Nagrody ZKNBA 2018/19 – Najlepszy Rezerwowy

Nagrody ZKNBA 2018/19 – Najlepszy Rezerwowy

Lecimy z kolejnymi nagrodami – tym razem dla Najlepszego Rezerwowego. Tym razem wyszło dosyć jednostronnie, ale chyba jednak zasłużenie.

Kamil Szuleko:

Lou Williams – Pięknie byłoby gdyby zgarnął to D-Rose. Niestety 51 spotkań rozegranych to trochę mało, a Darek po przerwie na Mecz Gwiazd też trochę przygasł. Ciekawa jest kandydatura Montrezla Harrella, ale raczej nie ma szans powodzenia. Wyścig de facto rozegra się pomiędzy Lou Williamsem i Spencerem Dinwiddiem i wszystko wskazuje jednak na Sweet Lou. Po raz trzeci z rzędu przewodzi rezerwowym w punktach, został najlepiej punktującym rezerwowym w historii i przede wszystkim jest jednym z liderów playoffowej ekipy. Wymieńcie go ze Spencerem i odpowiedzcie sobie na pytanie czy LAC weszliby do playoffs. Raczej nie.

Krzysztof Janik:

Lou Williams – Mimo świetnej gry z ławki Derricka Rose’a, ta nagroda raczej trafi do rąk Lou Williamsa, który po raz drugi z rzędu notuje 20+ punktów i 5+ asyst jako rezerwowy (w ubiegłym sezonie rozegrał 19 z 79 spotkań w wyjściowej piątce). Dzięki świetnym rezerwowym w postaci Williamsa, a także Montrezla Harrella, Clippers zapewnili sobie miejsce w Playoffs.

https://www.youtube.com/watch?v=iu0hm1nHmkk

źródło:YouTube/FreeDawkins

Jacek Gawliński:

Lou Williams – Ciężko być tu oryginalnym, choć w pewnym momencie typowałbym tutaj Derricka Rose’a. Sweet Lou pokazał jednak, że należy mu się miano najlepszego rezerwowego po raz trzeci i zapewne obroni tytuł. Za nim 73 spotkania (wszystkie z ławki), po odejściu Tobiasa Harrisa jest strzeleckim liderem Clippers (20.1 pkt). Nie raz przejmował mecz w końcówce w tym sezonie i przechylał szalę zwycięstwa na korzyść Clippers, trafiając czasem niełatwe rzuty. Jak wiemy jest już najlepszym rezerwowym w lidze pod względem punktów. Ta nagroda może być ukoronowaniem jego ciężkiej pracy.

Kamil Kucharski:

Lou Williams – Los Angeles Clippers to w tym sezonie absolutni mistrzowie, jeśli chodzi o siłę ławki rezerwowych. Najczęściej tyczy się to zespołów o najgłębszej rotacji i największej ilości talentu, ale nie jest tak w tym przypadku. Doc Rivers po prostu nie wystawiał wszystkich swoich najlepszych graczy w pierwszej piątce, dzieląc minuty najbardziej wpływowych. To jeden z sekretów, dzięki któremu LAC niespodziewanie do Playoffów weszli. Nie wiem, czy nie jest to jeden z najlepszych sezonów w historii rozegranych przez gracza, który wchodził za każdym razem z ławki (poza jednym z GSW w ostatnia niedzielę) – 20 punktów, 5,4 asysty, 3 zbiórki i niezłe 36% za trzy. Jedyny w lidze pełnoprawny lider zespołu, który nie gra w pierwszym składzie.