Bezbłędny Hayward, Nowitzki pakuje z góry!

Bezbłędny Hayward, Nowitzki pakuje z góry!

Charlotte Hornets – Toronto Raptors: 113:111

Znów to zrobił! Jeremy Lamb pogrążył Toronto Raptors trójką w ostatnich sekundach po raz drugi w niespełna dwa tygodnie. Ach, jakże muszą się cieszyć w Kanadzie, że nie trafią na Lamba w playoffach. I proszę, tyle się mówi o osamotnionym Walkerze w Charlotte, a tymczasem był to czwarty celny rzut na zwycięstwo Lamba w tym sezonie. Brawo! Jeremy tym razem zrobił to w prostszy sposób niż ostatnio:

Szerszenie mimo wszystko mogą mówić o wielkim szczęściu. Po tej akcji bowiem rzut oddał Kawhi Leonard. Niestety dla Raptorów, piłka utknęła:

Tym samym Charlotte może jeszcze marzyć o playoffs, chociaż wiemy, jak złudne to marzenia. Matematycznie mają jednak szanse. Raptors z kolei są już pewni udziału z drugiego miejsca w fazie posezonowej i wyglądają na gotowych do najważniejszych meczów w historii organizacji. Ten wypadek przy pracy z Hornets zakończył ich serię 5 zwycięstw, ale liderzy drużyny wyglądają pewnie. Tylko ten Marc Gasol jakoś ciągle w cieniu.

Raptors: K. Leonard – 29, S. Ibaka – 20 (12 zb.), K. Lowry – 16 (11 as.), P. Siakam – 14, F. VanVleet – 12 (5 as.), D. Green – 8, M. Gasol – 6, O. Anunoby – 4, N. Powell – 2, J. Lin – 0

Hornets: K. Walker – 29 (4×3, 8 as.), F. Kaminsky – 22 (13 zb.), J. Lamb – 22 (3 prz.), M. Kidd-Gilchrist – 10, M. Monk – 10, D. Bacon – 8, M. Bridges – 7 (5 as.), N. Batum – 3, D. Graham – 2, B. Biyombo – 0, W. Hernangomez – 0

https://www.youtube.com/watch?v=hzYPSdHV1DY

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto

Orlando Magic – Atlanta Hawks: 149:113

Proszę bardzo – Magic zapowiedzieli udział w playoffs i obietnicę spełnili, mimo, że wydawali się niemalże bez szans. Dzisiaj przejechali walcem po Atlancie i 6 pozycja na koniec sezonu wygląda coraz pewniej.

Mecz, który szybko można było wyłączyć bez obawy, że coś nas ominie. Rekordowe w historii organizacji 81 punktów do przerwy ze strony Orlando, 13/15 z gry na rozpoczęcie meczu i 29 punktów przewagi już w pierwszej kwarcie. Jastrzębie rzuciły ręcznik zanim się na dobre rozgrzały.

149 punktów to punktowy rekord sezonu Magików, w tym kontekście 19 strat nie wygląda groźnie. To ich 20 wygrana w ostatnich 29 meczach i mają obecnie bilans 40-40. Całkiem możliwe, że skończą ten sezon na poziomie ponad 50%.

W Atlancie pokazał się Trae Young kontynuując swoją dobrą grę, chociaż z drugiej strony został ośmieszony w obronie przez kogoś takiego jak DJ Augustin:

Hawks: T. Young – 22 (7 zb., 6 as., 3 prz.), J. Collins – 20, T. Prince – 15, D. Bembry – 14 (10 zb., 3 prz.), V. Carter – 11 (3×3), A. Len – 9, J. Adams – 9 (4 prz.), J. Anderson – 5, D. Davis – 5, I. Humphries – 3

Magic: N. Vucevic – 25 (11 zb.), E. Fournier – 25, T. Ross – 25 (6×3), J. Isaac – 18, D.J. Augustin – 13 (7 as.), A. Gordon – 10 (11 zb., 7 as., 6 st.), W. Iwundu – 9, K. Birch – 6, J. Grant – 6, A. Jefferson – 4, M. Carter-Williams – 4 (6 as.), J. Martin – 2, M. Frazier Jr. – 2

Źródło: Youtube.com/House of Highlights

Washington Wizards – San Antonio Spurs: 112:129

Nikt nie chce walczyć zaciekle przez cały sezon tylko po to, żeby przegrać w pierwszej rundzie z Warriors. I na pewno nie chcą tego także Spurs, którzy odpadali przeciwko Wojownikom w dwóch ostatnich sezonach. Dlatego też spięli cztery litery i zagrali dobry mecz wyjazdowy, co nie dzieje się zbyt często w tym sezonie.

Dobry to nawet za mało powiedziane. Zagrali świetnie. 66% skuteczności z gry w pierwszej połowie, seria 12-0 w drugiej kwarcie, która dała im 19 punktów przewagi do przerwy. Zakończyli mecz na poziomie 56% z gry i nawet 24 pkt przewagi w 4 kwarcie.

Spurs zagrali wybitnie w swoim stylu dzieląc się piłką i mając 8 gości na poziomie 10+ punktów. Ostatnie dwa mecze to Dallas i Cavaliers. Wskoczą na 7 miejsce? I czy w starciu z Nuggets byliby bez szans? Śmiem wątpić, co patrząc na ich tegoroczny sezon daje mi kolejne ogromne pokłady szacunku dla Popa.

Spurs: L. Aldridge – 24 (7 zb.), R. Gay – 18, B. Forbes – 17 (4×3), P. Mills – 17 (4×3), D. DeRozan – 16, J. Poeltl – 13 (7 zb.), D. White – 10 (8 as.), D. Bertans – 10, D. Eubanks – 2, D. Motiejunas – 2, D. Cunningham – 0, Q. Pondexter – 0, L. Walker IV – 0

Wizards: B. Beal – 25 (5 as.), T. Bryant – 19 (7 zb.), B. Portis – 16 (9 zb.), J. Green – 14, T. Brown Jr. – 13, J. McRae – 7, T. Satoransky – 6, C. Randle – 5, D. Robinson – 4, S. Dekker – 3

https://www.youtube.com/watch?v=EhfD0g2FQbw

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto

Indiana Pacers – Boston Celtics: 97:117

Niezwykle ważne spotkanie dla obu zespołów, które już wkrótce staną naprzeciw siebie w serii playoffs. Mecz, który de facto rozstrzygnął kwestię przewagi parkietu i jak się okazuje, jednak Boston znajdzie się w pierwszej czwórce Wschodu.

Dzięki temu zwycięstwu, Celtowie mają mecz przewagi nad Pacers. Dodatkowo wygrali z nimi 3 spotkania w tym sezonie przegrywając jedno, dlatego też w przypadku takiego samego bilansu, będą rozstawieni wyżej. Tym samym mają tak naprawdę dwa mecze przewagi na dwa spotkania do końca.

To jednak wszystko schodzi na drugi plan. Wiecie co jest najważniejsze? Gordon Hayward wraca! Mam tu na myśli grę na poziomie do jakiego nas przyzwyczaił w Utah. Ostatnie 5 meczów? 17 pkt, 5 zb, 64% z gry i 43% zza łuku. Dzisiaj był absolutnie genialny – 9/9 z gry, 3/3 z linii i +23 kiedy był na parkiecie. Celtics odzyskali tego gościa w idealnym momencie i Gordon może popsuć wiosnę fanom zespołu na który Boston trafi w drugiej rundzie.

Celtics: J. Tatum – 22 (7 zb., 3 prz.), G. Hayward – 21, K. Irving – 17 (6 as.), A. Baynes – 11 (11 zb.), A. Horford – 11 (7 zb.), M. Morris – 11, B. Wanamaker – 9, M. Smart – 6 (5 as.), R. Williams III – 4, T. Rozier – 3, G. Yabusele – 2, S. Ojeleye – 0, D. Theis – 0

Pacers: M. Turner – 15 (7 zb.), D. Sabonis – 12, T. Evans – 12 (7 zb.), D. McDermott – 11, A. Holiday – 11, T. Young – 10, W. Matthews – 10, C. Joseph – 7 (8 as.), B. Bogdanovic – 4, E. Sumner – 3, K. O’Quinn – 2, T.J. Leaf – 0, A. Johnson – 0

https://www.youtube.com/watch?v=mAbXRy7nJCI

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto

Houston Rockets – New York Knicks: 120:96

Houston Rockets przejechali się po Nowym Jorku, rozpoczynając mecz od zatrzymania Nowojorczyków na 16 punktach w pierwszej kwarcie i prowadząc 29 punktami do przerwy. Tyle w kwestii emocji w tym meczu. Nie brakło jednak kilku ciekawych aspektów.

James Harden zdobył zaledwie 26 punktów. Dobra obrona Knicks? Niech odpowie trener Fizdale:

„A skądże. On się z nami bawił. Zdobywał punkty, kiedy chciał i asystował, kiedy mu się podobało.”

Tak wyglądał ten mecz. Knicks tym razem mieli jednak aż dwa powody do optymizmu. Jeden to standard, czyli Mitchell Robinson (12/9/3). Drugi to Mario Hezonja, który zaliczył pierwsze od czasów Jarretta Jacka triple double dla Knicks. Mario znalazł wreszcie swoje miejsce na świecie. Przynajmniej do momentu aż przyjdą gwiazdy do Nowego Jorku.

Z mniej przyjemnych kwestii – cała ławka Houston udała się do szatni na kilka minut przed końcem meczu. Nieładnie.

Knicks: M. Hezonja – 16 (16 zb., 11 as.), H. Ellenson – 16 (7 zb.), K. Knox – 13, M. Robinson – 12 (9 zb., 3 bl.), L. Thomas – 10, J. Jenkins – 8 (5 as.), B. Garrett Jr. – 8, D. Dotson – 7, L. Kornet – 6

Rockets: J. Harden – 26 (5×3, 8 zb., 8 as.), E. Gordon – 13 (3×3), K. Faried – 13, C. Capela – 12 (15 zb.), P. Tucker – 11 (3×3), C. Paul – 11 (3×3, 10 as.), I. Shumpert – 10, G. Green – 9 (3×3), A. Rivers – 7, G. Clark – 3, C. Chiozza – 3, D. House Jr. – 2

https://www.youtube.com/watch?v=-n0TQVJuckk

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto

Minnesota Timberwolves – Miami Heat: 111:109

Było naprawdę blisko, ale tym razem D-Wade chyba przekombinował. Jego seria fake’ów może i pomogła zgubić trochę obronę, ale bardzo zaburzyła rytm rzutu. Tym samym Miami Heat przegrało spotkanie, a Dwyane tym razem nie trafił na zwycięstwo:

Nie byłoby jednak tej sytuacji, gdyby wcześniej Flash nie zaliczył kluczowego przechwytu i dwóch punktów na 10 sekund przed końcem. Wade ogólnie był najlepszym zawodnikiem Miami w tym spotkaniu, choć i Dion Waiters o sobie przypomniał.

Niestety Heat przegrali to spotkanie na własne życzenie. Kontrolowali sytuację w pierwszej połowie, wygrywali nawet spokojnie w czwartej kwarcie, ale łączna liczba 17 strat i ofensywna zadyszka (18 punktów w ostatniej ćwiartce) pozwoliły Timberwolves wyszarpać zwycięstwo. W ten sposób Miami straciło szansę na wyrównanie bilansu z Brooklynem i Detroit  jest obecnie na 9 miejscu z 1 meczem straty. Ciężko będzie.

Heat: D. Wade – 24, D. Waiters – 22 (6×3), G. Dragic – 15 (7 zb., 9 as., 4 prz.), J. Johnson – 15 (5 as.), J. Winslow – 13 (7 zb.), B. Adebayo – 8 (4 prz.), H. Whiteside – 8 (7 zb.), R. McGruder – 4, K. Olynyk – 0

Timberwolves: D. Saric – 19 (7 zb., 5 as.), G. Dieng – 19, A. Wiggins – 18, K. Towns – 13 (12 zb., 11 st.), T. Jones – 12, K. Bates-Diop – 9, A. Tolliver – 7, J. Okogie – 6 (5 prz.), J. Bayless – 5 (5 as.), C. Reynolds – 3

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Oklahoma City Thunder – Detroit Pistons: 123:110

Bardzo ciekawe spotkanie, w którym stawka była całkiem wysoka. Oba zespoły walczą bowiem zajadle o jak najlepsze rozstawienie w playoffach. Widać to było na parkiecie. Niestety, w Oklahomie mają dwie wielkie gwiazdy, a w Detroit jedną i tym razem to przeważyło.

Przez trzy kwarty ten mecz był wyrównany, był ładny dla oka i nie dało się wytypować, kto go wygra. Niestety tylko na tyle starczyło sił Griffinowi (który w ogóle miał nie zagrać w tym meczu). Blake przez pierwsze trzy ćwiartki wyglądał jak najlepszy koszykarz na świecie i większa wersja Stepha Curry’ego. W całym meczu zrobił 45 pkt na skuteczności 9/14 zza łuku. Niestety w ostatniej części nie miał sił – 1 punkt i 0/5 z gry. Może gdyby miał jakieś wsparcie inaczej by to wyglądało, ale drugi strzelec zespołu jakim był Ish Smith miał 12 punktów.

Thunder wykorzystali to za sprawą 30 pkt George’a i kolejnego triple double Russa. Tym samym Westbrook po raz 3 z rzędu zaliczył sezon na poziomie TD. Freak!

Pistons: B. Griffin – 45 (9×3, 7 zb.), I. Smith – 12, L. Galloway – 11, R. Jackson – 10, W. Ellington – 8, T. Maker – 8 (3 bl.), Z. Pachulia – 7, B. Brown – 5, A. Drummond – 4 (9 zb., 5 bl., 5 st.), G. Robinson III – 0, K. Thomas – 0, L. Kennard – 0

Thunder: P. George – 30 (4×3, 8 zb.), J. Grant – 19 (3×3, 7 zb.), R. Westbrook – 19 (8 zb., 15 as.), S. Adams – 14 (14 zb.), D. Schroder – 14 (7 zb., 10 as.), M. Morris – 12, N. Noel – 6 (4 prz.), R. Felton – 6, T. Ferguson – 2, D. Burton – 1, P. Patterson – 0, A. Nader – 0, H. Diallo – 0

https://www.youtube.com/watch?v=i33FoiEcIXw

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto

Dallas Mavericks – Memphis Grizzlies: 112:122

Uwaga, uwaga, bo to wielkie i doniosłe wydarzenie. Zaledwie sekundy po rozpoczęciu meczu, Dirk Nowitzki zrobił paczkę!

Reakcja komentatorów jakby to był game winner. I trudno się dziwić, bo znacznie częściej oglądamy rzuty na zwycięstwo niż wsady Dirkulesa (to jego pierwszy i raczej ostatni w tych rozgrywkach).

Niestety to by było na tyle z ciekawszych wydarzeń w tym spotkaniu. No, można jako ciekawostkę zaliczyć jeszcze Delona Wrighta z pierwszym w karierze triple double (naprawdę imponujące 26/10/14). Co prawda oba zespoły są słabe i raczej tankują, ale Dallas robią to naprawdę nieźle. Dziś do „walki” prowadził ich Courtney Lee, a większość ich teoretycznie pierwszej piątki była poza grą. Niewiele się działo, a po tym jak Grizzlies odrobili stratę z początku meczu i wyszli na prowadzenie do przerwy, nie działo się już właściwie nic.

Grizzlies: D. Wright – 26 (10 zb., 14 as.), J. Holiday – 20 (3×3), T. Dorsey – 17 (9 zb.), I. Rabb – 12 (8 zb.), C. Parsons – 11 (3×3), T. Zeller – 10, J. Carter – 10 (3×3), B. Caboclo – 9 (3×3), J. Washburn – 5, Y. Watanabe – 2

Mavericks: C. Lee – 21 (3×3, 7 as., 3 prz.), J. Jackson – 19 (3×3), T. Burke – 13, D. Nowitzki – 12 (7 zb.), S. Mejri – 12 (5 as., 3 bl.), D. Macon – 11 (3×3), R. Broekhoff – 9, M. Kleber – 6, D. Finney-Smith – 6, D. Harris – 3

Źródło: Youtube.com/House of Highlights

Utah Jazz – Sacramento Kings: 119:98

Kiedy oglądałem początek sezonu Jazz, łapałem się za głowę. Mieli walczyć o przewagę parkietu, mieli być czarnym koniem, a oni nie łapali się do ósemki. Jazzmani jednak po prostu potrzebowali czasu i wiedzieli, że to końcówka sezonu ma znaczenie, nie jego start.

Obecnie Utah wyglądają znakomicie i dzisiejszy mecz tylko potwierdził ich formę. 7 zwycięstwo z rzędu i Sacramento nie mające absolutnie nic do powiedzenia w tym starciu. Królowie nigdy nie prowadzili, a rozpoczęli ten mecz od 0/9 z gry. I wynikało to głównie z doskonałej obrony Utah. Już przed przerwą zrobiło 30 punktów przewagi. Generalnie pogrom.

W tym miejscu należy pochwalić w ekipie Jazz jednego zawodnika. Grayson Allen, debiutant o którym przy wejściu do ligi było dosyć głośno, a który gdzieś zniknął podczas sezonu, dzisiaj pokazał, że w playoffach Utah będą mieli jedną strzelbę więcej niż rok temu. 23 punkty, 10/14 z gry i zdobycze punktowe w kwietniu na poziomie 18,5 pkt na mecz. Nie chciałbym trafić na Utah w żadnej rundzie playoffs.

Kings: B. Hield – 17 (3×3), M. Bagley III – 13 (12 zb., 5 st.), Y. Ferrell – 13 (5 as.), N. Bjelica – 10, B. Bogdanovic – 10, F. Mason III – 8, H. Barnes – 7 (7 zb.), K. Koufos – 6, D. Fox – 4, C. Swanigan – 4, T. Williams – 4, C. Brewer – 2 (3 prz.)

Jazz: D. Mitchell – 23 (9 as.), G. Allen – 23 (3×3, 6 st.), J. Ingles – 17 (5×3, 7 as.), R. Gobert – 17 (11 zb., 3 prz., 4 bl.), G. Niang – 8, J. Crowder – 7, E. Udoh – 7 (8 zb.), T. Sefolosha – 6, R. Rubio – 4, T. Cavanaugh – 3, R. O’Neale – 2, T. Bradley – 2, N. Mitrou-Long – 0

Źródło: Youtube.com/MLG Highlights

Phoenix Suns – New Orleans Pelicans: 133:126/OT

Absolutnie szalone spotkanie na dnie konferencji zachodniej, jedyne tej nocy zakończone dogrywką. Pelikany pozbawione 7 zawodników w tym Davisa i Holidaya. Słońca bez dwójki liderów w osobach Bookera i Aytona. Mimo to, trzeci garnitur zespołów z dolnych rejonów ligi przyniósł nam ciekawe rozstrzygnięcie.

Początkowo wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Pels trafili 29/43 rzuty z gry w pierwszej połowie, wygrywali pewnie i kontrolowali przebieg meczu. Słońca jednak zrobiły serię 17-2 na początku trzeciej kwarty i znów zrobiło się wyrównanie. Czwarta kwarta to wymiana ciosów i szalona końcówka w której:

Melton dobija rzut Bridgesa dając 1 punkt przewagi na 30 sekund do końca. Randle pudłuje dwa wolne ale Pelikany zbierają piłkę, trener Słońc dostaje faul techniczny i est remis. Następnie obie drużyny pudłują rzuty na zwycięstwo. I mamy dogrywkę

A tam, Josh Jackson rozgrywający rekordową noc, zdobywa 8 punktów i zapewnia zwycięstwo Phoenix. Słońca ostatecznie odrobiły w tym meczu 15 punktów przewagi, Jamal Crawford zaliczył rekord sezonu, Dragan Bender miał 7 bloków (w tym 3 w dogrywce), a Ray Spalding linijkę 21/13. Taki to był mecz. Po stronie Pels w obliczu braku połowy składu szalał oczywiście Julius Randle robiąc 31/14, niestety nie wystarczyło to na Phoenix. Nie dzisiaj.

Pelicans: J. Randle – 31 (14 zb., 5 st.), I. Clark – 24 (4×3), C. Wood – 17, E. Payton – 14 (12 as.), C. Diallo – 12 (11 zb.), J. Okafor – 11, K. Williams – 9, S. Hill – 5, D. Bertans – 3

Suns: J. Jackson – 35 (5×3, 9 zb., 5 as.), J. Crawford – 28 (4×3, 7 as., 3 prz.), R. Spalding – 21 (13 zb., 3 prz., 3 bl.), T. Daniels – 14 (4×3), D. Bender – 11 (10 zb., 6 as., 7 bl.), M. Bridges – 9, D. Melton – 8, E. Okobo – 7

Źródło: Youtube.com/Motion Station

Denver Nuggets – Portland Trail Blazers: 119:110

Nuggets spokojnie kroczą ku playoffom na drugim miejscu, chociaż nagle pojawiło im się małe zagrożenie w postaci Houston Rockets nad którymi mają 1,5 spotkania przewagi (chociaż zagrali też jeden mecz więcej). Na całe szczęście, ich liderzy nie pękają w stresowych sytuacjach i dzisiaj w niezwykle ważnym dla nich pojedynku stanęli na wysokości zadania.

Ścierając się z zawsze groźnymi w sezonie regularnym Blazers, Nuggets oddali mecz w ręce swoich podkoszowych. Jeśli u przeciwników dostępu do kosza broni Enes Kanter, wiesz już gdzie upatrywać swoich szans. I tak Paul Millsap zdobył 25 punktów, a Nikola Jokic 22 z czego 10 w ostatniej kwarcie. Blazers weszli w nią z przewagą, lecz seria 18-6 prowadzona głównie przez Jokera zapewniła Bryłkom zwycięstwo w meczu i wygranie swojej dywizji przy okazji. Ostatni raz doszło do tego w 2013 roku, kiedy to niespodziewanie odpadli w pierwszej rundzie.

Trail Blazers: E. Kanter – 24 (7 zb.), R. Hood – 17 (3 prz.), J. Layman – 15 (3×3), E. Turner – 15, D. Lillard – 14 (8 as.), A. Aminu – 12 (14 zb.), M. Harkless – 9, Z. Collins – 4, M. Leonard – 0, A. Simons – 0

Nuggets: P. Millsap – 25 (7 zb.), J. Murray – 23 (6 as.), N. Jokic – 22 (13 zb., 9 as.), T. Craig – 18 (7 zb.), M. Beasley – 9, M. Morris – 8, G. Harris – 6, W. Barton – 4, M. Plumlee – 4

https://www.youtube.com/watch?v=n6vOg2ULdBU

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto

Golden State Warriors – Cleveland Cavaliers: 120:114

Z wiadomych przyczyn spotkanie to nie jest już tak interesujące jak w poprzednich sezonach. Cavs przegrali przed tym meczem 7 spotkań z rzędu, Warriors finiszują w swoim stylu wygrywając większość spotkań. Była co prawda chwila zawahania w końcówce, kiedy to Wojownicy przysnęli, Cleveland podgoniło na 3 punkty i mogło być ciekawie. Niestety dla nich, Steph założył dzisiaj swoje soczewki, trafił trójkę a następnie dwa osobiste i było po meczu.

I właśnie, wierzyć się nie chce, ale może coś jest na rzeczy z tą ulepszoną celnością. Stefan dzisiaj trafił 9/12 trójek i z tylko sobie znaną lekkością zdobył 40 punktów. Tym samym jest już trzecim strzelcem w historii Warriors i w przyszłym sezonie pokona na tej liście pierwszego Wilta Chamberlaina.

W trakcie meczu swój pierścień mistrzowski odebrał Swag Champ, czyli Nick Young. Zarzekał się, że zrobi to w barwach innego zespołu, ale coś nie pykło.

Cavaliers: C. Sexton – 27 (3×3), C. Osman – 15, L. Nance Jr. – 13 (14 zb., 3 prz.), D. Nwaba – 13 (7 zb.), T. Thompson – 12, A. Zizic – 12, J. Clarkson – 10, B. Knight – 6, N. Stauskas – 4, M. Chriss – 2

Warriors: S. Curry – 40 (9×3, 7 as.), D. Green – 20 (3×3, 8 zb., 5 as.), K. Durant – 15 (8 as.), Q. Cook – 14 (4×3), K. Thompson – 11, A. Bogut – 6 (7 zb.), J. Jerebko – 6, J. Bell – 4, K. Looney – 4, A. McKinnie – 0, S. Livingston – 0, D. Lee – 0

https://www.youtube.com/watch?v=x6ku-cVzO5Q

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto

Los Angeles Clippers – Los Angeles Lakers: 117:122

Anthony Davis? Kawhi Leonard? Kevin Durant? A komu oni potrzebni, kiedy w składzie masz Alexa Caruso!

Lakers wyciągnęli na derbowe starcie swoje najgroźniejsze działo, gościa, który nie tylko zabija wyglądem, ale także swoimi rzutami. Caruso zdobył dzisiaj rekordowe w karierze 32 punkty, dodając 10 zbiórek i 5 asyst i Clippers autentycznie nie potrafili znaleźć na niego odpowiedzi. Chociaż przyznajmy uczciwie, że pomagał mu cały zespół.

KCP trafił 5 trójek, Rondo miał 11 punktów w czwartej kwarcie, a McGee sprawiał kłopoty rywalom (18/10). Mimo tego Clippers prowadzili w trzeciej kwarcie i gdyby nie złapała ich zadyszka, to pewnie dowieźliby to do końca. Zmarnowali jednak przewagę w trzeciej części i nie potrafili odrobić starty w czwartej. Nie ma to oczywiście większego znaczenia, bo to LAL szykują się na wakacje, a LAC myślą już o prawdziwej walce.

Lakers: A. Caruso – 32 (5×3, 10 zb., 5 as.), K. Caldwell-Pope – 25 (5×3), J. McGee – 18 (10 zb., 3 bl.), R. Rondo – 15 (3×3, 12 as., 6 st.), J. Williams – 12, M. Muscala – 9 (3 bl.), M. Wagner – 5, J. Jones – 5 (10 zb.), I. Bonga – 1

Clippers: D. Gallinari – 27 (3×3, 8 as., 3 prz.), S. Gilgeous-Alexander – 20 (8 zb., 6 as.), L. Williams – 18 (3×3, 8 as.), G. Temple – 16 (3×3), M. Harrell – 14 (8 zb.), I. Zubac – 11 (8 zb.), W. Chandler – 5, J. Robinson – 2, T. Wallace – 2, S. Thornwell – 2, L. Shamet – 0

https://www.youtube.com/watch?v=AKzFFJXMDyE

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto