Po blee i nieblee 6.

Po blee i nieblee 6.

Siemka. Tyle się dzieje, że nie ma co nudzić przydługim wstępem. Zapraszam do czytania.

 

 

Kyrie – jest geniuszem koszykówki. Spoko. Jak na razie uważa tak jedna osoba. On sam. Niewątpliwie Kyrie jest geniuszem dryblingu. Co do reszty, nie polemizuję, nie znam go. Z pewnością nie jest geniuszem skromności.

 

 

50/40/90 – w tych PO ten klub reprezentuje, jedyny, niepowtarzalny Kevin działo plazmowe Durant.

 

 

Kawhi i KD – obecnie, patrząc indywidualnie, są najlepszymi koszykarzami na planecie Ziemia. Zgadza się ze mną mój brat, więc jak wy się nie zgadzacie, to gorzej dla was. Nie chcecie z nim zadrzeć.

 

 

Jokić – Kanter poskarżył się, że Jokić walnął go łokciem. Mikołaj brutal Jokić poczuł spadek cukru i zrobił się niesympatyczny. Wielkie mi halo. Następnym razem Kanter musi mieć ze sobą pączka.

 

 

TD :
Green z HR w G3 – 11 zb., 10 ast., 19 pkt.
Jokic z PTB G3 – 18 zb., 14 ast., 33 pkt. 8 strat.

 

 

 

Toronto vs Phily

Mecz 3 – dramat Raptorów i dzień wesołego JoJo. Po takim meczu, nie wiem czego brakuje Toronto. Jaj ? Jaj i ławki. 15 pkt. Zdobyli rezerwowi z Kanady. Grali 68 minut. Lowry 2/10 z gry i 0/4 za trzy i 5 asyst. Pięć. Co to k…a jest ? W tym meczu grali 2 na pięciu. Pascal i Kawhi kontra Phily. Nie dało się tego wygrać. Co do Leonarda, to zabrakło mi więcej zawziętości w jego wydaniu. Z drugiej strony jak patrzysz jak taki Lowry jebie raz, za razem, to może cię wiara w zwycięstwo opuścić. Z drugiej strony czy KL jest z charakteru taka prawdziwą 1. Ciężko stwierdzić, bo skryty z niego gość. Może być bardziej jak Pippen. Idealna dwójka, z talentem na 1. Choć co do Scottiego, to ten mit, że on nie był liderem, wciąż się trzyma. Szykuję duży artykuł, w którym się z nim rozprawię. Zobaczymy kiedy i gdzie się ukaże. Tak sobie myślę, że Kawhi z Jokiciem zniszczyliby system. A duet Kawhi i KD ? Toronto srogo rozbudziło mój apetyt po G1. Jednak kolejne dwie gry były, jak dwa noże wbite w plecy. Nie wiem czy miśki z Toronto znajdą moc aby wygrać mecz nr 4.

 

 

Lowry – powinien przestać myśleć o sobie jako drugiej/trzeciej opcji w ataku TR, a zacząć bardziej o rozgrywaniu Ja oczekuje od niego 10-12 asyst co mecz, dobra przegiąłem. 7-10 asyst, mądrego dyrygowania drużyną, opanowania i rozsądku. Może kończyć z 8 pkt. W obronie jest dobrze, wstydu nie ma.

 

Ruch – w swoim artykule Kamil Kucharski postawił tezę, że Raptory powinny więcej się ruszać w ataku. Być może. Patrząc na mecz, to gołym okiem widać, że nie należą do najbardziej ruchliwych ekip w lidze. Brak u nich zazębiania się wspólnej gry. Wyglądają na mniej zgranych niż, budowane przez cały sezon Phily. A miało być odwrotnie.

 

 

Ben – Simmons dobry chłopak jest, ale jak go olewają na obwodzie to, aż  oczy bolą. Ma momenty, jednak pojedynki z Siakamem dużo go kosztują.

 

 

Joel – w G3 postanowił pokazać Siakamowi, że to on jest kameruńskim starszakiem. Rozegrał wyborne spotkanie. 33 pkt., 3/4 za trzy, 9/19 z gry, 10 zb., 3 ast. Jego wyborność podkreśla słabość wcześniejszych występów. Czwarta kwarta to był benefis Joela. Mimo wszystko, Kameruńczyk rozczarowuje w tej serii. Sądziłem, że takie linijki to co mecz będzie nam prezentował. Szkoda, że w G4 kolejny raz zagrał jak ogór miesiąca.

 

 

Butler – walczy. Choć talentu mu nie staje by mierzyć się z Kawhim, to gra naprawdę dobrze. Po G1 ogarnął się całkiem przyzwoicie. Mecz trzeci przedni, prawie TD zaliczone. 22 pkt., 9 z., 9 ast., 3 prz., 1 bl., 2 str. Był 9/15 z gry, w tym 1/5 za trzy.

 

15 – asyst Toronto w G3. 29 Phily.

 

 

26% – za trzy TR w G3. 43,5% Phily.

 

 

Monroe – pogra sobie trochę w serii z Toronto. TR powinni ostro wykorzystywać fakt, że Embiid siedzi na ławie. Nic takiego nie ma miejsca i dzięki temu Greg wygląda całkiem przyzwoicie w obronie. Średnio 10 minut, 3 zb., 4,8 pkt. i bardzo słabe, wręcz mizerne 33% z gry. Mia też najwyższe w drużynie – 18, ale Ben niewidzialny Simmons – 16.

 

 

Mecz 4 – do teraz jeszcze zbieram koparę z ziemi, po tym co grał Leonard. Masakra. 7 strat. To jedyny mankament w jego grze, z drugiej strony niemal każda, akcja Raptorów przechodzi przez niego. Tyle czasu z piłką statystycznie zwiększa szansę na stratę. Jednak 7 to dużo, ale Kawhi pokrył to eksterminacją Sixers. Początkowo poszalał Lowry, szybkie 7 pkt. Potem, bardzo rozsądnie odpuścił i pozwolił Kawhiemu zerżnąć Phily. 39 punktów na skuteczności 65% z gry i 71% za trzy. Czy wy to ogarniacie. Jak on jechał. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. I te tróje. Występ gigant. Kocham playoffy. Dobre zawody zaliczył Gasol 16 pkt. i Ibaka 12 pkt. i 9 zb.

 

 

Kawhi – maszyna. Średnie z serii z Phily. 40 minut, 62% z gry, 47% za trzy, 9 zb., 4 ast., 38 pkt., obrona na wypasionym poziomie wraz z uśmiechem gratis.

źródło: ESPN

Harris – taki bardziej niewidzialny się zrobił w tej serii. Średnie na poziomie gościa z ławki za 2,5 mln. $ za sezon. 38 min. 35% z gry, 31% za trzy, 10 zb., 4,8 ast., 13 pkt. Halo panie Tobiaszu, jakiś ostry występ będzie mile widziany.

 

 

 

Joel – chciał być jak Curry i też sobie zjebać mecz. 11 pkt., 8 zb., 7 ast., 2 zb., 2 bl., 2 straty. Wszystko pięknie, jednak to punktów ma być dużo z jego strony. To nie jakiś wesoły Myles Turner, tylko Joel Twitter Embiid. Przy takim Kawhim jak nie ma Joela, to nie ma wygranej.

 

 

 

Butler – wyglądał na jedynego gościa w szeregach Phily, który jest wstanie zjeść parkiet i popić krwią Raptorów aby wygrać. 29 pkt., 9/18 z gry., 3/7 za trzy, 11 zb., 4 ast., 4 straty. Mini Kawhi.

 

 

Kawhi – jeszcze raz. Genialny występ. Jeden z tych,  które w realu wyglądają jak hajlajty.

źródło: FreeDawkins

 

Boston vs Bucks

Mecz 3 – mecz imienia Dżordżio Hilla. Gdy jedzie cię ten gość, masz namacalny dowód, że grasz gównianą koszykówkę. 21 mocnych punktów, 9/12 z gry, 2/3 za trzy, 4 zb., 3 ast. 0 strat. Do pewnego momentu G3 Hill nie miał na koncie, żadnego złego zagrania. Giannis tym razem aktywował się od początku gry. Co zaowocowało dobrym, równym występem i częstymi odpoczynkami przy rzutach wolnych.

 

 

Hill – był jak Gary Payton.

źródło: NBA Zone Highlights

 

 

Ławki – Bucks mieli ławkę co się zowie. Do połowy meczu rezerwowi Bucks prowadzili z rezerwami BC 19-3. Mecz skończyli wynikiem 42 do 16.

 

 

Hack-a-Giannis – 22 wizyty na linii Greka. Trafił 16 razy. 72,7%. Nie opłaca się.

 

 

 

Horford – walczy z Giannisem, daj radę, ale odbija się to na jego produktywności w każdym innym aspekcie gry. Jest z każdym meczem coraz bardziej zajechany. Choć w bezpośrednich pojedynkach radzi sobie wyśmienicie. Średnio 17,5 pkt., 54% z gry, 6/10 za trzy, 9,5 zb., 3 ast. Giannis 25,5 pkt., 38% z gry, 5/9 za trzy, 9 zb., 3 ast. Za rok z Davisem, bez Irvinga rozmowa będzie inna. Linijki AL notuje cały czas podobne, jednak nie gra jak opoka Bostonu, bo całą energie zużywa na walkę z Giannisem. Mecz numer cztery będzie o życie dla Zielonych.

 

 

Brown – jest potworem w obronie. Uważam, że za dużo Celtowie grają przez Irvinga, a za mało wykorzystują w ataku Tatuma i Browna, właśnie. Nie wiem czy Stevens nie umie tego narzucić ? Boi się Kyriego ? Że zrani jego kruche ego ? W G3 razem oddali 26 rzutów, z czego trafili 13, w tym 3 trójki, Kyrie oddał 22 rzuty i trafił 8. Tatum zawalił dystans 0/5, poza tym zaliczył bardzo dobre 7/9 za dwa. Irving ma kłopot z powtarzalnością. Na te trzy gry z Bucks, tylko raz zagrał naprawdę dobrze. Mecze nr 2 i 3 to słabo i bardzo słabo. Tak jak pisałem od połowy sezonu. Ja bym nie walczył, na miejscu Ainge’a o Kyriego. On będzie chciał całe stosy kasy, których nie jest wart. Całe szczęście, że to nie moje problemy, skutkują jak widać  klimatami zawałowymi. Mecz 3 niby dobry dla KI – 29 pkt. Jednakże 36% z gry i 25% za trzy, 6 ast., 4 straty to padaka. Na jego obronę trzeba dodać, że Bledsoe i Hill nie odpuszczają mu nawet na sekundę. On nie ma, za to wsparcia od nikogo. Rozier ? Kto ? To ten gość co gra na 23% skuteczności z gry, 13% za trzy i notuje 6,7 pkt. ? Nie on nie wspiera Kyriego. Bardziej ja bym go wsparł. Terry, albo zaczął pić, albo ćpać, albo zwariował.

 

 

Pojedynek – białasów. Pat Connaughton zarabiający 1,6 mln $ za ten sezon i Gordon 31 mln $ Hayward. Chłopaki mają za sobą trzy mecze i takie średnie: Pat 27 min., 38,5% z gry, 31% za trzy, 7,7 zb., 1,7 ast., 8 pkt. Teraz Gordon super star 31 min., 36% z gry, 39% za trzy, 3,7 zb., 4,3 asysty, 9,3 pkt. Dodać do tego trzeba, że Pat swoimi rzutami trzymał, momentami, podczas G3 Bucks w grze. Gordon nie trzyma niczego. Trzeba mieć nadzieję, że chociaż mocz trzyma.

 

 

 

Denver vs Portland

Mecz 3 – Nie ma co pisać. Chłopaki zagrali, dla odmiany, mecz, który puszczasz każdemu, kogo chcesz zachęcić do koszykówki. Fantastyczne spotkanie. Wyrównane do samego końca. W moim odczuciu o wygranej zadecydowały straty, 13 do 20 na korzyść PTB. Nieważne zresztą. Mecz był kosmiczny. Darłem się jak za gówniarza. Nie ma co rozmyślać, tylko trzeba obejrzeć. Stawiam, że Denver wygrają mecz nr 4.

 

 

C. J. – odleciał. W pewnym momencie nie mógł przestać trafiać. Piękna rzecz. Ależ on gra playoffy. Genialny występ. 41 punktów, 8 zb., 4 ast., 4 prz. Wsparł go Lillard. Razem mieli 69 pkt. W odpowiedzi Jokić i Murray załadowali wspólnie 67 pkt. Mikołaj z TD i 8 stratami. Również wielkie spotkanie. Strat całe wiadra, ale podobnie jak Kawhi on też ma pilkę bardzo często, wręcz non stop.

 

Murray – dobry, momentami bardzo. 14/32 z gry, 4/12 zatrzy. 9 zb., 5 ast.

 

 

Hood – super. Trójka na wygraną, 75% z gry, 67% za trzy. Był dobry. Niby mało punktów, jednak to nie jest jego główne zadanie, zwłaszcza gdy dzieli czas na parkiecie z Lillardem lub McCollumem. Świetnie, że Rodney zaliczył taki mecz.

źródło: Bleacher Report

 

Mecz 4 – Denver górą. Wyśmienita seria, niech trwa jak najdłużej. Kolejny dobry występ Murraya. 34 pkt., 50% z gry, 3/7 za trzy, 11/11 z linii. Tylko 2 straty. Pewny punkt drużyny. Jokić kolejne TD, 21 pkt., 12 zb., 11 ast. Denver kolejny raz pozmiatali tablice przeciwnika. 17 zbiórek w ataku. Strasznie mnie ciekawi jak ta seria ułożyłaby się z Nurkiciem. Lillard dobry, ale to za mało. 2/7 za trzy i 9/22 z gry. To nie jest poziom zapewniający wygraną, zwłaszcza gdy C.J. gra normalnie. 29 pkt., 50% z gry i za trzy. Zabrakło Kantera, choć dziurę próbował, niespodziewanie łatać, z różnym skutkiem, Aminu swoim szalonym ofensywnym występem. 19 punktów z 10 rzutów.

 

 

Barton – Will. Świetny występ. Kolejny. W G3 również był rewelacyjny. Mocne wsparcie z ławki. W G3 22 pkt., 44% z gry i 43% za trzy. W G4 gorzej ze skutecznością 29% z gry, ale trafiał w ważnych momentach i uzbieral 11 pkt., 5 zb., 3 ast. Dobra gra.

 

 

Millsap – odżył w tej serii. Gra dobrze i wygląda na młodszego o 7 lat. Średnie 37,5 min., 56% z gry., 37,5% za trzy, 10 zb., 1, bl., 1,5 prz., 17,8 pkt.

 

 

Harris – potężną ma chłopak windę.

źródło: House of Highlights

GSW vs Houston

 

 

 

Nieprawda – gdzieś widziałem tytuł – Harden wygrał mecz nr 3. Totalna nieprawda, zastanawiam się czy ci, którzy to piszą oglądają to co ja ? Niczego nie wygrał. To Curry wygrał Rakietom mecz. Był najbardziej zdeterminowanym zawodnikiem na parkiecie, który za cel numer jeden, obrał zwycięstwo HR w G3. Harden jedyne co zrobił, to mu nie przeszkadzał. Stefek grubo obstawił u buka. To co on zjebał w tym spotkaniu to jest masakra. Mecz był spokojnie do wygrania. Rakiety nie grały, żadnego wielkiego basketu. Grali dobrze, tu nie ma wątpliwości, jednak GSW grali również dobrze. Właściwie to grali lepiej, ale mieli w składzie Stefka kolaboranta Currego.

 

 

 

Można – oczywiście powiedzieć, że Rakiety wygrały bo lepiej realizowały założenia taktyczne, że zdecydowanie wygrali zbiórki 55 do 35, że bronili jak Bad Boys, że…. i tak dalej. Niestety to wszystko nieprawda. Stefek zjebał to i tyle.

 

 

KD – czy trzeba coś jeszcze o nim pisać. Chudy Kevinek w trybie playoff to najlepszy lub ex aequo najlepszy koszykarz na świecie.

https://www.youtube.com/watch?v=sIQRyKYoPVE

źródło: FreeDawkins

 

Git – oczywiście przegrana GSW da nam więcej zabawy, jednak nic się nie zmienia. Rakiety to nie ten poziom. Oni nie wygrali meczu nr 3, to Wojownicy go przegrali. Mimo beznadziejnej gry swoich zezowatych braci walczyli do samego końca z Rakietami. Pozwolili swoim rezerwowym na 39 minut, podczas, których zdobyli dzikie 7 punktów. Wymęczyli nawet  dogrywkę, ale wówczas Stefek sabotował już grę całkowicie i porażka stała się faktem.

 

 

 

Harden – dobry. Bardzo dobry. Wjeżdżał jak chciał. Jak w masło. 41 pkt. 44% z gry i 38,5% za trzy. Tylko 3 straty. Rakiety mocno kryją Currego, w ataku zaś zmuszają do pracy na Hardenie. Wielokrotnie bierze Brodę też KD. Wszystko to daje mi mnóstwo frajdy. Obserwowanie rozwiązań jakie wybierają obie ekipy w ataku i obronie. tego jak kombinują, jakimi zagrywkami zaskakują przeciwnika jest naprawdę świetna zabawą.

 

 

Brak – drugiej strzelby. To właśnie tę część zawalił Curry. W HR 41 punktów Hardena i bardzo efektywne, 11/20 z gry, 30 punktów Gordona. W GSW 46 Duranta i 17 Currego na 30% skuteczności z gry i 22% z dystansu 2/9. Zagrał gorzej niż każdy, kto w sobotę był na boisku i brał udział w meczu. Każdy w jakimkolwiek meczu. Reszta składu robiła co mogło, 19 pkt. Greena, 16 Igudali, jednak Thompson podobnie jak SC nie wniósł zbyt wiele do gry w ataku. 16 pkt., 6/16 z gry i 2/6 za trzy. Mimo tego wszystkiego potrzebna była dogrywka. To nie najlepiej, świadczy o Rakietach. Nie ma to jednak, żadnego znaczenia. Jest 2-1 i mecz nr 4 Rakiety mają u siebie. Szansa jest i muszą walczyć. Takiego prezentu nie powinni byli zmarnować i nie zmarnowali. Dopóki piłka w grze …..

 

Mało – Harden razy staje na linii. W sezonie regularnym średnio 11 razy na linii w meczu, teraz 8,5.

 

 

57% – z dystansu mieli pozostali starterzy, nie licząc Stefka.

 

 

 

Dzięki za przeczytanie i do następnego.