Piękny pojedynek Murray’a z Edwardsem, Brooks podgryza LeBrona, Bucks rozjeżdżają Heat!
Minnesota Timberwolves tym razem nie odpuścili meczu bez walki. Jeszcze w czwartej kwarcie ważyły się losy spotkania, które ostatecznie wygrali jednak Nuggets, wychodząc w serii na prowadzenie 2-0. Mecz stał pod znakiem pojedynku liderów. Nie byli to Nikola Jokic i Karl-Anthony Towns. Byli to tym razem Jamal Murray i Anthony Edwards, którzy zdobyli naprzeciw sobie po 40 i 41 punktów:
LAL – MEM – 93:103 [1-1]
MIA – MIL – 122:138 [1-1]
MIN – DEN – 113:122 [0-2]
Wolves nie chcieli tego oddać bez walki, pomimo tego, że w połowie drugiej kwarty przegrywali już różnicą 21 punktów. Było ich jednak stać na zryw – w trzeciej kwarcie run 14-0 pozwolił im nawiązać walkę:
To, co byli w stanie wykrzesać Wolves, nie wystarczyło. Oprócz świetnego Edwardsa dobrze zagrał Rudy Gobert (19 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty), a reszta wypadła średnio – na czele z Townsem, który przez cały mecz trafił 3/12 z gry. Wspomniany Murray i jego 40 punktów były świetnym uzupełnieniem dla Nikoli Jokicia, który po raz kolejny stanowił centrum ofensywy Nuggets. Tym razem zanotował 27 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst:
Memphis Grizzlies na drugie starcie z Lakers wyszli bez Ja Moranta, ale nie pokazali strachu. Dillon Brooks przez cały mecz biegał za LeBronem Jamesem i coś mu tam gadał do ucha:
Nie wiem, na ile go tym gadaniem irytował, bo LeBron wciąż zdobył 28 punktów, 12 zbiórek i 3 asysty, natomiast jak irytujący Brooks by nie był, trzeba przyznać, że robi robotę w obronie. Defensywną pracę w tym meczu przypięczetował trójką zamykającą mecz nad głową Jamesa, który ostentacyjnie nie podniósł nawet ręki:
Memphis zagrali dobrą, drużynową koszykówkę i wyrównali stan serii z Lakers. Zastępujący Moranta w pierwszej piątce Tyus Jons nie był w stanie dostarczyć tylu punktów, ale solidnie prowadził atak, dzięki czemu wszyscy byli zaangażowani w zdobywanie punktów. Najważniejszym usprawnieniem trenera Jenkinsa była jednak większa liczba minut dla Xaviera Tillmana i jego częstsza gra jako center u boku Jarena Jacksona Jr.. Tillman właśnie był liderem punktowym tego meczu z linijką 22 oczek, 13 zbiórek i 3 asyst:
Milwaukee Bucks do meczu numer 2 z Heat przystępowali z wynikiem 0-1 i bez kontuzjowanego Giannisa Antetokounmpo. To nie powstrzymało ich jednak przed zwycięstwem i to imponującym. Już w drugiej kwarcie Bucks odjechali rywalom na ponad 30 punktów, robiąc z tego absolutny blow-out. Najlepiej punktującym – jak to często bywa pod nieobecność Giannisa – był Brook Lopez z 25 punktami:
Heat znowu trafiali dobrze za trzy (44,4%), robił co mógł Jimmy Butler (8/12 z gry, 25 punktów), ale Heat nie potrafili zatrzymać rzutów Bucks, po prostu. O, zobacz Draymond, Jimmy miał okazję, żeby podeptać tutaj Jae Crowdera, a jednak tego nie zrobił. Da się?: