Charlotte Hornets – Power ranking ZKNBA 2020/2021 (22.)
W naszym przedsezonowym power rankingu nadszedł czas na niechlubnych bohaterów tegorocznego offseason, czyli Charlotte Hornets. Jak daleko dolecą w tym roku Szerszenie?
30. Cleveland Cavaliers
29. Oklahoma City Thunder
28. Detroit Pistons
27. New York Knicks
26. Chicago Bulls
25. Sacramento Kings
24. Orlando Magic
23. San Antonio Spurs
22. Charlotte Hornets
Zmiany kadrowe
Przybyli: LaMelo Ball, Vernon Carey Jr, Grant Riley, Nick Richards (Draft), Gordon Hayward (wolna agentura), Nate Darling, Keandre Cook, Javin DeLaurier, Xavier Sneed, Kahlil Whitney (niewybrani w drafcie)
Odeszli: Raymond Spalding, Kobi Simmons, Nicolas Batum, Willy Hernangomez, Dwayne Bacon
Hornets, trochę nietypowo dla siebie, dokonali dwóch głośnych ruchów w ciągu tego jednego krótkiego offseason. Z trzecim numerem draftu wybrali LaMelo Balla, natomiast z rynku wolnych agentów zgarnęli Gordona Haywarda.
Zacznijmy od Gordona, który wzbudza zdecydowanie więcej kontrowersji. Kontrakt, jaki Szerszenie zaproponowały Haywardowi to jest tragedia i nie da się tego w żaden sposób obronić. Z czysto sportowego punktu widzenia jednak Gordon z miejsca staje się najbardziej doświadczonym i mimo wszystko najlepszym zawodnikiem Charlotte. Hornets zyskują w ten sposób nie tylko pewnego dostarczyciela punktów, ale też uniwersalnego gracza, który będzie mógł często i z powodzeniem rozgrywać z pozycji skrzydłowego, co w dzisiejszej NBA jest niezwykle ważne. Właśnie większy udział w prowadzeniu gry był jednym z najważniejszych argumentów dla Haywarda. Gordon będzie chciał udowodnić wszystkim wokół, że za szybko postawiono na nim kreskę. Z pewnością nie będzie to taki zawodnik jak niegdyś w Utah Jazz, to spodziewajmy się też lepszych występów niż te, które pamiętamy z Bostonu. Wszystko to jednak przy założeniu, że Gordon pozostanie zdrowy, co u niego w ostatnich latach nie jest pewne.
Jeśli chodzi o LaMelo, tu sytuacja jest znacznie bardziej zagadkowa. Wybór Balla był oczywisty dla Charlotte – w tym drafcie różnica w talencie pomiędzy Ballem, Wisemanem i Edwardsem, a resztą stawki była wyraźna i Szerszenie wzięły po prostu zdecydowanie najlepszego dostępnego zawodnika. Czy jednak to oznacza, że w Charlotte dokonali faktycznie najlepszego wyboru i powinni świętować z tego powodu? Moim zdaniem niekoniecznie, tym bardziej że Hornets w ostatnich latach wielokrotnie źle oceniali młodych zawodników w drafcie.
Zdaniem niektórych skautów, LaMelo ma największy talent z całej tegorocznej klasy draftu. Może faktycznie tak jest, lecz sam talent może się okazać niewystarczający, tym bardziej, że Melo ma ogromne braki w bardzo ważnych dla obecnej NBA elementach. Przede wszystkim ten chłopak nie broni, a przynajmniej do tej pory tego nie pokazał. Ponadto liga australijska boleśnie obnażyła także brak powtarzalnego i pewnego rzutu. Ball trafi czasem z wysokości połowy boiska, co ładnie się prezentuje na highlightach, lecz jego dziwna forma sprawia, że trafiał jedynie 25%.
Podawać potrafi doskonale, lecz podobnie jak jego starszy brat, najlepiej czuje się w szybkim ataku, którego Hornets do tej pory nie grali wiele. Jeśli Melo szybko nie poprawi swoich mankamentów możemy mieć do czynienia z wyższą i pozbawioną obrony wersją Lonzo, co raczej nie zagwarantuje poprawy wyników.
Oczywiście, może być całkiem inaczej i LaMelo pójdzie w ślady Trae Younga, który swoją tragiczną obronę świetnie nadrabia w ataku, lecz na pewno nie ma tutaj powodów do hurraoptymizmu w Północnej Karolinie.
Jak zagrają Hornets?
Skład:
G: LaMelo Ball, Terry Rozier, Devonte’ Graham, Malik Monk, Grant Riller, Keandre Cook
F: Miles Bridges, Gordon Hayward, Caleb Martin, Cody Martin, Xavier Sneed, PJ Washington, Kahlil Whitney, Vernon Carey Jr, Jalen McDaniels
C: Cody Zeller, Bismack Biyombo, Nick Richards
Trener: James Borrego
Największym problemem zeszłego sezonu Charlotte Hornets była przewidywalna niemal do bólu ofensywa. Absolutnie wszystko sprowadzało się do tego, co z piłką wymyślą Terry Rozier i Devonte’ Graham. Między innymi z tego powodu Hornets byli na ostatnim miejscu w skuteczności z gry i 19 w skuteczności zza łuku. To jednak ma zostać całkowicie zmienione wraz z nowym sezonem.
Teraz, Graham i Rozier znacznie więcej mają grać bez piłki (trafiali odpowiednio 37% i 41% zza łuku), a za rozgrywanie odpowiadać będą Ball i Hayward, którzy z racji swoich warunków fizycznych generować będą więcej przewag. Generalnie posiadanie LaMelo wraz z jego talentem do czytania gry ma wprowadzić więcej nieobliczalności w atak Szerszeni z korzyścią dla wszystkich zawodników. Zarówno strzelców, jak i specjalistów od gry nad obręczą (Bridges czy Washington).
Drugą kwestią, którą warto obserwować, jest to jak James Borrego będzie zarządzał minutami swoich graczy. W zeszłym sezonie Hornets postawili wszystko na rozwój obecnej w składzie młodzieży, co zaowocowało przełomowym sezonem Devonte’ Grahama i naprawdę obiecującymi występami Washingtona, Bridgesa, czy nawet Malika Monka. Teraz wraz z nowymi nabytkami zmienia się nieco dynamika i hierarchia w drużynie. Coach Charlotte twierdzi, że każdy musi zasłużyć sobie na minuty, ale bardzo interesujące będzie to, jaki pomysł znajdzie Borrego na trójkę Ball/Rozier/Graham z których każdy zasługuje na odpowiednio dużo minut.
Ostatecznie jednak to nie atak będzie stanowił problem Szerszeni w następnym sezonie, lecz obrona. Hornets w zeszłym sezonie byli najgorzej zbierającą w obronie drużyną w całej lidze, lecz z nieznanych przyczyn postanowili nie wzmacniać strefy podkoszowej podczas offseason. Hayward i Ball odpowiednią ilość zbiórek zaliczą, lecz nie zrobi to aż takiej różnicy w perspektywie całego zespołu. Szerszeniom wciąż brakuje prawdziwego obrońcy obręczy. Bismack Biyombo pewnych ograniczeń już nie przeskoczy, Cody Zeller raczej wielkiego strachu nie wzbudza w przeciwnikach, tym bardziej PJ Washington, który ma otrzymać sporo minut na piątce.
Co gorsza, nie tylko ostatnia linia obrony mocno kuleje. Duet Ball i Rozier, który z pewnością dostanie razem dużo minut zatrzyma niewielu zawodników przeciwnika. Hayward potrafi grać w obronie, lecz przebyte kontuzje odbiły się mocno także na jego postawie po tej stronie parkietu. Graham, czy Bridges też nie nadrobią braków pozostałych.
O ile problemy z atakiem zostały w jakiś sposób zaadresowane przez Mitcha Kupchaka, o tyle nic nie wskazuje na to, żeby Hornets mieli w tym roku legitymować się lepszą obroną niż dotychczas (25 miejsce).
Playoffy?
Czy w takim razie sam atak wystarczy, żeby wejść do najlepszej ósemki konferencji wschodniej? Oczywistym celem Charlotte Hornets na przyszły sezon jest awans do playoffów. Nawet sami zawodnicy przyznają iż dość już mają porażek:
„Powiedzmy sobie szczerze – Charlotte Hornets nie są dobrą drużyną od dłuższego czasu. Wszyscy tutaj mamy tego serdecznie dość.”
Jakie są na to szanse w tym odświeżonym składzie? Wcale nie takie małe.
Skład playoffów na Wschodzie w przyszlym sezonie wygląda w większości na ustalony. Celtics, Heat, Bucks, Nets i Sixers na pewno będą w pierwszej ósemce. Raptors też dosyć spokojnie można dodać do tej listy. Nie można zapominać o Pacers, którzy poniżej pewnego poziomu nie zejdą i powinni znaleźć się na miejscach 7-8. O te miejsca rywalizować będą jeszcze Wizards, Hawks, Magic czy właśnie Hornets.
Czy Szerszenie są lepsze od którejkolwiek z tych ekip? Może jedynie od Orlando, choć i tu zdania są podzielone. Jednakże pamiętajmy, że w przyszłym sezonie do playoffów może wystarczyć nawet 10 miejsce. Wszystko z powodu turnieju play-in. 10 pozycja w konferencji wschodniej jak najbardziej leży w zasięgu Szerszeni. Później wystarczą już tylko dwa zwycięstwa, aby po pięciu latach przerwy zameldować się w postseason i to jest w pełni realna możliwość.
Do tego jednak jeszcze daleka droga. Na ten moment Charlotte Hornets mimo wyraźnych zmian w składzie wciąż nie wyglądają jak siła z którą należy się liczyć na wschodzie. To raczej taki słabszej klasy średniak, który choć lepszy niż w poprzednim sezonie, to cały czas pozostaje o dwa kroki za resztą stawki. Może przynajmniej LaMelo Ball uczyni z Szerszeni ekipę ciekawszą dla oka.