notujący sezon temu średnio 25.5 punktów i spędzający na parkiecie jako jedyny z drużyny ponad 30 minut wydaje się jako jedyny, który nie zaznał regresu w swojej grze. Ostatnie dwa sezony był najlepszym strzelcem drużyny, sprawdzał się bardzo w zaciętych końcówkach spotkań.  Nikt w NBA nie osiągał średnio więcej punktów w ostatnich 2 latach – blisko 25 punktów na mecz, nie będąc powołanym do meczu gwiazd.

Znacznie spadły średnie m.in. Lauriego Markkanena, który przed rokiem był mniej widziany z piłką i mniej akcji przechodziło przez niego, był bardziej shooterem. To jak trener Donovan użyje Fina, będzie wróżyło przyszły sukces Bulls. Również zdrowi Wendell Carter Jr i Otto Porter Jr. mogą wnieść sporo po atakowanej części boiska.

Przełomowy drugi sezon najprawdopodobniej czeka Coby’ego White’a. To on jest na wygranej pozycji startowej wyjściowego rozgrywającego i już zapowiedziano, że nikt bardziej doświadczony na rozegranie nie będzie sprowadzany do Bulls. Liczą, że White podtrzyma dobrą passę sprzed przerwania sezonu.

źródło: YouTube/NBA

Zarówno Karnisovas i Eversley podkreślają, że Chicago Bulls to utalentowany, młody zespół i lepszy niż team, wygrywający tylko 22 spotkania w sezonie. Celem na pewno jest zdecydowana poprawa w ofensywie, w zeszłej kampanii było to niechlubne 29 miejsce pod względem ofensywnego ratingu. Bulls są jedynym zespołem, zajmującym miejsce w ostatniej piątce w efektywności w ataku w każdym z ostatnich 3 sezonów.

Jeśli zdrowie dopisze, to mogliby nawet powalczyć o Playoffs – pierwsze od 2017 roku. Najpierw jednak nowy trener musi poukładać zespół, wykorzystać potencjał i talent jaki drzemie w tym zespole. W zeszłym sezonie Bulls potrafili prowadzić blisko 20 punktami z naszpikowanymi gwiazdami zespołem Lakers czy z Milwaukee Bucks, ale po powrocie na drugą połowę zaczynali trwonić przewagę i przegrywać spotkanie. Oby teraz takich sytuacji było znacznie mniej. Powiem optymizmu został już wlany poprzez zmiany w Chicago, teraz trzeba tylko sprawić, by drużyna wróciła na odpowiednie tory.

źródło: YouTube/ChicagoBulls