Marek Popiołek: Nie wiem, czy zostanę w Legii
– Ze strony klubu dostałem informację, że pozwoli mi odejść, jeśli otrzymam dobrą ofertę, natomiast ja nie wykluczam kontynuowania pracy w roli asystenta – mówi nam Marek Popiołek, który poprowadził Legię Warszawa do zdobycia Pucharu Polski w sezonie 2023/2024.
Legia w minionych rozgrywkach zajęła 7. miejsce, przegrywając w ćwierćfinale z Kingiem Szczecin 1:3. Drużynę prowadził Marek Popiołek, który w trakcie sezonu zastąpił Wojciecha Kamińskiego.
W Legii duży niedosyt, zwłaszcza po dwóch pierwszych meczach w Szczecinie, w których warszawianie prowadzili po 35 minut (w obu spotkaniach). Nie dowieźli jednak prowadzenia do końca. King na samym finiszu okazywał się skuteczniejszy.
Czy zrobiłbym coś inaczej w serii? Mam swoje przemyślenia, bo analizuję każde spotkanie bardzo dokładnie i jestem wobec siebie bardzo surowy. Seria pokazała, że rywal miał więcej zimnej krwi i w końcówkach zaciętych spotkań okazał się od nas być bardziej cierpliwy, opanowany, po prostu koszykarsko trochę mądrzejszy. Zadaniem trenera jest też to, aby w tych końcówkach wesprzeć zawodników i umieć im ten spokój przekazać. Na pewno również ja mogłem zrobić coś lepiej i odczuwam ogromny niedosyt związany z tym, że King nas pokonał. Traktuję tę serię jako potężny materiał do nauki i chciałbym, aby również dla mnie posłużył on jako ważna lekcja. Porażka z Kingiem nie przekreśla jednak tego, jak wiele zrobiliśmy przez te trzy miesiące i jeszcze raz chciałbym podkreślić to, jak dumny jestem z postępów drużyny w tym okresie. A Puchar Polski już na zawsze pozostanie w klubowej gablocie – mówi nam Marek Popiołek.
Polski szkoleniowiec zastąpił Kamińskiego na tym stanowisku na początku lutego. Było to porażce Legii z Arged BM Stalą u siebie 88:96. Drużyna od tego czasu zaczęła grać lepiej, czego efektem była m.in. wygrana w Pucharze Polski (trzy efektowne zwycięstwa). Później było siedem zwycięstw z rzędu w ORLEN Basket Lidze.
Jestem bardzo dumny z tego, co wypracowaliśmy wspólnie. Od momentu, kiedy w lutym zacząłem pracować z tym zespołem jako pierwszy trener, przypieczętowaliśmy awans do ósemki FIBA Europe Cup, raz pokonaliśmy Bilbao, co też było sporym wydarzeniem, zdobyliśmy Puchar Polski, co dla klubu jest osiągnięciem historycznym. W dobrym stylu weszliśmy do playoff, co w lutym nie było przecież takie oczywiste. Niestety trafiliśmy na King, który w moim odczuciu jest najsilniejszą drużyną w Polsce i moim zdaniem głównym faworytem do zdobycia mistrzostwa. Stawiliśmy im czoła na tyle, na ile potrafiliśmy – uważa Popiołek.
Polak ma ważny kontrakt z Legią, ale na stanowisku… asystenta pierwszego trenera. Była wcześniej nawet rozważana kontynuacja współpraca w roli pierwszego szkoleniowca, ale na tę chwilę wycofano się z tego pomysłu.
Wiemy, że Aaron Cel – wspólnie z Jarosławem Jankowskim (współwłaścicielem klubu) – bardzo aktywnie działa w temacie zatrudnienia nowego szkoleniowca. W tym momencie bierze pod uwagę trzech kandydatów. Wszyscy to trenerzy zagraniczni. Co dalej z Popiołkiem? Zostanie w Legii? Słyszymy, że interesują się nim inne zespoły.
Jestem bardzo zadowolony z pobytu w klubie i planowałem zostać tu dłużej niż tylko na rok. Sytuacja, w której znalazłem się teraz jest dość nietypowa. W tym momencie nie wykluczam żadnego scenariusza. Ze strony klubu dostałem informację, że pozwoli mi odejść, jeśli otrzymam dobrą ofertę, natomiast ja nie wykluczam kontynuowania pracy w roli asystenta. Przeanalizuję wszystkie możliwości i postaram się podjąć najlepszą decyzję – zaznacza Marek Popiołek.