Pożegnanie Dirka i Wade’a, game-winner Paula George’a, Heat poza PO

Pożegnanie Dirka i Wade’a, game-winner Paula George’a, Heat poza PO

Tej nocy działo się aż za dużo – kibice w Dallas i Miami pożegnali swoich idoli, Dirka i Wade’a – to jedne z najbardziej wzruszających chwil tego sezonu. Poza tym jednak rywalizacja trwa – Heat wypadli z walki o playoffy, a PG#13 i Mo Harkless popisali się pięknymi game-winnerami.


Hornets (39-42) – Cavs (19-63) – 124:97
Grizzlies (32-49) – Pistons (40-41) – 93:100
Celtics (49-33) – Wizards (32-50) – 116:110
Sixers (50-31) – Heat (39-42) – 99:122
Knicks (17-64) – Bulls (22-59) – 96:86
Raptors (58-24) – Wolves (36-45) – 120:100
Warriors (57-24) – Pelicans (33-49) – 112:103
Suns (19-63) – Mavs (33-48) – 109:120
Nuggets (53-28) – Jazz (50-31) – 108:118
Rockets (53-29) – Thunder (48-33) – 111:112
Blazers (52-29) – Lakers (37-45) – 104:101


Dirk Nowitzki ogłosił oficjalnie to, czym nie chciał dzielić się przez cały sezon, ale czego koniec końców trochę się jednak domyślaliśmy. Niemiecki koszykarz, żywa legenda Dallas Mavericks zakończy karierę sportową po obecnym sezonie. Zrobił to po świetnym meczu, w którym zdobył 30 punktów, prowadząc Dallas do wygranej i zaliczając nawet drugi w sezonie wsad.

https://twitter.com/Supreme_Gifs/status/1115801191122853889

Nie był to pewnie ostatni mecz Dirka w karierze, bo jutro przyjdzie się Mavs zmierzyć ze Spurs, jednak był to jego ostatni mecz na własnym parkiecie. Stąd po rozegranym meczu zainaugurowano skromną ceremonię pożegnania z udziałem kilku legend tego sportu.

źródło:YouTube/NBA

Jeden z bardziej wzruszających momentów tego sezonu. Będzie nam Cię brakować na parkietach NBA Dirk!

źródło:YouTube/NBA

W tym samym meczu Luka Doncic zdobył triple-double, zaliczając 21 punktów, 16 zbiórek i 11 asyst, ale jak raz nie był on tym razem największą gwiazdą wieczoru. Na pewno nie czuł jednak rozgoryczenia – przed nim jeszcze wiele wieczorów, w których to on będzie odgrywał pierwsze skrzypce. Przeciwnicy z Suns nie stanowili większego zagrożenia – jedynie Jamal Crawford, o którym wspomniał Dirk, zdobył aż 51 punktów wchodząc z ławki rezerwowych, stając się tym samym najstarszym graczem w historii ligi, który przekroczył pułap 50 oczek. To niesamowite, że taka drużyna jak Suns, zamiast dawać szanse jakimś młodym graczom, stawia w końcówce sezonu na Jamala Crawforda i daje mu po blisko 40 minut na parkiecie. Nie mnie oceniać, nie ja jestem w zarządzie klubu NBA.


Swoje pożegnanie niestety musiał dziś zaliczyć także Dwyane Wade. Niestety, bo można było jeszcze myśleć o rozegraniu Playoffów, ale zwycięstwo Detroit w meczu Grizzlies przekreśliło szanse Miami na awans. Mecz Pistons miał miejsce chwilę przed meczem Heat, więc w czasie spotkania wszyscy już wiedzieli, że to pożegnanie D-Wade’a z ligą. Jutro do rozegrania pozostaje jeszcze mecz z Nets, ale to dzisiejsze starcie z Sixers było ostatnim tańcem Wade’a na parkiecie w Miami. Podobnie jak Dirk, Flash również rzucił 30 punktów, również prowadząc swój zespół do zwycięstwa. Również nie mogło obyć się bez uroczystości i krótkiej mowy.

https://www.youtube.com/watch?v=xbaRckWWaEg

źródło:YouTube/NBA

Trudny to poranek dla fanów NBA, w którym to przychodzi nam żegnać dwie wielkie legendy, ikony swoich klubów. Takie są jednak prawidła sportu.

źródło:YouTube/NBA

Dwyane Wade w swoim pożegnaniu poprowadził Heat do zwycięstwa nad Sixers, którzy byli jednak mocno osłabieni nieobecnością Joela Embiida i (może przede wszystkim) JJ Redicka. Będący na parkiecie Harris czy Butler nie rozegrali dobrego meczu (kolejno 3/16 i 2/5  z gry), ale może to i dobrze – umilili pożegnanie Wade’owi, a sami przecież i tak mają już pewną trzecią pozycję w tabeli konferencji.


Nie samymi pożegnaniami liga żyje. jeden mecz zanosił się na wyjątkowo dobry i koniec końców rzeczywiście dostarczył emocji. Mowa o starciu Rockets z Thunder, czyli dwóch poważnych kandydatów do zagrożenia GSW. Rakiety przez większość czasu kontrolowały przebieg spotkania, utrzymując się na prowadzeniu. Końcówka jednak należała już do OKC – w ostatnich 25 sekundach meczu Russell Westbrook w dwóch kolejnych akcjach trafił trójkę, a potem skończył wsadem, przybliżając swój zespół na jeden punkt do rywali. na 9 sekund przed końcem sfaulował Jamesa Hardena, by to do Thunder należało ostatnie posiadanie. Nie mógł wymarzyć sobie lepszego scenariusza – Harden spudłował drugi rzut wolny, umożliwiając Westbrookowi zbiórkę. Piłka trafiła do Paula George’a, który celną trójką na 1,8 sekundy przed syreną końcową ustalił wynik na 111:112.

Harden trafił wcześniej w tym meczu wszystkie 12 prób z linii rzutów wolnych i pomylił się akurat w takim momencie. W całym meczu Broda uzbierał 39 punktów i 10 zbiórek, trafiając 5/15 zza łuku. Czego zabrakło Rockets do zwycięstwa, to dobry mecz Erica Gordona. Skończył dziś mecz z dorobkiem zaledwie 8 punktów zdobytych w 30 minut na skuteczności 3/12 z gry. Dla OKC tymczasem Russell Westbrook zanotował kolejne triple double złożone z 29 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst. PG#13 natomiast zebrał 27 oczek, 9 zbiórek i 4 przechwyty, trafiając raczej przeciętne 4/14 za trzy, ale nie myląc się w kluczowym momencie.


Pistons wygrali z Grizzlies, eliminując Heat z walki o playoffy. Co jednak ważniejsze dla samych Tłoków, zwycięstwo to przybliżyło ich bardzo do udziału w Playoffach. Wszystko co muszą zrobić, żeby znaleźć się w pierwszej ósemce, to nie przegrać kolejnego meczu przeciwko Knicks. Nie brzmi jak najtrudniejsze wyzwanie na świecie. Dziś jednak wymęczyli zwycięstwo z rezerwami Grizzlies, które przez zdecydowaną większość spotkania dominowały, przez dużą część meczu prowadząc nawet różnica około 20 punktów. Pistons jednak zmotywowali się do odrobienia strat w czwartej kwarcie i ostatecznie wyrwania kluczowego zwycięstwa. Detroit wygrało czwartą odsłonę 36:14, a sam Ish Smith zdobył w tym czasie 13 punktów.

Na przestrzeni całego meczu Pistons mogli liczyć też na Andre Drummonda, który uzbierał 20 punktów, 17 zbiórek, 5 przechwytów i 3 bloki. Nie mogli liczyć natomiast na Blake’a Griffina, który skończył mecz z 5 punktami na skuteczności 2/5 z gry, opuszczając parkiet po 18 minutach gry z powodu bólu kolana. Nie najlepszy prognostyk przed ewentualnymi playoffami.


Charlotte Hornets wygrali dziś z Cavaliers bardzo wysoko i pewnie, ale awans do Playoffów wcale nie jest tak blisko. Oprócz tego, że musieliby jutro wygrać z Orlando Magic, muszą liczyć też na porażkę Pistons z Knicks. Nie będzie to proste, ale szanse wciąż jeszcze są. Przedłużył je głównie Kemba Walker, meczem na 23 punkty i 7 asyst, ale po części też Jeremy Lamb, który z ławki wniósł kolejne 23 punkty i 5 asyst.

Dla Cavaliers 18 punktów zdobył Collin Sexton i nie byłoby w tym nic szokującego gdyby nie fakt, że dołożył do tego 10 asyst! Do tej pory rekord 'rozgrywającego’ Cavs to 7 asyst zanotowanych raz w sezonie, kilka razy miał 6 asyst, a jego średnia to porywające 2,9 na mecz. Ale aż 10? Czyżby coś się zmieniło w postrzeganiu koszykówki przez Sextona?


Game winner Paula George’a z Rockets był fajny, ale game winner – a właściwie buzzerbeater – Mo Harklessa przeciwko Lakers był równie udany.

Prawdę mówiąc obrońcy Lakers nie wyglądają, jakby rozgrywali ostatnią, decydującą akcję meczu. Mo Harkless nie tylko trafił kluczowy rzut, ale był też liderem punktowym zespołu na przestrzeni całego meczu – zdobył 26 punktów, ale też 8 zbiórek i 4 bloki. Buzzerbeater był jego jedyną celną trójką w tym meczu – wcześniej był 0/3. Niewiele lepiej z dystansu rzucał tego dnia Damian Lillard, który trafił 3/10 za trzy, jednak łącznie uzbierał bardzo przyzwoite 20 punktów i 8 asyst. Dobry mecz rozegrał też Enes Kanter, zdobywając 22 punkty i 16 zbiórek. Po stronie Lakers znów liderował Caldwell-Pope z dorobkiem 32 oczek, 5 zbiórek i 8 asyst. Pan Rozgrywający Alex Caruso notował w tym czasie 12 punktów, 7 zbiórek i aż 13 asyst. Dorzucił do tego 7 strat, ale to nic, bo żadna z nich nie była tej nocy tak bolesna, jak strata Magica Johnsona.


Donovan Mitchell ma za sobą świetny mecz – zdobył 46 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty, prowadząc Utah Jazz do bardzo ważnego zwycięstwa nad Denver Nuggets. Dzięki niemu Jazz mogą być już spokojni o swoje piąte miejsce w konferencji, utrzymując bezpieczną przewagę nad Thunder.

źródło:YouTube/House of Highlights

Ogromną część zasług należy przypisać też Rudy’emu Gobertowi, który nie tylko zdobył 20 punktów i 10 zbiórek, ale zdecydowanie wygrał pojedynek z Nikolą Jokiciem, który po 16 minutach musiał zejść z boiska po przekroczeniu limitu fauli. W tym czasie serbski środkowy zdążył zdobyć zaledwie 2 punkty i 5 zbiórek.

Dobry mecz dla Utah rozegrał też Joe Ingles, który obok 10 punktów zanotował 6 zbiórek i 13 asyst. Na nic nie zdała się dobra skuteczność zza łuku Nuggets, którzy trafili aż  48% swoich trójek. Liderem punktowym był wchodzący z ławki Malik Beasley z dorobkiem 25 oczek (5/6 za trzy), a po 22 dorzucili od siebie Jamal Murray i Monte Morris.


Warriors pokonali Pelicans na ich własnym parkiecie. Szansę na pokazanie się przeciwko swojej byłej ekipie dostał DeMarcus Cousins, który jako jedyny z podstawowych graczy GSW wyszedł dziś na parkiet. No, Steph Curry na parkiet wszedł, ale po 5 minutach z niego zszedł z kontuzją stopy. Draymond Green też zagrał, ale tylko 17 minut. Otoczony więc graczami takimi jak Alfonzo McKinnie czy Jacob Evans, Cousins zdobył 21 punktów, 12 zbiórek i 6 asyst, będąc zdecydowanym liderem zespołu.

Dla Pelicans 30 punktów i 7 zbiórek zdobył bezpośredni rywal Cousinsa, Jahlil Okafor – był to więc mecz zdecydowanie 'podkoszowy’. Świetnie zaprezentował się też Christian Wood, rewelacja końcówki sezonu w Nowym Orleanie. Zastępując Juliusa Randle’a w pierwszym składzie zdobył 26 punktów i 12 zbiórek. Anthony Davis nie zagrał, ale jako że był to ostatni w sezonie mecz Pelicans, założył koszulkę z napisem „That’s all folks”, niezbyt elegancko żegnając się w ten sposób z kibicami w Nowym Orleanie.


Raptors dosyć łatwo rozprawili się z Wolves, rozstrzygając mecz już w drugiej kwarcie. Toronto wygrało druga odsłonę stosunkiem aż 43:19. Raptors oczywiście nie wystawiło pełnego składu, a ci którzy grali, grali krótko. Kawhi Leonard w zaledwie 23 minuty na parkiecie zdobył 20 punktów i 6 zbiórek. Kolejne 16 oczek dorzucił Fred VanVleet, a 15 punktów i 13 zbiórek z ławki dorzucił Chris Boucher, na co dzień będący jedną z kluczowych postaci w G-League. W okrojonym składzie grali też Wolves, dla których nie wystąpił przede wszystkim Towns, ale też Taj Gibson. Pod ich nieobecność najlepszym strzelcem był Andrew Wiggins z szaloną zdobyczą 16 punktów.


Celtics pokonali Wizards nawet pomimo plagi urazów – nie zagrali Kyrie Irving, Marcus Smart, Marcus Morris, Al Horford, Gordon Hayward, Aron Baynes i Jayson Tatum. Większość z nich dostała po prostu dzień wolnego. Celtów do zwycięstwa pod nieobecność całej praktycznie pierwszej piątki poprowadził między innymi Terry Rozier, który zdobył 21 punktów, 4 zbiórki i 4 asysty. Po 17 punktów dorzucili Sami Ojeleye, ale też wchodzący z ławki Brad Wannamaker i RJ Hunter. Dla Wizards przeciętnie zagrał chyba zmęczony już Bradley Beal, który zdobył tylko 16 punktów, nie pojawiając się na parkiecie w drugiej połowie.


W meczu na dnie tabeli Knicks pokonali Bulls, i tak jednak będąc pewnymi najgorszego w lidze bilansu. Dennis Smith Jr. zdobył 25 punktów i 5 asyst, a Kevin Knox dorzucił 17 punktów, 10 zbiórek i 4/8 trafionych rzutów z dystansu. Dla Bulls najwięcej punktów zdobył Ryan Arcidiacono – aż 14.