Kristaps Porzingis niezadowolony ze swojej roli w Dallas

Kristaps Porzingis niezadowolony ze swojej roli w Dallas

Kristaps Porzingis niezadowolony ze swojej roli w Dallas
(Photo by Jeff Haynes/NBAE via Getty Images

Jak donoszą źródła ESPN, Kristaps Porzingis jest wyraźnie sfrustrowany swoją obecną sytuacją w Dallas Mavericks i jest przekonany, że jego rola w drużynie powinna być znacznie większa.

Nie tak to miało wyglądać. Kiedy Kristaps Porzingis ku zaskoczeniu całej ligi znalazł się niespodziewanie w Dallas, wydawało się, że na Zachodzie może rosnąć nowa potęga. Łotysz miał być świetnym uzupełnieniem dla Luki Doncica, a Mavs mieli na stałe wrócić do czołówki konferencji. Sam Porzingis postrzegał ten transfer jako szansę na stworzenie jednego z najlepszych duetów ligi, w którym na zmianę z Luką sialiby postrach w szeregach rywali.

I choć w ich pierwszym wspólnym były faktycznie takie momenty, to z czasem ta wizja miała coraz mniej wspólnego z rzeczywistością. Nawracające problemy zdrowotne Kristapsa i idący za tym regres, połączone z wejściem Doncica na poziom MVP sprawiły, że rola Łotysza w tym sezonie wyraźnie zmalała. To z kolei nie za bardzo przypadło mu do gustu. Zapytany o to, jaka jest jego rola w obecnym zespole, Porzingis stwierdził dzisiaj wprost:

„Dobre pytanie. Jak się czuję? Całkiem nieźle. Starałem się pracować i grać twardo. Robię co do mnie należy, słucham zaleceń trenerów i wykonuję swoje zadania. Staram się skupiać na tym, nad czym mam kontrolę i nie analizować wszystkiego za dużo. Chcę stać się silniejszy fizycznie i koszykarsko i zamierzam pracować nad tym całe lato, a reszta rozwiąże się sama.”

Kristaps Porzingis

To nie jest pierwszy taki przypadek. Śledząc wypowiedzi Łotysza w trakcie sezonu regularnego można było zauważyć, iż nie jest do końca zadowolony. Wielokrotnie zarzucał brak odpowiedniego dzielenia się piłką. Jak podkreśla Tim MacMahon z ESPN, Porzingis nie może się pogodzić z tym, że stał się tylko jedną z opcji w zespole, zamiast mieć podobny status w drużynie, co Doncic. Panowie zresztą podobno nie są najlepszymi przyjaciółmi, o czym przed playoffami wspominał Mark Cuban.

Niestety jednak Porzingis, w przeciwieństwie do Doncica, nie potrafi swoich gwiazdorskich ambicji potwierdzić na boisku. W świeżo zakończonej serii z LAC, skrzydłowy notował zaledwie 13 pkt i 5 zb na mecz (przy 221 cm wzrostu!). Trafiał przy tym poniżej 30% zza łuku. Jasne, gdyby dostał od trenera więcej posiadań, te statystyki byłyby lepsze. Niestety Kristaps nie pokazał w tej serii niczego, co mogłoby skłonić do takiej decyzji Ricka Carlisle’a. Defensywnie wyglądało to podobnie – Paul George wprost sugerował po pierwszych meczach, że Dallas nie ma żadnego obrońcy pod koszem.

Największym problemem pozostaje jednak nie tyle gra, co pensja Kristapsa. Mavericks zainwestowali w Łotysza olbrzymie pieniądze zanim ten tak naprawdę zdążył w ogóle pokazać się na parkiecie. W lipcu 2019 roku Porzingis otrzymał ofertę 5-letniego przedłużenia kontraktu w wysokości 158 mln dolarów. W ten sposób zarobi za dwa następne sezony odpowiednio 31 i 33 mln. Na rozgrywki 2023/24 ma dodatkowo opcję gracza na 36 mln. Za obecny sezon zarobił on więcej niż Giannis Antetokounmpo, Bradley Beal, Jamal Murray, czy Jaylen Brown.

Ponadto wskutek właśnie transferu Porzingisa, Mavs nie mogą wymienić żadnych pierwszorundowych picków przed 2025 rokiem. Dlatego też znalezienie nowego miejsca dla skrzydłowego będzie ekstremalnie trudne. W Dallas próbowali tego już przy okazji trade deadline, bez żadnego skutku.

W tym wypadku najlepszym rozwiązaniem dla zawodnika będzie spełnienie swojej obietnicy. Niech ciężko przepracuje lato, a wtedy (jeśli tylko pozostanie zdrowy), będzie mógł udowodnić wszystkim, że za szybko go skreślili. Bo jeśli dalej będzie grał tak, jak w tegorocznych playoffach, to jego rola tylko zmaleje.