Co wymyślą Lakers na Jokicia? Co muszą zmienić Magic?: Zapowiedź dnia | analiza, typy
Playoffowy weekend za nami. Niestety – w tygodniu mecze nie rozgrywają się już o tak przyjaznych godzinach. Nie zmienia to jednak faktu, że będzie na co popatrzeć. Przed nami drugie mecze poszczególnych serii – niezwykle ważne. Albo bowiem faworyci pojadą na parkiet rywala z bezpieczną przewagą 2-0, albo drużyna niżej rozstawiona wróci na swój parkiet z bardzo korzystnym wynikiem 1-1. Różnica jest ogromna.
1:00 | Magic [5] – Cavaliers [4] (0-1)
1:30 | 76ers [7] – Knicks [2] (0-1)
4:00 | Lakers [7] – Nuggets [2] (0-1)
1:00 | Magic [5] – Cavaliers [4] (0-1)
Pierwszy mecz był fatalny w wykonaniu Magic, ale pokazał mimo wszystko, że Cavs są do ogrania. Trzeba tylko lepiej zorganizować atak pozycyjny. Jasne – nie jest to proste, kiedy ma się drużynę zorganizowaną w taki a nie inny sposób – ale pewne usprawnienia są możliwe – aż się o nie prosi.
Cleveland Cavaliers mają swoje słabości. W defensywie jest nią duet obwodowych. Garland i Mitchell to świetni koszykarze, ale obaj mierzą skromne 185 cm wzrostu i nie są w stanie regularnie zatrzymywać na piłce rywali.
Co robisz, kiedy wiesz, gdzie są najsłabsi obrońcy rywala? Grasz na nich z piłką. Co robią Orlando Magic?
Orlando Magic – zgodnie z tym, co robili w sezonie regularnym – grają na piłce swoimi utalentowanymi skrzydłami, zostawiając atletycznych obwodowych w rogach, do ścinania pod kosz.
Nie może być jednak tak – nie powinno – że przy piłce jest trzech najlepszych na boisku obrońców Cavs, a dwóch najgorszych jest schowanych w rogach:
Orlando Magic ma ten problem, że brakuje im klasycznych ofensywnie obwodowych – klasycznych rozgrywających, klasycznych strzelców. Ich obwód to banda atletycznych, defensywnych maszyn, które nie radzą sobie najlepiej z prowadzeniem ataku pozycyjnego. Muszą jednak jakoś zaangażować Garlanda i Mitchella w obronę. Po to, żeby wykorzystać ich słabość, ale nawet po to, żeby trochę ich zmęczyć.
Widzieliśmy pewne próby już w drugiej połowie tamtego meczu – jak tutaj, gdzie Banchero dostaje na szczycie zasłony od dwóch obwodowych:
Brakowało jednak dokładności (bolesne 9 strat Paolo Banchero), albo po prostu wykończenia (1/12 za trzy obwodu Magic). Walka Orlando o to, żeby lepiej zorganizować atak pozycyjny, powinna być historią tego starcia.
1:30 | 76ers [7] – Knicks [2] (0-1)
Pierwszy mecz dał trenerowi Thibodeau sygnał, że ma na ławce rezerwowych ogromny potencjał. Wbrew filozofii Thibbsa, zobaczymy więc pewnie – tak jak w pierwszym starciu zresztą – dużo minut ławki. Kto wie, może nawet czekają nas roszady w pierwszej piątce i gra od pierwszych minut Mitchellem Robinsonem. To byłby jednak szokująco postępowy ruch jak na Tradycyjnego Toma.
To, co Sixers robili w pierwszym meczu bardzo dobrze, to ograniczanie Jalena Brunsona wysoko grającego na piłce. Trzeba pochwalić tutaj wszystkich kryjących go w różnych momentach meczu zawodników, wychodzącego dość wysoko z asekuracją Embiida, ale przede wszystkim Kelly’ego Oubre:
To jest intensywność, której Sixers będą w dalszym ciągu potrzebowali. Jeśli znów uda im się zatrzymać Jalena Brunsona na skuteczności rzędu 30% z gry (16% za trzy!), to będzie to dobry fundament do tego, żeby powalczyć o zwycięstwo na wyjeździe.
Fundament to jednak nie jest jeszcze wszystko. Jalen Brunson – należy się tego spodziewać – będzie częściej szukał podań. To normalne rozwiązanie dla kozłującego, który spotyka się z wysokim kryciem i może wymuszać podwojenia. Jeśli znów tak dobrze w ataku zagrają Hart i McBride, to będzie kogo tymi podaniami szukać.
Koniec końców wszystkie dyskusje i tak sprowadzają się do zdrowia Joela Embiida. Ostatni mecz dograł do końca, choć upadek na kolano, po którym przez dłuższy czas nie wstawał z parkietu, był dosyć przerażający. Nie można powiedzieć chyba, że 'nic się nie stało’. JoJo w drugiej połowie trafił tylko 2/11 rzutów z gry, ograniczając się mocno do prób z dystansu. To kolano musiało mu doskwierać. Pytanie, na ile będzie mu doskwierać tym razem.
4:00 | Lakers [7] – Nuggets [2] (0-1)
Pierwszy mecz pokazał – niestety dla Lakers – pewną różnicę poziomów. Nie jest to jednak zupełna przepaść nie do zasypania. Nuggets wygrali ostatecznie różnicą trochę tylko ponad 10 oczek, a przewagę zapewnił im na dobrą sprawę run w trzeciej kwarcie, gdzie zdobyli trzynaście kolejnych punktów.
Jeziorowcy muszą więc wyciągnąć wnioski. Przyjrzyjmy się temu w ich imieniu. Trzecia kwarta Nuggets to 8 punktów Jokicia, po 5 Murray’a i Portera Jr., ale za to aż 12 Kentavoiusa Caldwell-Pope’a, który trafił w tym czasie 4/5 trójek.
Nuggets wykorzystali miejsce, które Lakers zostawiali strzelcom po słabej stronie. Angażując trzeciego obrońcę do dwójkowych akcji Jokicia, siłą rzeczy zostawali gdzieś bez obrońcy. Tutaj jak na dłoni widać, że Nuggets wręcz zachęcają tą szybką zasłoną Murray’a z KCP, żeby Lakers przenieśli Russella do pomocy przy Jokiciu:
Pytanie jednak, czy da się coś z tym zrobić: Czy nie jest to klasyczna sytuacja 'pick your posion’.
Lakers nie zaskoczyli nas (Nuggets pewnie tym bardziej) pomysłem na obronę Jokicia i zrobili to, co przed rokiem. Na Jokiciu wysoko od kosza stał Rui Hachimura, mając za plecami czekającego w pomalowanym Anthony’ego Davisa. System ten jednak nie zadziałał najlepiej – zwłaszcza wtedy, kiedy Hachimura zmieniał krycie w akcjach dwójkowych i Nikola Jokic miał bardzo dużo miejsca na półdystansie.
Trener Darvin Ham powiedział po meczu, że ma więcej 'myczków’, ale nie chciał wszystkiego pokazywać w pierwszym meczu. Będziemy się więc przyglądać z ciekawością.
NASZE TYPY NA DZIŚ
-
Start: 00:00 23/04ORLCLETYPhandicap Magic (+8,5)1.65
Po dodaniu 8,5 punktu do wyniku Magic, będzie on wyższy niż wynik Cavaliers.
-
Start: 00:30 23/04PHINYKTYPT. Maxey trafienia z gry (+8,5)1.75
Tyrese Maxey trafi 9 rzutów z gry lub więcej.
W pierwszym spotkaniu Cavaliers nadspodziewanie łatwo uporali się z Magic, wygrywając różnicą 14 punktów. Ekipa z Orlando do kosza trafiała ze skutecznością 32 procent z gry. To słaby procent jak na fazę play-off. Dało się wyczuć podenerwowanie w szeregach Magic. W drugim spotkaniu liczymy na lepszą grę ze strony zespołu z Orlando.
Liczymy na kolejne show w wykonaniu Maxeya, który w pierwszym spotkaniu tych drużyn zdobył 33 punkty, oddając 26 rzutów z gry. Jeśli weźmiemy pod uwagę pięć ostatnich spotkań w jego wykonaniu, to w czterech przekraczał barierę 8.5 trafionych rzutów z gry. Spodziewamy się podobnego rozstrzygnięcia we wtorek, zwłaszcza że niewiadomą pozostaję dyspozycja Embiida.
-
Start: 00:30 23/04PHINYKTYPM. Robinson punkty (+5,5)1.95
Mitchell Robinson zdobędzie w meczu 6 punktów lub więcej.
-
Start: 03:00 23/04LALDENTYPA. Gordon zbiórki (+6,5)1.95
Aaron Gordon zdobędzie 7 zbiórek lub więcej.
Trener Tom Thibodeau jest oporny na wprowadzanie usprawnień, ale nie jest głupi. Już w pierwszym meczu trzymał Isaiah Hartensteina przez skromne 17 minut, grając pół godziny z ławki Mitchellem Robinsonem. Trochę szybszy i bardziej atletycznu Robinson lepiej działał dla obrony Knicks w tym matchupie, sprawiał większe problemy Embiidowi. Czy Robinson wyląduje w pierwszej piątce? Jeśli nie, to znów powinien grać długo. Ostatnio przez 30 minut zdobył 8 punktów i powtórzenie tego niezbyt imponującego wyniku nie powinno być kłopotem. Zwłaszcza przy Jalenie Brunsonie, który po słabym pierwszym meczu może chcieć więcej podawać.
Los Angeles Lakers chcą w tej serii agresywnie atakować deskę – wykorzystywać przewagę fizyczności Davisa nad Jokiciem, wyrwać trochę punktów z podwojeń. Aaron Gordon jest tu więc bardzo potrzebny – Nuggets musza pamiętać o skutecznym zastawianiu. W pierwszy meczu działało to dobrze: Nuggets byli lepsi na deskach, oddali Jeziorowcom tylko 6 zbiórek ofensywnych, a Aaron Gordon zdobył 11 zbiórek, podczas gdy Jokić szarpał się z Davisem. Należy spodziewać się dalszej aktywności Gordona na desce.
Jak odebrać freebet o wartości 34 PLN?
- zarejestruj się z kodem ZKRAINYNBA
- dokonaj pierwszej wpłaty o wysokości przynajmniej 50 PLN
- zaakceptuj bonus w przeciągu 24 godzin
- wykorzystaj freebet w przeciągu 7 dni od wpłynięcia na konto