Dziś decydujące mecze Play-In NBA! Kto odpadnie, kto przejdzie dalej?
Przed nami końcówka turnieju Play-In i ostatnia szansa dla czterech zespołów na to, by znaleźć się jeszcze w playoffowej stawce.
Chicago Bulls – Miami Heat [1:00]
Największą historią obu dzisiejszych spotkań są nieobecności najważniejszych zawodników. W przypadku finału Play-In wschodu jest to nieobecność Jimmiego Butlera, który w poprzednim starciu prawdopodobnie nabawił się kontuzji MCL.
Bez Jimmiego Butlera Miami Heat mogą mieć duży problem – i to na kilku płaszczyznach.
Brak Butlera sprawia przede wszystkim, że kurczą się defensywne możliwości ekipy Erika Spoelstry. W wyjściowej piątce Heat od kilku meczów wychodził Caleb Martin i spowodowane jest to nie tylko faktem, że kontuzjowani są Duncan Robinson i Terry Rozier (a kto musi w piątce grać, prawda?) – wybór padł na Martina, bo to człowiek zdolny do indywidualnej gry w obronie – tak jak Jimmy. Było ich więc dwóch. Bez Jimmiego, Martin pozostaje osamotniony i jest jedynym obecnie zawodnikiem, który może utrzymać w kryciu indywidualnym będącego w formie Coby Whte’a.
Claeb Martin nie może być jednak na parkiecie przez 48 minut. Pozostali obwodowi to Tyler Herro, Delon Wright… Patty Mills? Żaden z nich nie jest dobrym obrońcą.
Brak Jimmiego Butlera odbiera też Heat tę niewielką ostatnio, ale jednak część produkcji ofensywnej. Starcie Heat z Sixers pokazało to dobitnie – jedynym graczem skłonnym kreować sobie pozycje rzutowe jest Tyler Herro. Jimmy Butler nie był w formie, ale kilka rzutów potrafił dostarczyć. Bam Adebayo jest ostatnio ofensywnie fatalny, ale trzeba zwrócić uwagę na brak klasycznego rozgrywającego w Heat – nie ułatwia to gry podkoszowemu. Bulls w osobach White’a, DeRozana i rzucającego z dystansu Vucevicia mają aż trzy postaci, na których zdobyczach punktowych można bazować.
Gdzie Heat mogą szukać swoich szans? Patrząc na ostatni, przegrany mecz z Sixers – mimo wszystko ledwo przegrany – widać, że byli oni bardzo sprawni na ofensywnej desce, że nie tracili wielu piłek i nie popełniali bardzo dużo fauli. Jest to wyczyn w meczu, w którym na przeciwko staje Joel Embiid. To wszystko są cechy zespołów dobrze zorganizowanych i zdyscyplinowanych. Są to też elementy gry, które w połączeniu z dobrym schematem taktycznym (często grana przez Heat strefa może się dobrze sprawdzić przeciwko kiepsko rzucającym z dystansu Bulls), mogą pozwolić nie dać rywalom odjechać.
Żeby jednak nie tylko nie dać odjechać, ale i wygrać, Heat będą potrzebowali dobrego ofensywnie występu kogoś więcej, niż tylko Tylera Herro. Kogo stać na 25-30 punktów? Czy Bam Adebayo zostanie lepiej zaangażowany do gry? Może Jaime Jaquez pokaże się jak w najlepszych meczach sezonu regularnego? Nie ma zbyt wielu kandydatów.
Sacramento Kings – New Orleans Pelicans [3:30]
Tak, jak Miami Heat będą mieli problem ze względu na brak swojego lidera, tak New Orleans Pelicans… Nie muszą mieć tak dużego problemu? To fakt – w decydującym meczu nie zagra Zion Williamson – ten sam, który w meczu z Lakers przez 3 i pół kwarty trzymał Pelicans w meczu swoją kapitalną grą.
Dużo jednak zależy od match-upu – Kings to rywal zupełnie inny. To rywal, którego Pelicans ogrywali w tym sezonie aż 5 razy, z czego kilkukrotnie bardzo wysoko. Zion z kolei – z taktycznego punktu widzenia – nie był w tych meczach kluczowy. Był w nich dobry, zdobywał w nich po ponad 20 punktów, ale nie był kluczem do tych zwycięstw.
W sezonie regularnym kluczem do tych wszystkich zwycięstw Pelicans nad Kings było zatrzymanie De’Aarona Foxa na skutecznościach pokroju 1/11 lub 5/18 z gry, czy na przestrzeni wszystkich 5 meczów 24% za trzy. To nie postać Foxa jest tak ważna, ale jest wyznacznikiem skuteczności systemu ofensywnego Kings. System ten polega na hand-offach granych z Sabonisem, wysoko stawianych zasłon dających się rozpędzić Foxowi i dynamicznych ścięciach. Wszystko to działa kiepsko przeciwko Pelicans, ponieważ obrońcy tacy jak Herb Jones, Trey Murphy, czy nawet Larry Nance, potrafią switchować krycie na zasłonach na kilku różnych pozycjach. To odbiera Kings te cenne centymetry na rozpędzenie się i kończy się często nieprzygotowanymi rzutami po koźle.
To, w połączeniu z kontuzjami dwóch ważnych strzelców z dystansu (Monk, Huerter) może powodować problemy. Keegan Murray może nie zagrać drugiego tak wybitnego meczu z rzędu.
Oczywiście, pomimo bilansu 0-5 z Pelicans w sezonie regularnym, nie można Kings skazywać na pożarcie. Brak Ziona Williamsona może być dla nich doskonałą okazją, bo bardzo, bardzo skurcza Pelikanom margines błędu w ofensywie. Oprócz zatrzymywania Kings w obronie, trzeba przecież też samemu zdobywać punkty. Tych Zion z pewnością byłby w stanie dostarczyć. Pod jego nieobecność Pelicans muszą liczyć na skuteczną grę CJ MCColluma, Bandona Ingrama i w idealnym scenariuszu kilka trójek od zadaniowców (Murphy, Jones).
CJ McCollum może i nie zachwycił z Lakers (9 punktów, 4/15 z gry), ale w 10 ostatnich meczach sezonu regularnego zdobywał średnio 27,5 punktu, trafiając 48% za trzy, więc generalnie można na nim polegać. Gorzej jest w przypadku Brandona Ingrama, który dopiero co wrócił po kontuzji i nie wyglądał w dwóch pierwszych meczach zbyt dobrze.
NASZE TYPY NA PLAY-IN
-
Start: 00:00 20/04CHIMIATYPwygrana Bulls2.10
Chicago Bulls wygrają mecz.
-
Start: 02:30 20/04SACNOPTYPwygrana Pelicans1.95
New Orleans Pelicans wygrają mecz.
Bierzemy dwie wygrane zespołów, które są u bukmachera minimalnymi underdogami. Rozumiem to poniekąd w przypadku Bulls, bo trudno jest lekceważyć Heat Erica Spoelstry, biorąc pod uwagę historię. Nie gra jednak historia, a to co tu i teraz. To, co tu i teraz to z kolei kontuzja Jimmiego Butlera, który prawdopodobnie nie zagra; to ofensywa Bulls, w której Tyler Herro jest kompletnie osamotniony; to Bam Adebayo, który kompletnie nie odnajduje się ostatnio na parkiecie; to brak Terry’ego Roziera i Patty’ego Millsa, więc brak kreacji na piłce. Bulls w przyzwoitej formie, niesieni grą Coby’ego White’a, mają tu duże szanse. Zwłaszcza, że na obwodzie Heat nie będzie wielu dobrych obrońców na szybkiego White’a. Jest jeden Caleb Martin, ale Bulls mają jeszcze DeRozana – a Martin się przecież nie rozdwoi.
Drobnym underdogiem są też Pelicans i jest tak ze względu na kontuzję Ziona Williamsona, który wypadł na około dwa tygodnie ze względu na uraz ścięgna udowego. W meczu z Lakers Zion byl graczem absolutnie kluczowym, ale przeciwko Kings nie musi tak wcale być. Pelicans wygrali z Kings wszystkie 5 meczów w sezonie regularnym – w tym kilka bardzo wysoko. Tu jednak kluczowe były postaci Herba Jonesa, Trey’a Murphy’ego, czy nawet Nance’a i Ingrama – graczy dosć wysokich, długich, ale szybkich i skłonnych switchować wszystkie posiadania. Ten model obrony to koszmar dla systemu ofensywnego Kings – zwłaszcza bez kontuzjowanych strzelców (Huerter, Monk). Pelicans powinno wystarczyć, że CJ McCollum będzie trochę skuteczniejszy niż ostatnio z Lakers.
-
Start: 00:00 20/04CHIMIATYPC. White pkt+zb+ast (+30,5)1.95
Suma punktów, zbiórek i asyst zdobytych przez Coby White’a wyniesie 31 lub więcej.
-
Start: 02:30 20/04SACNOPTYPwygrana Kings1.85
Kings wygrają mecz.
Coby White jest w świetnej formie w ostatnim czasie. W spotkaniu z Haws zdobył aż 42 punkty. Liczymy na to, że w starciu z cyklu „do-or-die” też pokaże się z bardzo dobrej strony i będzie ważnym elementem w układance Bulls w starciu z Heat. Ekipa z Miami do tego meczu przystąpi bez Jimmy’ego Butlera, co jest dużym osłabieniem.
Stawiamy w meczu „do-or-die” na Kings, którzy pokazali się z dobrej strony w starciu z Warriors. Na dodatek Pelicans do tego meczu przystąpią bez Ziona Williamsona, który w starciu z Lakers zdobył 40 punktów, ale niestety opuścił mecz z powodu kontuzji.
Jak odebrać freebet o wartości 34 PLN?
- zarejestruj się z kodem ZKRAINYNBA
- dokonaj pierwszej wpłaty o wysokości przynajmniej 50 PLN
- zaakceptuj bonus w przeciągu 24 godzin
- wykorzystaj freebet w przeciągu 7 dni od wpłynięcia na konto