Wyniki NBA: Game-winner Haliburtona w dogrywce, Edwards zajeżdża Suns

Wyniki NBA: Game-winner Haliburtona w dogrywce, Edwards zajeżdża Suns

Wyniki NBA: Game-winner Haliburtona w dogrywce, Edwards zajeżdża Suns

Giannis, gdzie jesteś? Twoja drużyna Cię potrzebuje!

Giannis Antetokounmpo zmaga się oczywiście z kontuzją łydki i jest to dla Bucks ogromny problem. Ktoś skłonny byłby pomyśleć, że przerwa Giannisa na dwa pierwsze tygodnie Playoffów to nic takiego – drobna niedogodność. Otóż nie.

Indiana Pacers nie tylko wykorzystują fakt, że rywale grają bez lidera. Indiana Pacers sami grają świetną koszykówkę. Dziś wyszli na prowadzenie w serii po dogrywce, po urokliwym game-winnerze Tyrese Haliburtona:


MIL [3] – IND [6] – 118:121 [OT] (1-2)
LAC [4] – DAL [5] – 90:101 (1-2)
MIN [3] – PHX [6] – 126:109 (3-0)


Bucks grają bez Giannisa, a występ Khrisa Middletona stał pod znakiem zapytania aż do samego końca z powodu urazu kostki. Ostatecznie jednak zagrał i to zagrał wybitnie – prawie został bohaterem Milwaukee. Prawie – poczynił jednak ku temu wszystkie niezbędne kroki. Na przykład zdobył wszystkie 7 punktów Bucks w dogrywce, czy trafił wcześniej bardzo trudną trójkę na remis, która w ogóle dała tę dogrywkę:

Dogrywka to był dla Bucks dobry scenariusz po tym, co działo się w pierwszej połowie. Pacers od początku narzucali tempo, ściągali podwojenia w penetracjach i podaniami szukali do brych pozycji rzutowych. W pierwszej połowie trafili 37,5% prób z dystansu (tylko 15% Bucks!) i utrzymywali cały czas kilkunastu-punktowe prowadzenie.

W drugiej połowie mecz się trochę obrócił. To Pacers zaczęli trafiać 15% trójek, a Bucks udało się nadrobić straty. Przede wszystkim dlatego, że Damian Lillard (28 punktów i 8 asyst) był dziś nie tylko niejedynym, ale też nie głównym graczem w ofensywie Bucks.

Był nim Khris Middleton, który zdobył aż 42 punkty, 10 zbiórek i 5 asyst, trafiając 16/29 rzutów z gry. Kto by się spodziewał takiego wyskoku Middletona:

Tu jednak duże brawa dla Pacers jako dla zespołu młodego i nie tak doświadczonego – zwłaszcza w grze na poziomie Playoffów. Tym razem nie szła gra na Pascala Siakama (17 punktów), a strzelcy nie byli najskuteczniejsi – zwłaszcza Aaron Nesmith (1/7 za trzy!) i Tyrese Haliburton (1/12 za trzy!!!). A jednak udało się na końcu utrzymać ten mecz, nie wymięknąć, poszukać innych rozwiązań.

Jednym z tych rozwiązań był Myles Turner, który dzięki ciasnemu pilnowaniu Siakama miał miejsce na aż 29 punktów i 9 zbióek. No i Tyrese Haliburton, który poza tym, że fatalnie pudłował cały mecz z dystansu, zdobył 18 punktów, 10 zbiórek (5 w ataku!) i aż 16 asyst. Drużyna!


Phoenix Suns mogą powoli pakować walizki. Ani w pierwszym, ani w drugim, ani też w trzecim meczu nie pokazali niczego, co kazałoby przypuszczać, że mogą z Timberwolves nawiązać rywalizację. Nawet najwięksi na świecie optymiści i entuzjaści Słońc nie mogą wierzyć w pierwszy, historyczny powrót ze stanu 0-3. Nie przy takiej grze.

Anthony Edwards bawi się najlepiej w swoim życiu:

Suns znowu niszczyły te same problemy. Poza Bookerem, Durantem i Bealem atak nie funkcjonował. Devin Booker jako rozgrywający nie jest w stanie wykreować gry odpowiednio efektywnie. Nie jest to nawet jego wina – on nie jest rozgrywającym. No i obrona znów była bezradna.

Tymczasem dla Wolves Karl-Anthony towns zagrał tylko 23 minuty, bo bardziej opłaca się trzymać na parkiecie duet obrońców McDaniels&Alexander-Walker. Ale w te 23 minuty Towns trafił 3/5 z dystansu, zdobył 18 punktów, 13 zbiórek, z czego aż 5 w ataku. To jest efektywne wykorzystanie zawodnika:

Punktował więc nie tylko Anthony Edwards – trafiał Towns, po pick’n’rollach punkty zdobywał Gobert, trafiali też Conley, Reid, czy Alexander-Walker z ławki. Devin Booker z kolei od trzech meczów nic tylko się frustruje:

Anthony Edwards jest liderem Timberwolves na całej linii, ale nie zawsze rozgrywa mecze dominujące – choćby statystycznie. Tym razem postawił kropkę nad „i” – zdobył 36 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst i 2 przechwyty i sprawił, że projekt gwiazdorskich Suns chyba już teraz (pytanie otwarte) można uznać za duża porażkę nowego właściciela Suns:


Frustracja także w obozie Clippers. Russell Westbrook nie wytrzymał i złapał Lukę Doncicia w pas – nowatorskie podejście do obrony. PJ Washington stanął w obronie Luki i wywiązała się z tego szarpanina:

Westbrook miał na co się denerwować. To była już połowa czwartej kwart, a Westbrook spudłował wszystkie 7 rzutów z gry, mając na koncie 1 punkt. Jak wyszukał Tim Raynolds z AP NBA News, to pierwszy w NBA mecz z dwoma technikami, niesportowym i 1 punktem lub mniej od 2005 roku, kiedy dokonał tego Kendrick Perkins.

Dallas Mavericks znowu byli lepsi i to znowu głównie Luką Donciciem i defensywą. Derrick Jones Jr. i PJ Washington robili swoje, a pod koszem w końcu pokazali się Daniel Gafford i Dereck Lively. Młody Lively z ławki zdobył 13 punktów w 15 minut, a Gafford tym razem zagrał aż 26 minut i to solidne 26 minut – trafił 4/5 z gry na 8 punktów, zebrał 4 piłki i zanotował aż 3 bloki:

Clippers nie działają. Kawhi Leonard nie jest zdrowy i nie powinien chyba grać. Dziś 4/7 z gry i 9 punktów w tylko 24 minuty. Paul George trafił 3/11 z gry dobrze broniony. James Harden próbował przez 44 minuty i wymyślił tylko 21 punktów, dając jednak najgorsze w zespole plus/minus na poziomie -21. Tylko Norman Powell coś tam z ławki kąsał.

Clippers mieli w tym sezonie momenty, kiedy wyglądali jak drużyna skłonna wygrywać z każdym. To nie jest ten moment. Luka Doncic w drodze po zwycięstwo dał 22 punkty, 10 zbiórek i 9 asyst, dostając wsparcie 21 punktów od Kyrie Irvinga:

superbet logo MECZE PLAYOFF OBEJRZYSZ ZA DARMO: SPRAWDŹ! ⬅️

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.