Na ostatniej prostej – kto ma jeszcze szanse na awans do Play-In?

Na ostatniej prostej – kto ma jeszcze szanse na awans do Play-In?

Na ostatniej prostej – kto ma jeszcze szanse na awans do Play-In?
Photo by Michael Owens/Getty Images

Każdemu z zespołów zostało już do rozegrania 9-12 meczów sezonu regularnego. Wchodzimy na ostatnią prostą! Nie wiem jak wy, ale ja po długiej zimie z NBA czuję się mocno podekscytowany na kolejny, kluczowy etap. Na pewno pomaga fakt, że za oknem nagle z pochmurnego nieba i 0 stopni, zrobiło się słoneczne 12 stopni. Chce się żyć, chce się oglądać NBA, chce się kibicować. Tylko komu? Sytuacja w okolicach ostatnich miejsc premiowanych awansem wciąż jest jeszcze bardzo zagmatwana. Spróbujmy się przyjrzeć temu, kto ma jeszcze realne szanse na turniej Play-In i czyje szanse wydają się większe.

Zacznijmy od zachodu, bo tutaj sytuacja wydaje się znacznie bardziej zagmatwana:

drużynabilans (% zwycięstw)mecze straty
5. Dallas Mavericks43-28 (60,6%)
6. Minnesota Timberwolves 42-30 (58,3%)1,5
7. Denver Nuggets42-30 (58,3%)1,5
8. Los Angeles Clippers36-37 (49,3%)8
9. New Orleans Pelicans30-41 (42,3%)13,5
10. Los Angeles Lakers30-41 (42,3%)13,5
11. San Antonio Spurs28-44 (38,9%)16
12. Portland Trail Blazers26-44 (37,1%)17
13. Sacramento Kings25-48 (34,2%)-19,5

Ograniczmy się do takiej puli zespołów. Turniej Play-In to starcia ekip z miejsc 7-10, ale będący już na 7. i wyższych miejscach Nuggets, Wolves i Mavs musieliby chyba przegrać wszystko do końca, żeby wypaść poza czołową dziesiątkę. Ktoś z tej trójki zagra pewnie w Play-In i walka pomiędzy nim też będzie ciekawa. najmocniejsi są w niej obecnie chyba Timberwolves, będący w świetnej formie. Przewaga tych ekip nad kolejnymi Clippers to aż 6,5 meczu. Tutaj właśnie zaczniemy: Los Angeles Clippers w starym formacie rozgrywek drżeliby właśnie o swoje miejsce playoffowe. Turniej Play-In daje większy margines błędu. Ten jest im teraz potrzebny – chociaż przewaga nad kolejnymi Pelicans to aż 5,5 meczu, a nad strefą bez awansu do Play-In aż 8 meczów, to jednak według algorytmu serwisu Tankathon.com, ich 9 meczów pozostałych do końca sezonu to jeden z 3 najtrudniejszych obecnie terminarzy. Czeka ich starcie z Suns, Jazz, Bucks, Sixers, Bulls i Nuggets. To jest zestaw spotkań, z którego każde przywiezione zwycięstwo będzie na wagę złota. Pozostałe spotkania to tankujący Thunder, ale też Kings i Pelicans, dla których też będzie to walka o Play-In.

Mimo wszystko szanse Clippers na Play-In wciąż trzeba ocenić na bardzo wysokie. Żeby wypaść z dziesiątki, nie tylko musieliby teraz masowo przegrywać, ale też kilku bezpośrednich rywali musiałoby zaliczyć genialny finisz sezonu. Mało prawdopodobne – zwłaszcza, że kilku bezpośrednich rywali też czeka trudny terminarz. Clippers mogą się teraz skupić raczej na sobie – głównie na tym, czy uda się na Playoffy przywrócić do składu choćby jednego z dwójki liderów w osobach Paula George’a i Kawhi Leonarda. Ten drugi widziany był już jakiś czas temu przed meczami Clippers, jak robił treningi rzutowe. Ich kontuzje były na tyle poważne, że powrót wydaje się mało prawdopodobny, ale wyobraźcie sobie, jak niewygodnym rywalem staliby się nagle Clippers w pierwszych rundach – nawet dla zdecydowanie wyżej rozstawionych ekip.

Dwa ostatnie premiowane awansem do Play-In miejsca zajmują obecnie New Orleans Pelicans i Los Angeles Lakers z identycznym bilansem. Tak się jednak składa, że jeden z tych zespołów jest od jakiegoś czasu na dużej fali wznoszącej, a drugi… Wręcz przeciwnie. Pelikany to w ostatnich 15 meczach 7. ofensywa i 8. defensywa ligi. Notowany w tym czasie bilans 8-7 nie robi może wielkiego wrażenia, ale przegrywali w tym czasie z takimi markami jak Suns, Nuggets, czy dwukrotnie Grizzlies. Grają też bez Ziona Williamsona i Larry’ego Nance’a, a z problemami zdrowotnymi borykają się Devonte’ Graham, czy ostatnio Brandon Ingram. Tym bardziej imponujące jest, jak poukładanym stali się w ostatnim czasie zespołem. Co ważne, czeka ich też stosunkowo łatwy terminarz – tylko 5 zespołów ma (według wspomnianego już algorytmu) łatwiejszy zestaw meczów do końca sezonu. Ich najgroźniejsi rywale to Bucks, Bulls i Warriors. Poza tym, czeka ich wiele przepraw z bezpośrednimi rywalami w tabeli – jedno starcie z Kings, jedno z Clippers, jedno ze Spurs i dwa z Los Angeles Lakers.

No właśnie – Los Angeles Lakers. Skoro mowa już o statystykach w ostatnich 15 spotkaniach, ich NetRating w tym czasie wynosi -7.0, co jest 25 wynikiem w całej lidze. W tym czasie wgrali tylko 4 spotkania – te, w których LeBron wspinał się na wyżyny swoich możliwości. Kiedy przyjdzie do turnieju Play-In, genialne jeden czy dwa mecze LeBrona mogą zrobić dużą różnicę. Najpierw trzeba jednak do Play-In wejść. No i tutaj problem i powód, dla którego w ogóle zabrałem się za ten tekst. Według Tankathon.com, Lakers do końca sezonu czeka najtrudniejszy terminarz w całej lidze. Nie zwiastuje to nic dobrego. Przejdźmy przez ten terminarz wspólnie. Jeziorowców czekają starcia z Suns, Warriors, Jazz, Sixers, Mavericks i dwa starcia z Nuggets. Przy obecnej dyspozycji, w żadnym z tych 7 meczów nie będą blisko miana faworyta. Trzy teoretycznie łatwiejsze starcia to jeden mecz z tankującymi otwarcie Thunder (stąd trzeba wywieźć wygraną) i dwa starcia z bezpośrednimi rywalami o awans, czyli New Orleans Pelicans – jak już ustaliliśmy, będący w gazie.

Te dwa mecze będą dla kształtu tabeli kluczowe:

27./28. marca, 1:00 – Lakers vs Pelicans
1./2. kwietnia, 4:30 – Pelicans vs Lakers

Po nich być może będziemy wiedzieć już znacznie więcej.

No dobra – z duetu Lakers-Pelicans najpewniej przynajmniej jeden zespół zostanie w fazie Play-In, biorąc pod uwagę aż dwa bezpośrednie starcia, które zostały im do rozegrania. Najpewniej będą to Pelicans, ale nie ma co z góry przesądzać. Kilka zespołów powalczy o to, by zająć jedno z tych dwóch miejsc (zakładając, że Clippers nie powinie się noga). Głównym pretendentem są San Antonio Spurs. Prowadzeni przez świeżo upieczonego najbardziej zwycięskiego trenera w historii NBA, Gregga Popovicha, balansują na granicy przeciętności. Potrafią wygrać z Jazz, czy jak zeszłej nocy z Warriors, żeby przegrać z będącymi w dołku Pacers, czy Kings. Na wygrywanie ich jednak zdecydowanie stać. Na ich korzyść działają aż trzy mecze z Blazers i jeden z Rockets, które zostały im do rozegrania. Na ich korzyść działa też to, jak prezentuje się goniąca ich grupa.

Grupa to duże słowo – mowa o dwóch zespołach. jednym z nich są wspomniani już Portland Trail Blazers, których na tym etapie – mimo dość wysokiego miejsca w tabeli – trzeba już chyba z wyścigu po Play-In wykluczyć. Sezon Blazers posypał się po trade deadline. Bez oddanego McColluma i kontuzjowanego Lillarda, w ich pierwszej piątce wychodzą osobistości pokroju Trendona Watforda, CJ Elleby’ego, czy Drew Eubanksa. Z całym szacunkiem dla tych gości – to jest skład rodem z G-League. W ostatnich 10 meczach wygrali tylko raz, będąc od rywali gorszym o średnio 22,3 punktu. Nie ma o czym gadać.

Ostatnim członkiem grupy pościgowej są Sacramento Kings. Choć zajmują dopiero 12. miejsce, są w idealnym położeniu, by wykorzystać słabość rywali – przeskoczyć nieistniejących już Blazers, przeskoczyć będących w dołku i mających bardzo trudny terminarz Lakers… Jest kogo wyprzedzać. Z tym, że Kings mają swoje problemy. Po trade deadline przez chwilę wydawało się, że zaczyna mieć to ręce i nogi – De’Aaron Fox dostał do współpracy na pick’n’rollu Domantasa Sabonisa, dostał wokół kilku graczy 3&D i udawało się coś tam wygrywać. To jednak szybko się skończyło – w ostatnich 10 meczach Kings wygrali tylko 2 razy. Być może nie jest jednak za późno. Kings czeka jeden z prostszych terminarzy do końca sezonu. Oprócz trudnych starć z Suns, Warriors i Heat, czekają ich mecze przeciwko Pacers, Magic i dwa razy Rockets. Tu trzeba wywalczyć wygrane. Poza tym, są też mecze z bezpośrednimi rywalami – Pelicans i Clippers. Tu szanse jeszcze są, ale trzeba zupełnie odwrócić ostatnią fatalną formę. Nie pomoże fakt, że Domantas Sabonis doznał minionej nocy kontuzji kolana. Nie wiadomo jeszcze, czy to coś poważnego, ale kilka meczów raczej opuści.

Moje przewidywane Play-In: Nuggets/Mavericks, Clippers, Pelicans, Spurs

Uff, no dobra – przejdźmy do wschodu – tutaj kandydatów do gry w Play-In też jest teoretycznie sporo, ale sytuacja wydaje się znacznie bardziej klarowna:

drużynabilans (% zwycięstw)mecze straty
5. Chciago Bulls41-29 (58,6%)
6. Cleveland Cavaliers41-30 (57,7%)0,5
7. Toronto Raptors40-31 (56,3%)1,5
8. Brooklyn Nets37-34 (52,1%)4,5
9. Charlotte Hornets36-35 (50,7%)5,5
10. Atlanta Hawks35-36 (49,3%)6,5
11. Washington Wizards30-40 (42,9%)11
12. New York Knicks30-41 (42,3%)11,5

Jeśli chodzi o zespoły, które mogłyby jeszcze awansować do Play-In z niższych pozycji, to sprawa wydaje się w sumie zamknięta. Zarówno New York Knicks jak i Washington Wizards mają już do 10. Hawks wyraźną stratę, a obie te ekipy są ostatnio w dyspozycji dalekiej od optymalnej. Ich szansą mógłby być jedynie fakt, że będący bezpośrednio przed nimi Atlanta Hawks też nie wyglądają ostatnio wybitnie. Stracili do końca sezonu Johna Collinsa, a Trae Young po serii kapitalnych występów złapał problem z mięśniem czworogłowym w lewej nodze. Opuścił ostatnio jeden mecz, a kiedy zagrał, trafił kolejno 25% i 35% rzutów z gry. Niepokojące – zwłaszcza na ostatniej prostej sezonu. Na ich szczęście jednak, czeka ich dość prosty terminarz – między innymi starcia z takimi rywalami jak Pistons, Rockets, Thunder, Pacers, ale też bezpośrednie starcia z Knicks jak i Wizards.

Utrzymanie przewagi nad rywalami powinno być dla Hawks dosyć łatwe – podobnie jak dla Charlotte Hornets, którzy są tylko o pół meczu wyżej. Bilans 6-4 w ostatnich 10 meczach wygląda niepozornie, ale przegrywali w tym czasie chociażby z Celtics, Bucks, czy Nets. Mimo kilku porażek, byli w tym czasie 2. ofensywą ligi z NetRatingiem na poziomie +4,9. Poza nieobecnością Gordona Haywarda, są też ostatnio po prostu zdrowi. Choć czeka ich kilka trudnych wyzwań, jak starcia z Bulls, Heat, Sixers, Nets, czy Jazz, to przewaga 5 meczów powinna okazać się stosunkowo bezpieczna.

Znacznie więcej dzieje się nieco wyżej. O to, by wejść do Playoffów bezpośrednio, a nie poprzez turniej Play-In, wciąż walczą jeszcze nawet Chicago Bulls, zajmujący obecnie 5. pozycję. Jeszcze nie tak dawno mówiliśmy o nich jako o liderze konferencji wschodniej. W ostatnich 10 meczach wygrali jednak tylko 2 razy – coś się posypało. DeMar DeRozan w marcu trafia tylko 42% rzutów z gry, zdobywając średnio 25 punktów, po kapitalnym miesiącu luty, w którym zdobywał aż 34,2 punktu. Nie pomaga też brak Lonzo Balla, którego ewentualna data powrotu wciąż nie jest jeszcze znana. Jeśli dalej tak pójdzie, mogą osunąć się do turnieju Play-In. Zwłaszcza, że czeka ich wiele starć z czołowymi ekipami, jak Celtics, Heat, czy dwukrotnie Bucks. Bulls natomiast z ekipami z czołówki w tym sezonie nie wygrywają – z zespołami notującymi powyżej 60% zwycięstw mają jak do tej pory bilans 2-16.

A peleton goni. Cleveland Cavaliers i Toronto Raptors to w ostatnich 10 meczach kolejno 9. i 13. zespół pod względem plus/minus. Może nie są to naszpikowane gwiazdami zespoły. W bezpośredniej serii mogą okazać się za krótcy o trochę doświadczenia najważniejszych graczy i brak liderów z ligowego topu. Niemniej są to – w sezonie regularnym – bardzo solidne marki, które nie przegrywają seryjnie meczów. Ostatnia seria więcej niż 3 porażek przytrafiła się Kawalerzystom w listopadzie. Raptors więcej niż 3 meczów z rzędu jeszcze w tym sezonie nie przegrali. Jeśli Byki nie przestaną przegrywać, obie te ekipy wejdą do Playoffów bezpośrednio.

A przecież są jeszcze Brooklyn Nets. Ich strata do trójki Bulls-Cavs-Raptors to około 3 meczów. Żeby nie walczyć w turnieju Play-In, muszą wyprzedzić aż dwa z tych trzech zespołów. O to będzie niezwykle ciężko – nawet z tak świetnie dysponowanym Kyrie Irvingiem. Z nim na parkiecie Nets są lepsi o prawie 5 punktów na 100 posiadań, ale ten gra co drugi mecz. W ostatnich 6 meczach potknęli się tylko raz, przy okazji meczu w back-to-back. Taką intensywność musieliby utrzymać – a przed nimi starcia z m. in. Heat, Jazz, czy Bucks. O wejście do top6 będzie teraz już niezwykle ciężko.

Moje przewidywane Play-In: Nets, Bulls, Hornets, Hawks