Mavericks zmiażdżyli Clippers, game winner zapewnia zwycięstwo Warriors

Mavericks zmiażdżyli Clippers, game winner zapewnia zwycięstwo Warriors

Dzisiejsza kolejka zapewniła nam trochę emocji, lecz historią dnia z pewnością jest absolutnie historyczne lanie, jakie otrzymali LA Clippers od Dallas Mavericks. Czegoś takiego jeszcze ta liga nie widziała.

Dallas Mavericks odnieśli zdecydowane zwycięstwo 124-73. Nawet to jednak nie oddaje w pełni poziomu dominacji, jakiego byliśmy świadkami. W pierwszej połowie pozbawiona Leonarda ekipa z LA zdobyła bowiem jedynie 27 punktów. Dallas w tym samym czasie zapisało na swoje konto punktów 77. W ten sposób zapisali się w historii – było to największe prowadzenie do przerwy odkąd w NBA pojawił się zegar liczący czas.

Pierwsze zwycięstwo w tym sezonie zaliczyli natomiast gracze Golden State Warriors. Stephen Curry jak zwykle w tym sezonie dwoił się i troił zdobywając 36 punktów. Bohaterem drużyny został jednak ktoś inny. Damio Lee trafił tę trójkę dającą zwycięstwo 129-128:

Faktem stała się także pierwsza porażka Brooklyn Nets i to pomimo bardzo dobrego meczu ze strony dwójki liderów. Kyrie Irving i Kevin Durant zapisali na swoje konto odpowiednio 25 pkt i 29 pkt, lecz to nie wystarczyło do zwycięstwa, które zapisali na swoim koncie Charlotte Hornets (106-104). Niestety po drugiej stronie świetnie dysponowany był Gordon Hayward (28pkt). Dzielnie pomagał mu bardzo dobrze dysponowany na starcie rozgrywek Terry Rozier:

Bardzo ciekawe starcie zobaczyliśmy w Indianie, gdzie prowadzeni przez Malcolma Brogdona (25/5/5) Pacers zwyciężyli po wyrównanej końcówce Boston Celtics 108-107. Bohaterem okazał się być Domantas Sabonis (19/10), zdobywając w ten sposób kluczowe punkty w meczu:

LA Lakers nie poszli dzisiaj w ślady swoich rywali zza miedzy. Jeziorowcy w obliczu braku Anthony’ego Davisa zaprezentowali znakomitą zespołową koszykówkę pewnie pokonując Minnesotę Timberwolves 127-91:

W takiej grze doskonale odnajduje się Marc Gasol:

Bardzo udaną moc ma za sobą także Andre Drummond (24/14). Środkowy Cavaliers skorzystał na absencji Joela Embiida i poprowadził swój zespół do zwycięstwa 118-94 nad Philadelphią 76ers, momentami dominując na parkiecie:

Na koniec popisy Robina Lopeza, który trafił chyba najtrudniejszy rzu w całej swojej karierze. Na nic się to jednak zdało i Orlando Magic pewnie pokonali pozbawiony Westbrooka Wizards 120-113: