Kto nie lubi Stephena Curry’ego?

Kto nie lubi Stephena Curry’ego?

Czy wszyscy kochają gwiazdę Warriors? Według pewnej książki, nie. Stephen Curry podobno irytuje najbardziej prominentne postacie ligi.

Ostatnio na naszej stronie ukazał się tekst, który przypomniał wszystkim, że nie należy lekceważyć Stephena Curry’ego. Gwiazdor Warriors ostatnimi czasy zresztą sam zaczął nam uświadamiać, że wciąż jest jednym z najlepszych koszykarzy na tej planecie. Z formą trafił idealnie, bo tuż przed playoffami – prowadzi zespół do masy zwycięstw, zdobywa dużo punktów na dobrej skuteczności i przede wszystkim, znów jest niesamowicie fun-to-watch.

Drużyna z Oakland na przestrzeni ostatnich sezonów zdobyła równie wielu fanów, co hejterów. Nie wszystkim podoba się fakt, że drużyna ta zaczęła się cieszyć tak dużą popularnością, za którą stoi zresztą poziom sportowy. Nasze postrzeganie jednak, jako kibiców, jest stosunkowo wąskie – wszystko, co możemy poddać ocenie i ewentualnie określić jako coś 'drażniącego’ czy 'nielubianego’, to wyczyny boiskowe i ewentualnie szczątkowe doniesienia spoza parkietów.

Okazuje się jednak, że sam Stephen Curry zaskarbił sobie niechęć nie tylko wielu postronnych kibiców. Marcus Thompson, który jest autorem książki pod tytułem Golden: The Miracolous Rise of Steph Curry, zwraca jednak uwagę na aspekt stricte kuluarowy. Na łamach programu The Big Lead with Jason McIntyre, Thompson właściwie wprost wspomniał o niechęci pewnych gwiazd ligi do osoby Curry’ego:

Myślę, że gdybyś ich (graczy) zapytał, a oni byliby szczerzy, to powiedzieliby, że nie pasuje im cały ten hype który otrzymuje Curry. Wydaje mi się, że jeśli spośród nich wszystkich ktoś rzeczywiście nie lubi Stepha Curry’ego, to jest to Russel Westbrook. On po prostu nie pokazuje takich rzeczy. Nie chodzi (personalnie) o Stephena, chodzi o coś większego.”


On i LeBron, myślę, że powiedzieli by coś w stylu – Wiesz, lubię Stepha, jesteśmy w stanie ze sobą pogadać. Jest jednak coś w tym, że zaognia ich cała atencja, którą zgarnia Curry. Dlatego też chcieliby ten szum wokół niego przytłumić.”

Bardzo ciekawy jest fakt, że Thompson nie wspomina o cechach charakteru Curry’ego, które kazałyby go nie lubić, a wskazuje na 'coś większego’. Mówimy o gwiazdach, ambitnych ludziach – mogą mieć oni problem z tym, że ktoś jest bardziej doceniany, zyskuje więcej atencji. Curry potrafi sprawiać na parkiecie wrażenie aroganckiego, głównie przez swój styl gry, ale także mowę ciała. Nie jest jednak tak, że nie obchodzi go negatywna aura, która zaczęła go otaczać:

To nie jest do końca zrozumiałe dla Stepha, dlaczego miałby występować jakikolwiek konflikt. On lubi LeBrona, respektuje go. Myśli sobie – czy skoro cały świat nas w jakiś sposób stawia naprzeciw siebie, to czy rzeczywiście musi być między nami jakaś pogarda?”


To pytania siedzi z tyłu głowy Curry’ego – Dlaczego mnie nie poważasz, skoro właściwie od zawsze byłem pełen szacunku do tego co robisz? Jest tutaj ciekawa dynamika i nie chodzi tylko o LeBrona. Steph chce być respektowany przez wszystkich tych gości – na to długo pracował. Żeby mogli powiedzieć mu – jesteś jednym z nas. Na ten moment sprawy wyglądają inaczej”

Wszystko to, co mówi Marcus Thompson, wydaje się delikatnie wyolbrzymione.

Nam, kibicom oglądającym pewnego siebie Curry’ego na parkiecie, nie przyszłoby do głowy, że myśli gracza mogą zaprzątać tego typu problemy. W ustach Thompsona brzmi to trochę jak licealna drama, więc należałoby przyjmować tego typu wypowiedzi z dużym dystansem – niezaprzeczalnie jednak, tego typu psychologiczne smaczki od autora książki na temat samego gracza, muszą mieć jakiekolwiek relacje z rzeczywistym stanem umysłu gwiazdy ekipy z Oakland.