jedna noc, 6 meczów… gdzie je obejrzeć?
na żywo, za darmo w SUPERBET! 📺🤩

superbet logo
wchodzę!
Wyniki NBA: Wielki powrót Cavs, rekord asyst Kevina Duranta, bezbłędna Oklahoma!

Wyniki NBA: Wielki powrót Cavs, rekord asyst Kevina Duranta, bezbłędna Oklahoma!

Wyniki NBA: Wielki powrót Cavs, rekord asyst Kevina Duranta, bezbłędna Oklahoma!
Photo by Alex Bierens de Haan/Getty Images

Za nami sześć meczów, w których sporo się działo. Zwłaszcza w starciu Cleveland Cavaliers i Dallas Mavericks, które mogło zakończyć się dogrywką. Mogło, gdyby Cavs nie obronili tak skutecznie ostatniej akcji. Wysoko podwajany Luka Doncic oddał piłkę Sethowi Curry’emu, którego rzut na remis nie miał większych szans powodzenia:


TOR – WAS – 132:102
PHI – ORL – 112:92
MIL – BKN – 144:122
NYK – OKC – 120:129
PHX – HOU – 129:113
CLE – DAL – 113:110


Dallas Mavericks grali dobry mecz. Luka Doncic zdobył swoje 39 punktów i 6 asyst, koledzy stanowili wsparcie w ataku (4 graczy po kilkanaście oczek), a na początku drugiej kwarty ich przewaga wynosiła już 20 punktów. Wydawało się, że wygraną spokojnie dowiozą do końca:

Od początku drugiej kwarty Cleveland Cavaliers sukcesywnie, falami, odrabiali jednak straty. Do połowy przegrywali już „tylko” różnicą 15 oczek, po trzeciej kwarcie tylko 8 oczek, a w czwartej kwarcie sami wyszli na prowadzenie. Ten ostatni, najważniejszy run w czwartej kwarcie poprowadził Caris LeVert, który w samej tylko ostatniej odsłonie zdobył 15 ze swoich 29 punktów:

Levert był najlepszym strzelcem Cavs pod nieobecność Garlanda i Mitchella, ale nie on stanowił główną oś gry Kawalerzystów. Stanowił nią Jarrett Allen, który pokazał, że grający dla Mavs na centrze Dereck Lively II to jednak wciąż jeszcze nieopierzony debiutant. Allen w 35 minut trafił 9/17 z gry, zdobywając 24 punkty, 23 zbiórki (!) i aż 6 asyst:


Podobnie jak Mavericks, Oklahoma City Thunder prowadzili wysoko już na starcie drugiej kwarty. Knicks również nawiązali jeszcze walkę, ale nie wyszli z niej zwycięsko. Knicks kompletnie zdominowali Thunder na deskach (40:27), lepiej dostawali się na linię rzutów wolnych (30:22), nie odstawali w skuteczności z dystansu (41,2%), a mimo wszystko przegrali.

Thunder wyrastają na topową ekipę ligi już teraz. Chet Holmgren naprawdę dużo zmienił. Oczywiście – bez niego zespół też by się rozwijał i też byłby dobry. Z nim nabiera jednak nowych odcieni, niewidzianych przez takiego choćby Isaiah Hartensteina wcześniej:

Niewidzianych przez Hartensteina:

Niewidzianych przez Hartensteina nigdy wcześniej:

Strasznie zmęczył Chet Holmgren tego biednego Hartensteina. Przewaga Thunder polegała na tym, że grali dokładnie i pewnie. Cały skład w sumie popełnił zaledwie 4 straty w meczu, podczas gdy Knicks 18. Drużyny, które statystycznie tracą najmniej piłek w lidze (Mavs, Bulls, Nuggets, właśnie Thunder), tracą ich średnio po około 12 w meczu. Thunder stracili dziś 4.

Wspomniany Chet Holmgren trafił 9/14 z gry, zdobywając 22 punkty, 5 zbiórek i 4 bloki. Poza nim było w tej drużynie jeszcze dwóch liderów. Oczywiście Shai Gilgeous-Alexander, który uzbierał 36 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst, ale też Jalen Williams, który dorzucił również 36 oczek:

Cztery bloki Cheta Holmgrena, ale też po 5 asyst SGA i Jalena Brunsona sprawiły, że zarówno mi jak i redaktorowi Waśkowi elegancko weszły wczorajsze kupony. Jeśli jesteś ciekaw tych, które przygotowaliśmy na dzisiaj, zajrzyj do zakładki Typy NBA:


Nawet taki kot jak Alperen Sengun czasem może tylko po prostu stać i podziwiać:

Udoka Azubike nie tylko dał piękny wsad nad Sengunem, ale okazał się też sensownym rezerwowym centrem, zdobywając 11 punktów, 5 asyst i plus/minus +15 w 19 minut gry. Tak, Suns byli z nim lepsi niż z Nurkiciem, który zagrał tylko 14 minut i miał problemy z faulami.

Suns nie mogli tego meczu przegrać – nie tylko dlatego, że grał Azubike i Eric Gordon trafiał 7/11 za trzy. Przede wszystkim dlatego, że Kevin Durant stawił się na to spotkanie tak, jakby miał nam wszystkim pokazać. Przez cały mecz oddał skromne w sumie 16 rzutów, z których trafił 9. Kiedy dostawał piłkę, był podwajany i z tych podwojeń i tak uzbierał 27 punktów. Przede wszystkim jednak mądrze dzielił się piłką, wykorzystując agresywne podwojenia rywali na swoją korzyść. Do 27 punktów i 10 zbiórek dorzucił więc najlepsze w karierze 16 asyst, dostrzegając partnerów jakby miał oczy nas wszystkich:


Milwaukee Bucks poradzili sobie z Brooklyn Nets bez większych problemów, chociaż swoje prowadzenie na dobre ukonstytuowali dopiero w czwartej kwarcie. W kwarcie, w której Nets zabrakło chyba woli walki, którą trener Vaughn jakby oddał. Z całym szacunkiem do tych chłopaków, ale w czwartej kwarcie dla Nets biegali już Keon Johnson, Jalen Wilson, Armoni Brooks i Harry Giles III. Panowie ci zdobywali nawet punkty (79 punktów ławki Nets w tym meczu!), ale też mnóstwo ich tracili – stąd na koniec blow-out.

Bucks przetrwali z kolei słabszy mecz Damiana Lillarda na zaledwie 12 oczek, błyszcząc starym, dobrym duetem Middleton-Giannis. Podczas gdy Giannis zdobywał 32 punkty, 10 zbiórek i 8 asyst, Middleton dokładał akurat 27 punktów i 10 asyst, niejako przypominając, że on cały czas był ważnym elementem tej drużyny. Łatwo o tym w bieżącym sezonie zapomnieć:


Trafiający 24% za trzy Wizards nie mieli najmniejszych szans z Toronto Raptors. Zderzyli się nie tylko z bardzo skutecznym dziś OG Anunobym (26 punktu), nie tylko z jak zwykle wszechstronnym Scottiem Barnesem (20 punktów, 12 zbiórek, 8 asyst, 3 przechwyty), ale przede wszystkim z Pascalem Siakamem. Lider Rators, coraz częściej przewijający się w plotkach transferowych, uzbierał w sumie 22 punkty, 6 zbiórek i 11 asyst:


Philadelphia 76ers wygrywają z Orlando Magic pomimo nieobecności Joela Embiida. Zastępujący go Paul Reed dał solidne 15 punktów i 9 zbiórek, ale nie on był tu kluczowy. Przynajmniej 20 punktów zdobywało aż trzech graczy Sixers: Tobias Harris (22), De’Anthony Melton (22) i Tyrese Maxey (23):