Knicks z Juliusem Randle w końcu działają! Zatrzymanie go może być trudne

Knicks z Juliusem Randle w końcu działają! Zatrzymanie go może być trudne

Bardzo łatwo jest dorobić się łatki. Na poszczególnych zawodników, czy nawet zespoły, patrzymy przez pryzmat jakichś wydarzeń, czy zachowań, które dawno są nieaktualne. New York Knicks już bardzo długo pracowały sobie na łatkę zespołu niepoważnego, odpornego na sukcesy. W połączeniu z faktem, że Nowy Jork to potężny rynek, a Knicks to od lat nieprzerwanie potężna marketingowo marka, powstawał kontrast. Zasada kontrastu jest w świecie komedii stara jak świat: Flip i Flap, Cześnik i Rejent, Asterix i Obelix. Kontrast New York Knicks pomiędzy ich wielkim statusem, a brakiem sukcesów długo sprawiał, że klub z Wielkiego Jabłka był bardzo wdzięcznym obiektem żartów. Możliwe jednak, że obecny sezon zapowiada zmianę. Wygląda bowiem na to, że jest to najlepszy sezon tej ekipy od lat, a ich grę trzeba zacząć brać na poważnie.

W centrum zamieszania jest świeżo upieczony All-Star, boiskowy lider tej ekipy, od którego zaczyna się gra Knicks: Julius Randle. Historia Randle’a koreluje ze współczesną historią nowojorskiego klubu. Od początku kariery był to zawodnik rzucający się w oczy – w dużej mierze przez łatwość w zdobywaniu punktów, a co za tym idzie, ze względu na niezłe indywidualne statystyki. Panowało jednak powszechne przekonanie – skądinąd słuszne – że za jego grą nie idzie wygrywanie. Dziś nikt nie może zarzucić mu, że kręci puste cyferki. W wieku 26 lat przemodelował swoją grę w taki sposób, że wszedł do szerokiego grona ligowych gwiazd.

W grze Randle’a można wskazać dwa podstawowe obszary, w których doszło do znacznego postępu. Pierwszym z nich – prostszym do opisania – jest rzut z dystansu. Oddaje on najwięcej w karierze, bo aż 4,6 trójki na mecz, trafiając je na (również najlepszej w karierze) skuteczności 40,8%. Wcześniej tylko raz przekroczył granicę 30%. Przy okazji jego postępu rzutowego warto nadmienić, że spośród rzutów dystansowych Randle’a, nigdy aż tyle z nich procentowo nie pochodziło z narożników boiska. W tym sezonie aż 25,4% jego prób z daleka pochodzi właśnie z rogów. Z drugiej strony, jako zawodnik, który często przekozłowuje piłkę przez połowę, coraz śmielej zabiera się on za trójki po koźle (które stanowią już 18,8% jego prób):

Forma rzutowa to jedna nie wszystko. Oczywiście, sporo ona ułatwia, ale tym, co w największym stopniu przekłada się na wyniki Knicks, jest jego umiejętność gry na piłce i rozegrania. Grając praktycznie przez cały czas u boku klasycznego centra i trójki obwodowych, Julius Randle stał się de facto kolejnym obwodowym w ciele podkoszowego. Często nie tylko przeprowadza piłkę przez połowę, ale czasem wręcz dostaje zasłony od kolegów jak klasyczny rozgrywający:

Nie jest to oczywiście główna broń Knicks – częściej Randle dostaje piłkę bliżej kosza. Stamtąd jednak naprawdę skutecznie rozprowadza grę, notując w tym sezonie zdecydowanie najlepsze w karierze 5,5 asysty (sezon temu 3,1). Tym, co robi różnicę jest jednak fakt, że wraz ze wzrostem liczby asyst, nie wzrosła praktycznie liczba strat (3 – 3,2). Najczęstszym rodzajem asyst rozdawanych przez Randle’a są chyba klasyczne 'koszyczki’, w których przekazuje piłkę ścinajacemu po jego zasłonie strzelcowi. Powszechnym widokiem jest jednak Julius Randle walczący w post-up, odrzucający piłkę na obwód po próbie podwojenia. Często po jakimś dziwnym wyskoku, często wygląda to dość niechlujnie – ale często dochodzi do celu i jest zamieniane na asystę:

Bardzo często są to podania na drugą stronę parkietu, skąd zazwyczaj przychodzi pomoc. Oznacza to, że łatwiej tam o czystą pozycję rzutową. Czy Knicks trafiają mnóstwo trójek z rogów? Cóż, w skali ligi wypadają w tym elemencie po prostu nieźle. Czy mają dzięki temu Świetną ofensywę? Nie – są na dopiero 23. miejscu pod względem punktów zdobywanych na 100 posiadań. To jednak i tak spory awans względem minionego sezonu (27.) – awans, który w połączeniu z bardzo solidną defensywą pozwala myśleć o przyzwoitej pozycji w tabeli.

Bo koniec końców to właśnie druga defensywa ligi (!) Knicks jest fundamentem ich tegorocznego sukcesu. Widać tutaj rękę Toma Thibodeau – przede wszystkim w zaangażowaniu zawodników. Także Juliusa Randle. Zawziętość defensywy Knicks w miniaturce pokazuje ta akcja – jak płynnie i dynamicznie Randle wychodzi wysoko do zasłony, robiąc tzw. hedge/show:

Gra Knicks po obu stronach parkietu kręci się wokół Juliusa Randle. Jest on w liderem w liczbie rozegranych w tym sezonie minut – na parkiecie spędził ich już 1358. W minutach na mecz (36,7) ustępuje tylko Jamesowi Hardenowi (37,8). Złośliwie można by uznać, że tutaj też widać rękę Toma Thibodeau. Sęk w tym, że Knicks wygrywają – w ostatnich 10 spotkaniach mają bilans 7-3. Ten sezon pokazuje, że wokół Juliusa Randle’a można zbudować przynajmniej dobry skład koszykówki. Pogłebiająca się z roku na rok potrzeba stabilizacji w Nowym Jorku może doprowadzić do tego, że pozostawienie Juliusa na dłużej w składzie stanie się jednym z podstawowych celów zarządu. Już jakiś czas temu pojawiały się z resztą doniesienia, że zarząd myśli o nim, jako o swoim zawodniku na kolejne lata.

Tu pojawia się kluczowa kwestia. Randle ma jeszcze rok umowy, a w te wakacje możliwe będzie podpisanie przedłużenia kontraktu. Pieniądze, jakie mogą zaoferować mu Knicks są spore.

Zgodnie z przepisami CBA, najwięcej ile klub może mu zaoferować, to 4-letnie przedłużenie umowy, wchodzące w życie od sezonu 2022/2023. Wypłata za pierwszy rok przedłużenia nie może przekraczać 120% wynagrodzenia za ostatni rok poprzedniej umowy – te wyniesie 19,8 miliona dolarów (nie jest to suma w pełni gwarantowana, ale trzeba założyć, że będzie). Oznaczałoby to, że Randle może dostać od Knicks 4-letnie przedłużenie warte łącznie 106,4 miliona dolarów. Czy to dużo? Cóż – biorąc pod uwagę zawodników, którzy mają już umowy na sezon 2022/23, Randle po podpisaniu takiego przedłużenia byłby wtedy 39. najlepiej zarabiającym koszykarzem ligi. All-Star, lider drużyny, zawodnik kręcący regularnie liczby w okolicach 23/11/5. Można śmiało zaryzykować tezę, że o ile przyszły sezon nie będzie naznaczony jakąś kontuzją (odpukać), to na rynku wolnych agentów jest on w stanie wynegocjować znacznie więcej.

Na ten moment sam zainteresowany odsuwa oczywiście widmo finansowych rozważań:

„Kiedy przybyłem tutaj prawie dwa lata temu, taki był właśnie plan: Chciałem zostać tutaj na dłużej. Chciałem być częścią Knicks. Moje myśli nie uległy zmianie. Bardzo chciałbym tu zostać na dłużej. [Odnośnie przedłużenia] zobaczymy jak będzie, kiedy już przyjdzie na to czas. W tej chwili jestem skupiony na tym, co musimy zrobić jako drużyna. To jeszcze daleka przyszłość. Kiedy nadejdzie czas, będę gotowy i będziemy mogli o tym pogadać.”

Nie do końca jest to taka daleka przyszłość. Może z perspektywy zawodnika, ale na pewno nie z perspektywy organizacji. Klub może zaoferować przedłużenie po upływie dwóch lat od podpisania umowy – oznacza to, że może się to stać już 9 lipca.

Jeśli Randle odrzuci ofertę przedłużenia, Knicks wciąż będą mogli podpisać z nim nową umowę, kiedy ten stanie się wolnym agentem. Wtedy jednak zawodnik będzie mógł przebierać w ofertach, z których część może oscylować w okolicach maksymalnych kontraktów. To byłoby dość ograniczające dla takiego klubu jak Knicks, który zawsze liczy na pozyskanie nowych gwiazd w wolnej agenturze.

Ciekawe statystyki przedstawił w tym temacie Mike Vorkunov z The Athletic. Od 2017 do 2020 roku 17 zawodników zadebiutowało w All-Star Game. Aż 16 z nich podpisało później nowe umowy. W podobnej sytuacji znajduje się teraz właśnie Julius Randle. Najniższa z tych umów to ta podpisana przez DeAndre Jordana, dająca mu 23 miliony dolarów za jeden rok. Co do zasady były to jednak podpisy ważące trochę więcej:

ZawodnikKontrakt
Giannis Antetokounmpo228 milionów / 5 lat
Rudy Gobert205 milionów / 5 lat
Jayson Tatum195 milionów / 5 lat
Karl-Anthony Towns190 milionów / 5 lat
Khris Middleton178 milionów / 5 lat
Ben Simmons170 milionów / 5 lat
Bam Adebayo163 miliony / 5 lat
Donovan Mitchell163 miliony / 5 lat
Brandon Ingram158 milionów / 5 lat
Kristaps Porzingis158 milionów / 5 lat
Kemba Walker141 milionów / 4 lata
Gordon Hayward128 milionów / 4 lata
D’Angelo Russell117 milionów / 4 lata
Bradley Beal72 miliony / 2 lata
DeAndre Jordan23 miliony / rok

Oczywiście, nie wszystkich zawodników w tej stawce można porównać do Randle’a, a progi salary cap też zmieniają się trochę z każdym rokiem. Jest to jednak ciekawe, przekrojowe porównanie. Julius Randle może liczyć na większe pieniądze, niż te przewidziane w przedłużeniu umowy. Jego dobra gra dla Knicks pozwalające w końcu wybić się z ligowych ogonów. Jednocześnie może się ona jednak okazać ograniczająca, kiedy przyjdzie do rozmowy o pieniądzach. Bo czy 27-letni za rok Julius Randle to jest właśnie ten zawodnik, na którego klub będzie chciał przeznaczyć duże pieniądze? Czy nie należy obawiać się, że ten sezon to wyjątek od reguły? A nawet jeśli nie, to jak wysoko można zajść z Juliusem Randle jako liderem? Pytań pojawia się mnóstwo – odpowiedzi dopiero poznamy.

YT/Knickslights