A może to Knicks wejdą do Finałów NBA?
Z Freebetem 40 zł od TOTALbet nie ryzykujesz!

7.20
Graj!
O tym, jak pierwsza seria Playoffów obnażyła faworytów konferencji wschodniej

O tym, jak pierwsza seria Playoffów obnażyła faworytów konferencji wschodniej

O tym, jak pierwsza seria Playoffów obnażyła faworytów konferencji wschodniej
Photo by Maddie Meyer/Getty Images

Udało się – Boston Celtics na parkiecie w Atlancie ograli zespół Hawks, kończąc serię wynikiem 4-2, awansując tym samym do drugiej rundy Playoffów. Znamy więc już wszystkich uczestników drugiej rundy w konferencji wschodniej. Kto by pomyślał, że to Celtics awansują do niej jako ostatni.

Kolejny świetny mecz rozegrali Panowie Jaylen Brown i Jayson Tatum, zdobywając kolejno 32 i 30 punktów, przejmując mecz w ostatnich minutach wyrównanej czwartej kwarty:

YT/NBA

BOS – ATL – 128:120 [4-2]


Boston awansował, odprawił rywali po 6 meczach i na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dla tej ekipy dobrze. Gdyby jednak zagłębić się trochę w tę serię, to fakt, że tak męczyli się z zespołem (z całym szacunkiem, zagrali dobrą serię) pokroju Atlanty Hawks, napawa niepokojem.

Widać tu bowiem objawy potencjalnych problemów.

Celtics mogli zamknąć tę serię już mecz temu. U siebie, w Bostonie. Na 5 minut przed końcem spotkania prowadzili różnicą 111:99 i… Wypuścili to prowadzenie. Przez ostatnie 5 minut przegrali wynikiem 6:20, a trener Joe Mazulla przyglądał się łapiącym wiatr w żagle rywalom. Przerwę na żądanie wziął dopiero wtedy, kiedy to Hawks byli już na prowadzeniu. Nie zatrzymał ich serii w połowie. Nie zareagował:

„Mamy w siebie dużą wiarę jako koszykarze – wiarę w to, że jesteśmy w stanie podejmować odpowiednie decyzje boiskowe w odpowiednim momencie. Czasem jednak zostawiamy trenerowi podjęcie tych decyzji. Oczywiście, musimy być lepsi jako zespół, jako gracze i sztab trenerski, by być dobrze zorganizowani w takich momentach, kiedy trzeba zadecydować, czy wziąć przerwę na żądanie, czy nie.”

– Jaylen Brown

Na pomeczowej konferencji po tamtym meczu trener Mazulla opowiadał o tym, że dobrze jest czasem dostać życiową lekcję i przejść przez pewne trudności. Na te słowa słusznie oburzył się Steve Buckley z The Athletic – jakie trudności? Co dobrego wynika z tego, że zespół musiał polecieć do Atlanty, rozegrać jeszcze (w najlepszym wypadku) jeden mecz, zamiast oszczędzić sobie długiej podróży w obie strony i zabrać zawodnikom czas na potencjalny odpoczynek przed kolejną serią? Można było lepiej zareagować w tamtej czwartej kwarcie, zamiast mówić potem, że dobrze się w sumie stało.

Tendencje do utraty koncentracji, tracenia prowadzenia i braku reakcji taktycznych, mogą odbić się Bostonowi czkawką. Hawks wykorzystali to wygrywając tylko dwa mecze. Lepszy rywal może wykorzystać to wygrywając serię.


Dokładnie takie same problemy sprawiły, że po pierwszej serii pożegnaliśmy Milwaukee Bucks. Ich porażka to bez wątpienia jedna z największych sensacji playoffowych ostatnich lat. Jako zespół, który wygrał konferencję w sezonie regularnym, przegrać z zespołem z Play-In? Na dodatek wynikiem 1-4? Fakt, że Giannis Antetokounmpo miał w trakcie tej serii pewne problemy zdrowotne, niczego nie usprawiedliwia. Bucks zagrali fatalną serię, naznaczoną trenerską niemocą Mike’a Budenholzera.

Mike Budenholzer to główny winowajca tej ostatniej porażki. Wszystko jak w soczewce widać w ostatniej akcji, w której Jimmy Butler trafia na remis. Już pal licho to zdjęcie Brooka Lopeza i zostawienie Giannis ajako jedynego wysokiego, który krył wrzucającego piłkę z autu, co pozwoliło Butlerowi skończyć akcję bez wysokiego obrońcy przed twarzą. Budenholzer tłumaczył, że kiedy widział zejście przed akcją Bama Adebayo, liczył, że rywale będą szukać rzutu za 3 na zwycięstwo. Dobra, nie rozczytał tego, bywa.

Ale co sprawiło, że na 0,5 sekundy do końca, przy remisie na zegarze, trener nie bierze przerwy na żądanie, która pozwoliłaby wprowadzać piłkę z boku i mieć szansę na oddanie rzutu? Jaki jest powód?

Nie ma powodu. Budenholzer przyznał po meczu, że powinien wziąć wtedy przerwę.

To jest zarzut, który do trenera Budenholzera mamy od wielu, wielu lat. Nie potrafi odpowiednio szybko reagować w trakcie meczu na wydarzenia boiskowe. To, jak oberwało mu się (choć w eleganckich, wymijających słowach) od Giannisa Antetokounmpo, pokazuje, że czas trenera Buda w Milwaukee dobiegł chyba definitywnie końca:

„Można go było [Jimmiego Butlera – przyp. red.] bardziej podwajać, starać się zmuszać go do oddawania piłki. Może zmieniać co jakiś czas obrońcę na nim, dać Jrue trochę odpocząć. Wydaje mi się, że jako drużyna nie dokonaliśmy odpowiednich usprawnień, albo nie dokonaliśmy ich wystarczająco wiele.”

„Z szacunku musisz pozwolić trenerowi wprowadzać usprawnienia. Mieliśmy na nim naszego najlepszego obrońcę. Były rozmowy z Jrue – kiedy tylko będzie zmęczony, mogę przejąć [krycie]. Ale on jest tak żądny rywalizacji. Gra bardzo twardo. Chce podejmować wyzwania. Koniec końców jednak, chciałbym móc częściej bronić [Jimmiego Butlera].”

– Giannis Antetokounmpo

Shots fired.

Sfrustrowany Giannis i jego wypowiedzi po meczu to w ogóle cała kaskada słów godnych zacytowania. Wiralowo internet podbiła jego odpowiedź na pytanie Erica Nehma, czy rozpatruje on ten sezon jako porażkę:

„To nie jest porażka. To krok w stronę sukcesu. Michael Jordan grał przez 15 lat. Wygrał tytuł 6 razy. Czyli pozostałe 9 lat to była porażka, tak? No więc po co zadajesz mi takie pytania? To jest złe pytanie.”

„W sporcie nie ma czegoś takiego jak porażka. Są dobre dni i złe dni. Czasem jesteś w stanie odnieść sukces. Czasami nie jesteś w stanie. Czasem to twoja kolej, czasem nie. O to chodzi w sporcie. Nie zawsze się wygrywa. W tym roku wygra ktoś inny, proste.”

– Giannis Antetokounmpo

Całkiem mądra wypowiedź, pokazująca ciekawe podejście Giannisa do sportu. Wybrzmiałaby ona jednak lepiej po zaciętej walce z jednym z faworytów konferencji, a nie po wpierniczu od osłabionych kontuzjami, jeszcze tydzień temu grających kiepsko Miami Heat.


Z czterech drużyn, które awansowały na wschodzie do drugiej rundy, to właśnie Heat i Knicks mają lepsze momentum, niż faworyzowani przez cały sezon Celtics, czy Sixers. Ci drudzy zmagać muszą się jednak nie z problemami szkoleniowymi (choć Doc Rivers jednoznacznie się z nimi kojarzy), ale z kontuzją Joela Embiida. Seria z będącymi w przeciętnej formie Celtics mogłaby być dla Sixers świetną okazją na awans do Finałów Konfernecji, a tam starcie z teoretycznie słabszym rywalem (z całym szacunkiem dla Heat i Knicks). Tylko tak kontuzja Embiida…

Trener Doc Rivers zapytany dziś o stan kolana Embiida przyznał, że ten jest obecnie na wizycie lekarskiej i nie wiadomo jeszcze wiele:

„Wiesz, nie wtrącam się w te sprawy. Po prostu zaczekam. Dadzą mi znać później. Wtedy zobaczymy na czym stoimy.”

– trener Doc Rivers

Embiid po urazie kolana, którego doznał w serii z Nets (nie wiadomo nawet dokładnie w którym momencie) nie tylko opuścił ostatni mecz serii, ale też wszystkie odbywające się od tego czasu sesje treningowe. Jeśli uraz nie jest bardzo poważny i wróci on na start drugiej rundy, to zagra po ponad tygodniu bez treningu. To na kilometr pachnie nie tylko słabszą dyspozycją fizyczną, ale przede wszytskim idącymi za nią odnowieniami się urazów.

Jakoś mało optymizmu w tej konferencji wschodniej w tegorocznych Playoffach.