Garland gra świetnie, Mitchell gra świetnie – a jak grają Garland i Mitchell?
Darius Garland gra świetny sezon obok Donovana Mitchella. Prawda? Poniekąd. Zaskakująco dobrze poradził sobie z oddaniem części obowiązków i podzieleniem się światłem reflektorów z nowym kolegą. Sam wciąż notuje bardzo dobre 23,9 punkty i 7,8 asysty na mecz, zostawiając też miejsce Mitchellowi. Czasem zostawia tego miejsca aż za dużo.
Ciekawostka statystyczna. Najczęściej grająca piątka Cavs – ta z Garlandem, Mitchellem, LeVertem, Mobley’em i Allenem, jest -1,4. Ta sama piątka, ale z Cedi Osmanem zamiast Garlanda, jest już +9,4. Ta sama piątka z Deanem Wadem zamiast Garlanda jest +22,8. To nie jest statystyka, która udowadniałaby, że Garland gra słabo. To jest statystyka, która trochę sugeruje, że jego dopasowanie z Mitchellem wcale nie jest takie dobre, a na pewno nie jest optymalne.
Darius Garland zagrał w tym sezonie jeden mecz bez Mitchella. Ten na 51 punktów:
Wszystko statystycznie zdaje się sugerować, że minuty Garlanda i Mitchella powinny być możliwie najmocniej rozdzielane. Są oczywiście rozdzielane, by Cavs zawsze mieli jednego z kreatorów na parkiecie, jednak kiedy są na nim już wspólnie, nie wyglądają, jakby się nie dogadywali. Każdy z nich jest skłonny odpuścić i spędzić część posiadań bez piłki. Mają kilka prostych zagrywek, w których jeden z nich biega tylko na zrobienie zamieszania. Zamieniają się w tym miejscami. Tu off-ball gra Donovan Mitchell:
This is the late game execution you want to get to if you’re the Cavs. Mitchell off the flare, Garland comes off the screen from Allen. Capela at the level, Young comes in, Collins helps as well, nice cut from Mobley to finish it. pic.twitter.com/7GEqxtuOu9
— Steve Jones Jr. (@stevejones20) November 22, 2022
A tutaj już Darius Garland:
Zarówno Mitchell jak i Garland grają indywidualnie świetne sezony. Obaj robią też bardzo dobrą robotę popisując się pokorą i nie zabijając się o piłkę, bardzo sprawnie dzielą się obowiązkami. Pomimo jednak najlepszych starań i wysokiej formy, ich wspólna obecność na parkiecie statystycznie nie jest dla Cavs najlepsza. Lepiej działają piątki, w których do gry wskakuje trochę większy, nieco lepszy w defensywie od nich obu Cedi Osman. Jeszcze lepiej działa to, kiedy wskakuje jeszcze większy i jeszcze lepszy w defensywie Dean Wade. Ot ciekawostka na temat gdy w obronie z dwoma obwodowymi mierzącymi nieco ponad 180 cm wzrostu.
No właśnie, defensywa. Cavs są obecnie trzecią obroną ligi, pozwalając rywalom na zaledwie 107,9 punktu na 100 posiadań. Dobry wynik, ale strefa podkoszowa pilnowana przez Allena i Mobley’a to niestety nie wszystko. Rezerwowi robią tu bardzo dobrą robotę – na czele z Isaaciem Okoro i wspomnianym Deanem Wadem.
Spójrz tylko na to posiadanie – obaj na parkiecie. Kryją dwóch liderów Celtics, a stawiającego zasłonę trzyma Evan Mobley, będąc dzięki temu w centrum wydarzeń. Dobre przejście po zasłonie i kontestowany rzut przez Okoro, ale też – co warto docenić – niesamowicie przytomny ruch i rotacja Deana Wade’a:
Pytanie – gdzie jest w tej akcji Donovan Mitchell? Ukryty w narożniku na najniższym, słabszym graczu rywali. Tak się robi ze słabszymi, niższymi obrońcami. A co w przypadku, gdyby na parkiecie był zarówno Mitchell jak i Garland? Gdzie znalazłby się drugi z nich? Byłby zaangażowany w akcję w osi środkowej i jestem pewien, że nie wykonałby tak solidnej pracy jak duet Wade-Okoro.
To jest właśnie problem z posiadaniem dwóch niziutkich obwodowych, o którym pisałem od samego początku, kiedy tylko dowiedzieliśmy się o transferze Mitchella. Na szczęście Cavs grają świetny sezon, obaj Panowie są w doskonałej formie i nie jest to duży problem. Trener Bickerstaff dobrze rozdziela ich minuty, a ofensywny wkład obu przyćmiewa potencjalne problemy w defensywie. Nie można nic zarzucić na tym etapie ani Garlandowi, ani Mitchellowi. Taki duet po prostu z natury rzeczy ma pewne ograniczenia.