Wyniki NBA: Kontuzja Haliburtona, 40 punktów Browna; Celtics już 2-0

Wyniki NBA: Kontuzja Haliburtona, 40 punktów Browna; Celtics już 2-0

Wyniki NBA: Kontuzja Haliburtona, 40 punktów Browna; Celtics już 2-0

Po pierwszym meczu – wygranym przez Boston o włos – wszyscy mieliśmy chyba myśl, że to może nie być wcale taka seria do jednej bramki. Dziś scenariusz meczu był już zgoła odmienny.

To jasne, że Indiana Pacers nie są najwybitniejszą defensywą pod słońcem. Jasne, że ponad 10 punktów straty w połączeniu z faktem, że przed chwilą kontuzji doznał lider zespołu, to coś mocno demotywującego. Ale dlaczego dlaczego na poziomie Finałów Konferencji NBA pozwalasz Paytonowi Pritchardowi wejść na pozycję rzutową jakby przechadzał się po swoim ogródku?


IND – BOS – 110:126 (0-2)

Wszystkie mecze obejrzysz za darmo w SUPERBET – wystarczy założyć konto, bez spełniania żadnych warunków!
Kod promocyjny
ZKRAINYNBA
sprawdź

+18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.


No właśnie – kontuzja lidera zespołu. Trudno powiedzieć, że kontuzja Tyrese Haliburtona miała większy wpływ na wynik tego meczu, bo przewaga Bostonu zaczęła wyraźnie zarysowywać się już w drugiej kwarcie, a Haliburton zszedł z boiska pod koniec trzeciej. Dokładnie na 3 minuty i 44 sekundy przed końcem trzeciej kwarty rozgrywający Indiany zmuszony był opuścić parkiet z powodu urazu ścięgna udowego. Tego samego ścięgna udowego, które wyrzuciło go w styczniu z gry na 10 meczów:

Czy to oznacza koniec serii dla Tyrese Haliburtona? Jeśli tak, to – co tu dużo gadać – mocno popsuje nam to ewentualną dramaturgię tej rywalizacji. Problemy z udem to coś, z czym Haliburton zmagał się już rzekomo od kilku meczów:

„Był obolały już w połowie meczu. Pracował nad tym przez całą przerwę. Wyszedł, spróbował, dał z siebie wszystko. Nie rozmawiałem z nim o tym osobiście, a nie czytam w myślach, ale nie czuł się dobrze na boisku. […]”

– trener Ricks Calisle

Nie znamy jeszcze żadnych diagnoz, natomiast wypowiedzi pomeczowe kolegów sugerują, że są oni przygotowani na nieobecność Haliburtona w dalszych meczach:

„To moment, w którym każdy w tej grupie musi wejść na wyższy poziom i wziąć większą odpowiedzialność. Dobrze sobie radziliśmy, kiedy go nie było. To bolesne, kiedy go nie ma […] Robi bardzo wiele rzeczy dla naszego zespołu.”

– TJ McConnell

Przejdźmy jednak do meczu… Ten nie był wyjątkowo pasjonujący. Po wyrównanej pierwszej kwarcie, drugą Boston przejął już w zupełności. Początek drugiej odsłony to run 20-0 Bostony, który wyszedł na 15-punktowe prowadzenie:

Celtics na dobrą sprawę do końca meczu utrzymywali mniejszą lub większą przewagę, a w czwartej kwarcie ani przez moment nie było już dla Indiany żadnego punktu zahaczenia. To ciekawe, że dostaliśmy blow-out w sytuacji, w której Boston ani nie trafiał na wyjątkowo lepszej skuteczności (53,4% do 52,4%), ani nie trafił sumarycznie znacznie większej liczby rzutów (47 do 44 w trafieniach). Sekretem jest tu nieco lepsze wymuszanie rzutów wolnych, nieco więcej trójek wśród trafionych rzutów no i ponownie znacznie dokładniejsza gra, z mniejszą liczbą strat.

Co ważne też, Boston znów nie przegrał na deskach. Tylko 25 minut gry dostał Al Horford (10 zbiórek, 4 w ataku), za to aż 12 minut z ławki dostał Oshae Brissett, który skończył z najlepszym w zespole plus/minus na poziomie +18. To oczywiście on grał w decydującej, drugiej kwarcie.

Dziś to nie Jayson Tatum (1/7 za trzy, 4 straty), a Jaylen Brown wyglądał jak prawdziwy lider ekipy z Bostonu. Trafił on 14/27 z gry, zdobywając 40 punktów:

superbet logo MECZE PLAYOFF OBEJRZYSZ ZA DARMO: SPRAWDŹ! ⬅️

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.