Warriors wyrównują serię, Wolves urywają mecz po dogrywce, Knicks bliscy awansu!
Wrócili! Po tym, jak Sacramento Kings wygrywali już 2-0 w serii z obrońcami tytułu, rywalizacja przeniosła się do San Francisco, gdzie wynik wrócił do stanu remisowego. Mało jednak brakowało, a Warriors musieliby odrabiać stratę 1-3 na parkiecie rywali. Wystarczyło, żeby Harrison Barnes trafił rzut w ostatniej sekundzie. Łatwo jednak powiedzieć – nie miał czystej pozycji, rywale zrobili dobrą robotę w obronie w tym posiadaniu:
CLE – NYK – 93:102 [1-3]
SAC – GSW – 125:126 [2-2]
BOS – ATL – 129:121 [3-1]
DEN – MIN – 108:114 [OT] [3-1]
Przez większość czwartej kwarty żadna z ekip nie była w stanie uciec na odległość większą niż 5 punktów. Na dobrą sprawę w każdej chwili dwie celne trójki mogły obrócić losy meczu. Kings do końca byli w grze dzięki trafieniu za trzy De’Aarona Foxa i pudle Stepha Curry’ego na kilkanaście sekund przed syreną końcową. Jeśli nie widziałeś, warto nadrobić te ostatnie minuty:
Wspomniany Steph Curry spudłował swój ostatni rzut, co mogło się źle skończyć, ale koniec końców to on trafił wcześniej najwięcej, bo 11 rzutów z gry, zdobywając 32 punkt, 5 zbiórek i 4 asysty. Mecz stał pod znakiem jego pojedynku z De’Aaronem Foxem, który uzbierał dla Kings 38 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst:
Po meczu zawieszenia do gry wrócił Draymond Green i na parkiet wszedł z ławki rezerwowych. Rozegrał jednak bardzo udane 30 minut, w czasie których zanotował 12 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst, dając też bardzo dużo w defensywie:
Trenerzy Steve Kerr i Mike Brown to w dalszym ciągu dobrzy koledzy:
Nie udało się Denver Nuggets zakończyć wynikiem 4-0 serii z Minnesotą Timberwolves. Leśne Wilki wyrwały sobie czwarty mecz, choć dopiero po dogrywce. Niewiele jednak brakowało, a do dogrywki by nie doszło – Nuggets bardzo dobrze poradzili sobie w obronie w ostatniej akcji Anthony’ego Edwardsa:
Na przestrzeni całego meczu Anthony Edwards wypadł jednak świetnie. To on był najlepszym strzelcem zespołu z dorobkiem 34 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst:
Wysokie zdobycze punktowe Nikoli Jokicia jakoś nie służą Nuggets. Tym razem zdobył on aż 43 punkty, dokładając 11 zbiórek i 6 asyst, a mimo tego meczu nie udało się wygrać. Znacznie łatwiej szło Nuggets w meczach, w których Joker notował linijki bardziej zbliżone do 20-10-10. Ciekawe:
New York Knicks niespodziewanie (przynajmniej dla mnie, wielu z Was stawiało na Knicks w tej serii) prowadzą już 3-1 i są o jedną wygraną od awansu do drugiej rundy Playoffów. Ofensywa Cleveland Cavaliers kompletnie nie działa, a Mitchell Robinson z Juliusem Randle nieźle radzą sobie z podkoszowymi Cavs, którzy mieli stanowić wielką przewagę. Cóż, Randle może nieco mniej… Zdobył on tylko 7 punktów i w czwartej kwarcie siedział on na ławce, podczas gdy po boisku biegał szybszy i sprawniejszy Obi Toppin. Brawo Thibs.
Knicks mieli innych bohaterów. Byli nim Jalen Brunson, który po raz kolejny był pełnoprawnym liderem tej ekipy z dorobkiem 29 punktów, 6 zbiórek i 6asyst, oraz RJ Barrett, który wymiernie pomógł Brunsonowi w ataku, zdobywając 26 punktów (pomimo 'skuteczności’ 0/6 za trzy):
Celtics wrócili na właściwe tory i wygrali kolejny mecz przeciwko Atlancie Hawks, zbliżając się na 1 zwycięstwo do awansu do drugiej rundy. Po 31 punktów zdobyli Jayson Tatum i Jaylen Brown, prowadząc zespół do tego sukcesu:
Kontrowersyjna sytuacja miała miejsce już po meczu, kiedy to Dejounte Murray prowokacyjnie zahaczył barkiem sędziego tego spotkania. Niby nic, ale wiemy, że sędziemu przysługuje nietykalność, więc ciekawe, czy liga jakoś zareaguje:
Śpiewać każdy może kochani, miłego poniedziałku: