Road to ROTY – Notowanie 10

Road to ROTY – Notowanie 10

Czołem Panie i Panowie – przed nami okrągłe dziesiąte notowanie debiutantów na parkietach NBA. Czas płynie nie ubłagalnie, a my z każdym dniem jesteśmy coraz bliżej końca sezonu zasadniczego. Wyobraźcie sobie, że został już zaledwie równo miesiąc do końca pierwszego etapu rozgrywek. Drabinka playoffs pomału nam się kształtuje, znamy pierwsze ekipy, które się do postseason zakwalifikowały, jak również te drużyny, które nie mają już żadnych szans by się tam dostać. Lecimy !

Luka Doncic zgarnął w tym sezonie serca wielu fanów NBA, ale jeżeli myślał, że druga część rozgrywek będzie dla niego równie łatwa jak ta pierwsza i nikt mu nie zagrozi w zdobyciu nagrody Kia Rookie of the Year to musi jednak zobaczyć, że w ostatnim czasie do jego poziomu wyrównywali co niektórzy z reszty debiutantów.

Po kłopotach, z którymi borykał się na początku sezonu rozgrywający Atlanty Hawks Trae Young nie widać już prawie śladów. Gra ostatnimi czasy fantastyczną koszykówkę. Podczas gdy wcześniejsze wskaźniki prognozowały wątpliwie, czy Young w ogóle odnajdzie się w tej lidze(szczególnie chodziło o jego skuteczność), to jego ostatnia gra pokazała, że on sam wygląda na przyszłą gwiazdę. A wszystko za sprawą przerwy na ASW.

Z kolei w Sacramento Marvin Bagley III otrzymał więcej minut do gry. Fani już upatrują młodego skrzydłowego jako zawodnika, który odmieni organizację i na długie lata będzie zawodnikiem typu All-Star.

Jednak pod koniec lutego w meczu z Milwaukee Bucks, w starciu z Malcolmem Brogdonem ucierpiało jego lewe kolano.  Rezonans magnetyczny nie wykazał nic poważnego, a uraz zakwalifikowano jako zwichnięcie. Marvin ma wrócić już w ciągu najbliższych dni.

Deandre Ayton, który w pierwszej części sezonu był największym rywalem Luki Doncicia nadal utrzymuje się co prawda w pobliżu, ale jego gra i zdobywane liczby wystarczająco spadły by mógł postarać się powalczyć że Słoweńcem.

Czy ktoś jeszcze jest w stanie dogonić i złapać Luke? Może to graniczy z cudem, ale Young i Bagley naprawdę zasłużyli by jeszcze o nich nikt nie zapomniał.

żródło: Youtube/MLGHighlights

Z racji, że został nam już tylko miesiąc, czas w końcu okroić nasz ranking do ścisłej piątki, tych którzy przez całokształt swojej gry zasłużyli na statuetkę Roookie of The Year 2018/2019.

Statystyki na dzień 09 marca 2019 roku.

#5 Jaren Jackson Jr. (Memphis Grizzlies) – 13.8 PPG, 4.7 RPG, 1.4 BPG, 50.6% FG

Jaren nie gra od momentu powrotu NBA po weekendzie gwiazd z powodu urazu mięśnia czworogłowego uda i na razie jak podają niektóre źródła podkoszowy Miśków wypadł z gry na czas nieokreślony.

Jak ostatnio podkreślił sam zawodnik:

„Nie ustanawialiśmy terminu mojego powrotu, ponieważ jest ciężko powiedzieć, kiedy to będzie. Jednak nie ważne co, ja nadal staram się robić rzeczy, które powinienem by jeszcze wrócić do gry. Aktualnie poddaje się rehabilitacji. Nawet jeśli czujesz się dobrze, ale jeśli w takim stanie powrócisz zbyt wcześnie to się dokładnie nie wyleczysz.”

Uważam jednak, że z punktu widzenia całokształtu jego gry w bieżącym sezonie i biorąc pod uwagę grę drużyny należy mu się miejsce w piątce naszego rankingu.

Jeśli miałby już w tym sezonie nie wrócić to ma na swoim koncie 58 rozegranych spotkań, w których potwierdził przewidywanie go jako big mana tj. swoją dojrzałość i w odpowiednich momentach umiejętność do bycia zarówno bardzo dobrym defensorem jak również rzucającym graczem. Jednak jego zdolność do kreowania ofensywy dla siebie, zarówno w graniu akcji post bliżej kosza jak i po samodzielnym koźle z piłką  i wbiegnięciu w pomalowane udowodniły, że Jaren gra naprawdę dojrzały basket. Szkoda tylko, że Grizzlies wypadli już z walki o pierwszą ósemkę. W takim przypadku Jackson Jr. może nie spieszyć się mocno z powrotem na parkiety.

„Rozmawialiśmy o tym i będziemy cierpliwie czekać. Nie spieszymy się i nie zamierzamy przyspieszać jego powrotu.”- mówił coach Bickerstaff.

#4 Deandre Ayton (Phoenix Suns) – 16.6 PPG, 10.3 RPG, 59.2% FG

Suns oficjalnie już poza gra o playoffs, ale ich ostatnio dobra gra sprawiła, że nie są już najgorszą ekipa, wyprzedzają nowojorskich Knicks.

Center Słońc po powrocie z ASW  w Charlotte w 3 pierwszych meczach swojej drużyny zanotował średnie na poziomie 13.7 ppg, 10.3 rpg and 1.3 spg, a Suns wygrali jedno z tych spotkań z Miami Heat przerywając serię 17 porażek.

Ekipa z Phoenix wygrała ostatnio 3 kolejne mecze i pozytywnie zaskoczyła, pokonując Lakers, Bucks i Knicks. Oczywiście Ayton miał w tym swój spory udział. Najpierw z Lakers zdobył 26 punktów, 10 zbiórek i 2 przechwyty. Dwie noce później z Bucks zanotował 19 punktów i 12 zbiórek wygrywając nad najlepszą ekipą w lidze. Średnie Deandre z tych 3 zwycięstw to 18.3 pkt i 9.3 zb, do tego 1.3 bloku i ponad 62% skuteczności z gry.

To na co większość wskazała po meczu z Kozłami to obrona Aytona przeciwko Antkowi. Generalnie stwarzał nie lada problemy dla Greka. Co ciekawe sam Paul Pierce porównał młodego rookie do Hall of Famera Davida Robinsona. To nie pierwsze porównanie któregoś z debiutantów w tym sezonie.

Ayton jeszcze niedawno obiecywał, że przejmie stery w zespole. Pytanie czy zarząd pozwoli i  pomoże mu stać się pierwszą opcją?

https://www.youtube.com/watch?v=uMDP1_uD1cI

źródło: Youtube/FreeDawkins

#3 Marvin Bagley (Sacramento Kings) – 13.9 PPG, 7.2 RPG, 50.9% FG

Kings rozegrali praktycznie świetny sezon, ale rezultat ich raczej nie zadowoli, bo nie są w ósemce. Strata do Spurs to 3.5 spotkania, do Clippers – 4 i nie wydaje mi się by nagle te ekipy zaczęły seryjnie przegrywać. Choć przed nimi jeszcze kilka trudnych spotkań. To jednak nie zmienia faktu, że mało kto stawiał na Królów w playoffs w tak silnej konferencji.

W pierwszych trzech meczach po przerwie na mecz gwiazd Bagley naprawdę był w gazie, notując średnie na poziomie 24 pkt, 11.7 zb i 1.7 blk. Zaliczył 3 double-double z rzędu w tym przeciwko Golden State Warriors – 28 punktów i 14 zbiórek.

Dzięki wrodzonemu atletyzmowi, sprężynom w nogach, zwinności   debiutant Kings znakomicie funkcjonuje jako biegający od kosza do kosza skrzydłowy. Przy szybkim stylu gry Kings jest  idealnym rozwiązaniem w graniu wysokich piłek w błyskawicznych kontrach zespołu. Świetnie ogląda się również jego wachlarz różnego rodzaju akcji: haki, pull-up jumpery, akcje bliżej kosza.

Szkoda doznanego urazu 2 wyboru draftu 2018, który tak dominował ostatnimi czasy. Bagley przez cały sezon był wielkim wsparciem Kings z ławki i to jasne, że w końcu jego czas musiał nadejść a cierpliwość którą miał dotychczas opłaciła się. Gdy wróci wierzę, że Królowie będą walczyć do końca, mimo że ich nadzieje na playoffs są niewielkie.

https://www.youtube.com/watch?v=uVTc1W7qvJw

źródło: Youtube/FreeDawkins

#2 Trae Young (Atlanta Hawks) – 18.4 PPG, 7.8 APG, 41.1% FG

Dużo w tym notowaniu było mowy o dominacji Doncicia, aż nagle przypomniał nam o sobie niejaki Trae Young – filigranowy, ale bardzo waleczny obrońca. Na dzień dzisiejszy wydaje się, że rozgrywający Hawks jest jedynym rookie, który ma jakąkolwiek szanse by dogonić Doncicia. Patrząc na statystyki po miesiącu lutym widać wyraźnie, że Trae właśnie taki obrał przed sobą cel – udowodnić wszystkim, że się da doścignąć Słoweńca.

Liczby Younga w lutym to 23.3 pkt, 4.3 zb i 9.3 ast. Do tego trzeba wliczyć jego poprawę w skuteczności – 41% z gry i 43.7% z dystansu. Do tego przyszło 36 punktów w meczach back-to-back, najpierw z Houston i dwie noce później przeciwko Timberwolves. To z całą pewnością pokazuje, że Young jest gotowy by zaatakować dotychczas bezpieczną posadę Doncicia.

Od czasu ASW Young w 4 z 8 spotkań zdołał osiągnąć co najmniej 30 punktów. Pamiętacie, że Trae jeszcze w listopadzie trafiał zza łuku na fatalnej skuteczności – 19.8%? Od tamtego czasu stale się poprawiał, a od powrotu po przerwie na mecz gwiazd trafia z dystansu już na 43.5% skuteczności. Jego liczby w ostatnich 8 meczach są najlepsze w tym sezonie – 28.5 pkt, 4.1 zb, 8.6 ast, 45.3% FG.

Ostatnie dni to również rekord kariery Younga  – 49 punktów przeciwko Chicago Bulls w szalonym meczu z 4 dogrywkami, okraszone 16 asystami i 8 zbiórkami. Ten koszykarski thriller, w którym Trae zagrał 56 minut zakończył się porażką Jastrzębi, ale ponad 51% z gry(17-33) i 6 trafionych trójek z 13 prób budzi podziw, dla gracza, który borykał się z problemami skuteczności.

Jego występ w tamtym meczu zdołał skomplementować już guard Byków Zach LaVine: „Trae to niesamowity talent. Właśnie to widzieliśmy. Odegrał świetną rolę.”

Przypływ lepszej gry gracza Hawks już odwzorował go w niezwykle rzadkim towarzystwie. Jest trzecim rookie, który osiągnął 40 punktów i 10 asyst w jednym meczu. Przed nim zrobili to Michael Jordan(dwukrotnie) i LeBron James. Jednocześnie stał się czwartym zawodnikiem, który zdobył w spotkaniu 45 punktów i 15 asyst. Pozostali? James Harden, Isiah Thomas i Gail Goodrich.

Vince Carter, 42-letni kolega Younga z drużyny, wybierany w roku gdy Trae właśnie przychodził na świat już teraz widzi jego progres i podoba mu się, jak ich debiutant staje się coraz bardziej dojrzały i doświadczony w swojej grze.

„Wszystko zaczęło dla niego zwalniać i wszystko zaczęło mieć dla niego sens. To moja opinia, ale najlepsza rzecz jaka się mu przytrafiła to była jego walka na początku tego sezonu. Teraz on zbiera tego żniwa i czerpie same korzyści. To było jak błogosławieństwo w przebraniu. Może on ani jego fani tego nie dostrzegli, ale to co uczyniło u niego ostatnio jest niewiarygodne.”

Young co prawda zszedł już ostatnio na ziemię, ale nikt nie oczekiwał by punktował jak w meczu z Bulls co noc. W rewanżu nad Bykami już miał 18 punktów i był na dobrej drodze kolejnej wielkiej zdobyczy, ale sędzia w 3 kwarcie wyrzucił go za szydercze spojrzenie w kierunku Krisa Dunna. W kolejnym spotkaniu zdobył 14 punktów i 8 asyst(0-4 z dystansu) przeciwko Miami Heat, a przegranym meczu ze Spurs – 22 punkty, 6 zbiórek, 4 asyst trafił zaledwie 8-24 z gry i 1-7 z dystansu.

To jednak nie zmienia faktu, że młody Jastrząb zaliczy piękny finisz. Pamiętam jak deklarował, że pobije rekordy Stepha Curry’ego. Teraz udowadnia, że jest przyszłością Atlanty.

https://www.youtube.com/watch?v=q56EWrwjqhs

źródło: Youtube/FreeDawkins

#1 Luka Doncic (Dallas Mavericks) – 21.1 PPG, 7.3 RPG, 5.6 APG, 1.1 SPG, 43.4% FG

Luka zakończył właśnie luty ze średnimi 24.4 pkt, 9.4 zb i 7.4 ast, rzucając na 44.3% z gry i 36.2% z dystansu.

Doncic opuścił dwa pierwsze spotkania po przerwie na ASW z powodu bólu prawej kostki, ale po tym powrócił w solidnej dyspozycji. Zaczął od triple-double 28 punktów, 10 zbiórek i 10 asyst, osiągając po raz 4 w sezonie potrójną zdobycz. W kolejnym meczu poprowadził Mavs do wygranej nad Pacers, rozgrywając kolejny wielki mecz – 26 punktów, 10 zbiórek i 7 asyst. Jedyną negatywną rzeczą tych dwóch spotkań jest aż 16 popełnionych strat.

Luka od meczu gwiazd rozegrał już 6 spotkań, w których zalicza średnio 24.5 pkt, 8.2 zb, 5.3 ast, podczas gdy jego skuteczność wyniosła ponad 47%. Te solidne wyniki w tym linijka 31-11-7 i 4 przechwyty w meczu z Wizards niestety nie przełożyły się na zwycięstwa ekipy z Dallas. Ci w ostatnich 10 spotkaniach tylko raz wychodzili z meczu zwycięsko.

Trzeba więc wprost przyznać, że piękne cyferki Doncica, tracą powoli na znaczeniu. Słoweniec piszę piękną historię, ale widać do sukcesów zespołu brakuje  mu kogoś drugiego do pomocy. Na ten moment wydaje się, że stoi bliżej krawędzi by sięgnąć ręką po statuetkę ROTY. Słoweniec w porównaniu do reszty tegorocznych debiutantów gra po prostu najbardziej spójny i konsekwentny sezon.

https://www.youtube.com/watch?v=jOA0Jdr6l8Y

źródło: Youtube/FreeDawkins