Dallas Mavericks – Power Ranking ZKNBA 2020/21 (9.)
Tak się złożyło, że w pierwszej dziesiątce naszego Power Rankingu jest pięć zespołów ze wschodu i pięć z zachodu. Tym piątym na zachodzie są Dallas Mavericks, którzy właściwie mogą być tylko lepsi niż rok temu. Pytanie tylko o ile lepsi?
30. Cleveland Cavaliers
29. Oklahoma City Thunder
28. Detroit Pistons
27. New York Knicks
26. Chicago Bulls
25. Sacramento Kings
24. Orlando Magic
23. San Antonio Spurs
22. Charlotte Hornets
21. Minnesota Timberwolves
20. Memphis Grizzlies
19. Washington Wizards
18. New Orleans Pelicans
17. Atlanta Hawks
16. Houston Rockets
15. Indiana Pacers
14. Golden State Warriors
13. Phoenix Suns
12. Utah Jazz
11. Philadelphia 76ers
10. Toronto Raptors
9. Dallas Mavericks
Rotacja:
PG: Luka Doncic / Jalen Brunson / JJ Barea
SG: Josh Richardson / Trey Burke / Tyrell Terry
SF: Dorian Finney-Smith / Tim Hardaway Jr. / Wesely Iwundu / Josh Green
PF: Kristaps Porzingis / James Johnson
C: Dwight Powell / Maxi Kleber / Boban Marjanovic / Willie Cauley-Stein
Trener: Rick Carlisle
Dallas Mavericks – wraz z rozwojem Luki Doncicia – wchodzą chyba na poziom, na którym sam awans do Playoffów nie będzie ich zadowalał. To duży skok, zważywszy na to, że przed zeszłym sezonem zastanawialiśmy się właśnie, czy stać ich na pierwszą ósemkę. Zespoły pod wodzą młodych, tak szybko rozwijających się zawodników jak Luka zawsze będą trochę niedoszacowane – bo koniec końców nie spodziewamy się po młodym koszykarzu tak dużych skoków jakości. W prasie za Atlantykiem pojawiają się już hipotezy, czy Luka może zostać MVP w kolejnych rozgrywkach. Tak daleko wybiegać chyba nie będziemy (ale szczerze – czy takie zaskoczenie jest wykluczone?) – zastanówmy się natomiast, czy Mavericks stać na wejście poziom wyżej, a więc, powiedzmy, do Finałów Konferencji.
Tym, co odróżnia drużyny elitarne od dobrych na poziomie statystycznym, jest wysoki poziom zarówno w ratingach defensywnych, jak i ofensywnych. Od czasów Pistons 2004, mistrzostwo zawsze zdobywa zespół, który jest w top 10 efektywności ofensywnej jak i defensywnej. Cóż, prawie – w międzyczasie trzy zespoły mistrzowskie w jednej z kategorii zajmowały 11. pozycję (szkoda, bo byłaby to piękna statystyka). Pistons zdobyli swój tytuł z 18. ofensywą w ligowej stawce – za to przy drugiej najlepszej defensywie (zaraz za Spurs). Jaki ma to związek z Mavericks? Klub z teksasu w minionym sezonie był zdecydowanie najlepszą ofensywą (o 1,6 punktu na 100 posiadań nad LAC), ale dopiero 18. defensywą. Co więc trzeba poprawić, by wejść na poziom wyżej? Nasuwa się samo.
Co zrobili mavericks, by poprawić się po bronionej stronie parkietu? O ile trzon zespołu pozostał ten sam, o tyle kilku zawodników sprowadzono i to z wyraźną chęcią wzmocnienia defensywy. Przede wszystkim minuty Setha Curry’ego w dużej mierze przejmie Josh Richardson. Gość, który poza tym, że stwarza jakieś tam zagrożenie jako strzelec, jest też naprawdę dobrym indywidualnym obrońcą. Miniony sezon w Sixers nie był w jego wydaniu tak udany, ale rankingi ESPN za sezon 2018/19 umiejscawiały go na 5. miejscu wśród rzucających obrońców w statystyce Real Defensive Plus-Minus (Player’s average impact on his team’s defensive performance, by the points allowed per 100 offensive possessions). To didaskalia – najważniejszy jest fakt, że pojawia się w rotacji obrońca na pozycjach obwodowych. W minionych rozgrywkach najczęściej ogrywane duety na pozycjach 1-2 w Mavs to Doncic + Curry albo Hardaway. O ile ten drugi ku zaskoczeniu wielu kibiców radził sobie w defensywie całkiem przyzwoicie, o tyle Curry nie jest materiałem na obrońcę. Doncic to potrafi, ale jako trener nie chcesz zmuszać swojego lidera (i to z taki wysokim usage%) do krycia najlepszych obwodowych rywali. Wolisz dać mu trochę odpocząć, a nie grać na pełnej intensywności po obu stronach. Można zżymać się: co to za lider, jak nie daje z siebie wszystkiego po obu stronach. Ale bądźmy realistami – mało kto jest w stanie prowadzić ofensywę w każdej akcji przez własne ręce, jednocześnie zasuwając z tyłu przy najlepszych zawodnikach przeciwnika. Richardson to gość, którego będzie można wrzucić na rywala – gość, którego brakowało trenerowi Carlisle. W końcu można wokół Luki ustawić dwóch dobrych defensywnie wingmanów; ustawienia Luka, Richardson, Finney-Smith powinny fajnie grać. No i przy okazji J-Rich nie jest ułomkiem w ataku i jest w stanie dostarczyć kilkanaście punktów. Sam fakt, że sprowadzenie Richardsona umożliwia używanie Tima Hardaway’a jako dostarczyciela punktów z ławki jest bardzo cenny. Zyskuje na tym głębia składu.
Fajnym wzmocnieniem jest też dodanie Jamesa Johnsona. Słynny karateka najlepsze lata niewątpliwie ma już za sobą – nie zmienia to faktu, że może dać zespołowi sporo. Nie, żeby był świetny w jakimś elemencie gry – w wielu jest jednak niezły, co jest sporą wartością. To dobry, inteligentny obrońca na pozycjach 3-5, silne ciało do wrzucenia na parkiet, jednocześnie umiejący świetnie podać (3,8 asysty jako nominalny center przy 24 minutach na mecz w Minnesocie!) a i coraz lepiej przymierzyć zza łuku. Jak wcześniej – żadnej z tych rzeczy nie robi wybitnie i ma swoje ograniczenia. Ale taki szwajcarski scyzoryk z ławki dale trenerowi Carlisle wiele możliwości.
Wciąż jednak ani słowa o Donciciu i Porzingise. Nie da się ukryć, że od zdrowia tego drugiego będzie sporo zależało. W minionych rozgrywkach opuścił ponad 20 spotkań – w tym trzy kluczowe w przegranej z Clippers serii playoffowej. Już teraz wiemy, że Kristaps opuści początek rozgrywek. Oczywiście, jego kilkanaście rzutów, które oddaje w meczu, można rozdysponować pomiędzy innych zawodników. Żaden z nich nie będzie ich jednak oddawał z takiego przewyższenia jak Łotysz. Fakt, że jumpshot Porzingisa oddawany jest z ponad 220-centymetrowego ciała to duży atut. Zwłaszcza w połączeniu z faktem, że jest on sprawnym catch’n’shooterem. Wyprowadzaniu go do pozycji rzutowej po zasłonie to jak gra na kodach. A zasłony ma kto stawiać – Dwight Powell to idealne spoiwo pomiędzy dwoma europejskimi liderami. Tam, gdzie Porzingis stworzy przestrzeń swoim shootingiem, tak Powell zroluje po zasłonie. Było w zeszłym sezonie wielu graczy, którzy zdobywali od Powella więcej punktów przy ścięciu po zasłonie. Niewielu jednak skuteczniejszych – tylko pięciu zawodników (którzy grali przynajmniej dwa takie posiadania na mecz) zdobywało więcej punktów w przeliczeniu na posiadanie. Pick’n’roll na linii Doncic-Powell to potężna broń – a może być potężniejsza, wsparta shootingiem i ewentualnym pick’n’popem Porzingisa.
Powell świetnie też uzupełnia w defensywie Porzingisa. Z racji na swój absurdalny wręcz wzrost, Kristaps jest skutecznym obrońcą obręczy. Ma jednak problem, kiedy jego szczudłowate nogi muszą wyjść wyżej. W tym nieźle radzi sobie zwinniejszy, ale przy okazji atletyczny i silny Dwight Powell. Zmiana krycia bez piłki w taki sposób, by to Porzingis zostawał niżej sprawia, że ta przeciętna defensywa Mavs nie jest fatalną defensywą.
Mavericks nie mogą być w nadchodzącym sezonie słabsi. Nie stracili jakości – najpoważniejsi straceni w offseason zawodnicy to Seth Curry i Delon Wright. Ci zostali jednak zastąpieni bardziej wszechstronnymi koszykarzami. Dodano obrońców, jak wspomniani Richardson i Johnson, ale też Wes Iwundu. Luka Doncic może się tylko rozwijać. Jedynym zagrożeniem jest Porzingis, który może opuścić więcej meczów niż przed rokiem. Słabsi jednak nie będą. A przecież już byli mocni.