Kroki Curry’ego zabrały szansę na wygraną, genialny Doncic, piękny comeback Clippers!
Steph Curry grał bardzo dobry mecz przeciwko Dallas Mavericks. Nie tylko zdobył 32 punkty, 5 zbiórek i 5 asyst, ale miał też szansę na 10 sekund przed końcem trafić rzut dający Warriors prowadzenie i potencjalnie zwycięstwo. Nie trafił jednak, bo wyjątkowo skrupulatni tej nocy sędziowie odgwizdali błąd kroków:
Osobiście nie twierdzę, że Curry nie popełnił błędu kroków, ale twierdzę, że w zdecydowanej większości przypadków zostałoby mu to puszczone. Czy słusznie, czy nie, zostawiam Waszej ocenie.
NYK – DET – 140:110
GSW – DAL – 113:116
LAC – POR – 118:112
Jeszcze lepszy niż Steph Curry był tej nocy Luka Doncic. Przychodząc na mecz z Warriors wiedział, że od niego zależy gra Mavericks. Miał więc świadomość, że tylko on może przerwać serię 4 porażek z rzędu. Jak pomyślał, tak zrobił. Luka zdobył bardzo efektowne 41 punktów, 12 zbiórek, 12 asyst i 4 przechwyty. Młody Słoweniec zrównał się tym samym z LeBronem Jamesem pod względem liczby triple-double z czterdziestoma punktami. Przed nim tylko Oscar Robertson, James Harden, Russell Westbrook i Wilt Chamberlain. Przypomnijmy – Luka ma dopiero 23 lata. Z nim na parkiecie Mavs byli w tym meczu lepsi o 22 punkty:
Czwarta kwarta meczu Clippers z Blazers rozpoczęła się od prowadzenia różnicą 13 punktów tych drugich. Nie oznaczało to jednak blow-outu i nudnej końcówki – nie pozwolił na to Norman Powell. Strzelec Clippers zdobył 32 punkty, z czego aż 22 w samej tylko 4. kwarcie, prowadząc zakończony zwycięstwem comeback Clipeprs:
Żeby doszło do comebacku, Blazers musieli najpierw wypracować wysokie prowadzenie. W trzeciej kwarcie prowadzili różnicą aż 18 oczek, na co wpływ miała świetna postawa Anfernee Simonsa. Grający za Damiana Lillarda rozgrywający zdobył tej nocy 37 punktów i 4 asysty:
New York Knicks dość łatwo poradzili sobie z Detroit Pistons, prowadzeni przez Juliusa Randle, który na swoje konto zapisał 36 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst: