PO blee i nieblee 9

PO blee i nieblee 9

Yo. Finały konferencji już w trakcie. Na zachodzie bez zmian. Jest 2:0 dla Mistrzów i temat jest zamknięty. Na wschodzie 2:0 dla Bucks. Oby serie trwały jak najdłużej, choć to mało realne, przynajmniej w parze GSW vs PTB. Bez zbędnych ceregieli, bierzcie kawę, herbatę lub napój Rocky’ego – 4 jajka w szklance  i zapraszam do czytania.

Hayward – jak tam u Gordona po dwóch latach w Bostonie? Gordon, podobnie jak wielu innych zawodników, zostawił swój macierzysty klub, który pozwolił mu stać się graczem kalibru All Star i wybrał drogę na skróty. Przypomnę, że Gordon w swoim pierwszym sezonie zdobywał średnio 5,4 pkt. grając 17 minut. W kolejnych 7 latach w Utah ewoluował do 22 pkt. na mecz. Następnie w ramach podziękowań podjął decyzje o dołączeniu do extra wypasionego Bostonu. Miał prawo? Miał. Opłaciło się? Na razie zdecydowanie nie. Teraz dzierży tytuł największego złamasa w lidze. Stał się koleżką z kontraktem na 30 mln. $, którego nie da się przehandlować, a który od siebie wnosi na boisko tyle co ja. Ciekawe w jakim miejscu teraz byłby zostając w Jazz? Boston idealny – gdy chcesz aby twoja kariera runęła.

Iverson – tak sobie pomyślałem o tym, jak Celtowie zagraliby, gdyby zamiast Irvinga wstawić Iversona (oczywiście z czasów gdy jeszcze się regenerował po libacjach).  Finał na 100%. Ten gość grał lepiej im było gorzej. To zupełnie odwrotnie niż Kyrie.

Porter Jr – nieco wypadł z radarów, jednak ten chłopak wciąż żyje i wejdzie do składu Denver już w przyszłym sezonie. Jeśli zdrowie mu dopisze będzie potężnym wzmocnieniem Bryłek. Finał konferencji za rok? Bardzo możliwe.

Najman – Marcin Najman, nie Nejman. Jak chcecie z kogoś porechotać, to nazwiska nie przekręcajcie, bo wówczas to wy wychodzicie na głupków.

Zion – idzie do Pelikanów, no chyba, że foch i Zionka wróci na studia. Biedaczek, klub mu nie pasuje. Jeszcze nic nie osiągnął, a już gwiazdorzy. Wbrew temu, co się mówi, wcale nie uważam, że byłby to zły ruch. Powrót na studia. Oczywiście, trzeba było myśleć wcześniej, bo teraz wyjdzie na niezdecydowaną ciopę. Jednakże sam pobyt na studiach nie jest niczym złym. Co z tego, że traci rok gry w NBA. Jest młody, zdąży jeszcze się nagrać, a tak ma rok spokojnego grania. Rok bez maksymalnych obciążeń. Dla młodego organizmu jest to dobre, same korzyści. Ma więcej czasu stać się lepszym, silniejszym, bardziej odpornym na kontuzje. Hej, poza tym ma jeszcze rok by być młodziakiem, studentem i człowiekiem w świecie zdecydowanie mniej szalonym niż NBA. Oczywiście, wszystkie te teksty, że Zion jest niezadowolony, mogą być wyssane z palca, dlatego nie ma co na razie myśleć o tym za dużo. Będą konkrety to pogadamy.

Kevin – wciąż ma wolne, co nie dziwi. GSW są 3:0 odkąd wypadł i nie ma po co ryzykować pogorszenia kontuzji. Oni Portland odprawią z nim, czy bez niego. Na Bucks przyda się zdecydowanie bardziej.

GSW vs PTB

Koniec – jest dwa zero i sprawa jest wyjaśniona. Można się łudzić, można czarować, ale jest po temacie. W pierwszym meczu, tak jak pisał Kamil Kucharski, Blazers zaprezentowali nowatorską i eksperymentalną taktykę nie krycia Currego. To nie mogło się skończyć dobrze i tak właśnie było. 36 pkt., 9/15 za trzy, 6 zb., 7 ast., 1 strata. To było lepsze niż krycie Hardena od tylca przez Rubio. Kurde, co oni myśleli broniąc go w ten sposób? Stefek założył lateksowy strój i wychłostał ich przednio. Był Stefkiem Dominą Currym. Pozwolił grać wszystkim z kadry GSW.  Na parkiet weszło 13 zawodników. Podobno Kerr pytał ludzi od sprzętu i tych od obsługi hali, czy nie chcą sobie pograć trochę, bo są wolne minuty do wykorzystania. Mieli nawet wejść juniorzy GSW, ale nie mieli strojów. Co tu pisać, 36% z gry i 25% za trzy, 21 asyst i 21 strat PTB przeciwko 50% z gry i 51,5% za trzy, 30 asyst i 14 strat GSW. Nic ci wtedy nie pomoże, ani modlitwy, ani kadzidła, ani nawet ofiara z kozy.

Igoudala – jego czas jest teraz. Jak każdej wiosny wylazł z kokonu i miażdży w obronie. Lillard nie lubi tego. Iggy jest mistrzem, potworem i władcą bicepsów. Linijki wręcz wieśniackie 4 pkt. w G1 i 4 pkt. w G2, ale nie to jest istota sprawy. Istotą jest Lillard – 35% z gry i 21 pkt., 4,5 straty, w meczu i łącznie 7 trafionych trójek w dwóch grach. C.J. 38% z gry, 31% za trzy, 19,5 pkt., 3,5 str. i 4 trafione trójki w dwóch grach. Istotą jest 2:0 dla GSW.

źródło:YouTube/Smart Highlights

Klay – pozamiatał parkiet Lilliardem. 19 pkt., 4/12 z gry, 7 strat Dame’a.  w G1. Podobnie rzecz się miała z C.J em. Do spółki z Andre niesamowicie wstrzymali obwód Blazers.

McCollum – nie jest łatwo. To nie OKC, ani Denver. Jeśli taktyką PTB jest wygranie z GSW serii do czterech wygranych z C.J. jako główną opcja w ataku, to mają przesrane. On jest dobry, ale jeszcze lub po prostu, nie aż tak.

Mecz 2 – nie wiem, gdzie inni widzieli mękę GSW i jakieś trudności. Mistrzowie cały czas kontrolowali ten mecz. Tak, przegrywali 17 pkt., ale ile zajęło im zrobienie do remisu. 4-5 minut? To był mecz w stylu – wyjdziemy i odfajkujemy. Czy choć przez sekundę, jak go oglądaliście, wątpiliście kto go wygra? Ja nawet przez ułamek, cały czas spokojnie czekałem aż GSW podkręcą tempo. Oni też nie panikowali, robili co trzeba czekając na ten moment, by zaatakować i wziąć co swoje. Zniwelowali kolejną przewagę pod koniec. Momentalnie. Tak wiem, gdyby Iguodala nie zabrał piłki, to Dame  trafiłby trójkę i dogrywka. Uwielbiam alternatywną rzeczywistość, która się nie zdarzyła. Tę, w której mistrzami są Houston. Jednak Iggy zabrał piłkę i GSW wygrało. Wojownicy bronią świetnie prze te 7-8 minut w meczu, których potrzebują aby wygrać z PTB. Cóż nie ten poziom i nic się nie da z tym zrobić.

Green – gra wypasione playoffy. Nie licząc oczywiście trójki – 21%. Ale to tylko średnio dwa rzuty w meczu. Reszta monstrualna.  Średnie z PO 37 minut, 52% z gry, 9,4 zb., 7,7 ast., 1,7 bl., 1,1 prz., 12,8 pkt. Muszę, jednak przyznać, że niemiłosiernie mnie wk….ia to jego machanie łapami i kwestionowanie każdej, dosłownie każdej decyzji sędziów. Rozumiem, że czasami można, że oni popełniają błędy, że puszczą ci hamulce raz, czy dwa  itp., itd., ale za każdym razem. Żenada i wstyd. To jest  śmieszne trochę, że jego charakter z jednej strony czyni go niesamowicie wartościowym graczem, kosmitą momentami, jednocześnie jest tak maksymalnie wkurzający i raczej nielubiany. Jednak jest trzykrotnym mistrzem, obrońcą roku, więc w sumie jego na wierzchu.

9:1 – w blokach w G2. Green miał piec razy więcej bloków niż PTB.  Collins, Leonard, Kanter, Aminu, Harkless muszą to mocno przemyśleć.

Curry – dwie gry – 51% z gry, 44% za trzy, 100% z linii, 7 zb., 7,5 ast., 36,5 pkt. Dame time? Nic z tego. To Curry time.

Hood – dobry, ale Smugi za mało, moim zdaniem, z niego korzystają. Uparcie idą w Lillarda i McColluma. Dobrze, że gra te PO na takim poziomie. Kontrakcik latem wpadnie jakiś całkiem niezły.

50 – zbiórek wyłapali GSW. 37 PTB. 30 asyst do 23. Blazers lepiej trafiali trójki 46% do 31%, ale ogólnie nie trafiali lepiej 51% do 44% z gry. W meczu nr 3 pewnie wyprują sobie flaki aby wygrać i pewnie wygrają.

Looney – świetny w G2. 29 minut, 14 pkt., 7 zb. robi wszystko co trzeba.

Bell – 14 min., 11 pkt., 57% z gry. Dobry, PTB pozwalają chłopakom nabić sobie statsy i pobić wszystkie rekordy w PO.

13 – kolejny mecz, w którym u Wojowników gra 13 zawodników.

Bucks vs Toronto

Mecz 1 – mi się spotkanie podobało. Niestety dla Toronto, ich gra jest zbyt czytelna. Kawhi jest świetny, ale jak już dostanie piłkę, to za mało uruchamia kolegów. Z drugiej strony, ciężko kogoś uruchomić, jak on się nie rusza. Obrona Bucks zdaje sobie sprawę, że on będzie atakował. Raz za razem. Oczywiście wiem, że to działa, ale jest czytelne i coraz łatwiejsze do zastopowania. Tak właśnie było w czwartej kwarcie, gdy doszło zmęczenie Kawhiego i straszliwy tłok w polu trzech sekund robiony prze obronę Bucks. 2 pkt w 4Q od Leonarda to gwarantowana porażka Raptorów.

Łomot – to byłby łomot, jednak Lowry powiedział nie i zagrał mecz życia. 30 pkt., 8 zb., 2 asysty, 7/9 za trzy i 10/15 z gry. Wyśmienicie, ale przegrali.

Siakam – w obronie dobry. Biorąc pod uwagę, że miał najgorszą robotę w koszykówce, czyli krycie Antka, trzeba przyznać, że dawał radę. To nie był epokowy występ, ale  Giannis też nie przestawiał go jak kukłę.

Gasol – 40 minut , 12 zb. wszystkie w obronie, 5 asyst,

Kawhi – dobry i nic więcej. Nie wiem czy on to wytrzyma kondycyjnie. W czwartej kwarcie robił rękawami. Ale jak go niema na parkiecie, nic nie działa.

Obrona – Toronto też nieźle kombinowali. Podwajali, potrajali, poczworaczkowali i momentami pięciornikowali Giannisa gdy zbliżał się do kosza. Uzbierał marne jak na niego 24 pkt., ale jeszcze 4 innych graczy miało +10 pkt. w Toronto 3 łącznie. To był zacięty mecz. Skuteczniejsi byli Bucks 40% z gry do 37% TR. Za trzy lepsi TR 36%, Bucks 25%. 23 trafione wolne Koziołków przy 17 Raptorków. Zbiórki, miazga, 60, w tym 15 ofensywnych Bucks i marne 46 dla TR. Giannis 14 zb., Middleton 11, Lopez 11. Czekam z niecierpliwością na drugie spotkanie. Toronto muszą wygrać, jeśli chcą zachować szansę. Z 2:0 nie wyjdą.

Ławka – 12 pkt. od rezerw Toronto. 22 pkt. Bucks. Słaby występ Dżordżia zabójcy Irvingów Hilla. 27 minut, 0 pkt., 0/6 z gry.

Dzięki za przeczytanie i poświęcony czas.

Do następnego.