Joel Embiid wrócił, Suns złoili mistrzów! Słaby mecz Hardena

Joel Embiid wrócił, Suns złoili mistrzów! Słaby mecz Hardena

To była bardzo obfita w emocje noc! Joel Embiid w dobrym stylu wrócił po kilku meczach przerwy, Suns niespodziewanie pobili mistrzów, a James Harden prawie dopuścił do porażki z Mavericks.


Bulls (19-49) – Pistons (34-31) – 108:131
Raptors (48-19) – Heat (31-35) – 125:104
Pacers (42-25) – Sixers (42-25) – 89:106
Pelicans (30-39) – Hawks (23-45) – 116:128
Magic (31-37) – Grizzlies (28-40) – 97:105
Rockets (41-25) – Mavs (27-39) – 94:93
Knicks (13-54) – Wolves (32-35) – 92:103
Bucks (50-17) – Spurs (38-29) – 114:121
Suns (16-52) – Warriors (45-21) – 115:111


Co tu dużo mówić – niespodzianka. Niby wiadomo, że w NBA każdy może wygrać z każdym, ale zwycięstwa Suns z Warriors nie spodziewało się pewnie wiele osób. Zwłaszcza po pierwszej kwarcie, którą GSW wygrali 29:16, zapowiadając szybkie zamknięcie tego meczu. Nic takiego nie miało jednak miejsca – w drugiej odsłonie Phoenix rzucili aż 40 punktów, dzięki czemu do końca pozostali w grze, a w końcówce czwartej kwarty przejęli mecz. Ze stanu bliskiego remisu w kilka minut wyszli na 11 punktowe prowadzenie, kiedy to Devin Booker zdobył 13 punktów z rzędu. Mistrzowie zdążyli już tylko zniwelować straty, ale nie obrócić mecz na swoją korzyść.

źródło:YouTube/House of Highlights

Booker okazał się więc bohaterem – w całym meczu zdobył 37 punktów, 8 zbiórek i 11 asyst. Kolejne 22 punkty zdobył Kelly Oubre, który całkiem dobrze wypada indywidualnie w tych tankujących Suns. Deandre Ayton dołożył 18 punktów i 9 zbiórek.

To ciekawe, ale Warriors przegrali z Suns przez skuteczność zza łuku – podczas gdy Phoenix trafili 40% swoich trójek, Golden State trafili zaledwie 23%. Najlepszym strzelcem w ekipie okazał się Klay Thompson z dorobkiem 28 oczek i skutecznością z dystansu 4/15. Curry zdobył 18 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst, również trafiając zza łuku 4/15. Green i Cousins trafili 0/3, Durant 1/4, a cała ławka łącznie 1/3.

To już 5 wygrana Suns w ostatnich 7 meczach. Zastanówcie się, czego chcecie od życia.


Niektórzy fani NBA w Europie mieli wczoraj nie mały dylemat. Wieczorem naszego czasu jednocześnie zaczęły się dwa mecze z udziałem potentatów wschodu. W jednym z nich Sixers, z wracającym do gry Joelem Embiidem, podejmowali Pacers. Ostatecznie wygrali, chociaż pierwsza połowa nie zwiastowała nic dobrego. Pierwsza kwarta była wyrównana, w drugiej Pacers wyszli na wyraźne prowadzenie.

W drugiej połowie mecz zaczął się jednak odwracać, a czwarta kwarta była już kompletną dominacją Sixers. A może inaczej – kompletną indolencją Pacers. Na przełomie trzeciej i czwartej kwarty zespół z Indianapolis spudłował 16 rzutów z rzędu! W trzeciej kwarcie Pacers zdobyli 11 punktów, a w całej drugiej połowie zaledwie 30.

Embiid nieźle zaprezentował się w powrocie o kilku meczach przerwy, choć potrzebował chwili, żeby się rozkręcić. Momentami w pierwszej części spotkania wyglądał, jakby brakowało mu pary. Nie ma co jednak narzekać – w 28 minut gry zdobył bardzo dobre 33 punkty i 12 zbiórek, będąc zdecydowanie najlepszym strzelcem i stanowiąc o sile zespołu. Dobry mecz zagrał też Tobias Harris, dokładając 16 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty.

źródło:YouTube/NBA


Drugim meczem, rozgrywanym jednocześnie ze starciem Sixers z Pacers, było spotkanie Heat z Raptors. Okazało się to łatwe zwycięstwo dla drużyny z Kanady, w której barwach nie wystąpił tej nocy Kawhi Leonard. Momentami jednak, patrząc na ruch piłki, zastanawiałem się, czy nie jest im bez niego łatwiej. Nie jest to równoznaczne z tym, że są bez niego lepsi, bo oczywiście nie są. Mieli szczęście, że Kyle Lowry zagrał akurat dobre spotkanie, co w tym sezonie nie jest oczywistością. Zdobył 24 punkty, 7 zbiórek i 10 asyst, trafiając świetne 6/11 z dystansu.

Cały zespół dobrze trafiał za trzy – łącznie złożyli się na skuteczność na poziomie rewelacyjnych 52,5%. Danny Green trafił 5/8, Norman Powell 3/5, a wchodzący w pierwszej piątce Patrick McCaw 3/3. Heat trójek trafili niecałe 30%, ale oddali ich tez znacznie mniej. Ich najlepszym strzelcem okazał się być Bam Adebayo z linijką 19 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst, bez ani jednej oddanej trójki. Bohaterem meczu przez moment był jednak zupełnie kto inny. Derrcik Jones Jr. w całym meczu zdobył tylko 4 punkty, ale dwa z nich wyglądały tak:

Wsad sezonu? Czy może przypominacie sobie coś lepszego?


Rockets wygrali z Mavericks, co samo w sobie żadnym zaskoczeniem nie jest. Zaskakujący jest fakt, że wynik rozstrzygnął się dopiero w ostatniej akcji. Houston nie potrafili odskoczyć wyraźnie słabszym rywalom i o ich zwycięstwie zadecydował dopiero niecelny rzut w Jalena Brunsona. Fakt, że to on oddawał ten rzut, a trener Carlisle nie wykorzystał w tym celu time-outu, świadczy o jednym. Mavs chcą mieć swój pick w drafcie jak najwyżej.

https://twitter.com/HoustonRockets/status/1104916183902445570

Rockets nie uciekli Mavs przez cały mecz głównie przez nieskuteczność Jamesa Hardena. Broda zdobył słabe jak na swoje standardy 20 punktów, trafiając 7/25 z gry i zaledwie 3/15 za trzy. Co więcej oddał zatrważająco skromne 3 rzuty wolne. W tym sezonie tylko 6 razy zszedł poniżej 5 oddanych wolnych w meczu. Ostanio 20 lub mniej punktów zdobył z kolei 6.12.2018. Chris Paul też się nie popisał – zdobył 9 punktów i 9 asyst, trafiając 2/11 z gry, w tym 2/8 za trzy – to on jednak zablokował ostatni rzut Mavs. Mecz uratował tak na prawdę Eric Gordon, który zdobył 26 oczek, trafiając 10/20 z gry.

https://www.youtube.com/watch?v=zneu3FGguF4

źródło:YouTube/FreeDawkins

W obozie Dallas przyzwoity mecz zagrał Doncic, choć też nie był zbyt skuteczny – zdobył 19 punktów, 15 zbiórek (!) i 9 asyst, flirtując z triple-double, jednak trafiając tylko 1/6 za trzy.Kolejne 18 punktów dodał Jalen Brunson, który jednak ostatecznie zaprzepaścił szanse na wygraną. Reszta zespołu istniała tylko jako aktorzy drugoplanowi.


Spurs wyrwali zwycięstwo z bardzo trudnym rywalem – najlepszymi obecnie w lidze Bucks. Koziołki już w pierwszej kwarcie prowadziły różnica 15 punktów, jednak dalsze losy meczu były zgoła inne. Na przełomie drugiej i trzeciej kwarty Spurs odrobili straty, a czwartą zdominowali, wychodząc na kilkunastopunktowe prowadzenie, którego już nie oddali. Jest to zasługa głównie LaMarcusa Aldridge’a, który zdobył 29 punktów i 15 zbiórek, ale też DeMara DeRozana, który skończył z dorobkiem 28 punktów i 6 asyst. Świetne minuty dał też z ławki Patty Mills, który trafił 4/7 za trzy, zdobył 16 punktów i miał zdecydowanie najlepszy w zespole wskaźnik plus/minus na poziomie +23.

Dla Bucks dobrze zagrał Giannis Antetokounmpo – zdobył 27 punktów, 13 zbiórek i 6 asyst. Pomógł mu Eric Bledsoe, który dodał 21 oczek i kolejne 6 zbiórek. Mecz zawalił jednak kompletnie Malcolm Brogdon, który zdobył 5 punktów (2/10 z gry), w 23 minuty na boisku pozostawiając po sobie wskaźnik plus/minus na poziomie -27! Nie najlepiej poradził sobie też w meczu ze swoim byłym klubem Pau Gasol – w 15 minut zdobył 3 punkty i miał wskaźnik -20.


Pistons od jakiegoś czasu są najgorętszą ofensywą NBA – to jest szokujące. W ostatnich 10 meczach notują zdecydowanie najlepszy w lidze offensive rating, zdobywając prawie 120 punktów na 100 posiadań. Tym razem trafili 131 oczek przeciwko Chicago Bulls, oczywiście wygrywając. Blake Griffin zdobył 28 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst, będąc liderem zespołu. Kolejne 21 oczek i 6 asyst dodał Reggie Jackson. Wchodzący z ławki Lanston Galloway też zdobył 21 punktów, a Andre Drummond trafił wszystkie 6 rzutów z gry i skończył z linijką 16 punktów i 15 zbiórek. Dla Bulls 18 oczek zdobył wchodzący z ławki Wayne Selden. Zach LaVine nie zagrał z powodu kontuzji kolana.


Hawks rozstrzelali Pelicans, zdobywając 128 punktów. Najwięcej z nich zdobył Kevin Huerter, bo aż 27. Ten niepozorny, rudy młodzieniec trafił 4/7 zza łuku i był tym razem liderem Jastrzębi. Trae Young się nie wstrzelił – zdobył 10 punktów i 10 asyst, trafiając 2/14 rzutów z gry. Dla Pelicans po 23 oczka zdobyli Julius Randle i Frank Jackson (grający za kontuzjowanego Jrue Holiday’a), a Elfrid Payton zanotował triple-double (15/10/10), ale sama ofensywa to było zbyt mało.

Atlanta jest cool, i jak na razie jeszcze nie mainstreamowa – wskakujcie na ten bandwagon już teraz, żeby za dwa lata móc powiedzieć – ja już tu byłem.


Wolves ograli Knicks, grając w rezerwowym składzie. Nie zagrał ani Towns, ani Wiggins, a Derrick Rose zagrał tylko 7 minut, ale i tak dali sobie radę. Jeff Teague z Tajem Gibsonem wygrali ten mecz siłą doświadczenia – zdobyli kolejno 20 punktów i 10 asyst, oraz 25 punktów i 8 zbiórek. Dla Knicks tym razem niezły mecz rozegrał Damyean Dotson, który zdobył 26 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst.


Grizzlies pokonali Magic po świetnym meczu Mike’a Conley’a. Lider Niedźwiadków zdobył 26 punktów, 5 zbiórek i 8 asyst, nie tracąc ani jednej piłki. Co jednak najważniejsze, zdobył aż 14 punktów w czwartej kwarcie, przejmując końcówkę meczu i zapewniając drużynie wygraną. Wspomógł go Avery Bradley, który zdobył 21 punktów i zdecydowanie najlepszy plus/minus na poziomie +26, który podkreśla jego świetną grę w obronie. Dla Magic robił co mógł Nikola Vucevic, który zdobył 26 punktów i 10 zbiórek.

źródło:YouTube/House of Highlights