Dziś debiut Kevina Duranta w Suns – tabela zachodu jest piekielnie wyrównana

Dziś debiut Kevina Duranta w Suns – tabela zachodu jest piekielnie wyrównana

Dziś debiut Kevina Duranta w Suns – tabela zachodu jest piekielnie wyrównana
Photo by Patrick McDermott/Getty Images

Wkroczyliśmy w decydującą fazę sezonu regularnego. Nie pamiętam, kiedy ta decydująca faza była ostatnio tak zacięta, jak w tym sezonie. Kiedy spojrzymy na tabelę konferencji zachodniej, to okaże się, że różnica pomiędzy 4. a 13. drużyną wynosi tam 5 meczów. Co oznacza to w praktyce? Gdyby Thunder wygrali 5 kolejnych meczów, a Suns przegrali 5 kolejnych meczów, to ekipy to pierwsi wyprzedzą drugich. Do końca sezonu każdej z ekip pozostało nieco ponad 20 spotkań, co oznacza, że na zachodzie może wydarzyć się jeszcze praktycznie wszystko:

tabelabilans% zwycięstw
4. Suns*33-2953,2%
5. Warriors32-3051,6%
6. Clippers33-3151,6%
7. Mavericks*32-3150,8%
8. Timberwolves32-3250%
9. Jazz31-3249,2%
10. Pelicans30-3248,4%
11. Blazers29-3247,5%
12. Lakers29-3346,8%
13. Thunder28-3345,9%

*bezpośredni awans do Playoffów
*udział w turnieju Play-In.

Skoro już jesteśmy przy Phoenix Suns. Ich udział w Playoffach wydaje się już raczej pewny i to prawdopodobnie z przewagą parkietu. Co prawda będący zaraz za nimi Clippers i Warriors tracą do nich tylko jeden mecz, natomiast obie te ekipy zmagają się ze swoimi problemami, a Suns z kolei powinni wkroczyć w swój najlepszy moment sezonu. Wiąże się to z debiutem Kevina Duranta, który zagra dziś swój pierwszy mecz w barwach Suns. Będzie to jego pierwszy występ od 8 stycznia, kiedy to wypadł z gry z kontuzją kolana. Miał czas, żeby przygotować dla kibiców z Phoenix coś specjalnego.

Ta piątka, jaką będą wystawiać Suns na parkiet od pierwszych minut, musi robić wrażenia:

  • Chris Paul
  • Devin Booker
  • Torrey Craig/Josh Okogie
  • Kevin Durant
  • Deandre Ayton

To potencjalnie jedna z najlepszych w historii pierwszych piątek pod względem kreacji na piłce. Kiedy przychodzi do zdobywania punktów po zasłonie, to zarówno Chris Paul jak i Devin Booker już teraz są w ligowej czołówce. Panowie w takich posiadaniach zdobywają średnio kolejno 7,6 i 7,3 punktu na mecz. Kevin Durant zdobywa ich średnio znacznie mniej, ale to dlatego, że znacznie rzadziej grywał jako kozłujący w pick’n’rollach. Kiedy jednak to robił, był niezwykle skuteczny – w przeliczeniu na posiadanie, zdobywał w takich akcjach elitarne 1,19 punktu. Durant stanowi zagrożenie po zasłonach zarówno jako rzucający jak i podający. Deandre Ayton gdzie się nie pojawi na parkiecie, będzie miał do postawienia jakąś zasłonę – raj dla centra:

Tuż za Suns znajdują się m. in. Clippers, którzy będą walczyć o utrzymanie miejsca w Playoffach, jednak nie będzie to wcale takie proste. Nie ułatwili sobie roboty przegrywając cztery ostatnie mecze. Tak się nieszczęśliwie składa, że zwycięstwa w barwach Clippers nie zaznał jeszcze świeżo pozyskany Russell Westbrook. Trudno jednak winić go z tego tytułu. Pierwsze trzy mecze w nowej drużynie zaliczył naprawdę bardzo udane:

zawodnikmeczepunktyzbiórkiasystyFG%3P%
Russell Westbrook3165,79,352,9%44,4%

Jak się nad tym zastanowić, Westbrook prezentuje zestaw umiejętności, który idealnie uzupełnia brali Clippers. Do tej pory była to drużyna, która oddawała tylko 4,3 rzutu na mecz ze ścięć pod kosz (więcej tylko od Mavericks). Obwodowi LAC brakowało wzrostu i warunków fizycznych. Terance Mann jest drobnej budowy, tak jak był Reggie Jackson, John Wall był daleki od bycia zdrowym, a Luke Kennard nie próbował przesadnie wchodzić w kozioł. Westbrook daje trochę brakującego na pozycjach 1-2 atletyzmu i rozmiaru:

Przez sam fakt, że obrońcy muszą liczyć się z tym, że Westbrook wjedzie do obręczy, otwierają się pozycje na obwodzie. Westbrook z kolei lubi na obwód podawać, dobrze wpisując się w rolę dynamicznie rozrzucającego rozgrywającego, którego Clippers na dobrą sprawę nie mieli. Tutaj obrona Kings (która nie jest może najlepszym przykładem) postawiła nawet strefę 2-1-2, która miała utrudnić granie z piłką pod obręcz. Westbrook potrafił to wykorzystać::

To są klipy z debiutu Westbrooka w barwach Clipeprs, z pamiętnego meczu z Sacramento Kings, który skończył się historycznym wynikiem 175:176 po dwóch dogrywkach. Wynik ostatecznie korzystny dla Kings, wiele mówiący o ich szybkim, dynamicznym i skutecznym ataku, ale mówiący też sporo o ich chybotliwej obronie. Jednym z kluczowych pytań w tej końcowej fazie sezonu jest o to, czy z tak kiepską defensywą – nawet przy elitarnej ofensywie – Kings stać na walkę z najlepszymi. Obecnie zajmują trzecie miejsce na wyrównanym zachodzie, co sugerowałoby, że powinno być ich na to stać.

„To będzie dla mnie bardzo interesujący czas. Powiedziałem to naszym chłopakom wprost. Prawdziwy sezon zaczyna się dopiero po All-Star Game. Drużyny, które nie mają już szans, wypisały się z gry, a te, które mają szansę, podkręciły tempo. Dla nas, zajmujący taką pozycję po All-Star Game, oznacza to, że staliśmy się celem dla innych. Nie wiem, gdzie jesteśmy z tym wszystkim jako drużyna, bo to pierwszy raz, kiedy jesteśmy celem dla innych.”

– trener Mike Brown

Playoffowa koszykówka diametralnie różni się jednak od sezonu regularnego pod względem przygotowania. W sezonie regularnym szybka i skuteczna ofensywa Kings daje przewagę zaskoczenia. Kiedy przyjdzie do ważniejszych meczów, rywale będą przygotowani. Rywale będą wystawiać wysokie piątki, a trenerzy kazać walczyć o każdą ofensywną zbiórkę.

Minionej nocy Kings udało się wygrać już 4. z rzędu mecz. Było to stosunkowo łatwe zwycięstwo z Oklahomą City Thunder. Kings trafiali dobre rzuty, skutecznie dochodzili do pozycji i na młodych, niedoświadczonych rywali to wystarczyło. Nawet ci młodzi i niedoświadczeni rywale byli im w stanie rzucić aż 117 punktów na jednym, prostym manewrze wyciągania Domantasa Sabonisa spod obręczy:

Aż strach pomyśleć, co będą w stanie zrobić doświadczeni, solidnie przygotowani taktycznie do 7-meczowej serii rywale.

„Nie jesteśmy dużą drużyną. Miewamy długie serie, w których nie udaje nam się zebrać piłki. Zazwyczaj kiedy tak się dzieje, to płacimy tego cenę. Zespoły notują przeciwko nam ofensywne zbiórki i rozrzucają z tego piłkę dalej. Jeśli masz wielu graczy mierzących ponad 2 metry, jak na przykład Toronto Raptors, to przeskakujesz oponentów – to ma wpływ na grę. Nie mamy czterech-pięciu takich graczy do wystawienia na parkiecie jednocześnie. Kiedy walczymy z oponentem o zbiórkę, nie ma to takiego wpływu na grę. Musimy popełniać możliwie mało błędów w każdym posiadaniu defensywnym. To jest bardzo trudne.

Są mecze, w których nie oddajemy tak dużo zbiórek ofensywnych, bo łącznie 8-10. Rywale mogą jednak zdobyć z tego 15-16 punktów drugiej szansy, co ma już wpływ na losy meczu. Musimy w każdym meczu bardzo poważnie podchodzić do zastawiania rywali przy zbiórkach.”

– trener Mike Brown