Podsumowanie sezonu debiutantów – Rookie Raport #4

Podsumowanie sezonu debiutantów – Rookie Raport #4

Podsumowanie sezonu debiutantów – Rookie Raport #4
Photo by Hannah Foslien/Getty Images

Za nami 4 pełne miesiące rozgrywek i skrócony sezon zasadniczy. Każda z ekip rozegrała po 72 spotkania. Walka o wejście do pierwszej szóstki została zakończona, ale o awans z miejsc 7-8 w turnieju play-in nadal trwa. O ile w konferencji zachodniej różnice pomiędzy drużynami spoza pierwszej dziesiątki w końcówce sezonu były większe, o tyle na wschodzie o awans do TOP-10 walczyło kilka drużyn. Tak wyrównanego sezonu dawno nie oglądaliśmy.

Ten raport obejmuje występy debiutantów od drugiego tygodnia marca do końca sezonu. Wcześniejsze raporty znajdziecie tutaj:

Wróćmy na początek do wydarzeń po przerwie na Mecz Gwiazd NBA. Za miesiąc marzec liga NBA wybrała dwóch najlepszych debiutantów obydwu konferencji. Na wschodzie bezapelacyjnym zwycięzcą cały czas był LaMelo Ball z Charlotte Hornets. W konferencji zachodniej, po dwóch miesiącach Tyrese’a Haliburtona z Sacramento Kings, pokonał go obrońca Minnesoty Timberwolves, Anthony Edwards.

Edwards rozegrał świetny miesiąc, trafiając m.in. career-high 42 punkty, ożywił przede wszystkim ofensywę Timberwolves od przerwy na ASG i kilkukrotnie rozgrywał mecze z co najmniej 20 punktami na koncie. W spotkaniu przeciwko Knicks mógł pokazać jak ważny jest w wyrównanych końcówkach, kiedy rzucił w Q4 12 ze swoich 24 punktów, prowadząc Wolves w ich comebacku:

Za miesiąc kwiecień po raz drugi z rzędu najlepszym debiutantem na zachodzie został Anthony Edwards. Na wschodzie jednak, w obliczu kontuzji LaMelo Balla, zwycięzcą został dość nieoczekiwanie obrońca Toronto Raptors, Malachi Flynn.

W kwietniu Edwards notował średnio: 21.6 punktów, 5.1 zbiórki, 3.3 asysty, 1.6 przechwytu w 34.4 minuty na mecz. Poprowadził Wolves do bilansu 8-8.

źródło:Youtube/NBA

Z kolei Flynn w kwietniu osiągał średnio 12.7 punktów, 4.1 zbiórek, 4.8 asyst, 1.5 przechwytu, 42.9% z gry, 40.8% z dystansu. Poprowadził Raptors do bilansu 8-7.

źródło: Youtube/NBA

Kontuzje nie oszczędzały Rookies w tym sezonie. W kwietniu wypadł Wiseman, na początku maja sezon zakończył Haliburton. Z kolei jeszcze wcześniej, bo 20 marca, urazu doznał LaMelo Ball. Początkowo kontuzja miała go wykluczyć do końca rozgrywek. Jego miesięczna absencja spowodowana była złamaniem kości nadgarstka. Młody gracz Hornets wrócił na początku maja, a Szerszenie utrzymały się w pierwszej dziesiątce, gwarantując sobie miejsce w turnieju play-in.

Zacznijmy od występów zgodnie z kolejnością draftu

Anthony Edwards (Minnesota Timberwolves)

19.3 PPG, 4.7 RPG, 2.9 APG, 1.1 SPG, 41.7% FG, 32.9% 3-PT

Po dość nieostrym początku kariery w NBA, Anthony Edwards w końcu zaczyna potwierdzać swój nieprzeciętny talent i wydaje się, że wskoczył na dobre tory. Od 18. spotkania tj. od 29 stycznia, cały czas jest wyjściowym zawodnikiem zespołu Chrisa Fincha. Od tego czasu zdobywa średnio na mecz ponad 21 punktów i ma ponad 5 zebranych piłek. Poprawił się zdecydowanie w skuteczności: 35.5% w pierwszych 17 meczach kariery, aktualnie od 18 spotkania – około 43% z gry. Jest aktualnie 4. strzelcem zespołu, tuż za Townsem, Beasleyem i Russellem.

Edwards od początku marca dwukrotnie poprawił swój punktowy career-high. Najpierw zdobył 34 punkty (12-24, 6-14 za trzy przeciwko Blazers), by 4 dni później, 18 marca, osiągnąć 42 punkty (15-31, 4-13 za trzy w kolejnym wygranym meczu z Phoenix Suns). W ciągu 3 kolejnych spotkań w połowie marca wychowanek Georgii zaprezentował formę godną najwyższego wyboru ostatniego draftu, ustanawiając rekord, którym jak dotychczas nie mógł poszczycić się żaden grający w NBA nastolatek.

Jego 42 punkty (wcześniej 34) to rekord Minnesoty Timberwolves. Wcześniej w debiutanckim sezonie 33 punkty zaliczyli nastoletni Kevin Garnett i Stephon Marbury w 1996 roku, oraz Andrew Wiggins w 2015 roku. Edwards dzięki 42-punktom w meczu z Suns dokonał jeszcze jednej historycznej rzeczy. Młody gwiazdor Timberwolves stał się trzecim najmłodszym zawodnikiem w historii, któremu udało się zdobyć minimum 40 punktów. Przed nim znajdują się tylko LeBron James i Kevin Durant. LeBron barierę 40-punktów przekroczył, mając 19 lat i 88 dni, Durant dokonał tego, licząc 19 lat i 200 dni, natomiast Edwards w dniu meczu miał 19 lat i 225 dni.

Obrońca Minnesoty zdobył w meczach z Blazers, Lakers, Suns (od 14 do 18 marca) łącznie imponujące 105 punktów – średnio 35 punktów na mecz, trafiając z gry 49.4% i 38.2% zza łuku. Jeszcze żadnemu nastolatkowi w historii NBA nie udała się ta sztuka. Tak wspaniałej serii nie mieli nawet LeBron James czy Kevin Durant. Warto zaznaczyć, że od ponad 2 miesięcy debiutant Wilków trwa w serii zdobywania co najmniej 10 punktów w meczu – jest to już blisko 40 spotkań z rzędu.

W maju Anthony Edwards nie przestał pisać dalej historii. Niedawno stał się pierwszym debiutantem w historii Minnesoty Timberwolves, który zanotował min. 30 pkt 5 zb i 5 ast w jednym meczu. Ponadto Edwards dołączył do LeBrona i KD jako jedyny nastolatek w historii ligi z mecze na poziomie 40/5/5. Kolejnym rekordem organizacji Wolves jest sezon debiutancki Edwardsa z meczami, w których zdobywa co najmniej 20 punktów. Niedawno z Pistons rzucił 22 oczka, po raz 33 osiągając w tym sezonie barierę 20 punktów i więcej ( rekord wśród debiutantów), zrównując się jednocześnie z Christianem Laettnerem, który również w debiutanckim sezonie zaliczył tyle samo spotkań 20+. Chwilę później rekord został pobity ! Po raz 34 w sezonie osiągnął co najmniej 20 punktów (29 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst i 2 bloki w przegranym meczu z Denver Nuggets). Pozostali debiutanci mają na koncie maksymalnie 17 spotkań z 20 punktami w meczu.

Debiutant Wilków skończył mecz mając 8-16 z gry 4-9 z dystansu. Edwards ma w tym sezonie również 17 meczów z co najmniej 25 punktami i 4 mecze z linijką statystyczną co najmniej 25-5-5. Żaden inny rookie nie ma więcej niż 5 takich spotkań w tych rozgrywkach.

Ogromnym wyróżnieniem dla młodego gracza Wolves było nominowanie go na początku maja do zawodnika tygodnia konferencji zachodniej. Ostatecznie zwyciężył Bojan Bogdanovic z Utah Jazz., jednak Edwards notował średnio 27.7 punktów, 7.3 zbiórki, 5 asyst w trzech spotkaniach Wolves, w tym rzucał na 65.4% z pola gry i 50% z dystansu. Był jedenasty wśród najlepszych strzelców tego tygodnia. W międzyczasie wyrównał rekord kariery – 42 punkty w meczu z Memphis Grizzlies. Dogonił tym samym LeBrona Jamesa jako jedynego nastolatka w NBA z więcej niż jednym meczem 40+ punktów. Ustanowił również rekord Wolves trafiając 8-krotnie z dystansu.

W kwietniu udało mu się 44-krotnie trafić z dystansu – to rekord miesiąca dla debiutanta NBA, wcześniej w marcu 2019 roku 43 razy w przeciągu miesiąca z dystansu trafił Landry Shamet.

Ostatnie tygodnie w wykonaniu 19-latka były już spokojniejsze, chwilami spadała jego skuteczność. Timberwolves nie grali już zresztą o Playoffs. Po imponującej 3-meczowej serii punktowej w połowie marca przyszła seria 3 kolejnych porażek Wolves (Suns, Thunder, Mavericks), w której Edwards trafiał zaledwie 33.3% z gry i 29.6% z dystansu. Nadal jednak był ważnym elementem ekipy. Grał ponad 33 minuty na mecz – to o 8 więcej niż na początku sezonu, gdy wchodził z ławki.

Zawodnik Wolves coraz bardziej angażuje się w defensywie i stara się mieć wpływ na zespół nie tylko poprzez zdobywane punkty. Zdecydowanie bardziej jest kreatorem gry i rozdaje więcej asyst, gra lepiej na tablicach – w marcu miał dwukrotnie double-double. Poprawił w ostatnich dwóch miesiącach zdecydowanie swoją skuteczność z półdystansu i okolic bliżej kosza. Nie tylko oddaje więcej rzutów z mid-range, ale jednocześnie pokazuje, że ma spory zasięg rzutowy:

Drużyna jest z nim lepsza na parkiecie o blisko 4.5 punktów w porównaniu do czasu gdy siedzi na ławce rezerwowych. W okresie po meczu gwiazd osiąga średnio 23.6 punktów, 5.5 zbiórek, 3.3 asysty i aż 1.5 przechwytu na mecz, grając na 45.3% z gry i 34.3% 3-PT. Jest liderem w łącznej liczbie zdobytych punktów Wolves w tym sezonie.

Cały czas największym problemem Edwardsa jest jego niespójność w grze – zdarzają mu się lepsze i gorsze mecze, jak wtedy, kiedy spudłował wszystkie 7 prób z dystansu 29 marca przeciwko Brooklyn Nets, lub był 2-11 zza łuku dwa tygodnie później, również przeciwko temu samemu rywalowi. Tak samo jego skuteczność z gry można przyrównać do sinusoidy – przeplata mecze ze skutecznością 40-50% lub więcej by chwilę później spaść do pułapu 30-40%. Jeśli Edwards chce być jednym z liderów Wolves, w przyszłości musi stać się bardziej konsekwentny w swoim wykańczaniu akcji.

Wiadomo było, że 19-latek jest agresywny w ataku, ale teraz stał się bardziej zdecydowany w obronie. W ofensywie rusza na kosz bez strachu przed kontaktem z rywalem, świetnie odnajduje się w grze w kontrataku. Najlepiej gra mu się w okolicach obręczy – blisko 65% skuteczności. Drugą najlepszą skuteczność ma z dystansu – niestety tutaj tylko 32.5%. Sporo zmieniło się jednak w grze Edwardsa. Dzięki zmianom w pierwszej piątce młody gracz ma więcej minut i więcej przestrzeni do gry. Dobrze kreuje mu akcje m.in. Ricky Rubio, a 19-latek łącznie oddał w lidze już ponad 1100 rzutów, blisko 500 więcej niż drugi w tej klasyfikacji Bey! W przeliczeniu na mecz Edwards oddaje 16.8 rzutu, drugi Ball 13.2, trzeci Cole Anthony 11.5. Patrząc na ilość rzutów z dystansu (tutaj też jest liderem) różnica wynosi około 60 pomiędzy nim a drugim Beyem z Detroit Pistons.

W minionych tygodniach o debiutancie Wolves pozytywnie wypowiadali się nie tylko koledzy z drużyny, ale m.in. gwiazda Clippers Paul George – 18 kwietnia Edwards rzucił 23 punkty w przegranym meczu wyjazdowym z LAC.

„On jest wielkim talentem. Silny, dynamiczny dzieciak. Miał spory wpływ na grę zespołu. Potrafi wszystkiego po trochę – trafiać z dystansu, wymuszać przewinienia, grać pick&rolle i kończyć akcje pod koszem. Mówimy o trzypoziomowym strzelcu. On jest elitarny. Widzę w nim gwiazdę, All-Stara, prawdopodobnie supergwiazdę. Jego możliwości są nieograniczone w tej lidze.”

Na koniec warto zaznaczyć, że jeszcze w lutym trener Finch mówił, że chce by Edwards był bardziej efektywny. Dowód? Procent skuteczności debiutanta Wolves wzrósł wprost proporcjonalnie: 35.8% w styczniu, 37.2% w lutym, 42.3% w marcu i 43.1% ostatnio w ciągu tego miesiąca.

To wszystko pomogło Edwardsowi zdobyć drugi raz z rzędu tytuł debiutanta miesiąca w konferencji zachodniej. Poprowadził on Wolves do runu 8-8 w kwietniu, kończąc miesiąc z rzuconymi łącznie 345 punktami, zebranymi 82 piłkami i rozdanymi 53 asystami. Ostatni rookie, który osiągał podobne cyferki w każdej z tych trzech kategorii w jednym miesiącu był Blake Griffin w styczniu 2011 roku.

Edwards jakiś czas temu stał się piątym najmłodszym zawodnikiem, który osiągnął w lidze 1000 punktów. Jest najmłodszym graczem Timberwolves, który to osiągnął. Starsi od niego byli: Karl-Anthony Towns, Christian Laettner, Andrew Wiggins, Isaiah Rider, Jonny Flynn, Stephon Marbury i Sam Mitchell.

źródło: Youtube/NBA

James Wiseman (Golden State Warriors)

11.5 PPG, 5.8 RPG, 51.9% FG, 31.6% 3-PT

Urazy nie oszczędzają w tym sezonie debiutanta Warriors. W lutym opuścił 11 spotkań z powodu urazu nadgarstka. Z kolei w kwietniu wypadł już do końca sezonu.

Powodem była kontuzja kolana, której doznał w meczu z Houston Rockets 10 kwietnia. Podczas próby wsadu został zablokowany przez Kenyona Martina Jr., debiutanta Rockets, i po niefortunnym wylądowaniu na parkiet od razu złapał się za swoje prawe kolano. Zszedł o własnych siłach, ale do meczu już nie powrócił.

Badania wykazały zerwanie łąkotki prawego kolana, ale klub chciał się dodatkowo skonsultować z innymi lekarzami, by poznać jak duży jest to uraz i czy ich debiutant ma szansę jeszcze w tym sezonie powrócić do gry.

Przed kontuzją Wiseman wrócił do pierwszej piątki Warriors, rozgrywając w niej 10 spotkań. Osiągał średnio 10.5 punktów, 5.3 zbiórki, 50% z gry.

Bardzo ciekawie w tym sezonie wyglądała współpraca Wisemana i Curry’ego w akcjach pick&roll. Ich wspólne akcje miały potencjał i sprawiały nie lada problem w obronie nie jednego zespołu, widać było zgranie debiutanta i weterana NBA. Często odpuszczano Wisemana, podwajając Curry’ego, lub zespół próbował powstrzymać w pojedynkę Stepha, który wychodził po zasłonie:

Trener Steve Kerr niedawno przyznał, że nie ma wątpliwości, że Wiseman bardzo wpłynie na ligę w kolejnych sezonach, będzie się jeszcze mocniej rozwijał jako zawodnik i będą na pewno z nim jeszcze więcej pracować.

Wiseman w 39 meczach w tym sezonie miał średnią 11.5 punktów i 5.8 zbiórek, 51.9% z gry. Na dzień 10 maja nadal był 7 najlepszym strzelcem wśród debiutantów i 3. najlepszym zbierającym.

źródło: Youtube/GoldenStateWarriors

LaMelo Ball (Charlotte Hornets)

15.7 PPG, 5.9 RPG, 6.1 APG, 1.6 SPG, 43.6% FG, 35.2% 3-PT

Skomplikowała się sytuacja LaMelo Balla w kontekście jego wygranej nagrody Rookie of The Year. Ponad miesiąc (22 marca) był poza grą, po tym jak złamał kość nadgarstka. Początkowo miał już nie wrócić do gry w tym sezonie, ale diagnozy ostatecznie przyniosły dobre wieści i Ball wrócił do gry od 1 maja. Do urazu 19-latka miało dojść w meczu wyjazdowym z Los Angeles Clippers, kiedy w pierwszej połowie upadł na parkiet po jednym z wjazdów na kosz rywali. Pomimo dyskomfortu w nadgarstku LaMelo grał nadal z zawiniętą dłonią, kończąc spotkanie z 13 punktami na koncie. Dopiero w czwartej kwarcie, przy prowadzeniu Clippers 30 punktami, Ball udał się do szatni i nie wrócił już na parkiet.

Hornets stracili trzeciego najlepszego strzelca i najlepszego kreatora gry – Ball przed urazem był liderem Szerszeni w asystach. Do meczu gwiazd LaMelo był liderem debiutantów w czterech najważniejszych statystykach:

A oto liczby Balla, które osiągnął w 41 spotkaniach rozegranych przed kontuzją:

Po przerwie na mecz gwiazd Ball wystąpił w 6 spotkaniach, notując w nich średnio 16.5 punktów, 4.8 zbiórki i 5.0 asyst. W 5 z 6 meczach zdobywał co najmniej 13 punktów. LaMelo rozegrał blisko 57% spotkań Hornets w tym sezonie (41 z 72). Gdyby jednak wygrał ROTY za ten sezon, nie rozgrywając już żadnego meczu do końca sezonu byłby to rekord NBA. Najniższy procent rozegranych spotkań przez Rookie of The Year wyniósł 61% przez centra New York Knicks Patricka Ewinga w 1986 roku (50 z 82 spotkań). Karl Malone, który zagrał w tamtym sezonie dla Utah Jazz 81 spotkań sezonu zasadniczego skończył wtedy na trzecim miejscu.

Tuż po powrocie na początku maja Ball osiągnął linijkę w postaci 11 punktów 7 zbiórek i 8 asyst, 2 bloki i przechwyt. W ogóle nie wyglądał, jakby gra miała mu sprawiać jakikolwiek dyskomfort w złamanym nadgarstku. Może o tym świadczyć poniższe podanie przez cały parkiet do Milesa Bridgesa z pierwszej kwarty w/w meczu z Detroit Pistons:

Lekkość i łatwość w dostawaniu się w pomalowane cechowała Balla bardzo szybko

źródło: Youtube/NBA Motion

Warto przedstawić w tym miejscu LaMelo Balla pod względem dwóch wskaźników : NBA’s Player Impact Estimate (PIE) oraz Player Efficiency Rating (PER). Jego wskaźnik efektywności PER w tym sezonie jest najlepszy wśród Rookies – 17.71 i to nawet jeśli tak długo nie było go w grze. Drugi debiutant Isaiah Stewart ma 16.40. Z kolei biorąc pod uwagę wskaźnik PIE czyli wpływu jaki dany zawodnik wywiera na drużynę, LaMelo Ball również jest liderem wśród debiutantów. Ma 12.3, z kolei za nim 10.7 mają Stewart i Quickley. Wśród reszty NBA niżej od Balla są m.in. Morant, Lowry, Rozier, Sexton czy Ingles.

Warto wskazać, że Ball w porównaniu do Edwardsa zaliczył w maju dwa słabsze mecze. Podczas gdy debiutant Timberwolves grał bardzo równo. Najpierw z Bulls 4 punkty 4 zbióry i 9 asyst 1-10 z gry, 0-2 za trzy. Kilka dni po tym meczu męczył się przeciwko Denver Nuggets: 5 punktów 1-9, 12 zbiórek, 7 asyst, 5 strat. Rzut dystansowy Balla najbardziej ucierpiał na jego kontuzji – w maju trafia jedną trójkę na 4.1 oddanych rzutów, co stanowi nieco ponad 24%. LaMelo jednak nie zraża się tym, próbując innych sposobów gry w ofensywie.

Na koniec warto wspomnieć, że Ball w wieku 19-lat stał się jedynym nastolatkiem w NBA, który osiąga średnio co najmniej 15 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst w sezonie. Inni debiutanci jak Doncic, Oscar Robertson, Ben Simmons i Michael Carter-Williams robili to w debiutanckim sezonie, ale żaden z nich nie był młodszy wtedy od LaMelo. Jeżeli jednak te statystyki porówna się do ogółu to w tym sezonie takie średnie osiągają: Nikola Jokic, Luka Dooncic, James Harden, LeBron James i LaMelo Ball.

Patrick Williams (Chicago Bulls)

9.2 PPG, 4.6 RPG, 1.4 APG, 48.3% FG, 39.1% 3-PT

Po przerwie na Mecz Gwiazd, Chicago Bulls mieli do rozegrania serię 5 spotkań na swoim parkiecie. Zaczęli ją jednak od dwóch porażek z 76ers i Heat, a Williams trafił w nich łącznie 7 punktów, będąc praktycznie niewidoczny w meczach i przechodząc obok spotkań. Dużo zmieniło trzecie w kolejności spotkanie z Toronto Raptors – osłabionymi przez protokoły bezpieczeństwa.

Aż 9 graczy Bulls osiągnęło w tym meczu podwójną liczbę punktów, co było pierwszym takim przypadkiem od ponad 50 lat. Williams był liderem swojej drużyny, osiągając career-high w postaci 23 punktów, miał również 6 zbiórek i 4 asysty (9-14 z gry).

3 dni później przeciwko Spurs Williams osiągnął swoje 3 double-double w sezonie w postaci 10 punktów i 14 zbiórek. Z kolei na początku maja z Atlantą Hawks zdobył19 punktów 7-13 z gry. Rzadko zdarza się, żeby debiutant Bulls podejmował więcej niż średnio 7-8 prób rzutowych na mecz. To jednak dość mało jeśli zobaczy się, że biegał po parkiecie blisko 25 minut, a często ponad 30. Williams chwilami wygląda jakby bał się rzucać, obawiał się podejmować decyzji. Musi nad tym solidnie popracować, żeby mentalnie być bardziej odważnym w swojej grze. Już teraz mówi się, że trzeba mu dać z rok lub dwa by pokazał potencjał jednego z lepszych zawodnik klasy draftu 2020. Potrafi bronić na wielu pozycjach, był porównywany w ataku do Kawhiego Leonarda, ale musi się rozwinąć w ofensywie jeżeli chce zasłużyć na takie porównanie.

źródło: Youtube/Z.Highlights

W przedostatnim meczu sezonu Bulls mierzyli się na wyjeździe z Nets. Pomimo, że nie walczyli już o play-in to mecz zaczęli bardzo mocno od najwyższego w tym sezonie prowadzenia 12-0. Williams zagrał w tym spotkaniu bez presji. 24 punkty (career-high) 9-14, 3-4 za trzy 5 zbiórek. Mądrze trafiał na półdystansie z czego jest znany, dobijał piłki pod obręczą, trafiał floatery lub znajdował dogodne miejsce by koledzy odnajdywali go na łuku.

źródło: Youtube/Z.Highlights

Isaac Okoro (Cleveland Cavaliers)

9.6 PPG, 3.1 RPG, 1.9 APG, 42.0% FG, 29.0% 3-PT

Obrońca Cleveland Cavaliers gra w ostatnim czasie bardzo nierówno. Na początku sezonu uwagę Okoro zwracała jego postawa w defensywie, ale ostatnio coraz bardziej możemy obserwować jak rozwija się w grze ofensywnej. Jego skuteczność z gry po All-Star Game wzrosła do ponad 43%, co jest niezbędne jeśli Okoro chce się poprawić w egzekwowaniu swoich rzutów. Zawodnik Cavs potrzebuje rozwinąć się w rzutach z półdystansu i zza łuku. Można jednak lubić Okoro za jego szybkość w transition game.

Co prawda w marcu i kwietniu nie forsuje już aż tak rzutów zza lini 7.24 m, ale zdarza mu się, że oddaje 4 lub 6 rzutów z dystansu i nie trafia żadnego z nich. Jego defensywna gra jest jego wizytówką, ale Okoro nie przekroczy w tej lidze pewnego poziomu jako obrońca, jeżeli nie będzie lepiej egzekwował rzutów z dystansu i ogółem grał na nieco lepszej skuteczności. W przeciwnym wypadku może z czasem stracić miejsce w wyjściowym składzie.

Jednym z jego lepszych ofensywnie spotkań był mecz z Pelicans 11 kwietnia – 19 punktów 6-10, 2-4 za trzy. Okoro bardzo często dostaje zadanie, by bronić najlepszego zawodnika drużyny przeciwnej, to zawsze kosztuje go sporo energii. Jeśli jednak tak samo jak w grze obronnej będzie mieć wpływ na ofensywę Cavs, rozwinie się w solidnego zawodnika two-way w przeciągu najbliższych lat.

Jednak najlepszy występ w całym sezonie zdarzył się Okoro w meczu z Phoenix Suns 4 maja. Obrońca osiągnął 32 punkty 10-16, 3-4 za trzy, 3 zbiórki 6 asyst. Okoro trafia spod kosza blisko 61% swoich akcji, kończy najwięcej akcji właśnie pod obręczą. Z ekipą Słońc starał się więcej grać w pomalowanym, próbował z dobrym skutkiem walczyć w post-up, ale w obliczu zamknięcia mu drogi pod kosz szukał lepiej ustawionych kolegów z drużyny.

źródło: Youtube/Z.Highlights

10 maja Okoro zaliczył dopiero swoje pierwsze double-double w tym sezonie – 22 punkty 10 zbiórek, 4 asysty 8-20, 3-8 za trzy przeciwko Indianie Pacers. Końcówka sezonu w jego wykonaniu jest bardzo dobra. 22 punkty z Pacers były drugim najlepszym wynikiem Okoro w tym sezonie. Od 25 kwietnia w 11 kolejnych spotkaniach tylko raz zszedł poniżej 10 punktów w meczu, grając na skuteczności 43%, trafiając średnio 15.4 punktów na mecz.

W miesiącu maju Okoro rzuca ponad 16 punktów na mecz i przez moment jego współczynnik celności dystansowej wynosił nawet 34.6% (30.6% aktualnie) – to najlepszy miesiąc w jego wykonaniu.

Jako ciekawostkę warto wspomnieć, że Okoro stał się dopiero 3. Debiutantem Cavaliers w historii, który zanotował w swoim pierwszym sezonie ponad 500 punktów, 50 trafień z dystansu, 50 przechwytów i 20 bloków. Pozostałymi dwoma debiutantami w historii byli LeBron James i Kyrie Irving.

Kilian Hayes (Detroit Pistons)

6.8 PPG, 2.7 RPG, 5.3 APG, 1.0 SPG, 35.3% FG, 27.8% 3-PT

Francuski rozgrywający Pistons wrócił do gry na początku kwietnia po kontuzji biodra. Wcześniej zagrał w tym sezonie w zaledwie 7 meczach. W pierwszych 10 spotkaniach po powrocie pokazał się z dobrej strony, rozdając średnio 5 asyst na mecz, przechwytując ponad 1.5 piłki na spotkanie. 19-latek nie zapomniał jak gra się w koszykówkę. Wręcz przeciwnie, nadal ma bardzo dobry przegląd pola, umie dzielić się piłką i znajduje kolegów ustawionych na pozycjach. Jak powiedział o jego kontuzji Dwayne Casey:

„To prawdopodobnie najgorsza i najlepsza rzecz w tym samym czasie. Musiał zwolnić i oglądać grę z zewnątrz, zrozumieć przez to NBA. Dopiero ma 19 lat, a już uruchamia podaniami przez całą hale. Znajduje partnerów, grając pick&rolle.”

Niedawno w maju Hayes w spotkaniu z Bulls zaliczył najlepszy występ w tym sezonie 21 punktów, 8 asyst i 7 zbiórek w 38 minut gry. Był 9-17 z gry i 3-6 z dystansu. W jednym meczu zaliczył rekord kariery w punktach i zbiórkach. Hayes dostawał się z niezwykłą łatwością pod kosz Bulls, szukał wolnych partnerów do gry a jego ruchy w ofensywie mimo długiej nieobecności cechuje duża płynność. 7 zawodnik draftu 2020 stał się w tamtym spotkaniu pierwszym debiutantem Pistons od czasów Granta Hilla i sezonu 1994-95, który zaliczył co najmniej 21 punktów, 8 asyst i 7 zbiórek w meczu.

Jak zaznaczył coach Dwane Casey po meczu z Chicago Bulls, Hayes gra zdecydowanie bardziej pewnie w meczu, wzrosła jego pewność siebie na obu stronach parkietu i gra co raz bardziej swobodnie.

źródło: Youtube/Z.Highlights

Deni Avdija (Washington Wizards)

6.3 PPG, 4.9 RPG,1.2 APG, 41.7% FG, 31.5% 3-PT

Debiutant Wizards ten sezon ma już raczej za sobą. Niedawno doznał mikroskopijnego złamania w prawej kostce i choć nie musi przejść operacji, to już go nie ujrzeliśmy w tym sezonie.

Izrealski skrzydłowy po trade deadline wrócił do pierwszego składu. W 15 meczach zdobywał 7.0 punktów, 5.9 zbiórki, 37.6% z gry. W tym okresie dwukrotnie udało mu się osiągnąć double-double. Do swojego career-high czyli 20 punktów z początku roku już nie nawiązał, ale na początku kwietnia miał mecz na 16 punktów 6-10, 4-7 zza trzy z Orlando Magic. Podobno według realcji Bradleya Beala na Avdije miał pokrzykiwać sam Westbrook, że skrzydłowy nie oddaje rzutu gdy dostaje piłkę. Uczył debiutanta jak być bardziej agresywnym w meczu, to zaowocowało dobrą skutecznością gracza rodem z Izreala.

źródło: Youtube/Z.Hgihlights

Tyrese Haliburton (Sacramento Kings)

13.0 PPG, 3.0 RPG, 5.3 APG, 1.3 SPG, 47.2% FG, 40.9% 3-PT

Debiutant z Sacramento Kings powrócił do gry 11 marca po 4-meczowej nieobecności spowodowanej urazem łydki. Początkowo wolno zaczął się rozkręcać, ale od połowy marca w 12 kolejnych meczach trener Walton postawił na Haliburtona w wyjściowej piątce, tworząc zespół oparty na trzech obrońcach. W pierwszych 8 meczach Kings osiągnęli bilans 7-1, będąc lepsi od rywali o 5.8 punktu, trafiając na skuteczności ponad 50%. Haliburton w tym czasie osiągnął średnie na poziomie 15.8 punktów z 11.8 rzutów, trafiając 51.1% z gry i 42.5% z dystansu. Do tego rozdał 4.5 asysty na mecz, popełniając zaledwie 1.6 straty.

14.5 punktów, 2.6 zbiórki, 4.8 asysty, 48.6% z gry i 40.4% z dystansu to jego statystyki ze wspomnianych 12 spotkań z rzędu w starting five. Jego najepszy występ z tego okresu i zarówno najlepszy w tym sezonie to mecz przeciwko Warriors – gdy wskaźnik +/- wyniósł +21, po rekordzie kariery i trafieniu 6/7 z dystansu. To nie był typowy mecz dla debiutanta Kings, gdy starał się zazwyczaj być bardziej wszechstronny, tym razem do 21 punktów dołożył tylko 1 asystę i żadnej zbiórki. Był to jego dotychczas jedyny mecz bez zebranej piłki na tablicach.

Elektryzująca pierwsza połowa, w czasie której trafił 17 z 21 oczek. Jednak warto wspomnieć o jego akcji 3+1 z drugiej połowy i świetnej kontroli nad piłką o której przekonał się Damion Lee:

Haliburton skorzystał na absencji LaMelo i wyszedł na prowadzenie w liczbie asyst w tym sezonie, w asystach na mecz jest jednak tuż za Ballem. Jest także trzecim debiutantem w liczbie przechwytów. Trzy dni wcześniej przeciwko Cavaliers, debiutant Kings osiągnął swoje career high – 28 punktów 11-15, 4-5 za trzy.

Haliburton, mimo że mało się o nim mówi w kontekście debiutantów i nagrody Rookie of The Year bardzo pomaga ekipie z Sacramento po obydwu stronach parkietu. Ma 3 ofensywny rating wśród Rookies – blisko 111 punktów. Porównując graczy z co najmniej 35 spotkaniami na koncie jest trzecim Rookie we wskaźniku porównawczym asysty do strat – 3.36. Lepszy wskaźnik mają od niego tylko Kira Lewis Jr. (Pelicans) i Malachi Flynn (Raptors). Jest także 4 najskuteczniejszym debiutantem po Stewarcie, Bane i Pritchardzie.

W liczbie punktów zdobytych na mecz jest dopiero trzecim debiutantem. Był także najlepszym Rookie konferencji zachodniej przez pierwsze dwa miesiące. Patrząc jednak na słabszy kwiecień w jego wykonaniu jest dopiero 11 najlepszym strzelcem, co prawda nadrabia w asystach – 6 asyst na mecz – najlepszy rookie i w przechwytach na mecz (1.5 stl – 5 miejsce wśród Rookies).

W ostatnich dniach skorzystał na nieobecności De’Aarona Foxa, który wypadł przez protokół bezpieczeństwa od 25 kwietnia. Dzięki temu Haliburton zdobył swoje 4 double-double – 14 punktów, 5 zbiórek, 10 asyst. W obliczu absencji Foxa Kings postanowili przywrócić do wyjściowej piątki Haliburtona. Już w pierwszych dwóch meczach w starting five z Warriors i Mavs zaliczył łącznie 38 punktów, 18 asyst i 8 zbiórki. Haliburton udowodnił, że może być silną opcją na backup i pokazał, że dobrze sobie radzi w takich stresujących sytuacjach, gdy nagle musi zagrać więcej minut i spada na niego większa odpowiedzialność za kreowanie kolegów. Szkoda tylko, że z gry do końca sezonu wykluczyła go kontuzja kolana, bo debiutant Kings wyglądał naprawdę bardzo solidnie. Został mu świetny współczynnik asyst do strat na poziomie 3.36 i 40.9% skuteczności dystansowej. Haliburton miał zdolność do grywania różnych ról, począwszy od liderowania na parkiecie aż po uspokajanie gry w końcówkach. Swoje piąte double-double w sezonie zdobył przeciwko Lakers – 23 punkty 10 asyst.

Haliburton zakończył swój debiutancki sezon osiągając średnio 13.0 punktów, 5.3 asysty, 3 zbiórki i 1.3 przechwytu w 58 spotkaniach. W chwili doznania kontuzji kolana był czwartym strzelcem, pierwszym w asystach i czwartym w przechwytach wśród Rookies. Debiutanta Kings cały sezon można było określić jako opanowanego i wyjątkowo dojrzałego jak na swój wiek. Podejmował mądre decyzje rzutowe i był dosłownie stealem ubiegłego Draftu. Jak przyznał sam zawodnik niedawno w wywiadzie, gdy już był kontuzjowany:

„Poprzez moją karierę chcę udowodnić innym, że byli w błędzie” – była to uwaga do jego wyboru dopiero z 12 numerem w 2020 r.”

W historii NBA tylko dwóch debiutantów osiągało średnio na koniec sezonu co najmniej 10 punktów, 5 asyst i 1 przechwyt, trafiając 45% z pola gry i 40% za trzy przy minimum dwóch próbach: Haliburton i Stephen Curry. Jeśli doda się, że debiutant Kings zaliczał średnio mniej niż 2 straty na mecz, to będzie on jedynym debiutantem, któremu udało się to osiągnąć w pierwszym sezonie kariery.

Gracze spoza picków loteryjnych:

Theo Maledon (Oklahoma City Thunder)

10.1 PPG, 3.2 RPG, 3.5 APG, 36.8% FG, 33.5% 3-PT

W ostatnich tygodniach rozgrywający Oklahomy City Thunder pnie się coraz bardziej w górę. Marzec w wykonaniu Francuza był najlepszym miesiącem w tym sezonie, a ostatnio absencja Shai Gilgeousa-Alexandera sprawiła, że ma więcej minut by się zaprezentować a coach Mark Daigneault nazwał swojego podopiecznego nawet perfekcjonistą. Maledon pokazuje jak bardzo rozwija się w tym sezonie, szczególnie w ofensywie. Ma świetny przegląd pola, timing w asystowaniu kolegom a proges jaki pokazuje w przebudowie zespołu Thunder sprawia, że OKC będą z niego zadowoleni w najbliższych sezonach.

Przed przerwą na mecz gwiazd jego średnie wynosiły: 7.8 punktów, 3.0 zbiórki, 3.3 asysty, 39.4%, 35.4% za trzy. Z kolei po przerwie na ASG na mecz osiąga 12.5 punktów, 3.6 zbiórki, 3.7 asysty, 35.4%, 32.2% za trzy. Dotychczas najlepszy mecz Francuz rozegrał 2 kwietnia – 33 punkty, 5 zbiórek, 3 asysty, 10-18 55.6%, 5-7 71.4% za trzy. Tym występem dołączył do Russella Westbrooka, który dotychczas jako jedyny debiutant Thunder potrafił rzucić w meczu 30 punktów.

Pokazał, że potrafi wszechstronnie zdobywać punkty, ale jednocześnie ma całkiem niezły court vision, dzięki czemu obsługiwał podaniami partnerów i co ważne umie zarówno grać na piłce jak i bez niej:

Chwilami Maledon wygląda na gracza, który mógłby dobrze współpracować u boku Gilgeousa-Alexandera na backourcie. Potrafi grać bez piłki ale jednocześnie może zdjąć z SGA trochę obowiązków tworzenia ofensywnej gry. Jest świetnym podającym i nadal będzie się rozwijał. Niedawno Maledon ustanowił rekord Thunder w ilości trójek trafionych w sezonie przez debiutanta(aktualnie ma 104 trafienia). Z Phoenix Suns trafił 18 punktów 5-10 z gry, 3-6 za trzy. Poprzedni rekord 94 trójki ustanowił debiutant Alex Abrines w sezonie 2016-17.

W kwietniu Maledon był nominowany do nagrody debiutanta miesiąca w Konferencji Zachodniej.

Cole Anthony (Orlando Magic)

12.9 PPG, 4.7 RPG, 4.1 APG, 39.7% FG, 33.7% 3-PT

Po opuszczeniu 24 spotkań z powodu urazu żebra, Cole Anthony wrócił do gry 7 kwietnia w całkiem niezłej formie. Na 12 pierwszych spotkań, 7 zagrał w pierwszej piątce i tylko raz osiągnął jednocyfrowy wynik punktowy. W każdym ze spotkań rozdał co najmniej 3 asysty. Średnie za ten okres u Anthony’ego wyniosły 14.0 punktów, 4.7 punktów, 5.6 asyst. Nadal jednak ma problemy ze skutecznością. W okresie od swojego powrotu trafia co prawda 42.6% z gry, ale tylko niecałe 30 % z dystansu. To największa słabość rozgrywającego Magic w całym sezonie. Wygląda na to, że nadal musi pracować, by stać się realnym zagrożeniem zza łuku.

źródło: Youtube/NBA Motion

W jednym z ostatnich spotkań Anthony pokazał już nie pierwszy raz w tym sezonie, że potrafi przejąć końcówkę spotkania i umie wziąć odpowiedzialność za swoje rzuty. W styczniu trafił game-winnera z Timberwolves. Tym razem zdobył 12 ze swoich 18 punktów w 4 kwarcie, prowadząc Magic do zwycięstwa 109-104 z Cleveland Cavaliers. W końcówce najpierw trafił layp i trafił jeszcze dwukrotnie z linii rzutów wolnych.

„On chce takich momentów, on chce oddawać wielkie rzuty. On posiada tę zdolność. Nie obawia się takich momentów i to jest świetna cecha w tej lidze. Jego dojrzewanie w nauce, kiedy ma oddawać takie rzuty a kiedy podawać jest już na zdecydowanie lepszym poziomie.”

– mówił po meczu asystent Magic Ty Corbin.

Anthony zagrał świetnie w kwietniu, ale i tak nie udało mu się zdobyć nagrody dla najlepszego debiutanta na wschodzie. Cole uważa jednak, że to jemu a nie Flynnowi należała się ona bardziej. Po powrocie z 25-meczowej absencji z powodu kontuzji w 13 meczach w kwietniu Anthony notował średnio 14.1 punktów, 5.3 asysty, 4.8 zbiórki, trafiając 43.2% z gry. Wśród debiutantów na wschodzie był pierwszy w zdobytych punktach, pierwszy w skuteczności z gry i drugi w ilości asyst na mecz w miesiącu kwietniu. W 12 z 13 gier osiągał dwucyfrowe wyniki punktowe. Jednocześnie po raz kolejny pokazał, że potrafi kończyć mecze:

Przeciwko Grizzlies osiągnął career-high w postaci 26 punktów, 8 zbiórek, 6 asyst, 6-15 z gry, 4-6 za trzy.

Warto zaznaczyć w tym miejscu dobrą kontrolę piłki i Anthony’ego.

Facundo Campazzo (Denver Nuggets)

6.1 PPG, 2.1 RPG, 3.6 APG, 1.2 SPG, 38.1% FG, 35.2% 3-PT

Świetnie w tym sezonie ogląda się grę Campazzo na parkiecie. Mimo, że nie zdobywa często wielkiej liczby punktów (jedno double-double na koniec kwietnia), to i tak jest bardzo istotną postacią Nuggets. Coach Malone 18 razy postawił na Argentyńczyka od pierwszych minut w tym sezonie. Od kontuzji Jamala Muraya, Facu wszedł w jego miejsce do pierwszej piątki.

178 centrymetrowy obrońca jest obdarzony świetnym court vision. Dostarcza sporo niesamowicie trudnych podań. Czyni to z niespotykaną łatwością, jakby grał w tej lidze zdecydowanie dłużej. Campazzo ma drugi najlepszy wśród Rookies współczynnik assist ratio, co oznacza, że ponad 35% jego podań jest wykorzystywanych przez jego kolegów. Dodajmy, że gra 22 minut średnio na mecz i w tym czasie popełnia tylko nieco ponad jedną stratę. Jego współczynnik asyst do strat jest trzecim najwyższym wśród Rookies. 3.21 oznacza, że ma ponad 3 razy więcej asyst niż traconych piłek, wyżej od niego są tylko Kira Lewis Jr. i Haliburton z Kings.

źródło: Youtube/Z.Highlights

Immanuel Quickley (New York Knicks)

11.4 PPG, 2.1 RPG, 2.0 APG, 39.5% FG, 38.9% 3-PT

Po trzech meczach debiutanta Knicks w starting lineup w połowie marca z uwagi na kontuzje i protokoły bezpieczeństwa innych obrońców, Quickley wrócił do swojej stałej roli gracza rezerwowego a do pierwszego składu wrócił Elfrid Payton. W przeciągu trzech spotkań 21-latek notował 14.7 punktów, 2.0 zbiórki, 1.7 asysty, 38.1% z gry i 30.4% z dystansu jako starter. Mimo świetnej postawy swojego debiutanta trener Tom Thibodeau pozostał niewzruszony i nie zamierzał dać więcej szans dla Quickleya od początku spotkania.

Mimo wszystko obrońca Knicks nadal jest jednym z liderów wśród debiutantów (z co najmniej 15 minutami na mecz) w statystyce usage rate. Aktualnie 25% czyli ¼ akcji całego zespołu, gdy Quickley biega na parkiecie jest grana z jego udziałem. Tylko Anthony Edwards w ostatnim czasie go wyprzedził w tej statystyce.

Przed debiutantem Knicks jak widać jeszcze sporo nauki, jeżeli chce zarobić na pierwszą piątkę. Imponuje jego produktywność w okrojonym czasie minut jaki dostaje. 12 punktów w 17 minut vs. Miami Heat, 12 punktów 3 zbiórki, 3 asysty w 17 minut vs. Detroit Pistons, czy 17 punktów w niecałe 20 minut vs. Charlotte Hornets. Przeliczając to na 36 minut, Quickley notuje – 21.5 punktów, 4.1 zb, 3.9 ast.

Mimo dopiero 21 miejsca w minutach na mecz wśród pierwszoroczniaków, Quickley do niedawna był liderem w próbach z linii rzutów wolnych, aktualnie zajmuje 3 miejsce – 2.8 rzutu wolnego na mecz. 25 zawodnik Draftu 2020 rzuca jednak z linii na najlepszym dla rookie procencie – ponad 89% z wolnych.

Knicks udało się dostać w tym sezonie do Playoffs po raz pierwszy od 2013 roku. To sensowne, że w przypadku serii zwycięstw Nowojorczyków – Thibs nie chce robić rewolucji w swoim składzie. Quickley musi więc cierpliwie poczekać, być może w przyszłym sezonie dostanie upragnione miejsce w wyjściowej piątce. Na ten moment stanowi o sile ławki rezerwowych Knicks i bardzo dobrze wypełnia swoje obowiązki.

źródło: Youtube/NF Classic

Desmond Bane (Memphis Grizzlies)

9.2 PPG, 3.1 RPG, 1.7 APG, 46.9% FG, 43.2% 3-PT

Bane przez cały sezon stanowił siłę ławki Memphis Grizzlies, będąc świetnym strzelcem z dystansu i jednocześnie pomocnym w defensywie. Jego blisko 43% skuteczność zza łuku uczyniła go jednym z najskuteczniejszych debiutantów w tym sezonie. Co prawda w łącznej liczbie trafionych trójek (115) jest dopiero piąty w klasyfikacji, ale w skuteczności rzutów bije innych na głowę.

Na początku maja zaliczył w dwóch kolejnych meczach podobną liczbę punktów – 22 oczka (career-high). Najpierw z New York Knicks 9-13, 4-7 za trzy, a dwa dni później z Timberwolves 8-14, 4-9 za trzy. W tym samym spotkaniu z Wolves, Anthony Edwards zaliczył 42 punkty, ale to Grizzlies wygrali to spotkanie.

Bane trzyma poziom cały sezon. W każdym miesiącu nie schodził poniżej 43% z gry. Jedynie w lutym i teraz w maju zszedł poniżej 40% z dystansu.

źródło: Youtube/Memphis Grizzlies

Saddiq Bey (Detroit Pistons)

12.2 PPG, 4.5 RPG, 1.4 APG, 40.4% FG, 38.0% 3-PT

Detroit Pistons szorują po dnie konferencji wschodniej i już dawno stracili szansę choćby na play-in. Nie dziwi więc fakt, że ostatnio coraz więcej minut na parkiecie spędzają debiutanci. Saddiq Bey cały czas jest w czołówce debiutantów w skuteczności dystansowej – 38.4%, przeliczając na liczbę jego prób zza łuku zajmuje drugie miejsce tuż za Edwardsem. Oddał blisko 450 rzutów zza lini 7.24 m.

Przez cały sezon skrzydłowy Tłoków bardzo ewoluował. W styczniu osiągał jeszcze średnio 7 punktów i 3 zbiórki, z kolei w marcu 12.6 punktów, 4.6 zbiórki, 2.1 asysty.

Poniżej statystyka jak szła debiutantowi Pistons gra na dystansie w tym sezonie. Bey ścigał Donovana Mitchella i jego rekord rookie w ilości trafionych trójek ustanowiony w sezonie 2017-18 w liczbie 187. Jego aktualne tempo to 2.3 trójki na mecz i co ciekawe rzuca na nieco większym procencie od gracza Jazz, który trafiał na 34%. Na chwilę obecną zdobył 171 trójek w tym sezonie. Jego skuteczność z dystansu spadła nieco w marcu i kwietniu – odpowiednio 34.7% w marcu i 36.6% w kwietniu, podczas gdy w maju jest to już ponad 41%.

W historii NBA było 9 debiutantów, którzy zaliczyli 6 lub więcej trójek na mecz. Bey ma największy procent skuteczności z dystansu z nich wszystkich według portalu Stathead. Poniżej TOP-5 najlepszych nazwisk:

PLAYERYEAR3PA/GFG3%
Saddiq Bey2020-216.638.0%
Damian Lillard2012-136.136.8%
Allen Iverson1996-976.034.1%
Donovan Mitchell2017-187.034.0%
Luka Doncic2018-197.132.7%

Były zawodnik Villanovy ma wysokie koszykarskie IQ. Niedawno pobił rekord Pistons w ilości trafień trzypunktowych debiutanta. Brandon Knight miał 106 takich trafień, Bey dobija już do 140 trójek w swoim debiutanckim sezonie. Jednocześnie zrównał się z Damianem Lillardem w liczbie trójek rzuconych przez debiutanta w 50 spotkaniach. To nie będzie wyolbrzymienie jeśli oświadczy się, że to jeden z najlepszych trójkowiczów wśród Rookies w historii NBA.

Bey jest niezbędny dla Tłoków. Jego skuteczność od przerwy na mecz gwiazd wynosi blisko 40% i 36% zza łuku. Jednym z jego najlepszych spotkań w ostatnim czasie był mecz z Toronto Raptors 17 marca. Bey osiągnął 28 punktów, 12 zbiórek, 2 asysty, przechwyty, 8-14, 6-10 za trzy. To był jego 3 występ w tym sezonie, w którym udało mu się trafić co najmniej 6 razy z dystansu.

Bey rozegrał 13 spotkań, w czasie których trafił co najmniej 5-krotnie z dystansu – jest to nowy rekord debiutantów(Curry i Iverson mieli 9 takich spotkań jako debiutanci).

Warto wspomnieć o słabszych występach 22-latka. To m.in. 0 pkt 0-8, 0-7 za trzy z Blazers na koniec marca, czy kilka dni temu 8 punktów, 0-6 z dystansu z Pacers. To jednak nie psuje faktu, że jest pierwszym debiutantem ze 100 trafieniami z dystansu w tym sezonie. 102 razy trafił zza łuku w 44 meczach kariery, co uczyniło go trzecim w klasyfikacji wszechczasów za Donciciem (106) i Laurim Markkanenen(103). Nadal będzie rozwijał swój rzut nie tylko w tym sezonie, a Tłoki liczą, że będzie cały czas bardziej graczem 3&D. Nie dziwi więc, że Pistons odmówili niedawno Sacramento Kings wymiany swojego skrzydłowego na Marvina Bagleya III.

Bey udowodnił, że jest jednym z najlepszych strzelców w lidze w tym sezonie, 171 trójek czyni go jednym z 20. Najlepszych graczy NBA. Skrzydłowy ustanowił również rekord debiutanta Pistons w ilości trójek trafionych w jednej kwarcie. 19 kwietnia z Cavaliers trafił 6-krotnie w ciągu 12 minut.

Wszystkie rekordy w tym sezonie, które pobił Bey prowadzą do tego, że Coach Dwane Casey widzi w nim jednego z faworytów do wygrania nagrody ROTY.

źródło: Youtube/NBA Highlights

Isaiah Stewart (Detroit Pistons)

7.9 PPG, 6.7 RPG, 1.3 BPG, 55.3% FG, 33.3% 3-PT

Pistons i Dwayne Casey bardzo lubią w ostatnich tygodniach coraz więcej grać młodzieżą. Zdarza się coraz częściej, że w wyjściowej piątce gra dwójka lub nawet trójka debiutantów. Oprócz Beya, który ma stałe miejsce, w pierwszej piątce mieli okazję prezentować się również Kilian Hayes, Saben Lee czy Isaiah Stewart. 19-letni podkoszowy Tłoków jest bardzo często w piątkach, które przynoszą dodatnie punkty zespołowi z Motor City. +48.1 to najlepsza piątka drużyny, w której jest aż trzech rookies – Bey, Hayes i Stewart. Co ciekawe center jest w aż trzech z sześciu najbardziej dodatnich punktowo piątkach swojego zespołu.

Stewart jak wiemy nie jest typowym centrem. Nie forsuje rzutów z dystansu, ale po przerwie na mecz gwiazd zaczął oddawać coraz więcej prób zza łuku. Wcześniej do marca podjął 5 prób zza linii 7.24, trafiając tylko jedną. Aktualnie trafił 21 razy z 63 prób – 33.3%. Doszliśmy do momentu, w którym Tłoki będą go wykorzystywać również z dystansu, a nie tylko jako podkoszowego, który nominalnie rzuca najwięcej spod obręczy i jej najbliższych okolic. Już teraz ma więcej trafień oddanych zza łuku w tym sezonie niż z dalekiego półdystansu. Co ważne ponad 85% jego prób dystansowych jest oddawanych, gdy przeciwnik jest od niego w odległości co najmniej około 2 metrów, więc Stewart ma czas by oddać swój rzut i ma sporo przestrzeni. Na uczelni Washington oddał tylko 20 prób z dystansu, trafiając zaledwie 25%. Jego kolejne próby będą stanowiły poligon doświadczalny w debiutanckim sezonie i z pewnością z czasem będzie ich więcej. Jeśli rozwinie się na tej płaszczyźnie, będzie zdecydowanie wszechstronny w ofensywie.

Podkoszowy będzie stanowił również problem dla defensywy nie jednej drużyny, jeśli będzie wykonywał konsekwentnie pokazane poniżej jumpery, przesuwając się dalej od kosza: 

Niedawno Stewart nawiązał do serii Grega Monroe, osiągając 3 double-double z rzędu. Łącznie w tym sezonie ma już 7 podwójnych zdobyczy. Pięć z nich osiągnął po ASG. W 3 kolejnych meczach z Thunder, Wizards i Cavs zanotował fenomenalne średnie: 17.3 punktów, 16.3 zbiórki(6.0 ofensywnych zbiórek), 2.3 bloków, 62.9% z gry !

Stewart świetnie czuje się walcząc na tablicach. Ma już blisko łącznie 160 ofensywnych zbiórek w tym sezonie, co czyni go oczywiście liderem Rookies. Ponad 30 piłek mniej w ataku zebrał Tate, a trzeci w klasyfikacji Tillman ma ich ponad 2 razy mniej! Jako starter wygląda świetnie – w 7 meczach osiągał średnio 13.0 punktów, 11.7 zb, 69% z gry. Stewart jest absolutnym liderem wśród debiutantów jeśli chodzi o bloki – drugiego Jadena McDanielsa chwilami wyprzeda aż o 30 bloków ! Ma prawie 100 zbiórek łącznie więcej niż Tate z Rockets. 16 kwietnia Stewart zaliczył career-high w postaci 21 zbiórek, zbierając tylko jedną piłkę mniej od rekordu klubu.

Co powiecie na pojedynek Stewarta z Jarrettem Allenem? Podkoszowy Cavaliers zagrał mecz na 5 punktów i 5 zbiórek, będąc w tym spotkaniu w cieniu centra Pistons – 18 punktów, 16 zbiórek, 3 przechwyty, 3 bloki. 19-latek był po prostu wszędzie, po obydwu stronach parkietu, przechwytywał piłki, blokował w tym m.in. Allena, zbierał na tablicach i zdobywał punkty.

źródło: Youtube/Z.Highlights

Jae’Sean Tate (Houston Rockets)

11.3 PPG, 5.3 RPG, 2.5 APG, 1.2 SPG, 50.6% FG, 30.8% 3-PT

Rockets podobnie jak Timberwolves przestali już grać o stawkę. Miesiąc temu przeciwko Raptors przerwali niechlubną serię 20 kolejnych porażek, a Tate rozegrał po obu stronach parkietu jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Był najlepszym strzelcem zespołu – 22 punkty, miał 6 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty. W tamtym spotkaniu zaliczył nawet sekwencję, która obrazuje jak spory wpływ ma Tate na grę Rockets zarówno w ataku jak i obronie:

Jest silny fizycznie i potrafi grać w obronie z zawodnikami większymi od siebie. Przykład gry w post-up i wymuszenie straty na Sabonisie:

Jego szybkie ręce przechwyciły piłkę od Anthony’ego Edwardsa, gdy obaj debiutanci spotkali się naprzeciwko siebie pod koniec kwietnia. Tate zakończył ten mecz z 20 punktami, 7 zbiórkami, 4 asystami i 2 przechwytami:

Mówi się, że Tate to jeden z najbardziej spójnych Rookies w tym sezonie. Mimo, że nie mówi się o nim wiele i nie zdobywa wielkich cyferek, to można powiedzieć, że jest jednym z lepszych defensorów wśród debiutantów. W przechwytach na mecz jest trzeci tuż za Ballem i Haliburtonem, ale łącznie ma najwięcej przechwyconych piłek wśród Rookies. Jest drugi w ogólnej liczbie zebranych piłek, za Stewartem z Pistons. To że 25-latek został pominięty w drafcie w zeszłym roku już teraz sam zawodnik udowadnia innym klubom jak spory błąd popełniły. Jako starszy zawodnik od reszty wybranych w drafcie graczy – Tate mentalnie jest dalej, mógł łatwiej przystosować się w lidze. Jest energiczny, podejmuje mądre decyzje, będąc na parkiecie i gra bardzo konsekwentną koszykówkę. Po przerwie na ASG jego minuty, punkty i zbiórki podskoczyły. Rozegrał 4 mecze powyżej 20 punktów, gdzie wcześniej rekordem jego kariery było kilkukrotne zdobycie 19 oczek. Pewnie gra po obydwu stronach parkietu. Obiecująco patrzy się jak potrafi się sam wykreować w grze w ataku, jest energiczny w ataku i defensywie, czym udowadnia, że jest wart by stać się pełnym starterem w przyszłości.

Alykhan Bijani z The Athletic przytoczył pod koniec kwietnia statystyki produktywności Tate’a, które jeszcze bardziej pokazują, jak bardzo wszechstronnym jest graczem. Jego debiutancki sezon został porównany do przyjścia do ligi LeBrona Jamesa !

Występ gracza Rakiet z 22 marca przeciwko Toronto Raptors – 22 punkty sprawił, że stał się pierwszym graczem Houston (debiutantem) z co najmniej 20 punktami, 5 zbiórkami, 4 asystami, 2 przechwytami od sezonu 1999-2000 Steve’a Francisa. Bez Tate’a na parkiecie Rockets tracą statystycznie blisko 2 punkty więcej, z kolei po atakowanej stronie, gdy 25-latek siedzi na ławce, Rakiety zdobywają o blisko 7 punktów mniej niż z nim w składzie. To bardzo duża różnica. Tate to dotąd jedyny zawodnik Rockets, który rozegrał dla nich wszystkie mecze w tym sezonie. Jego grą jest zachwycony trener Silas:

„Jest arcyważnym graczem dla zespołu. Mógłbym powiedzieć, że jego wszechstronności jest rzeczą, która go wyróżnia. Jego zdolność do utrzymywania piłki, granie na obwodzie, bronienie wielu pozycji również.”

Aleksiej Pokusevski (Oklahoma City Thunder)

8.2 PPG, 4.7 RPG, 2.2 APG, 34.1% FG, 28.0% 3-PT

Thunder źle zaczęli kwiecień. Po wygranej z Toronto Raptors w 4 z 5 kolejnych przegranych spotkaniach Grzmoty straciły co najmniej 129 punktów. Sezon został szybko spisany na straty, o czym może sądzić ostatnio odstawienie Ala Horforda od składu i postanowienie o daniu większej liczbie minut młodym zawodnikom. Korzysta z tego jak nigdy przedtem Aleksiej Pokusevski.

19-letni Serb 7 kwietnia w przegranym meczu z Charlotte Hornets ustanowił rekord organizacji dla debiutanta w trafieniach z dystansu w jednym meczu – udało mu się 7-krotnie rzucić zza łuku. Jednocześnie stał się najmłodszym graczem w historii ligi NBA, który tyle razy trafił w spotkaniu zza linii 7.24 m. Pokonał w tej statystyce LaMelo Balla i Coby’ego White’a. W tym samym meczu inny debiutant Thunder Theo Maledon zdobył podobnie jak Poku 25 punktów. Obaj Rookies OKC stali się pierwszą parą debiutantów z jednej drużyny, którzy rzucili co najmniej 25 punktów w jednym meczu od marca 2012, kiedy tyle punktów zdobyli w meczu Cleveland Cavaliers Kyrie Irving i Tristan Thompson.

Od czasu debiutu w pierwszej piątce, tuż po meczu gwiazd NBA, 19-latek w 20 kolejnych meczach osiągał średnio: 11.1 punktów, 5.7 zbiórki, 2.7 asysty, 1.1 bloku, 36.2%, 30.7% z dystansu. W lutym praktycznie przez cały miesiąc był wyłączony z gry z uwagi na protokół bezpieczeństwa a potem odesłanie do G-League. Do lutego wystąpił w 17 spotkaniach, grając średnio 17.4 minuty, mając niecałe 25% z gry i 18% z dystansu. Tyle samo bo 17 spotkań Thunder później opuścił zanim zespół przywrócił go do pierwszego składu, by od razu wstawić go do starting five.

Po powrocie od razu wszedł do pierwszej piątki 11 marca w meczu z Dallas Mavericks – 14 punktów, 8 zbiórek, 3 asysty, 2 bloki, 4-11, 2-6 za trzy. Już w trzecim swoim meczu w pierwszej piątce osiągnął pierwsze double-double w karierze przeciwko Memphis Grizzlies:

Mierzący 213 cm skrzydłowy czterokrotnie trafiał zza łuku, dodał pięć zbiórek i 2 bloki. Młody Serb z każdym kolejnym występem wchodzi na wyższe obroty i zdaje się być obecnie jednym z kluczowych zawodników młodej kadry Thunder. Widać, że jest jeszcze surowy, brakuje mu ogłady, doświadczenia. Po przerwie na ASG, Thunder sprowadzili do z G-League, gdzie w 13 meczach notował średnie na poziomie 7.9/7.3 przy dosyć rozczarowującej skuteczności rzędu 31%. Podstawowym elementem gry, jaki zwraca uwagę u tego zawodnika jest koordynacja ruchowa i umiejętność oddawania rzutów z dystansu, dobrze porusza się na nogach przy swoim wzroście, ma też 222 cm rozpiętość ramion. Już teraz porównuje się go do Kristapsa Porzingisa.

„Był dla nas sporym problemem. Kiedy trafia swoje rzuty, to jest niesłychanie niebezpieczny. Jest wysoki, wypuszcza piłkę w wysokim punkcie, a do tego robi to bardzo szybko. Potrafi również wziąć piłkę do rąk i kozłować, niesamowity młodzieniec. Za kilka lat będzie z niego kawał zawodnika.”

– trener James Borrego o Pokusevskim
źródło: Youtube/NBA Highlights

Malachi Flynn (Toronto Raptors)

7.5 PPG, 2.5 RPG, 2.9 APG, 37.4% FG, 32.1% 3-PT

22-letni obrońca wybrany z 29. pickiem draftu 2020 dopiero od niedawna zagościł na dłużej w rotacji Raptors. Przedtem grał w bańce G-League, po czym został przywołany przez pierwszy zespół. Niedawno skorzystał również na nieobecności w składzie Kyle’a Lowry’ego. Dzięki temu grywał w meczach nawet ponad 30 minut. 6 razy zagrał w pierwszym składzie, osiągając raz double-double w meczu z Cavaliers 10 kwietnia – 20 punktów, 11 asyst. 22-letni rozgrywający ma nie tylko dobry przegląd pola, umiejętność dostawania się w pomalowane, trafiania trudnych rzutów. Potrafi też zbierać piłki na tablicach, przechwytywać, trafiać z dystansu, ale przede wszystkim jest świetnym podającym.

Flynn otrzymał na stałe szansę występu w zespole od 19 marca, dopiero po przerwie na Mecz Gwiazd. 13 kwietnia osiągnął career-high w postaci 22 punktów przeciwko Atlancie Hawks, trafił 6 razy z dystansu i nie popełnił żadnej straty.

Dobry kwiecień w wykonaniu 29. zawodnika draftu 2020 zaowocował tym, że stał się pierwszym graczem Raptors od marca 2013 i Jonasa Valanciunasa, który był najlepszym debiutantem miesiąca (Flynn za kwiecień 2021). Flynn zanotował 12.7 punktów, 4.8 asyst, 4.1 zbiórki w miesiącu kwietniu.

źródło: Youtube/NBA

Chuma Okeke (Orlando Magic)

7.8 PPG, 4.0 RPG, 2.2 APG, 1.1 SPG, 41.7% FG, 34.8% 3-PT

Skrzydłowy Orlando Magic jest jednym z beneficjentów trade deadline. Stracił zeszły sezon z powodu zerwania ACL i początek tego sezonu z uwagi na stłuczenie kolana. Dzięki trade deadline poprzez ruchy swojego zespołu kilku debiutantów dostało szansę na zdecydowanie więcej występów i większe minuty gry. Okeke jest właśnie najlepszym przykładem, jest rewelacyjny od miesiąca. Magic weszli bowiem w etap przebudowy wymieniając trójkę Vucevic-Gordon-Fournier. Okeke imponuje produktywnością w ataku, ale również świetnie potrafi grać w defensywie.

Skupia się na grze przeciwnika, dobrze czyta grę, by przerwać ataki rywala. Jest aktywny podczas krycia i w grze one-on-one, aktywnie gra rękoma, wymusza straty przeciwnika, przechwycą piłkę i rusza z kontrą zespołu. Po trade deadline Okeke zagościł na stałe w pierwszej piątce Magic i już w pierwszym meczu osiągnął career-high w postaci 22 punktów, dokładając 6 zbiórek i 4 asysty. 4 dni później miał 18 punktów 7-11, prowadząc comeback przeciwko Clippers, by ostatecznie Magic wygrali. Potrafi sporo w ataku: trafiać z dystansu, półdystansu, zaatakować kosz, trafiać trudne rzuty w tłoku podkoszowym i mimo wystawionych rąk rywali.

Okeke jawi się jako dynamiczny gracz, który równie dobrze potrafi kreować grę jak i trafiać z dystansu. Owszem, ma wzloty i upadki, ale przed trade deadline nie miał aż tyle okazji rzutowych. Maksymalnie do tego czasu oddawał 9 rzutów w meczu a już 26 marca oddał ich piętnaście. W 17 meczach jako starter grał średnio 31 minut na mecz, notując w tym czasie 12.5 punktów, 4.9 zbiórki, 2.9 asysty, trafiając 43.1% z gry i 31.5% z dystansu. Często jego zadaniem jest krycie najlepszych graczy rywala, co czyni dosyć obiecująco.

źródło: Youtube/Orlando Magic Empire

R.J.Hampton (Orlando Magic)

6.9 PPG, 3.5 RPG, 1.7 APG, 43.5% FG, 31.0% 3-PT

Obrońca, który w zeszłym sezonie grał jeszcze w Australii, bardzo skorzystał na wytransferowaniu go do Orlando Magic z Denver Nuggets. Bryłki nie dawały mu zbyt wielu okazji, by mógł się zaprezentować. 20-latek jest zdecydowanie ważniejszą postacią w rotacji budujących się na nowo Magic, niż w Denver Nuggets. Hampton potrzebował po prostu czasu, żeby pokazać swój potencjał. W Denver mieli głębie składu na ławce rezerwowych, więc było kilka innych zawodników, którzy byli pierwsi w kolejności do wejścia na parkiet. Gdy tylko Hampton dostał przestrzeń i czas do rozwijania się, od razu z nich skorzystał. Dowód? Pierwszy mecz w karierze w pierwszej piątce, nie zawiódł pokazując się z jak najlepszej strony przeciw nie byle komu, bo byłemu klubowi Denver Nuggets:

Przeciwko Bryłkom Hampton zaprezentował wszystkie umiejętności, które uczyniły go graczem pierwszorundowym w drafcie przed rokiem. Jest atletyczny, szybki na piłce, świetnie podający, umie grać na dystansie. Może grać na obydwu pozycjach na backourcie i stanowić przyszłość młodego young couru Orlando Magic.

Hampton świetnie kończy ten sezon dla Magic – 9 gier od 30 kwietnia to 9 spotkań z podwójną zdobyczą punktową i średnią – 15.4 punktów, 6.8 zbiórek, 5.1 asysty, 45.1% z gry i 40.7% z dystansu. Ostatnio w dwóch kolejnych spotkaniach osiągnął double-double. Najpierw rzucił 16 punktów i rozdał najwięcej w karierze bo 10 asyst oraz miał 7 zbiórek przeciwko Detroit Pistons. Dwa dni później z Boston Celtics miał 18 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst. Z kolei przeciwko Philadelphii 76ers 14 maja Hampton był bliski triple-double: 12 punktów, 11 zbiórek, 9 asyst ! Chyba najwyższa pora, by w kolejnym sezonie debiutant wszedł do pierwszej piątki.

Honourable Mention

Kenyon Martin Jr. (Houston Rockets)

9.3 PPG, 5.4 RPG, 1.1 APG, 50.9% FG, 36.5% 3-PT

Syn byłego zawodnika NBA Kenyona Martina radzi sobie świetnie w barwach Houston Rockets, przetrzebionych kontuzjami. Niski skrzydłowy wybrany dopiero z 52. numerem draftu na stałe otrzymał szansę w rotacji dopiero od 11 marca. W 9 z ostatnich 10 spotkań rzucał co najmniej 13 punktów, osiągając średnio 17.3 punktów, 7.8 zbiórki, 2.2 asysty, 1 blok, 54.0% z gry i 42.2% z dystansu. W 6 ostatnich spotkaniach Rakiet Martin Jr. wychodził w pierwszej piątce, trzykrotnie w tym czasie kończąc mecz z double-double a cztery razy z dorobkiem co najmniej 20 punktów.

Kenyon Martin Jr. pokazał nie raz w tym sezonie, że nie tylko jest świetny na dystansie, ale też sporo przynosi mu jego atletyczność. Nie raz był bohaterem TOP 10 najlepszym akcji z nocy tworzonych przez NBA:

Payton Pritchard (Boston Celtics)

7.7 PPG, 2.4 RPG, 1.8 APG, 44.0% FG, 41.1% 3-PT

Nie łatwo jest dołączyć do zespołu, którego celem na papierze jest walka o finały konferencji, a najlepiej, by dostać się do wielkiego finału. Pritchard pokazał jednak, że ma wpływ na grę Celtów w debiutanckim sezonie. Dzięki swoim rzutom trzypunktowym jest groźny na dystansie i potrafi rozciągać grę Celtics.

Na koniec kwietnia rzucił 28 punktów przeciwko Thunder – career high (9-16, 4-10 za trzy). Pokazał, że jest bardzo solidnym obrońcą. 4 dni wcześniej z Brooklyn Nets miał 22 punkty, 8-12 z gry, 6-7 za trzy. Ma świetny zasięg rzutowy, co będzie go czynić niebezpiecznym podczas zbliżających się dla Bostonu rozgrywek play-in.

Tyrese Maxey (Philadelphia 76ers)

8.0 PPG, 1.7 RPG, 2.0 APG, 46.2% FG, 30.1% 3-PT

Ostatnie urazy w drużynie Sixers, sprawiły, że 21. zawodnik draftu 2020 znów w tym sezonie otrzymał szansę, by zaprezentować się przy większym czasie gry. W 6 kolejnych meczach osiągał podwójną liczbę punktów, grając ze średnimi 12.0 punktów, 1.7 zbiórki, 2.3 asysty, 52.7% z gry. Jego rola znów zostanie zredukowana, kiedy zespół wróci do pełni zdrowia, ale Maxey udowadnia, że potrafi wyjść i zagrać na poziomie, nawet po dłuższej przerwie. W maju raz wyszedł w pierwszej piątce, co było jego 7. występem w starting five i pierwszym od 20 stycznia, gdy zespół przechodził przez protokoły bezpieczeństwa covid. Efekt? Przeciwko Pistons był 7-11, 2-3 za trzy, miał 22 punkty, 5 zbiórek, 4 asysty i 2 przechwyty i najwyższy w sezonie wskaźnik (+/-) +25.

Robił po trochę wszystkiego w tamtym spotkaniu, udowadniając, że zasługuje na częstsze występy. Bardzo ciekawe czy w postseason coach Doc Rivers uwzględni Maxeya w rotacji. Debiutant pokazał, że może dostarczyć sporo dobrego po obu stronach parkietu – dostając się w pomalowane rywali, jak również będąc niezłym obrońcą.

źródło: Youtube/NBA Motion

Naji Marshall (New Orleans Pelicans)

7.7 PPG, 4.6 RPG, 2.8 APG, 39.2% FG, 34.9% 3-PT

Po przesiedzeniu większości sezonu na ławce, niski skrzydłowy Pelicans Naji Marshall w końcu otrzymał sposobność do gry od początku kwietnia. Niewybrany w drafcie gracz uczelni Xavier nie zawiódł, a Pelicans niedawno podziękowali mu za jego grę, dając mu 3-letni kontrakt. Od momentu wejścia do rotacji Marshall stał się jednym z lepszych defensorów w ekipie Pelikanów. Wniósł sporo energii i wysiłku z ławki. W kwietniu w 16 meczach jego średnie wyniosły 8.5 punktów, 5.4 zbiórki i 3.6 asysty a jego skuteczność dystansowa wyniosła bardzo dobre 37.5%. Jego najlepszy kwietniowy występ to 16 kwietnia z Wizards – 16 punktów, 11 zbiórek i 6 asyst.

Źródło: Youtube/NBA Motion

W przedostatnim spotkaniu sezonu zasadniczego dla Pelicans Marshall osiągnął career-high w postaci 20 punktów, 7-15, 1-3 za trzy. Dołożył 13 zbiórek, zdobywając 3. double-double w tym sezonie. Był to 9. występ skrzydłowego w wyjściowym składzie Pelikanów. Marshall stał się 6. debiutantem w historii zespołu, który zanotował na swoim koncie co najmniej trzy double-double w sezonie.

Gabriel Deck (Oklahoma City Thunder)

8.4 PPG, 4.0 RPG, 2.4 APG, 47.8% FG

Sprowadzony z Realu Madryt 26-letni argentyński skrzydłowy zadebiutował w barwach Thunder dopiero 29 kwietnia. W 9 rozegranych spotkaniach grał średnio nieco ponad 21 minut na mecz z ławki rezerwowych. Najlepszy dotychczasowy mecz rozegrał z Utah Jazz: 18 punktów 6-9, 1-1 za trzy, 6 zbiórek. Jest jeszcze mocno nieopierzony, ale jak na gracza, który dołączył w głębokim momencie sezonu dobrze czyta grę, szukając miejsca do rzutu, pokazał już kilka ciekawych zagrań z Europy, czy umiejętność gry tyłem do kosza.

źródło: Youtube/Basquet Argentina

Armoni Brooks (Houston Rockets)

11.2 PPG, 3.4 RPG, 1.5 APG, 40.6% FG, 38.2% 3-PT

22-letni obrońca podpisał w kwietniu z Rockets kontrakt two-way. Wystąpił w 19 spotkaniach, 5-krotnie wychodząc w pierwszej piątce. 10 razy udało mu się zdobyć dwucyfrową liczbę punktów. Armoni pokazał się ze świetnej strony jako doskonały strzelec. Co więcej, w 17 pierwszych meczach rzucił 47 trójek – jest to najlepszy wynik w historii NBA przez pierwsze 17 spotkań kariery. Brooks wyprzedził Lillarda, który miał 43 trafienia w pierwszych 17 meczach. Obrońca jest bardzo pewny w swojej grze, jest agresywny w grze ofensywnej, często lubi wbijać się w pomalowane.

Kontuzje, które ostatnio osłabiły Rockets sprawiły, że często grają młodą ekipą. Korzysta na tym m.in. Brooks, który kilka dni temu w Staples Center przeciwko Lakers rzucił career-high w postaci 24 punktów.

źródło: Youtube/NF

Jalen Harris (Toronto Raptors)

7.4 PPG, 1.4 RPG, 1.3 APG, 50.0% FG, 47.2% 3-PT

Słówko wspomnienia tylko o 22-letnim rozgrywającym Raptors, wybranym z 59. pickiem draftu 2020. Podczas, gdy Toronto straciło szansę nawet na play-in ekipa trenera Nurse’a zaczęła dawać więcej minut głębokim rezerwowym. Jego 31 punktów 12-21, 5-12 za trzy przeciwko Dallas Mavericks oglądała m.in. najbliższa rodzina i przyjaciele na trybunach American Airlines Center. Ciężko powiedzieć, czy to tylko krótki epizod, czy też zobaczymy go częściej w przyszłym sezonie, jeśli Lowry zmieni otoczenie.

źródło: Youtube/Down to Buck

Markus Howard (Denver Nuggets)

2.8 PPG, 37.7% FG, 27.7% 3-PT

Niewybrany w minionym drafcie 178-centrymetrowy rzucający obrońca Nuggets, Markus Howard, korzysta z końcówki sezonu zasadniczego i absencji kilku kluczowych zawodników. Zanim otrzymał więcej minut w ostatnim tygodniu to w 32 meczach zdobył 34 punkty dla Bryłek.

Najpierw dostał 13 minut z ławki z Brooklyn Nets – 13 punktów i ważne dwa trafienia dystansowe, jego technika rzutu wygląda imponująco

Kilka dni później z Minnesotą Timberwolves zagrał 17 minut, w czasie których rzucił 15 punktów 4-8 z dystansu. W miniony piątek obrońca Nuggets po raz pierwszy wyszedł w pierwszej piątce (34 minuty) przeciwko Detroit Pistons. Po raz trzeci również ustanowił career-high (20 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty, 9-14 z gry), prowadząc drużynę do wygranej na wyjeździe. W tym spotkaniu zastąpił Campazzo, który odpoczywał. W trakcie postseason Howard może nie grać wielkiej roli w rotacji, ale jego ostatnie występy dały mu dużo pewności siebie, która pomoże mu gdy zespół w niedalekiej przyszłości znów go wezwie na parkiet.

źródło: Youtube/Denver Nuggets