Christian Vital, gwiazda Legii: Chciałbym pójść drogą Puntera

Christian Vital, gwiazda Legii: Chciałbym pójść drogą Puntera

Christian Vital, gwiazda Legii: Chciałbym pójść drogą Puntera
Christian Vital / foto: Andrzej Romański / PLK

– Każdego dnia uczę się i zbieram cenne doświadczenie. Nie ukrywam, że oglądam sporo meczów, analizuję różne sytuacje i staram się wyciągać wnioski. Nadal nie jestem kompletnym zawodnikiem. Mam jeszcze sporo przestrzeni do poprawy. Wierzę w to, że z każdym rokiem będę szedł do przodu i rozwijał swoje umiejętności. Uważam, że stać mnie na to, by być świetnym koszykarzem – mówi Christian Vital, koszykarz Legii Warszawa.

Karol Wasiek: Widziałem, że po końcowej syrenie przegranego meczu z Arką Gdynia ze złości aż kopnąłeś piłkę. W klubie powiedzieli mi, że nienawidzisz przegrywać. Tak jest?

Christian Vital, koszykarz Legii Warszawa: Tak. Po ostatnim gwizdku sędziego byłem sfrustrowany. Tym, że spudłowałem kluczowy rzut z rogu boiska w końcówce meczu. To była bardzo dobra pozycja do rzutu. Powinienem trafić i doprowadzić do remisu. Spudłowałem i przez to później przegraliśmy. Nie ukrywam, że ciężko znoszę porażki. Nie umiem się z nimi pogodzić, ale… duże słowa uznania należą się naszym rywalom. Zagrali bardzo dobry mecz, wysoko zawiesili nam poprzeczkę. Trzeba im pogratulować. Wygrali zasłużenie.

Zapadł mi też w pamięci jeszcze jeden obrazek. Na parkiecie, ale też w korytarzu hali podszedłeś do Adriana Boguckiego i pogratulowałeś mu świetnego występu. Polak zdobył 34 punkty i miał 10 zbiórek. Nie mieliście na niego odpowiedzi.

Szacunek dla niego. Zagrał fantastyczne zawody. Wręcz zniszczył nas pod koszem. Prawdą jest, że nienawidzę przegrywać, nie mogę się z tym pogodzić, ale z drugiej strony trzeba wykazać szacunek do rywali i poszczególnych zawodników, którzy cię w danym dniu pokonali. Nie można być ślepym i patrzeć tylko na siebie. Jeszcze raz gratulacje dla Adriana za świetny mecz. Naprawdę pokazał się z bardzo dobrej strony.

Po raz kolejny zdobyłeś ponad 30 punktów w meczu, ale drużyna zeszła z parkietu jako pokonana…

No właśnie. Zdobyłem 34 punkty, ale zauważ, że… nie trafiłem aż 12 rzutów z gry. To bardzo duża liczba przestrzelonych rzutów. Do tego popełniłem trzy straty. Wiem, że w poszczególnych akcjach mogłem zachować się znacznie lepiej. Mam nad czym pracować.

To był drugi mecz Legii pod wodzą nowego trenera, Marka Popiołka, który tymczasowo zajął miejsce Wojciecha Kamińskiego. Byłeś zaskoczoną tą zmianą?

Może cię zaskoczę, ale po raz pierwszy w mojej karierze spotkałem się z sytuacją zmiany trenera w trakcie trwania sezonu. Nie spodziewałem się tego. Byłem zaskoczony, ale… tak wygląda ten biznes. Niestety. Nie ma w nim sentymentów. Trzeba mieć na uwadze to, że każdego dnia coś się może wydarzyć. Najważniejsze jest to, by się dopasować i dalej iść do przodu.

Jak będziesz wspominał pracę z trenerem Kamińskim?

Bardzo pozytywnie. To on dał mi szansę pokazania się i bycia jednym z liderów zespołu. Nie każdy zawodnik, który przylatuje do Europy po raz pierwszy, cieszy się tak dużym zaufaniem trenera. Będę zawsze mu wdzięczny za tę szansę, którą mi dał. Pozwolił mi grać taką koszykówkę, w której czuję się najlepiej, mimo że popełniałem błędy. Powiem ci jeszcze ciekawostkę związaną z trenerem Kamińskim.

Zamieniam się w słuch.

Jednym z moich znajomych jest Kevin Punter. Obaj byliśmy w tej samej agencji. To świetny gracz i człowiek. Pewnie wiesz o tym, że Punter w przeszłości współpracował z trenerem Kamińskim. To on dał mu szansę pokazania się i wskoczenia na znacznie wyższy poziom. Dlatego też zdecydowałem się podpisać kontrakt z Legią. Zadzwoniłem do niego, kiedy pojawiła się oferta. Kevin w samych superlatywach mówił o trenerze Kamińskim.

Chciałbyś iść drogą Puntera?

Jak najbardziej! To jeden z moich ulubionych zawodników.

Podobno oglądasz bardzo dużo meczów Euroligi.

Tak. Jest kilku zawodników, których uważnie śledzę i analizuję ich grę. To Mike James, Kevin Punter, Shane Larkin i Kendrick Nunn. W NBA też mam graczy, na których patrzę ze szczególną uwagą. To Kyrie Irving, Stephen Curry, Damian Lillard, Patrick Beverley, Jrue Holiday czy Marcus Smart.

To prawda, że dużą rolę przy transferze do Legii odegrał Aric Holman, z którym przyjaźnisz się na co dzień?

Tak! Aric wykonał latem sporo pracy w tym temacie. Zależało mi na tym, by w debiutanckim sezonie w Europie trafić do dobrego miejsca. Legia to klub, który jest bardzo dobrze zorganizowany, na dodatek – co jest istotne – gwarantuje mi walkę o mistrzostwo Polski, Puchar Polski i udział w FIBA Europe Cup. Gra w rozgrywkach międzynarodowych była ważnym aspektem. Bardzo mi zależało na tym, by sprawdzić swoje umiejętności i pokazać się przed szerszą publicznością. Jesteśmy już w ćwierćfinale tych rozgrywek. Liczę na to, że będzie o nas jeszcze głośno w Europie.

W ostatnich dniach zostałeś wybrany graczem miesiąca w FIBA Europe Cup. Spore osiągnięcie.

Tak. To na pewno miłe wyróżnienie, które jest dodatkowym bodźcem do jeszcze cięższej pracy.

Po raz pierwszy w karierze grasz w Europie. Jak przebiegł proces adaptacji do panujących tu warunków? Czy było coś, co szczególnie cię zaskoczyło?

Na pewno dostrzegam różnice między europejskim stylem gry, a tym, jak to wygląda na co dzień w Stanach Zjednoczonych. Zasady też są nieco inne, mam na myśli: błąd trzech sekund w obronie, zbijanie piłek z obręczy czy branie czasów w trakcie gry. Ale koniec końców jedno się nie zmienia: trzeba trafiać i twardo bronić. Tak wygląda profesjonalna koszykówka na całym świecie. Ten proces adaptacji przebiegł zgodnie z planem. Uważam, że miałem bardzo dobre momenty, ale też momenty, gdy zawiodłem i nie grałem na miarę oczekiwań.

Masz tego świadomość?

Tak. Nie uciekam od tego. Każdego dnia uczę się i zbieram cenne doświadczenie. Nie ukrywam, że sporo oglądam meczów, analizuję różne sytuacje i staram się wyciągać wnioski. Nadal nie jestem kompletnym zawodnikiem. Mam jeszcze sporo przestrzeni do poprawy. Wierzę w to, że z każdym rokiem będę szedł do przodu i rozwijał swoje umiejętności. Uważam, że stać mnie na to, by być świetnym koszykarzem.

W listopadzie słyszałem plotki, że kluby z poziomu EuroCupu były zainteresowane przejęciem twojego kontraktu. Legia odrzuciła jednak te propozycje. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?

Agent, który się tym zajmował, powiedział mi, że było zainteresowanie ze strony kilku klubów. Były telefony i rozmowy. Nie ukrywam, że poczułem się wyróżniony, że kluby z wyższego poziomu wyraziły zainteresowanie. To na pewno sygnał, że idę w dobrą stronę. Wziąłem to jako motywację do jeszcze cięższej pracy.

Nadal o tym myślisz? Czy rozgrywasz w głowie różne scenariusze?

Nie. Nie zaprzątam sobie jednak głowy tym, co było, albo tym, co mogłoby się wydarzyć. Nie ma sensu o tym myśleć. Jestem w Legii i na tym się skupiam. Jestem profesjonalistą. Przede mną bardzo ważne spotkania w Pucharze Polski, później FIBA Europe Cup i ORLEN Basket Lidze. Później pomyślę o przyszłości. Na razie nie wybiegam zbyt daleko do przodu. Czas pokaże…

Ale robisz wszystko, by w kolejnym sezonie podpisać jeszcze lepszy kontrakt…

Powiem krótko: taki jest plan!

superbet logo ZAŁÓŻ KONTO I OGLĄDAJ MECZE PLK ZA DARMO! 📺🤩

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.