Rookie Ranking #6 – Ja Morant przyszłym MVP ligi ?

Rookie Ranking #6 – Ja Morant przyszłym MVP ligi ?

Rozgrywki sezonu zasadniczego właśnie dobrnęły nam na półmetek. Prawie każda z drużyn  rozegrała już 41 z 82 spotkań i pomału możemy powiedzieć już coraz więcej. Tymczasem w wyścigu o statuetkę Rookie of The Year wydawało się, że resztę stawki odstawił już Ja Morant, ale Kendrick Nunn nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

Gdzieś w tle tego wszystkie, ale na pewno nie na dalszym planie jest bliski powrót do niedawna faworyta o miano ROTY Ziona Williamsona. Oficjalny debiut gracza Pelicans przełożono z 16 na 22 stycznia na mecz z San Antonio Spurs. Jego przedmeczowe treningi rzutowe, próby wsadów, które obiegły wszystkich kibiców wyglądały naprawdę imponująco. Oczywiście będą restrykcje minutowe i zapewne nie będzie grał w meczach back-to-back, nie mówiąc już, że nagrody dla debiutanta nie dostanie, ale nie oszukujmy się, że jesteśmy ciekawi jak się będzie prezentował na parkietach NBA.

Już za blisko miesiąc Weekend Gwiazd NBA zorganizowany w Chicago. Niedawno ukazały się kolejne głosy kibiców. W obydwu dziesiątkach znalazło się dwóch debiutantów. Poza Tacko Fallem, szóstym podkoszowym w ilości głosów na wschodzie, który bije takich graczy jak Bam Adebayo, Gordon Hayward czy Domantas Sabonis w 10-tce zachodu znalazł się Ja Morant. Reprezentant Grizzlies aktualnie zajmuje 10 miejsce wśród obwodowych graczy, z których do pierwszej piątki zostanie wybranych po trzech najlepszych z każdej konferencji.

Urazy debiutantów

– Szpital w Chicago ciąg dalszy. Po wypadnięciu centra Bulls Wendella Cartera Jr. przed tygodniem w spotkaniu z Pacers szansę na debiut otrzymał Daniel Gafford, wybrany z 41 pickiem ostatniego draftu. Niestety nie nacieszył się on wychodzeniem w S5 długo. W środowym spotkaniu przeciwko Washington Wizards doznał kontuzji zwichnięcia prawego kciuka i wypadnie z gry od 2 do 4 tygodni. Wydarzenie miało miejsce już w 1 kwarcie. W poprzednich 3 meczach wyszedł w pierwszym składzie, notując średnio 8.7 pkt, 4.0 zb, 1.3 blk i 1.0 stl

– U Cleveland Cavaliers na około 4-6 tygodni ma wypaść z gry Kevin Porter Jr. Zawodnik nabawił się urazu kolana podczas dryblingu w meczu z Minnesotą Timberwolves 5 stycznia b.r. Początkowo była mowa o dwóch tygodniach poza grą, ale skręcenie okazało się poważniejsze niż przypuszczano. Już na powtórkach, na których widać było jak Robert Covington stanął na jego stopie co spowodowało wykręcenie stawu w kolanie nie wyglądało to zbyt przyjemnie.

– Cały czas poza grą jest Rui Hachimura, który ostatni raz wystąpił 18 grudnia w meczu z Detroit Pistons. Uraz pachwiny, jakiego doznał po kopnięciu niefortunnym od kolegi z drużyny Isaaca Bongi. Podobno Japończyk lepiej już się porusza a na siłowniach dźwiga ciężary, więc to tylko kwestia czasu kiedy powróci. Opuścił już 15 spotkań z rzędu. Przedtem zagrał jako starter w 25 kolejnych meczach, był piątym strzelcem wśród rookies.

Zajrzyjmy na początek co ciekawego słychać u debiutantów, szczególnie u tych, którzy ściśle nie walczą o miano najlepszego debiutanta sezonu 2019-20. Mamy bowiem kolejne nowe nazwisko.

Terrence Davis (Toronto Raptors) – po raz kolejny warto wyróżnić Terrence’a Davisa z Raptors, niewybranego w drafcie gracza, który w ostatnim czasie zaliczył jeden z najlepszych meczów w tym sezonie. W obliczu kontuzji jakie trapią zespół z Kanady trener Nick Nurse wstawił młodego obrońcę 8 stycznia premierowo do pierwszej piątki, a on zrewanżował się od razu carrer-high w postaci 23 punktów, notując pierwsze double-double w sezonie, bowiem doszło 11 zbiórek. Przyczynił się w znacznej mierze w wygranej przeciwko Hornets – 6 punktów w dogrywce. Davis ma momenty w tym sezonie, ale zdarza się, że zmaga się ze swoją niską skutecznością. Ten mecz mu się przydał: 8-16 z gry, 4-8 za trzy, 0 strat w 37 świetnych minut. Toronto Raptors po raz kolejny pokazało, że potrafi wynajdywać nieznanych zawodników, rozwijać ich i pozwolić zabłysnąć. Znamy przykłady Pascala Siakama i Freda VanVleeta. Do nich dołączył właśnie Davis.

źródło: Youtube/DownToBuck

Sekou Doumbouya (Detroit Pistons) – francuski koszykarz urodzony w stolicy Gwinei, wybrany z 15 numerem draftu, w obliczu kontuzji i wypadnięcia ze składu m.in Blake’a Griffina i Luke’a Kennarda mógł otrzymać szansę zadebiutowania w barwach Pistons. Wróżono mu G-League, wróżono, że jest za wolny na niskiego skrzydłowego, ale po ostatnich dniach w tym m.in jak zapakował piłkę nad samym Tristanem Thompsonem chyba nikt nie ma już wątpliwości, że trener Casey zrobił dobry ruch, że mu zaufał. W końcu to najmłodszy aktualnie zawodnik na parkietach NBA.  Stał się także pierwszym graczem Tłoków z double-double w pierwszych dwóch startach. Młody skrzydłowy dobrze prezentuje się w defensywie, potrafi także rozciągać grę w ataku, trafiając z dystansu. Bardzo rzuca się w oczy jego atletyzm, warunki fizyczne, przy których jest niezwykle mobilny i potrafi grać w post. Co ciekawe Sekou stał się również czwartym rookie w historii Pistons na przestrzeni ostatnich 30 lat, który w debiucie w pierwszym składzie osiągnął double-double(10 pkt 11 zb). Pozostali gracze to  Grant Hill, Theo Ratliff i Henry Ellenson. Począwszy od debiutu w starting five, w 8 meczach aż 7-krotnie osiągnął podwójną liczbę punktów w tym 4 razy z rzędu, notując średnio 14.0 pkt, 5.3 zb, 54.4% z gry i 41.4% za trzy. Póki co jego carrer-high to 24 punkty w ostatnim spotkaniu z Boston Celtics. Stał się drugim najmłodszym graczem w historii NBA(19 lat 23 dni), który rzucił 24 punkty na 75% lub więcej. Młodszy od niego był tylko Kobe Bryant w kwietniu 1997 roku.

źródło: Youtube/BleacherReport

źródło: Youtube/Z.Highlights

Przed nami po raz 3. z rzędu 8 wyselekcjonowana z tegorocznych debiutantów w oparciu o cały sezon włącznie z perspektywą ostatnich dwóch tygodni. Przetasowania w czołówce. Awans Barretta i powrót do rankingu świetnie ostatnio grającego Culvera. Poza ósemką znaleźli się m.in. Coby White, DeAndre Hunter oraz Eric Paschall, o których słowo wspomnienia.

Coby White (Chicago Bulls)  i  Deandre Hunter (Atlanta Hawks)  nie bywają ostatnio spójni w swojej grze. Hunter potrafił zaliczać dobre mecze, które przeplatał bardzo słabymi. Raz trafiał na ponad 50%, by już za chwilę jego skuteczność spadła do co najmniej 20% z gry. Coby White mógłby bardziej zasłużyć na ósemkę, ostatnio w meczu z Pacers potrafił być drugim najlepszym strzelcem tuż za LaVinem – 23 pkt 5-9 za trzy, napędzał drużynę w ofensywie, ale to tylko pojedynczy przypadek, bo w pozostałych meczach skuteczność czasami nieco kulała.

Eric Paschall (Golden State Warriors) – był bliski ósemki, ostatnio jego gra stała się bardziej konsekwetna. 5 kolejnych spotkań to podwójne zdobycze punktowe i świetne 53.7% z gry.  Troszkę jego świetne występy są ostatnio w cieniu kolejnych porażek Warriors, którzy pokonali Orlando Magic po 10 kolejnych porażkach.

Statystyki na dzień 19.01.2020

8. Brandon Clarke (Memphis Grizzlies)  12.3 ppg,5.8  rpg, 1.5  apg, 63.1 % FG, 41.5 % 3-PT

Grizzlies walczą o playoffs, mają bilans 8-2 w ostatnich 10 spotkaniach, awansowali na 8 miejsce na zachodzie a nad dziewiątymi Suns zbudowali już 2 mecze przewagi.  Również swój wpływ ma na to Brandon Clarke. Może nie zalicza double-double, w ostatnich dwóch tygodniach, na 7 spotkań czterokrotnie zdobywał 10 punktów i więcej.

Nie jest to również trójkowicz. Rzucał raptem z dystansu w tym sezonie 41 razy, trafiając 17-krotnie (41.5%). Zdecydowanie lepiej czuje się pod koszem i w pomalowanym. 77% akcji kończy punktami tuż pod obręczą. Jego layupy w ponad 65% odnajdują drogę do kosza, co również jest bardzo dobrym rezultatem. Clarke jak oczekiwaliśmy korzysta ze swojego zasięgu ramion po obydwu stronach parkietu. Ostatnio nie łatwo miał z nim w obronie Kevin Love.

źródło: Youtube/SmartHighligts

7.  Jarrett Culver (Minnesota Timberwolves) 9.9 ppg, 3.7 rpg, 2.0 apg, 1.0 spg , 39.8 % FG

Culver nam się przebudził ! Wraca do naszego rankingu po kilku tygodniach. Minęły dwa tygodnie a Jarrett dwukrotnie poprawił swój career-high.

Wygląda na to, że nastąpił zwrot w grze w ataku debiutanta Wolves. Od 30 grudnia w 11 kolejnych spotkaniach rzuca co najmniej 10 punktów w meczu. W międzyczasie 7 stycznia z Grizzlies osiągnął 24 pkt 8-11 3-5 za trzy (carrer-high), które poprawił o 2 oczka w ostatnim meczu z Raptors, grając na 50% z gry i trafiając 4-10 z dystansu. Coraz częściej możemy obserwować wachlarz jego umiejętności: defensywę, zdolność wjazdu pod kosz, wciąganie kolegów do gry. Wygląda na to, że Culver coraz lepiej wpasował się w drużynę Timberwolves.

Styczeń należy do Culvera, notuje w nim 15.4 pkt na mecz, 5.3 zb, 2.1 ast na 47% z gry.

Coach Ryan Saunders zaufał mu, wstawiając aż 28 razy do pierwszej piątki. Teraz może obserwować jego rozwój.

„On jest zdecydowanie jasnym punktem naszego zespołu. Stoi przed nim świetlana przyszłość. Już samo spojrzenie na to jak wygląda w ofensywie. Myślę o tym, jaki jest agresywny w dostawaniu się pod kosz jak również w defensywie gdzie również pokazał jak bardzo zdołał się rozwinąć” – powiedział ostatnio trener Saunders.

Jego zwiększone minuty są efektem urazów Andrew Wigginsa I Karl-Anthony’ego Townsa. W styczniu rozwinął się w defensywie. Dotychczas notuje 1.2 przechwytu co mecz, a w pierwszym tygodniu nowego roku było to nawet 2.3 stl. Najwięcej, bo aż 4 przechwyty, zaliczył 5 stycznia przeciwko Cavaliers, dołożył również 2 bloki i zakończył mecz ze wskaźnikiem +33, najwyższym w sezonie.

źródło: Youtube/Smart Highlights EXTRA 3

6. Darius Garland (Cleveland Cavaliers)  12.3 ppg, 2.0 rpg,3.7  apg, 40.7  % FG, 36.0 % 3-PT

Darius Garland wydaje się, że w końcu odnalazł swój rytm, podczas gdy sezon Cavs zdaje się zmierzać w kierunku chaosu. Od 12 kolejnych spotkań punktuje dwucyfrowo, zdobywając średnio  15.6 pkt, 34.7% za trzy i blisko 45% skuteczności z gry. Jak podkreślił ostatnio Garland w wywiadzie, że jego pewność urosła do najwyższej w sezonie.

„Gra zdecydowanie zwolniła dla mnie. Czytanie pick-and-rolli stało się dla mnie łatwiejsze” – wypowiedział się ostatnio Garland.

Po niespójnym starcie w tegorocznym sezonie, Garland wyłonił się jeszcze bardziej w barwach Cavaliers w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. W miesiącu stycznia zalicza 15.7 pkt na mecz i rozdaje średnio 6 asyst. Ma za sobą również pierwsze double-double w sezonie zdobyte przeciwko Los Angeles Clippers 14 stycznia – 14 punktów i 10 asyst.

źródło: Youtube/DownToBuck

5. P.J.Washington (Charlotte Hornets)  12.4 ppg, 5.5 rpg, 2.0 apg, 48.0 % FG, 41.7 % 3-PT

Przez chwilę wydawało się, że P.J.Washington będzie miał problem ze skutecznością z dystansu, po tym jak w dwóch kolejnych spotkaniach nie trafił żadnego z 6 rzutów trzypunktowych. Ostatecznie udało się w przeciągu dwóch ostatnich tygodni ustabilizować skuteczność zza łuku na równe 40%. Do tego w tym samym okresie notuje 11.7 pkt, 6.7 zb, 3.0 ast na 48.4% skuteczności z gry.

Nowy rok przyniósł dla gracza Hornets również dwa mecze z double-double(łącznie ma 4 takie spotkania). Najpierw w meczu z Raptors miał 12 punktów, 12 zbiórek, Szerszenie minimalnie przegrały po dogrywce 112-110. Swoje 4 double-double miał w przegranym 115-112 spotkaniu z Portland Trail Blazers. Washington zakończył mecz z 20 punktami, 11 zbiórkami, 3 asystami, 2 przechwytami i 2 blokami w 32 minuty spędzone na parkiecie. Był 6-15 z gry, w tym trafił 3 z 6 rzutów z dystansu.

Gdy nie szło na dystansie, Washington używał swojego atletyzmu by dostać się pod kosz i często pojawiał się w tych okolicach, by dobijać nietrafione rzuty swoich kolegów. Od czasu powrotu po kontuzji palca P.J. jest jeszcze bardziej spójny w swojej grze.

źródło: Youtube/SmartHighlights

4. Tyler Herro (Miami Heat) 13.4 ppg, 4.4 rpg, 2.2 apg, 41.7  % FG, 38.5 % 3-PT

Herro jest poza grą od dwóch spotkań z powodu stłuczenia kolana, którego doznał na treningu przed meczem z San Antonio Spurs.  Uraz nie jest jednak poważny. W tej chwili jest status to game time decision. Trener Spoelstra jest jednak ostrożny i na pewno poczeka, aż jego zawodnik będzie w pełni zdrowy.

Dotychczas rzucił już 509 punktów w lidze (5 najlepszy wśród rookies), jest 6 w trafieniach z gry(186). Dodatkowo trafił już 80 razy z dystansu, co czyni go najlepszym debiutantem razem z kolegą z drużyny Kendrickiem Nunnem. Herro jest superstrzelcem, za linii 7.24 m próbował już 208 razy, a za dwa punkty oddał prób tylko o 30 więcej. Ogólnie także pod względem dystansu najczęściej próbuje swoich sił zza łuku.

To chłopak, który potrafi rozciągać grę u Heat. Często szuka sobie miejsca na łuku, trafia po zasłonie, rzuca z rywalem na plecach, ale gdy widzi partnerów oddaje im piłkę na dystans. Świetnie porusza się również bez piłki, czyta grę, wyciąga obrońców, robiąc więcej miejsca dla swoich kolegów pod koszem. W Miami już mają z niego pożytek i oby mieli jak najdłużej.

źródło: Youtube/SmartHighlights

3. R.J.Barrett (New York Knicks) 14.1 ppg, 5.2 rpg, 2.5 apg, 1.0 spg , 39.3 % FG, 32.9 % 3-PT

R.J. do momentu skręcenia kostki w czwartkowym meczu przeciwko Phoenix Suns prezentował się naprawdę bardzo solidnie, chcąc wszystkim przypomnieć o sobie. 6 poprzednich spotkań to średnio 19.0 pkt, 5.8 zb, 46.3% z gry, 42.1% za trzy.  Knicks wygrali tylko jeden z tych meczów, z Miami Heat. Barrett przyczynił się do tego zaskakującego zwycięstwa, zdobywając 23 punkty 7-10 z gry.  3 spotkania kończyły się blowoutami, 24 punktami i więcej.

W spotkaniu przeciwko Milwaukee Bucks, Barrett po raz pierwszy w tym sezonie trafił najwięcej bo aż 5 rzutów z dystansu.

Po okresie nieco niespójnej gry, Barrett wrócił na ściężkę dominowania w swojej ekipie. Jednakże najbardziej imponującą rzeczą jest to jak Kanadyjczyk poprawił swoje rzuty wolne. W styczniu jest to już wskaźnik 74%, podczas gdy w trakcie sezonu trafiał zaledwie 60.6% swoich rzutów za 1 punkt.

Coach Mike Miller bardzo chwali progress jaki poczynił młody obrońca.

„Widzę jak on się rozwija. Wszystko co robi ma u niego tendencję zwyżkową. On jest wyjątkowy ze swoim podejściem do gry, ze swoją konsekwentnością, to jak się przygotowuje do każdego meczu. To jest bardzo dojrzałe.”

źródło: Youtube/DownToBuck

2.  Kendrick Nunn (Miami Heat) 16.0  ppg, 2.7 rpg, 3.5 apg, 45.9 % FG, 35.2 % 3-PT

Niektórzy myśleli już może, że Kendrick Nunn odpuścił walkę o Rookie of The Year. On jednak swoimi ostatnimi występami powiedział nam, że nadal zalicza się do grona faworytów a Miami Heat dzielnie bronią się na drugim miejscu na wschodzie.

Jego 33 punkty 13-18 z gry 5-7 za trzy pomogły w minionym tygodniu pokonać Miami Spurs 106-100 i pomóc drużynie wspiąć się na wicelidera wschodu. Po raz kolejny wyrównał swój rekord kariery w trafieniach z dystansu.
W pierwszej połowie był bezbłędny 8-8 z gry (NBA rekord dla niewybranego w drafcie). To był 5 mecz z rzędu z podwójną liczbą punktów dla Nunna, aktualnie ma 6 takich spotkań.  Średnio zdobywał w nich 19 punktów na mecz na 57.3% skuteczności z gry i 41.4% zza łuku.

Może liczby Nunna nieco spadły w przeciągu ostatniego miesiąca, ale on nadal pozostaje efektywny i to właśnie mobilizuje Miami Heat. Jak już było powiedziane w tej ekipie przez cały sezon, każdy gracz jest kompetentny każdej meczowej nocy by wyjść i zagrać swój świetny mecz. Pojedynek ze Spurs był zwrotem akcji w karierze Nunna i oby więcej takich spotkań, a druga połowa sezonu będzie jeszcze bardziej emocjonująca w pojedynku o ROTY.

źródło: Youtube/Z.Highlights

1. Ja Morant (Memphis Grizzlies) 17.9 ppg, 3.5 rpg, 7.0 apg, 1.1 spg , 49.4 % FG, 40.2 % 3-PT

„Moim celem nie jest zdobycie nagrody dla debiutanta roku. Moim celem jest kontynuowanie gry, która pozwoli mi dominować, nie zwracając uwagi na to, kto stoi naprzeciwko mnie.” – Ja Morant.

W mediach ostatnio zaczęło już   się mówić, że Ja Morant jest pomału poza zasięgiem reszty debiutantów. Nic jednak nie mówi się bez przyczyny, bowiem debiutant Grizzlies był w ostatnim czasie po prostu znakomity, drużyna wróciła bowiem do walki o playoffs, wygrywając 6 kolejnych spotkań.

Gra Moranta zaczęło wyglądać jeszcze bardziej dojrzale i pewnie, co ciężko było zauważyć u jakiegokolwiek innego debiutanta. Przełomy występ? To chyba wtorkowa noc 14 stycznia przeciwko Houston Rockets i niezapomniany występ Moranta. 26 punktów, 8 asyst, spudłowany zaledwie jeden rzut w jednym z największych spotkań jego młodej kariey.  Dzięki temu stał się pierwszym rookie w historii, który trafił co najmniej 25 punktów, miał 8 asyst lub więcej i rzucał na 90% lub lepiej z gry. Jest liderem wśród debiutantów w ilości spotkań z co najmniej 20 punktami na mecz. Takich spotkań udało mu się rozegrać do tej pory aż 16.

„Wątpiący we mnie mówili, że nie potrafię rzucać. Udowadniam im, że byli w błędzie” – powiedział po meczu Morant Dennisowi Scottowi z NBA TV.

Pod wrażeniem jego gry jest członek Hall of Fame Tracy McGrady.

„On jest przyszłym MVP i zdecydowanie będzie najlepszym graczem w tej lidze.”- Tracy McGrady.

Morant cały czas udowadnia, że jest kimś więcej niż zwinnym zawodnikiem. Były MVP James Harden często nawet nie doskakiwał by bronić go na dystansie. Nie jednokrotnie zostawiał go na pustej przestrzeni, w ogóle nie broniąc akcji. Ja pokazał mu tym samym, że nie wolno go odpuszczać. Gdy przychodził do NBA, nie było wiadome czy będzie świetnym strzelcem, on jednak pokazał, że potrafi rzucać na niezłej skuteczności 40.7%(33-81) z dystansu. Od początku nowego roku zza łuku trafił już 44.4% rzutów.

Warto dodać, że 10 stycznia przeciwko Spurs Morant ustanowił swój rekord kariery rozdając aż 14 asyst. Tym samym stał się 11 zawodnikiem w lidze, który zanotował w tym sezonie co najmniej 14 asyst, w tym gronie jest między nimi LeBron James, James Harden czy Luka Doncic.

W najbliższym czasie obrońcę Memphis Grizzlies mogliśmy ujrzeć podczas Weekendu Gwiazd na Slam Dunk Contest. Po dłuższym zastanowieniu się Morant jak donosi Yahoo Sports odmówił udziału w konkursie wsadów.

źródło: Youtube/BleacherReport

źródło: Youtube/NBA

 

Dzięki za przeczytanie, do zobaczenia już niedługo za dwa tygodnie.