71 punktów Lillarda, wielki comeback Lakers, game-winner Younga, dogrywka Clippers z Nuggets

71 punktów Lillarda, wielki comeback Lakers, game-winner Younga, dogrywka Clippers z Nuggets

Jak do tej pory tylko 7 koszykarzy w historii NBA przekroczyło barierę 70 punktów zdobytych w meczu. Ponad 70 punktów to jest już taki wynik, że jeśli zdobędziesz go sumarycznie w dwóch meczach, to już jest jakiś wyczyn. Tymczasem Damian Lillard dołącza do elitarnego grona razem z Wiltem Chamberlainem, Kobe Bryantem, Davidem Thompsonem, Elginem Baylorem, Davidem Robinsonem i Donovanem Mitchellem.

W ogóle jak niesamowity jest to sezon, w którym dwóch zawodników weszło do TOP10 punktowych zdobyczy w historii. Nieco ponad miesiąc temu wydawało się, że wyczyn Donovana Mitchella jest wyjątkowy. No i był, ale kto by przypuszczał, że zostanie tak szybko wyrównany.

Damian Lillard wyszedł naprzeciwko fatalnej defensywie Rockets i wyczuł, że to dobry moment, żeby coś udowodnić. Te 71 punktów to jedna sprawa – skuteczność 13/22 za trzy musi robić wrażenie. Tylko jeden zawodnik w historii trafił więcej trójek w jednym meczu – był to Klay Thompson. Dla porównania, w swoim rekordowym meczy Klay tylko dwa razy dostawał się na linię rzutów wolnych. Lillard z linii trafił 14/14. Przy okazji zdołał rozdać 6 asyst i tylko 2 razy stracić piłkę, nie faulując po drodze ani razu. To był niesamowicie dominujący występ:

YT/NBA

PHX – MIL – 101:104
BKN – ATL – 127:129
WAS – CHI – 82:102
LAL – DAL – 111:108
TOR – CLE – 93:118
SAC – OKC – 124:115
MIN – GSW – 104:109
HOU – POR – 114:131
LAC – DEN – 124:134 [OT]

Ciekawostka statystyczna. Kluby NBA miały w tym sezonie łączny bilans 138-0 w meczach, w których prowadziły już różnicą 27 lub więcej punktów. Miały do dziś. Dallas Mavericks już w drugiej kwarcie prowadzili z Lakers różnicą 27 punktów i wydawało się, że nic nie jest w stanie odwrócić już losów tego meczu. Sukcesywnie, krok po kroczku Lakers odrabiali jednak straty, by w kluczowym momencie wyjść na prowadzenie i zanotować kolejne bardzo ważne dla losów tabeli zwycięstwo:

Wielki powrót poprowadzili oczywiście Anthony Davis i LeBron James, który dokończył mecz pomimo złapanej po drodze drobnej kontuzji stopy. Panowie zdobyli kolejno 30 punktów, 15 zbiórek i 4 asysty, oraz 26 punktów, 8 zbiórek i 3 asysty:

Zdumiewające jest, że udało się Lakers zanotować taki comeback, nawet pomimo trafienia zaledwie 6/34 rzutów z dystansu (17,6%). Oberwało się trenerowi Jasonowi Kiddowi, który nie przerywał pogoni rywali biorąc przerwy na żądanie, tylko pozwalał sytuacji się rozwijać:

„Ja nie jestem tu żadnym zbawcą. Nie gram. Oglądam, tak jak Wy. Jako drużyna musimy dojrzeć… Dorosnąć.”

– trener Jason Kidd

Hej! Trener Kidd tylko ogląda – zupełnie jak ja!

Cichym bohaterem tego sukcesu Jeziorowców był Jarred Vanderbilt, który okazał się kluczowym elementem defensywnym tego powrotu. Nowy zawodnik Lakers zdobył 15 punktów, trafiając 6/8 z gry, dodał 17 zbiórek, z czego aż 8 w ataku, oraz 4 przechwyty i 1 asystę – całkiem widowiskową:


Kto by pomyślał, że Lakers stać na taki comeback. Być może miałeś przeczucie, że Jeziorowcy zgarną wygraną? Jeśli tak, to brawo. Swojego koszykarskiego 'nosa’ możesz użyć w naszej cotygodniowej zabawie w Ligę Typerów NBA. Banalnie proste – zakładasz konto i przez tydzień poświęcasz codziennie kilkanaście sekund na wytypowanie zwycięzców spotkań, walcząc za darmo o nagrody od TOTALbet. Każda nowa kolejka startuje w poniedziałek – dziś jest więc idealna okazja, by przyłączyć się do gry!


Atlanta Hawks mieli problemy z zatrzymaniem zawodników Nets. Aż czterech graczy zdobyło przeciwko nim przynajmniej 20 punktów, a dobrze wiemy, że nie ma tam wielkich gwiazd, których zatrzymanie byłoby niemożliwe. Dopiero rzut równo z syreną końcową Trae Younga zagwarantował Hawks zwycięstwo w tym meczu:

YT/NBA

Dopiero po dogrywce udało się Denver Nuggets pokonać Los Angeles Clippers. Mało jedna brakowało, a to Clippers byliby góra jeszcze przed dogrywką. Zagrali oni bardzo dobre posiadanie defensywne w ostatniej akcji rywali, po czym Paul George trafił niesamowity rzut z 3/4 boiska. Niestety – piłkę wypuścił z rąk o ułamek sekundy za późno:

W dogrywce Nuggets nie pozostawili już żadnych wątpliwości, wygrywając aż 14:4, nie pozwalając rywalom trafić w doliczonym czasie ani jednego rzutu z gry. Bohaterem znów został Nikola Jokic, zdobywając kolejne, 23. już w tym sezonie triple-double. Składało się ono z 40 punktów, 17 zbiórek i 10 asyst:

Dobra, ale teraz na serio – nie w szczepionkę!:

Pomimo porażki Clippers, trzeba pochwalić postawę Kawhi Leonarda. Po tym, jak w weekend rozegrał najwięcej w karierze 46 minut w starciu z Kings, bez żadnego dnia przerwy zagrał dziś 38 minut, dając bardzo dobry występ. Nie brzmi to jak wielki wyczyn, ale biorąc pod uwagę przewlekłe problemy z kolanem Leonarda, jest to bardzo optymistyczny objaw:

Milwaukee Bucks tymczasem wygrali już 14. mecz z rzędu, utrzymując te 0,5 meczu straty do prowadzących w konferencji wschodniej Celtics. Tym razem bez Giannisa Antetokounmpo ograli oni Phoenix Suns, prowadzeni przez Jrue Holiday’a – zdobywcę 33 punktów, 4 zbiórek i 5 asyst:

YT/Milwaukee Bucks

Golden State Warriors przez większość meczu przegrywali z Minnesotą Timberwolves, ale spięli się w końcówce, żeby odnieść ważne dla kształtu tabeli zwycięstwo. W tej chwili każda kolejna wygrana zwiększa ich szansę na nie wypadnięcie z Play-In. Kluczowy okazał się Klay Thompson, który zdobył 32 punkty, trafiając 6/14 za trzy:

Niezłe show dał pod nieobecność Townsa i Goberta Naz Reid, zdobywając 30 punktów, 9 zbiórek, 3 asysty, 5 przechwytów i 2 bloki:

Cleveland Cavaliers wygrali z Toronto Raptors prowadzeni przez Donovana Mitchella, który uzbierał 35 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty, trafiając po drodze aż 8/12 rzutów z dystansu:

Chicago Bulls zrzucili z pleców ciężar tej długiej serii porażek i już mają na koncie dwa kolejne zwycięstwa. Tym razem DeRozan (29 pkt) i LaVine (27 pkt) poprowadzili ich do wygranej nad Wizards:

Sacramento Kings wygrywają z kolei trzeci mecz z rzędu, trzymając dzielnie trzecią pozycję na zachodzie. Tym razem ich wyższość musieli uznać Thunder, a świetne zawody rozegrał De’Aaron Fox, zdobywając 33 punkty i 8 asyst: