O krok od sensacji na Igrzyskach! Niesamowity comeback Team USA z Serbią!
Półfinały olimpijskiego turnieju w Paryżu okazały się niezwykłe. Francja znów sprawił niespodziankę pokonując faworyzowanych Niemców 73:69, a USA po niezwykle zaciętej końcówce poradzili sobie z Serbią wynikiem 95:91.
10 sierpnia:
17:30 | mecz o 3. miejsce | Niemcy – Serbia
21:00 | FINAŁ | Francja – USA
Po raz pierwszy na tym turnieju napakowana gwiazdami reprezentacja USA dostarczyła nam emocji – po raz pierwszy bowiem ktoś realnie im się przeciwstawił. Tak: Prowadzona przez Nikolę Jokicia Serbia naprawdę była niezwykle blisko sprawienia niespodzianki, a może nawet sensacji.
Kłopoty Amerykanów widzieliśmy już od początku. W pewnym momencie drugiej kwarty Serbia wygrywała już różnicą aż 17 oczek. Ogromna w tym zasługa nie tylko błędów Amerykanów (choćby na zbiórkach), ale też bardzo dobrej dyspozycji strzeleckiej graczy z Bałkanów w pierwszej połowie. Na wyróżnienie zasługuje tu zwłaszcza Aleksa Avramovic, który skończył ze skutecznością 4/6 za trzy i 15 punktami.
Nikola Jokic był oczywiście świetny – zdobył 17 punktów, 5 zbiórek i 11 asyst i to przez niego przechodziła gra ofensywna Serbii. Jako że obrona USA była mocno skupiona na ograniczeniu Jokicia – obrona strefowa, zmiany krycia ustawione pod Jokicia – to popełnił on też 4 faule, trafił 0/6 z dystansu. Bardzo potrzebował on tego wieczoru pomocy Bogdana Bogdanovicia i dostał ją – Bogdan był najlepszym strzelcem Serbów z dorobkiem 20 oczek, 4 zbiórek i 3 asyst.
Próbował też sprowokować LeBrona:
No i sprowokował. Amerykanie rzucili się w pogoń, zakończoną sukcesem. Czwarta kwarta była już thrillerem, w którym różnica w wyniku nie przekraczała w kluczowych momentach dwóch posiadań. LeBron zanotował kilka kluczowych asyst i kilka kluczowych wjazdów do obręczy, w wieku 40 lat nadal dominując fizycznie. Skończył z dorobkiem 16 punktów, 12 zbiórek i 10 asyst. Świetnie zagrał też Joel Embiid, którego występ stał pod znakiem zapytania z powodu problemów z kostką. JoJo przeciwko Jokiciowi zdobył 19 punktów, będąc ważnym obrońcą w końcowej fazie meczu.
Gwiazdą dna był jednak Steph Curry. To on w ostatnich sekundach wymusił faul i trafił dwa rzuty wolne, zapewniając USA wygraną. On też chwilę wcześniej trafił kluczową trójkę. W końcu on skończył mecz z kapitalną jak na fibowskie standardy linijką 36 punktów, 8 zbiórek i 2 asyst. Kawał meczycha:
„Jeden z najlepszych meczów w jakich brałem udział. Dominacja, którą pokazaliśmy w czwartej kwarcie… Ledwo wykonywaliśmy zagrywki, po prostu graliśmy ze sobą wzajemnie. Było sporo porozumiewania się bez słów. Chłopaki po prostu wiedzieli gdzie powinni być po obu stronach boiska. To było wyjątkowe.”
– Kevin Durant
W drugim półfinale Francja po raz drugi z rzędu pokonała mocno faworyzowanego rywala. W ćwierćfinale sensacyjnie wysłali do domu Kanadyjczyków, a tym razem rozprawili się z Mistrzami Świata, Niemcami. Przypomnijmy – Niemcy wygrali z Francją jeszcze w fazie grupowej.
Tym razem doszło jednak do zmian kadrowych. Trener Vincent Collet nie bał się przesunąć na ławkę takich weteranów jak Rudy Gobert i Evan Fournier. Ten pierwszy zagrał tylko 5 minut, dając aż 31 minut na centrze Victorowi Wembanyamie. Gwiazdor Spurs był nieco nieskuteczny za trzy (1/8), zdobywając tylko 11 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty, ale jego obecność miała duży wpływ na defensywę (3 bloki). Dość wspomnieć, że dotychczasowy lider Niemców – Franz Wagner – tym razem trafił tylko 4/10 z gry na 10 punktów.
Najlepszy był znów ten, który zyskał miejsce w pierwszym składzie kosztem Goberta. Niemcy nie wiedzieli jak zatrzymać Guerschona Yabusele – skrzydłowy Realu Madryt zdobył 17 punktów, 7 zbiórek i 2 asysty, zapewniając Trójkolorowym udział w Finale: