Dogrywka w Houston, James Harden wygrał mecz, Rockets podejmują walkę

Dogrywka w Houston, James Harden wygrał mecz, Rockets podejmują walkę

Rockets wracają do gry! Nie dają się pobić na własnym parkiecie i podążają w kierunku odrobienia strat w serii. Pojedynek Jamesa Hardena z Kevinem Durantem był prawdziwą ozdobą tej nocy.


Warriors – Rockets – 121:126 (OT) (2-1)


Po wczorajszym meczu z czterema dogrywkami, dzisiejszy mecz z jedną dogrywką może nie robić wrażenia, ale prawda jest taka, że to dopiero drugi mecz w tych Playoffach, który wykroczył poza regulaminowy czas gry. Co więcej, drugi z rzędu. Warriors weszli w mecz tak, jakby szykowało się 3-0 – wygrali pierwszą kwartę i Rockets stanęli na ostrzu noża. Kolejne dwie kwarty to dominacja gospodarzu – na starcie drugiej części wyszli na prowadzenie różnicą około 0 punktów i taki stan rzeczy utrzymywał się do czwartej kwarty. Kolejne 10 punktów zdobytych przez rewelacyjnego tej nocy Kevina Duranta doprowadziło do remisu, który wisiał w powietrzu przez praktycznie całą czwartą kwartę.

Na pawie 3 minuty przed końcem rzuty wolne Chrisa Paula dały Rockets prowadzenie jednym punktem, ale od tego czasu oglądaliśmy festiwal pudeł. Dwa rzuty spudłował Curry, dwa Harden, po jednym Durant i Capela, w międzyczasie popełniono też dwie straty. W końcu Iguodala trafił trójkę, a Harden celnymi wolnymi wyrównał. Kluczowy rzut należał do KD, jednak nie trafił. O końcówce mógł zadecydować jump-ball, gdyby Rockets udało się go odpowiednio rozegrać:

Dogrywka to już popis Jamesa Hardena. Zdobył 5 ostatnich punktów dla Rockets – 5 punktów, które przesądziły o zwycięstwie. To jego trójka na 50 sekund przed końcem wyprowadził Rockets na prowadzenie 124:118, a po trafionych wolnych Duranta, trafił floater na 26 sekund przed końcem, ponownie dając Rockets przewagę większą niż jedno posiadanie. James Harden rozegrał świetny mecz – w ponad 45 minut spędzonych na boisku zdobył 41 punktów, 9 zbiórek i 6 asyst, trafiając 14/32 rzutów z gry i 5/13 z dystansu. Co jednak ważne, dogrywka należała do niego:

https://www.youtube.com/watch?v=MUvW9gUmbiU

źródło:YouTube/FreeDawkins

Mimo świetnego meczu Hardena, można się zastanawiać, czy najlepszy zawodnik meczu na pewno był po stronie Houston. Po stronie Golden State Warriors bowiem grał rewelacyjny dziś (i w całych Playoffach) Kevin Durant. Skrzydłowy GSW w tym meczu zdobył 46 punktów, 3 zbiórki i 6 asyst, trafiając 14/31 rzutów z gry i bardzo dobre 6/10 za trzy, nie popełniając przy tym ani jednej straty.

https://www.youtube.com/watch?v=sIQRyKYoPVE

źródło:YouTube/FreeDawkins

Mecz nie jest jednak pojedynkiem 1 na 1 – James Harden dostał więcej wsparcia. Na pochwałę zasługuje przede wszystkim Eric Gordon, który zdobył 30 punktów, trafiając 7/14 rzutów z dystansu. Kolejny dobry mecz rozegrał tez Chris Paul, notując 14 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst. Co jednak ważne, tym razem Rockets nie oddali zbiórek. Ostatnio to GSW byli lepsi na deskach, wygrywając blisko 20 ofensywnych zbiórek. Tym razem proporcje się odwróciły – to Houston wygrało deski aż 55:35, wywalczając aż 17 ofensywnych zbiórek. Przy niemal identycznej procentowej skuteczności rzutów z gry obu zespołów, był to czynnik decydujący. Ogromna w tym zasługa nie tylko Clinta Capeli (13 punktów, 11 zbiórek, 5 ofensywnych), ale też PJ Tuckera (7 punktów, 12 zbiórek, 5 ofensywnych).

Po stronie Warriors można też pochwalić Draymonda Greena, który skończył mecz z triple double, notując 19 punktów, 11 zbiórek i 10 asyst. Co ciekawe, wszystkie wcześniejsze 27 meczów, w których Green zdobył triple double, Warriors wygrali. Należy jednak wskazać winnych i jednym z nich jest Steph Curry. Rozgrywający Warriors zagrał fatalnie, zwłaszcza w końcowej fazie meczu. Skończył mecz z dorobkiem 17 punktów przy skuteczności 7/23 z gry i 2/9 zza łuku. Znów miał też kłopoty z faulami. W całej czwartej kwarcie i dogrywce nie zdobył ani jednego punktu, pudłując wszystkie 6 rzutów. Zapamiętany zostanie natomiast z ostatniej akcji, w której mógł jeszcze wywalczyć szansę na chociażby remis. On natomiast zderzył się z obręczą:

Po raz kolejny pochwalić można Andre Iguodale, który zdobył 16 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty i 3 bloki, trafiając 6/9 rzutów z gry i 3/4 zza łuku. Elementem który zawiódł, byli Splash Bros. Klay Thompson zdobył tylko 16 punktów, trafiając 6/16 z gry. Razem z Currym oddali łącznie 39 rzutów, z których trafili 13. Nie najlepiej się gra, kiedy dwóch najlepszych strzelców notuje łącznie 33% skuteczności z gry. Trzeba przyznać, że Rockets zagrali dobrze, ale trzeba też mieć świadomość, że Warriors położyli ten mecz nieskutecznością swoich obwodowych. Lepiej jednak dla widowiska – zamiast 3-0 w serii mamy 2-1 i kolejny mecz w Houston, zapowiada się więc walka.