Wyniki NBA: Niesamowity buzzer-beater Murray’a! Sixers oddają mecz w 30 sekund!

Wyniki NBA: Niesamowity buzzer-beater Murray’a! Sixers oddają mecz w 30 sekund!

Wyniki NBA: Niesamowity buzzer-beater Murray’a! Sixers oddają mecz w 30 sekund!
Photo by Matthew Stockman/Getty Images

Z jednej strony: Wszystkie trzy mecze minionej nocy wygrali faworyci – mamy po 2-0 dla gospodarzy w trzech seriach i… Nie brzmi to najbardziej emocjonująco na świecie. Z drugiej jednak strony, w dwóch z tych meczów mieliśmy nieprawdopodobne końcówki – w tym tę wygraną przez Nuggets po comebacku z -20 punktów i game winnerze Jamala Murray’a.

Przypomnij nam Anthony, raz jeszcze, co się stało?

„Jamal Murray trafił rzut.”

W istocie, trafił.

Ostatnie sekundy meczu, na zegarze remis po 99. Jamal Murray przekozłowuje piłkę przez połowę. Ostatni raz w tym meczu Nuggets byli na prowadzeniu w pierwszych dwóch minutach; jeszcze kilkanaście minut temu byli 20 oczek w plecy. Zasłona, switch Anthony’ego Davisa. Do półdystansu i…. Bam!


ORL [5] – CLE [4] – 86:96 (0-2)
PHI [7] – NYK [2] – 101:104 (0-2)
LAL [7] – DEN [2] – 99:101 (0-2)


Lakers mogą być tą nocą naprawdę rozgoryczeni. Mają prawo być, bo przez dużą część meczu budowali sobie bardzo wyraźną przewagę w s tarciu z bardzo trudnym, nie leżącym im rywalem, a ostatecznie spełzło to na niczym przez rzut równo z syreną.

Patent z kryciem Jokicia przez Rui Hachimurę znów się dziś pojawił, ale dopiero w drugiej połowie. Od startu to Davis pilnował Jokera indywidualnie i nieźle mu to wychodziło – Serbski lider Nuggets swój pierwszy rzut z gry oddał dopiero po 7 minutach. Lakers w tym czasie budowali już 10-punktową przewagę.

Różnica była dziś przede wszystkim w rzutach z dystansu. D’Angelo Russell trafił w pierwszej połowie 6/7, Lakers mieli skuteczność za trzy na poziomie 57%, podczas gdy Nuggets trafiali skromne 26%.

Był też świetny, bardzo zmotywowany LeBron James:

Zmotywowany od startu LeBron zdobył 26 punktów, 8 zbiórek, 12 asyst, 2 przechwyty i 2 bloki. D’Angelo Russell dorzucił mu 7/11 za trzy i 23 punkty, a Anthony Davis – wykonując dobrą robotę w obronie – zdobył 32 punkty, 11 zbiórek na kapitalnej skuteczności 14/19 z gry:

W czwartej kwarcie jednak Nuggets pokazali, że nie wolno lekceważyć mistrza. Jeszcze w trzeciej odsłonie zdążyli zredukować straty z 20 do 10 punktów, a w ostatnich 12 minutach to było już show Jamala Murray’a. To on trafił wówczas 6/8 rzutów z gry – w tym buzzer-beater. Najgorsze (z perspektywy Lakers) jest to, że to były najprostsze możliwe rzuty – proste koszyczki od Jokicia, po których obrońca zostawał pół kroku z tyłu – do półdystansu/do obręczy i punkty. Łatwo, łatwo, łatwo:

Ten mecz to był olbrzymi cios dla Lakers. Jeśli gdzieś była szansa na to, żeby podjąć w tej serii rywalizację, to właśnie tutaj.


Niesamowitą końcówkę oglądaliśmy też w starciu Knicks z Sixers. Obyło się bez buzzer-beaterów, ale i tak było gorąco. Grający tej nocy świetnie Sixers popełnili na końcu sporo błędów. Dosłownie – na końcu. Na pół minuty przed końcem Knicks przegrywali różnicą 5 punktów, co na pierwszy rzut oka wygląda jak strata niezwykle trudna już do odrobienia. Jalen Brunson trafia jednak trudną trójkę, a Sixers popełniają błąd przy wprowadzeniu piłki. Wysoki pressing Knicks pozwala im odzyskać piłkę i trafić drugą trójkę… Nie, pudło – ale zbiórka w ataku , ponowienie i trafienie. Posypali się tu przez te kilkanaście sekund Sixers:

Za chwilę Philly mieli jeszcze szansę na trafienie rzutu na remis, ale wszystko co zdążyli wykreować, to trójka przez ręce Joela Embiida:

W gruncie rzeczy był to mecz podobny do poprzedniego. Sixers znów robili bardzo dobrą robotę w obronie – zwłaszcza na Jalenie Brunsonie. Znów zatrzymali go na skuteczności poniżej 30% z gry, a ten rzucał i rzucał – w sumie oddał aż 29 prób, z których drogę do kosza znalazło tylko 8. Na jego szczęście skuteczni byli z dystansu Josh Hart (4/7) i Donte DiVincenzo (4/8), bo gdyby nie oni, to Jalen byłby dziś głównym winowajcą porażki. Naprawdę było blisko.

Joel Embiid jednak wyszedł na parkiet i spędził na nim 39 minut. w międzyczasie zdobył 34 punkty, 10 zbiórek i6 asyst – co tu dużo mówić: on nawet na zajechanym kolanie jest dominatorem. Dostał wsparcie od Tyrese Maxey’a, który rozegrał kapitalny mecz na 35 punktów, 9 zbiórek i 10 asyst i indywidualnie wypada na przestrzeni tej serii najlepiej ze wszystkich.

Pomimo dobrej defensywy, Sixers nie byli w stanie wypracować na tyle dużej przewagi, żeby w ostatnich 30 sekundach jej nie roztrwonić:

„My wygramy tę serię. Wygramy to. Wiemy co musimy poprawić. Dziś zrobiliśmy lepszą robotę, więc naprawimy to. Jesteśmy lepszą drużyną i będziemy walczyć.”

– Joel Embiid

Orlando Magic drugi raz przystąpili do meczu z Cavs i drugi raz sobie nie poradzili. Tym razem nie wyszli nawet z 90 punktów. Choć końcowy wynik mówi: tylko 10 punktów przewagi, to jednak przebieg meczu mówi: blow-out. Cavs długimi momentami prowadzili różnicą dwudziestu i nie było nawet blisko.

Skrzydłowi Magic – a w rzeczywistości rozgrywający – Franz Wagner i Paolo Banchero znów tracili masę piłek. Obaj panowie stracili po 6. Jonathan Isaac dziś zagrał już tylko 19 minut i z tajnej defensywnej broni stał się kolejnym pudlującym graczem (1/7 za trzy). Ławka, poza Moritzem Wagnerem, nie istniała. Jalen Suggs nie pokazał w ataku nic, a na dodatek doznał jakiejś kontuzji:

Jedynym pozytywem dla Orlando był trafiający dziś za trzy Gary Harris (4/7), ale to było zdecydowanie za mało.

Jarrett Allen w pojedynkę zdominował Magic na deskach, zbierając 20 piłek, z czego aż 9 w ataku. Cavs nie byli wyraźnie skuteczniejsi – sami trafili skromne 30% za trzy. Mieli jednak Donovana Mitchella – jedynego w tej serii gracza, który potrafi coś sam wyczarować. Dziś – pomimo skuteczności 2/10 za trzy – zdobył 23 punkty i przechylił szalę. Jak do tej pory bardzo rozczarowująca seria:

superbet logo MECZE PLAYOFF OBEJRZYSZ ZA DARMO: SPRAWDŹ! ⬅️

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.