LeBron James w plotkach transferowych: Gdzie skończy swoją karierę?

LeBron James w plotkach transferowych: Gdzie skończy swoją karierę?

LeBron James w plotkach transferowych: Gdzie skończy swoją karierę?
Photo by Ronald Martinez/Getty Images

Po tym, jak Lakers zaczęli sezon od bilansu 2-10, przez chwilę coś drgnęło. Anthony Davis grał jak topowy zawodnik ligi, Westbrook dostarczał solidne występy z ławki, Jeziorowcy zaczęli częściej wygrywać, ale… Nie trwało to długo. Davis znów jest kontuzjowany, a Lakers nie wybili się ze swoim bilansem choćby na poziom przeciętności. Po 41 meczach, a więc połowie sezonu, mają na koncie zaledwie 19 wygranych, zajmując odległe, 12. miejsce na zachodzie.

Trzeba zacząć coraz poważniej rozpatrywać ten scenariusz: Los Angeles Lakers nie wejdą w tym sezonie do Playoffów. To nie tak, że nie mają na to już żadnych szans. Nie wydaje się jednak, żeby tę grupę osobową było stać na więcej. To rozczarowujące. Zarówno dlatego, że Lakers to wielka marka, jak i dlatego, że tak wyjątkowe lata LeBrona Jamesa się marnują.

Tak, wyjątkowe lata. LeBron James ma 38 lat, gra swój 20. sezon w NBA i wciąż jest w czołówce zawodników tej ligi. Daleko mu już do TOP3, pewnie nie jest nawet w TOP10, ale to wciąż ścisła czołówka. LeBron to jeden z 10 zawodników w historii, którym przyszło rozgrywać swój 20. sezon w lidze. Spójrzcie tylko na statystyki tych wszystkich koszykarzy w swoim 20. sezonie i jak wypadają na tle 20. sezonu LeBrona:

zawodnik (20. sezon)punkty:zbiórki:asysty:minuty
LeBron James29,18,26,735,9
Vince Carter5,42,61,217,7
Robert Parish3.94,10,414,7
Kevin Willis3,02,60,311,9
Kevin Garnett6,96,61,620,3
Dirk Nowitzki12,05,71,624,7
Kareem Abdul-Jabbar10,14,51,022,9
Kobe Bryant17,63,72,828,2
Jamal Crawford (1 mecz)5,00,03,06,0
Udonis Haslem0,61,20,07,2

Łatwo go nie lubić, ale nie wolno nie doceniać. Szkoda byłoby kończyć tę karierę w punkcie, w którym dobija do pierwszego miejsca na liście najlepiej punktujących zawodników w historii (do Kareema brakuje mu już tylko 422 punktów) grając w nic nie znaczącym dla układu sił zespole. Wbrew wielu opiniom widać, że ten rekord punktowy to nie wszystko, na czym zależy LeBronowi na tym etapie. Świadczy o tym przede wszystkim fakt, że tak łatwo okazuje irytację obecnym stanem rzeczy. Zapytany jakiś czas temu przez Sama Amicka z TheAthletic o to, czy Lakers powinni jeszcze w tym sezonie dokonać jakichś wzmocnień, odparł:

„Wiesz co, ja gram w koszykówkę. Przejmuję się tym, kogo mamy w szatni. Nie mogę, to nie jest moje… To nie jest moja praca. Nie mogę wykonywać cudzej pracy.”

– LeBron James

Zapytany z kolei o to, czy nie kończy się jego cierpliwość, pokazał, że w istocie, jest ona na wyczerpaniu:

„Robią to, co uważają, że jest najlepsze dla organizacji. […] Ja robię to, co jest najlepsze dla moich kolegów w szatni. To jest wszystko, o co mogę się zatroszczyć…. Sami wiecie, co powinno się k***a wydarzyć. Nie muszę nic mówić.”

– LeBron James

Po opublikowaniu rozmowy, James za pośrednictwem Twittera zaprzeczył, jakoby był sfrustrowany, ale… Nie brzmi to jak wypowiedź człowieka, który ma pełen luz z obecną sytuacją:

„Hej Sam, właściwie moja cierpliwość wcale się nie kończy. Sprawiłeś, że brzmię, jakbym był sfrustrowany, kiedy naprawdę nie jestem. Powtarzałem Ci wciąż i wciąż, że moja praca jest skupiona na szatni, nie na układaniu składu. Taka była prawda tej rozmowy. No i powiedziałem co powiedziałem z największym szacunkiem oraz spokojem, bo to jest humor, w którym jestem! Nie ma za co! Seria pięciu zwycięstw.”

Wpis pochodzi oczywiście sprzed porażki z Denver Nuggets, w której nie zagrał z powodu problemów z kostką.

Zarząd Lakers rozczarowuje LeBrona – to pewne. Nawet jeśli zarzucimy mu – pewnie w jakiejś mierze słusznie – że sam sobie zgotował ten los, że sam wywierał na zarządzie presję, żeby ściągać gwiazdy na tu i teraz kosztem przyszłych sezonów… Nie zmienia to faktu, że zarząd rozczarował. Po tym, jak LeBron dołączył do Lakers, jak dorzucono do niego Davisa, zbudowano solidny, zbilansowany skład, który wywalczył mistrzostwo w 2020 roku, wszystko się posypało. Trudniej jest utrzymać się na szczycie, niż na niego wejść, ale Lakers nie zeszli ze szczytu – spadli z niego drastycznie, po mistrzowskim sezonie tylko raz awansując w ogóle do Playoffów, odpadając po pierwszej rundzie. To już szósty rok LeBrona w Lakers i tylko w jednym z nich zespół był w stanie zagwarantować LeBronowi walkę o wyższe cele.

Tu pojawiają się doniesienia z ostatnich kilku dni. Doniesienia na tym etapie jeszcze całkiem nieśmiałe, jednak pokazujące, że coś musi być na rzeczy. Sean Deveney z Heavy .com twierdzi, że według ligowych źródeł część managerów drużyn NBA jest przygotowana na scenariusz, w którym w najbliższe wakacje LeBron James będzie dostępny w wymianie:

„Masz to z tyłu głowy, jeśli myślisz, że masz szansę na dostanie go. Są [w lidze] przygotowania, na wszelki wypadek. Musisz się przygotowywać [na taki scenariusz]. To nie będzie łatwe do zrobienia, jest wiele czynników. Wciąż jest szansa, że Lakers zrobią jeszcze w tym sezonie jakąś wymianę, albo że coś zacznie działać i zacznie im iść. Nie można tego wykluczyć. […]”

– anonimowy generalny manager

Doniesienia idą o krok dalej. Anonimowy generalny manager w rozmowie z Deveney’em wskazuje ewentualnego faworyta do pozyskania LeBrona w wymianie najbliższego lata. Mają być nim Golden State Warriors:

„Jeśli drużyny będą przebijać się ofertami, Warriors są w świetnej pozycji, bo mogą oddać młode talenty: Jamesa Wisemana, Jonathana Kumingę, Mosesa Moddy, czy Pata Baldwina – czegokolwiek Lakers nie zechcą. Musieliby jednak dodać Poole’a albo Wigginsa, a to nie jest łatwe. Jeśli jednak chcą wygrywać na tu i teraz, możesz oddać Poole’a, jeśli masz dostać w zamian LeBrona, prawda? Jeśli zachowają Draymonda, i wrócą ze Stephem, Klay’em i LeBronem w składzie, to byłoby naprawdę świetne do oglądania.”

– anonimowy generalny manager

Trzeba zawsze podchodzić sceptycznie do takich anonimowych wypowiedzi pracowników klubów. Nie dlatego, że mogą być zmyślone, czy przekłamane, ale dlatego, że skoro ktoś z NBA ma taką insiderską wiedzę i decyduje się nią podzielić z mediami, musi mieć w tym jakiś interes.

Komuś zależy, żeby postawić Warriors na pole position w nieistniejącym jeszcze wyścigu po LeBrona Jamesa.

Nie wiem, co to może oznaczać, ale gdybym miał spekulować, to uznałbym, że ktoś w Golden State zdaje sobie już sprawę, że najbliższe dwa-trzy lata to będzie koniec wielkich Warriors i ten zastęp młodzików nie odpowiednią bazą pod płynne przejście w nową erę. Warriors chcą wycisnąć z tych najbliższych sezonów co tylko się da, nie zważając na wydatki. Zbudować mit, legendę klubu, który przez dekadę siał postrach w lidze. Tak sobie myślę w swojej głowie.

Ważniejsze od tego, co myślę w swojej głowie, jest to, co myśli LeBron James w swojej. Ja osobiście nie wierzę, że myśli sobie „a, chrzanić to, mogę przegrywać przez te dwa-trzy ostatnie lata”. Kiedy po raz drugi opuścił Cleveland na rzecz słabych wówczas Lakers, można było uznać, że wygrał już co jego, a teraz chce osiąść na dużym rynku, zbudować coś od podstaw, wykorzystać marketingowy i biznesowy potencjał Los Angeles. Chyba zakładał jednak, że wygrywanie przyjdzie przy okazji. Nie przyszło – a raczej przyszło, ale na krótką metę:

„Od kiedy przyszedł do Los Angeles w 2018 roku, panowało to przekonanie, że zamierza skończyć swoją karierę w Los Angeles – że chce stać się potentatem branży rozrywkowej i potrzebuje do tego Hollywood. On zdaje sobie teraz sprawę, że dostanie tylko jedną okazję na [godne] zakończenie swojej koszykarskiej kariery, a przemysł filmowy nie ucieknie. On nie chce kończyć swojego czasu w koszykówce opuszczając rok w rok Playoffy z Lakers.”

– anonimowy generalny manager