Andrzej Urban narzeka: Różne linie sędziowania
– Było dużo stykowych sytuacji, w których sędziowie czasami pozwalali grać, a czasami nie. Są różne linie sędziowania. Walczymy o to cały czas, by była ona jedna. W tym meczu na pewno tego nie ujrzeliśmy – mówił Andrzej Urban po czwartkowej porażce Stali ze Śląskiem.
Dużo dzieje się w serii Arged BM Stal Ostrów Wielkopolski – WKS Śląsk Wrocław. Problemy ze zdrowiem Polaków w „Stalówce” (wypadli David Brembly, Michał Chyliński), wpłata 200 tys. zł do kasy PLK za możliwość gry sześcioma obcokrajowcami i mecze, które dostarczają wielkich emocji.
W czwartkowy wieczór – w Orbicie – oglądaliśmy kapitalne widowisko, które rozstrzygnęło się w samej końcówce. W niej skuteczniejsi okazali się koszykarze Śląska (102:97), którzy prowadzą 2:1 w serii do trzech zwycięstw. W niedzielę mogą zapewnić sobie awans do półfinału.
Działo się także na konferencji prasowej. Jeden z miejscowych dziennikarzy zapytał Andrzeja Urbana, trenera BM Stali Ostrów Wielkopolski, o sporą liczbą przewinień popełnionych przez jego zespół (28 – dwóch zawodników spadło za pięć przewinień: Chatman i Silins). Polak nie gryzł się w język.
– Nie wiem czy za to są kary czy nie, ale trudno jest grać, gdy każda stykowa sytuacja jest oceniana na jedną ze stron. Było dużo stykowych sytuacji, w których sędziowie czasami pozwalali grać, a czasami nie. Są różne linie sędziowania. Walczymy o to cały czas, by była ona jedna. W tym meczu na pewno tego nie ujrzeliśmy – odpowiedział Urban.
Nieco inną optykę na wydarzenia w tym meczu miał Miodrag Rajković, szkoleniowiec gospodarzy. Chwalił sędziów, mówił o równym traktowaniu obu drużyn (Śląsk popełnił 20 przewinień).
– Prawdą jest, że oba zespoły wykonywały mnóstwo rzutów wolnych. Arbitrzy przyjęli taką linię sędziowania. W końcówce meczu każdy kontakt był odgwizdywany. Dla mnie to nie jest problem, bo obie drużyny były traktowane jednakowo. Nie mogę mieć żadnych zarzutów. Praca sędziów była wręcz doskonała – podkreślił serbski szkoleniowiec Śląska Wrocław.
Stali – w odniesieniu zwycięstwa – nie pomogła nawet rekordowa liczba zdobytych punktów przez Czarnogórca Nemanję Djurisicia (44 punkty). Podkoszowy „Stalówki” trafił 16 z 20 rzutów z gry.
– W defensywie nie zrobiliśmy dobrej pracy i zapłaciliśmy za to wysoką cenę. Musimy wrócić do tego rytmu, który mieliśmy w drugim spotkaniu, zwłaszcza w drugiej połowie. Wtedy pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. To dało nam zwycięstwo. Szkoda, że teraz tego nie zrobiliśmy, ale nie wszystko jest jeszcze stracone. Wrócimy silniejsi, wierzę, że wygramy w niedzielę – powiedział Czarnogórzec.
Zapytaliśmy trenera Urbana o pomysł na rozegranie końcówki. „Kto miał oddawać najważniejsze rzuty?” – tak brzmiało nasze pytanie.
– Mieliśmy trzy różne opcje na końcową część meczu. Pierwszą opcją była penetracja ze strony Aigarsa Skele, gdyby obrona była spóźniona. Drugą opcją był rzut Laurynasa Beliauskasa, a trzecią gra pick&roll Beliauskasa z Djurisiciem. Tak to miało wyglądać. Wzięliśmy pierwszą opcję, która zakończyła się stratą – odpowiedział polski szkoleniowiec.
Niedzielne spotkanie Śląska ze Stalą rozpocznie się o 20:30. Transmisja w Polsacie Sport 2.