Wyniki NBA: Pelicans zrzucają Kings do Play-In, dotkliwa porażka Celtics

Wyniki NBA: Pelicans zrzucają Kings do Play-In, dotkliwa porażka Celtics

Wyniki NBA: Pelicans zrzucają Kings do Play-In, dotkliwa porażka Celtics
(Photo by Thearon W. Henderson/Getty Images)

Z dnia na dzień wiemy… Odrobinę więcej na temat krajobrazu po sezonie regularnym. Tej nocy dowiedzieliśmy się na przykład, że Sacramento Kings już na pewno zagrają w turnieju Play-In. To bardzo znamienne, że „zapewnili” im to właśnie New Orleans Pelicans, z którymi Kings przegrali wszystkie 5 dotychczasowych spotkań w tym sezonie. Niektóre z nich bardzo dotkliwie.

Obrona Kings nie ma patentu na zatrzymanie Ziona Williamsona. Pomóc chciał jeden z kibiców, rzucając w stronę Williamsona… Skrzydełkiem kurczaka:


CHI – DET – 127:105
NYK – BOS – 118:109
HOU – UTA – 121:124
NOP – SAC – 135:123
GSW – POR – 100:92


Sacramento Kings na pewno zagrają już w Play-In, jednak nie wiadomo jeszcze z kim. Będą to albo Sun, albo właśnie Pelicans i paradoksalnie Sacramento powinno chyba woleć Suns, z którymi udało im się chociaż w tym sezonie dwa razy wygrać. Jeśli źle pójdzie, to Kings mogą wylądować jeszcze na 10 miejscu i to już w ogóle nie będzie sytuacja kolorowa.

W tym momencie sezonu Kings wyglądają jak najsłabsza z tych 10 ekip będących na zachodzie w grze.

Co do samego meczu: W końcu dostaliśmy duże minuty Jonasa Valanciunasa i dostaliśmy je nie bez powodu. Od dłuższego czasu Litwin grywał po kilka do dwudziestu minut, a tu dziś 33 minuty przeciwko swojemu rodakowi Sabonisowi.

Chodziło wyraźnie o to, by obok Ziona jak najdłużej był jakiś center. Nawet te 8 minut Cody Zellera z ławki się przydały. Kiedy bowiem Pels mieli na parkiecie centra, ręce pełne roboty miał w obronie Sabonis. A wiemy, że w roli silnego skrzydłowego w rotacji Kings biega zazwyczaj niższa, small-ballowa czwórka jak Barnes, czy Murray.

Dobrze mieć już trochę taktycznych ciekawostek w tym momencie, w którym część ekip gra o nic, wystawiając rezerwowych.

Pelicans mieli run 17-0 już w pierwszej kwarcie i już wtedy wyglądało to na potencjalny blow-out:

Kings jednak podjęli rękawice i w drugiej oraz trzeciej kwarcie utrzymywali straty na stabilnym, kilkupunktowym poziomie. Do czwartej odsłony, w której 4/5 za trzy trafił CJ McCollum, znowu wyprowadzając Pelikany na +20.

Wspomniany McCollum zdobył przez cały mecz 31 punktów i 7 asyst, podczas gdy Zion Williamson dorzucał 31 punktów, 6 asyst i 3 przechwyty:

Przed Pelikanami mecze z Warriors i Lakers i szansa na to, by zepchnąć Suns do Play-In. Jesli im się to uda, zagrają w pierwszej rundzie – najpewniej – z Thunder lub Wolves.


Boston Celtics wyszedł na mecz z Knicks praktycznie pełnym składem i dostał solidne bęcki. Ktoś byłby gotów pomyśleć, ze to zaczątek jakiejś przed-playoffowej sensacji: Może Knicks mogą być dla Bostonu problemem w serii do 7 zwycięstw?

Może mogą być, ale ten mecz nie powiedział nam nic, bo Celci już bardzo ostentacyjnie byli myślami właśnie w nadchodzących Playoffach, a nie w meczu z Knicks. Tatum i Brown zagrali niby po około 30 minut, ale złożyli się na 2/12 za trzy i nikt nie miał z tym problemu.

Jalen Brunson po drugiej stronie grał za to na poważnie, w drugiej kwarcie zdobywając 12 punktów i prowadząc run kończący się 20-punktowym prowadzeniem. W normalnych warunkach Boston próbowałby gonić – mając jednak zapewnione 1. miejsce na wschodzie, w czwartej kwarcie dali już pograć Mykhailukowi, Kornetowi i Springerowi.

Dla Knicks to zwycięstwo miało jeszcze znaczenie – bardzo przybliżyli się nim do zapewnienia sobie 3. miejsca na wschodzie – o tyle wygodnego, że pozwala wpaść na Boston dopiero w Finale Konferencji, nie już w drugiej rundzie.

Jalen Brunson treningowo zdobył 39 punktów:


Golden State Warriors – już bez szans na ominięcie Play-In – wygrali z Portland Trail Blazers i jeśli wygrają jeszcze dwa mecze (Pelicans i Jazz) to niewykluczone, że trafią do lepiej rozstawionej pary. Jest więc jeszcze o co się starać w San Francisco.

Nie zagrali Klay Thompson i Draymond Green, którzy oszczędzali bolące kolana. Zagrał za to w końcu dobry mecz z ławki Kevon Looney, o którym myślałem już, że się skończył. Warriors powinni mieć nadzieję, że dzisiejsze 9 punktów, 11 zbiórek, 2 przechwyty i 4 bloki w 20 minut to nie był jednorazowy podryg przeciwko słabej drużynie. Te kilkanaście-dwadzieścia dobrych w obronie minut Looney’a z ławki byłoby w Playoffach naprawdę nieocenione.

Warriors dość długo męczyli się w wyrównanym starciu z Blazers, dostając pod koszem 25 punktów od Aytona i i goniąc za biegającym i gubiącym piłkę Scootem Hendersonem (12 asyst i 9 strat). W czwartej kwarcie udało się jednak zdystansować słabszego rywala, głównie rzutami Stepha:


Houston Rockets chyba kolektywnie zdali sobie sprawę, że ten sezon i tak jest już dla nich skończony. Wszyscy, poza Fredem VanVleetem, który przez cały mecz rzucał, zdobył 42 punkty ze skuteczności 9/13 za trzy i próbował nawet doprowadzić do dogrywki, ale nie trafił:

Jazz odnieśli więc Jubileuszowe, 30. zwycięstwo w sezonie. Bilans na tyle słaby, żeby od dawna nie móc nawet marzyć o Playoffach, ale na tyle mocny, żeby nie mieć też większych szans na wysoki pick w drafcie.

Jazz do zwycięstwa poprowadził Luka Samanic, zdobywając 22 punkty i 6 zbiórek. Prawie 30 minut z ławki zagrał Kenneth Lofton. Bardzo dziwny skład:


Chicago Bulls dla formalności ograli wysoko Detroit Pistons, którzy dali w rozgrzewce przed Play-In rzucić DeRozanowi 39 punktów:

superbet logo 1 NOC 8 MECZÓW? OBEJRZYSZ ZA DARMO! ▶️

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.