Chcesz oglądać PLK, ale nie wiesz jak? 🥺
Za darmo, na żywo w SUPERBET! 😁

superbet logo
Sprawdź
Michał Jankowski, prezes Czarnych: Budżet? Sporo poniżej 5 mln zł. Nie stać nas na Borowskiego

Michał Jankowski, prezes Czarnych: Budżet? Sporo poniżej 5 mln zł. Nie stać nas na Borowskiego

Michał Jankowski, prezes Czarnych: Budżet? Sporo poniżej 5 mln zł. Nie stać nas na Borowskiego
Materiały prasowe / Czarni Słupsk / Na zdjęciu: Michał Jankowski

Nasz budżet jest w dolnej części tabeli wszystkich drużyn grających w ORLEN Basket Lidze. Nie chcę niczego robić na kredyt, ponieważ takie działanie ma krótkie nogi. Kontraktowanie kogoś bez pokrycia w budżecie jest dla mnie drogą donikąd. Nie chcę zadłużać klubu – mówi Michał Jankowski, prezes Czarnych Słupsk.

Karol Wasiek: Michał Michalak złożył we wtorek wypowiedzenie i opuścił drużynę. Jak pan skomentuje jego odejście? Czy próbowaliście go zatrzymać?

Michał Jankowski, prezes Icon Sea Czarnych Słupsk:
Zatrudniając Michała Michalaka wiedzieliśmy na co się godzimy. Była opcja odejścia do klubów zagranicznych. Próbowaliśmy go zatrzymać. Jednak nasza kontroferta nie miała szans na zatrzymanie reprezentanta kraju w konfrontacji z takim klubem jak PAOK Saloniki. Coś się kończy, a coś zaczyna. Cieszymy się, że przez 20 kolejek mogliśmy oglądać grę Michała w naszym klubie. Życzymy mu dalszego rozwoju sportowego oraz dobrych występów w kadrze Polski.

Czy może pan zdradzić, jaka była formuła jego kontraktu?

Jak wspomniałem wyżej – miał opcję odejścia do klubów zagranicznych. Dla naszego klubu było to nobilitacją, że zawodnik takiego formatu zainteresował się nami i mimo wszystko zagrał przez 2/3 sezonu.

Co dalej? Czy jest pomysł wzmocnienia zespołu przed kluczową fazą sezonu w ORLEN Basket Lidze?

Po odejściu Michała Michalaka musimy w jakiś sposób załatać tę dziurę, chociaż nie jest to łatwe, kiedy odchodzi z zespołu reprezentant kraju. Być może pojawi się nawet dwóch nowych zawodników? Cały czas walczę o to, by jeszcze na końcówkę sezonu poszerzyć budżet i dodać nam jakości sportowej. Jest tylko jedna sprawa: nie chcę niczego robić na kredyt, ponieważ takie działanie ma krótkie nogi. Kontraktowanie kogoś bez pokrycia w budżecie jest dla mnie drogą donikąd. Nie chcę zadłużać klubu.

Jaki jest status Daniela Szymkiewicza?

Formalnie dalej jest naszym zawodnikiem, ale z informacji, które uzyskałem dalej szuka nowego klubu. Na tym chciałbym zakończyć ten temat.

Czy prawdą jest, że Kacper Borowski był oferowany Czarnym Słupsk?

Tak. Były prowadzone nieformalne rozmowy. Kwoty, które się tam pojawiły, wywołały jednak jedynie uśmiech na mojej twarzy. Oczywiście z punktu widzenia marketingowego i sportowego byłby to strzał w dziesiątkę, ale w tym momencie nie stać nas na jego zatrudnienie.

Czy w tym sezonie był moment, w którym myślał pan o zwolnieniu Mantasa Cesnauskisa?

Kiedy mieliśmy serię porażek – w słabym stylu – pojawiła się spora nagonka ze strony kibiców i mediów. Próbowano wywierać na mnie presję. Na szczęście sam podejmuję wszystkie decyzje i nie było takiego pomysłu. Gdybym kierował się emocjami, to – w ostatnich sezonach – zwolniłbym trenera już kilkukrotnie. Ja doskonale wiem, z jakim materiałem ludzkim pracuje na co dzień Mantas Cesnauskis, jakie są problemy kadrowe, treningowe itd. Zawsze też pamiętam o drugiej stronie medalu. Pisałem o tym w mediach społecznościowych. Z Mantasem przeżyliśmy kilka wspaniałych lat. Jest ważną częścią tego projektu. To też dzięki niemu jesteśmy w tym miejscu. Nie mogę zwolnić człowieka, który wykonuje profesjonalnie swoją robotę, jest zaangażowany i poświęca się w 100 procentach.

Czy ewentualny brak Czarnych Słupsk w fazie play-off będzie dużą porażką?

Trudno jednoznacznie powiedzieć. Faktycznie taki cel postawiliśmy sobie przed sezonem, ale nie zawsze życie układa się po naszej myśli. Uważam, że – wbrew wielu opiniom kibiców – nie można tego sezonu uznawać za stracony. I to z kilku względów.

Jakich?

Po pierwsze: w lutym zagramy w Pucharze Polski, co jest dużym osiągnięciem, patrząc na to, co dzieje się w ORLEN Basket Lidze. Ścisk w tabeli jest niesamowity, każdy może ograć każdego. Jest sporo niespodzianek. Nam udało się być w pierwszej ósemce na koniec I rundy zasadniczej, co uważam za spory sukces. Po drugie: gra w fazie play-off nadal jest sprawą otwartą. Mamy swoje szanse i będziemy walczyć do ostatniej kolejki. Nie rzucamy białego ręcznika. Co więcej: uważam, że zwycięstwo z Treflem Sopot, jednym z kandydatów do mistrzostwa, dodało nam wiary we własne umiejętności. Zostało jeszcze sporo grania. Wszystko jest możliwe. Jeśli jednak nie dostaniemy się do fazy play-off…

To?

Może będzie małe rozczarowanie, ale nie porażka. Myślę, że warto też kibicom przedstawić kwestie budżetowo-sponsoringowe. Należy podkreślić, że Energa z grupy ORLEN została naszym sponsorem strategicznym na ten sezon, a nie tytularnym. Proszę mi wierzyć, że to ogromna różnica. Nasz budżet jest w dolnej części tabeli wszystkich drużyn grających w ORLEN Basket Lidze. Uważam, że każde miejsce powyżej 16. jest dla nas – mimo wszystko – osiągnięciem.

Czy Czarni Słupsk mają budżet na poziomie 5 mln złotych netto?

Nie, sporo nam do tych 5 mln brakuje, dlatego mówię, że nasz budżet jest w dolnej części stawki Orlen Basket Ligi. Nie stać nas na wielkie zmiany w trakcie rozgrywek, przesunięcia i zwolnienia. Każdą złotówkę oglądamy po kilka razy. Każdy aspekt wydatków w klubie jest bardzo dokładnie analizowany. Łącznie z wyjazdami, hotelami, wyżywieniem i innymi rzeczami, które powinny funkcjonować na tym poziomie.

Czy Energa w kolejnym sezonie może zostać sponsorem tytularnym?

Należy pamiętać, że to jest spółka skarbu państwa, a w ostatnim czasie doszło do zmian na scenie politycznej. Trwają przetasowania w radach nadzorczych i zarządach wielkich koncernów. Jest za szybko, by prowadzić takie rozmowy. Na razie to duży znak zapytania. Ja oczywiście prowadzę wstępne rozmowy, nie składam broni, bo jestem zdania, że potrzebujemy dużego, silnego partnera, by zaistnieć na koszykarskiej mapie Polski.

Jak wygląda sytuacja na linii klub – miasto Słupsk?

W Słupsku od trzech lat jest realizowany program „3×1,5 mln złotych”. On się skończy w bieżącym sezonie.

I? Co dalej?

To jest bardzo dobre pytanie. Nie wiem, co będzie dalej. Stoimy w rozkroku. Tak naprawdę trzeba byłoby tę sprawę skierować do słupskich samorządowców i im zadać pytanie, czy nadal chcą oglądać koszykówkę w Słupsku na poziomie ORLEN Basket Ligi. Trudno jest budować zespół i kontraktować zawodników bez wiedzy, co będzie w kolejnych latach. Ja na pewno tego nie zrobię, bo to byłoby działanie na szkodę spółki i zwyczajnie głupota. Najwyżej spasujemy. Nie wyobrażam sobie gry w PLK bez silnego partnera, jakim jest miasto Słupsk. Z drugiej strony, jest to nasz wspólny projekt, przed 6 laty dostaliśmy zielone światło od Pani Prezydent oraz Rady Miasta, więc czekam na stosowne deklaracje.

Prowadzicie rozmowy?

Tak, ale należy pamiętać, że w kwietniu są wybory samorządowe. Nikt tego nie wie, jaka będzie wyglądała słupska rada miejska i prezydium.

Zapytam wprost: czy pan ma w sobie jeszcze tyle energii, by dalej to ciągnąć i budować słupską koszykówkę?

Wielokrotnie zadaje sobie to pytanie. Nie ukrywam, że z wielką dumą – jako słupszczanin – patrzę na to, co udało się zrobić w ostatnich sześciu latach. Najpierw było 3. miejsce w I lidze, później 2., a w trzecim sezonie awansowaliśmy do ekstraklasy. W tym czasie np. nasi sąsiedzi Kołobrzeg czy Koszalin nadal są na poziomie środka I ligi, daleko im do ekstraklasy. Marzą o tym, by awansować. Nam udało się to zrobić, mimo nie aż tak dużych możliwości finansowych. Później był świetny sezon w roli beniaminka. I to jest nasze przekleństwo. Oczekiwania kibiców są przez to mocno rozbudzone. Mówią, że to tak zawsze powinno być. A trzeba twardo stąpać po ziemi. Uważam, że – dla tego miasta – sam fakt gry w ORLEN Basket Lidze jest dla nas dużym wyróżnieniem.

Czy czuję się wypalony? Czasami mam takie myśli: „po co to ciągnąć, poświęcać swoje życie prywatne, skoro ta praca wywołuje tylko hejt i rozczarowanie wśród ludzi dookoła”. Uważam, że ci ludzie nie potrafią logicznie kalkulować i myśleć. Proszę spojrzeć na sytuację w lidze i budżety innych klubów. Negatywne komentarze i hejt na mnie mocno wpływają. Proszę mi wierzyć, że ja mam co w życiu robić, prowadzę swój prywatny biznes, który wymaga sporo czasu. Być może przyjdzie taki moment, że zrezygnuję i obiorę inną drogę, pytanie tylko czy będzie to w czerwcu 2024 czy nie.

Jak pan podchodzi do koszykówki? Gdzie jest ulokowana w pana hierarchii?

To moja pasja, ale też tylko część życia. Tak naprawdę cała moja rodzina jest zaangażowana w ten projekt, by na końcu dnia – tymi skromnymi siłami – miał on ręce i nogi. To nam się w miarę udaje, choć zdaję sobie sprawę z tego, że są pewne niedociągnięcia. Ale etap „umierania” za koszykówkę mam już za sobą.