Łoziński. Słów parę przed playoffs 1.

Łoziński. Słów parę przed playoffs 1.

Szykuje się bardzo dobre rozgrywki posezonowe. Pary są wymarzone, przynajmniej dla mnie i liczę na dobre mecze, zwłaszcza że zaczynają się o świetnych godzinach. Dziś cztery pary , które rozpoczynają rywalizację wieczorem. Jutro reszta. Zapraszam.

Denver vs Jazz.

Według mnie nie ma w tej parze zdecydowanego faworyta, mimo że  sezonie zasadniczym Denver wygrali wszystkie trzy spotkania. Liczę na długą i zacięta rywalizację obfitującą w rewelacyjne gry.  Daje pierwszeństwo Bryłkom bo mają Jokicia, który jest lepszy niż jakikolwiek gracz Jazz. Jego wyjścia za łuk będą zmuszały Utah do modyfikacji obrony, bo Gobert wyciągany tak daleko całkowicie straci swoje atuty i otworzy autostradę pod kosz dla skrzydłowych i obwodowych obsługiwanych podaniami przez Nikolę. Jokić w tym sezonie przeciwko Jazz notuje 29.3 pkt., 12.0 zbiórek i 9.0 ast. co uwidacznia problemy Jazz z kryciem go. Ponadto ofensywnie Jazz są łatwiejsi do zastopowania. Mocne ograniczenie Mitchella, a Denver maja ku temu ludzi, zdecydowanie niweluje ofensywną moc Nutek. Można też pozwolić Donovanovi uwierzyć, że jest Jordanem i dać grać indywidualnie utrudniając mu podania do kolegów. Nie jestem do końca przekonany czy można osiągnąć sukces w playoffs grając nim jako pierwsza opcją w ataku, ale jest młody i może okazać się, że da radę. W PO bardziej niż dotąd bolesny będzie brak Bogdanovicia. Nie wierzę też w moc Conleya, którego uważam za mocno przereklamowanego i przepłaconego zawodnika, mimo to jego brak przez, najprawdopodobniej pierwsze trzy gry, dodatkowo osłabia pozycje Jazz. Jeśli Jazz przesunął do pierwszej piątki Clarksona, to wówczas może zabraknąć im tego wielce pożądanego impulsu z ławki. Z drugiej strony to PO i ławka nie ma aż takiego znaczenia, a JC może naprawdę poważnie zaleźć za skórę obronie DN, która nie należy do specjalnie dobrych. Brak Eda Davisa, nie jest aż tak istoty, ale również będzie odczuwalny. Denver w ataku mają czym postraszyć bo jest Murray, Jokic, Millsap i jest eksplodujący w Orlando Porter Jr. Ciekaw jestem czy minuty dostanie Bol podczas gry o stawkę, nie tylko w końcówkach rozstrzygniętych gier. Bardzo istotna rolę będzie odgrywał MPJ. W Jazz nie ma nikogo, kto może go dobrze pokryć. Jego postawa będzie decydująca, musi grać  swoje izolacje, ścinać i sypać trójki, ale musi też bronić o niebo lepiej niż robił to do tej pory. Jeśli utrzyma liczby z RS w Orlando, a Denver zaczną grać mocną defensywę Jazz nie mają czego szukać w tym pojedynku i dostana szybkie baty. Stawiam na 4:2 dla Bryłek.

Toronto vs Nets

Zdecydowanym faworytem są Raptory, aczkolwiek grający ultra zespołowa koszykówkę, oparta na nikomu nieznanych graczach Nets mogą spokojnie urwać jeden mecz. Są groźni, może nie jak tygrys, ale jak żbik. Będą wjeżdżać pod kosz, będą rozrzucać piłkę do strzelców, będą stawiać zasłony, walić trójki, napędzać kontry, a LeVert będzie gwiazdorzył. Jest Harris i Cabarrot trafiający trójki, jest Allen pod koszem,  generalnie jest kim troszkę postraszyć i może to wszystko zaskoczy i da jedną wygraną. Po stronie Toronto właściwie nie ma żadnych zagadek. Jest mocarny obwód w postaci Lowrego i FVV walący rzuty z dystansu, wjazdy i wymuszający setki ofensów. Są Siakam i OG Anunoby, którzy rzuca się na LeVerta jak marynarz po rejsie i udowodnia mu co znaczy kanadyjska obrona. Nie będzie takiej linijki jaką zanotował w RS w Orlando – 25 pkt., 6,7 ast. i 5 zb. Mają rozmiar i szybkość aby utrudnić chłopakowi życie, jak była żona i uczynić go przepłaconym i nieprzydatnym badziewiem, zwłaszcza że doskonale wiedzą jak bardzo Nets potrzebują jego dobrej gry. Piątka starterów z Kanady potrafi bronić i z pewnością nie będą mieli skrupułów aby pokazać swoje umiejętności gangsterom z Brooklynu. Gasol w wersji slim cały czas pokazuje jak jest ważną częścią ekipy z Kanady. Umie podać, umie trafić z dystansu, jest świetnym obrońca obręczy, dobrze broni pick-and-rolle i co najważniejsze ma genialne boiskowe IQ. Podsumowując Toronto nie powinni specjalnie zmęczyć się lejąc Nets, jednak brak skupienia i niedocenienie przeciwnika zostanie natychmiast skarcony.

LA Clippers vs Dallas.

Raczej obędzie się bez większych niespodzianek w tej serii. Dallas są sympatyczni, kochają piękne zagrania, mają silę w ataku i grają radosną koszykówkę, ale maja za mało argumentów na Clippersów. Teraz zderzą się z grającymi na całego miśkami, którzy nie zamierzają odpaść w pierwszej rundzie. Nic z Mavs niestety nie zostanie. Doncić będzie szczelnie kryty, cały czas. Skończy się brykanie na polanie. Doncić w pojedynkach z LAC w tym sezonie notował 29 pkt., 7 zb., 7 ast., 5 strat i 28% za trzy. Czyli nie jest najgorzej, ale skuteczność nie poraża. On jest zbyt dobry by go całkowicie zniewolić, ale będzie mu trudno, dużo trudniej niż podczas radosnych gierek w Orlando. Dallas dla odmiany nie mają nikogo ani na KL, ani na PG, ani na Sweet Lou, ani nawet na gościa co podaje napoje w ekipie z Kalifornii. W listopadzie Dallas zanotowali przeciwko LAC 90 pkt/100 posiadań, do połowy byli 78 pkt/100 posiadań – to jest kataklizm. Doncić to artysta, geniusz i fantastyczny koszykarz, który ma poważne braki w obronie i jak na razie, otaczają go goście, przy których może co najwyżej awansować do PO i zbierać doświadczenie. Dallas nie są ekipą do walki o najwyższe cele. To jest projekt obliczony przez Cubana na lata. Teraz jest czas na naukę, zabawę, zbieranie doświadczeń i dopasowywanie elementów do układanki pod nazwą mistrzowska drużyna. Oni zrobili to już raz więc wiedzą o co chodzi i nie idą po omacku. Ofensywnie być może sobie poradzą bo Mavs jest stworzone do ładowania setek punktów, ale defensywa leży u nich i kwiczy. To nie poziom, który może wystarczyć na LAC. Po stronie LC największym problemem jest ciągły brak składu. Jeden wyjechał i wpadł na oglądaniu dupeczek, drugi (Harrell) dopiero co przybył bo płakał po babci. Ciągle kogoś brakuje i nie ma możliwości zgrać całą drużynę. To nigdy nie jest korzystne, nie daje pozytywnych efektów. Dlatego Dallas są idealnym przeciwnikiem dla LAC w pierwszej rundzie. Można dotrzeć drużynę, sprawdzić co działa, a co nie, przetestować różne koncepcje gry ( z Greenem, z Jacksonem, z Shametem), wdrożyć bezpiecznie Harrella, a potem przycisnąć w czwartej kwarcie i zamknąć mecz. Oczywiście liczę na to, że Mavs będą grać swoje i Luka otoczony strzelcami da nam dużo rozrywki, jednak nie zmienia to faktu, że LAC są bezdyskusyjnym faworytem i albo dadzą sweepa, albo będzie 4:1 gdy Teksańczykom będą wpadać trójki ponad stan.

Boston vs Philly

Teoretycznie Boston powinien na spokojnie to ogarnąć. Mają naprawdę utalentowaną ekipę graczy a ich startowa piątka należy do najbardziej wypasionych w lidze. Miło jest zobaczyć Kembę w coraz lepszej formie. W Orlando trafiał 48% z gry i 41% za trzy. Reszta wspaniałej czwórki również prezentowała się wybornie.Celtowie mają, mimo wszystko dwa podstawowe problemy. Pierwszym jest brak zmienników. Ich ławka to szrot. Jednak w PO ten problem nie jest aż tak istotny bo podstawowi gracze łupią naprawdę duże minuty. Drugą sprawą jest ich brak rozmiaru. Ten zespół to ekipa małych członków. Środek z Theisem na czele nie ma szans w starciu z wielkimi kolesiami w typie Embiida, Lopezów, Giannisa, Turnera, jakich na wschodzie jest pełno. Szanse dostanie Williams, ale czy to jest koleś z którym idzie się w bój o finały wschodu ? Śmiem wątpić. Tu widzę szansę dla Philly. Embiid. To jest ich najważniejszy gracz, który musi upokorzyć wysokich graczy BC totalnie. Musi być jak klasyczna domina, rozdawać chłostę bez skrępowania i serwować w każdym meczu monstrualne liczby. Niestety jest to też koleś który nie ma ani kondycji, ani mocy przerobowych na regularne występy po 40 minut. Brak Simmonsa, akurat z Bostonem może im wyjść na dobre. Podczas swoich trzech występów w Orlando z nim na boisku Sixers zdobywali 108 pkt/100 posiadań i przeciwnicy ładowali im +7,3 pkt/100 posiadań. Bez niego zdobywali 121,3 pkt./100 posiadań i wrzucali przeciwnikom +3,7 pkt./100 posiadań. Bez dwóch zdań będzie brakować jego obrony, zwłaszcza przeciwko Tatumowi, jednak w ataku może pojawić się więcej przestrzeni i nieprzewidywalności.  Ważnym ogniwem będzie też Horford, który powinien rozegrać serię na wysokim poziomie jeśli Philly myśli o awansie. Istotni będą Richardson i Thybulle, którzy musza przycisnąć Kembę w obronie jak porucznik Borewicz bandziorów i seksowne obywatelki PRL-u. Jest jeszcze kwestia trenera Browna, który miał sytuacje w poprzednich PO, że wyglądał na mocno bezradnego i niemającego zielonego pojęcia o co właściwie chodzi w tej całej koszykówce. W sezonie zasadniczym Philly wygrało trzy z czterech gier z BC (ostatni raz w lutym). Mimo wszystko większe szansę daje Zielonym ludzikom, którzy powinni ogarnąć tę serię w 6 grach.  Co do Philly, to stawiam, że skończą sezon pod hasłem  – miało być pięknie, a wyszło jak zawsze. Wiecie, że żadna inna para ekip nie spotykała się tyle razy w PO co te dwie drużyny.

 

Dzięki za przeczytanie i do jutra.