Amerykanie odkrywają Amerykę – Nikola Jokic jest dobry w kosza?!
Oklahoma, Waszyngton, Boston, Portland, Memphis, Detroit, Milwaukee, Sacramento, Atlanta, Miami, Minneapolis, Nowy Orlean, Cleveland, Orlando, Salt Lake City.
To wszystko są miasta z populacją mniejszą niż Denver, posiadające klub w NBA. Denver to nie jest taki mały rynek. Patrząc wyłącznie na populacje miast, znajduje się w środku stawki.
Określenie 'rozmiaru rynku’ nie jest oczywiście takie proste. Miasta bywają częścią większych metropolii, w grę wchodzi często charakterystyka całego stanu, w jakim znajduje się klub… To złożony temat. Sęk w tym, że Denver nie jest jakimś, za przeproszeniem, 'zadupiem’. To duże miasto, największe w stanie Kolorado, będące centralną częścią miejskiej konglomeracji Fort Range, w skład której wchodzą też hrabstwa El Paso, Arapahoe, czy Jefferson, które populację miasta Denver, wynoszącą poniżej miliona mieszkańców, wynoszą do ponad 5 milionów, które potencjalnie mogą być kibicami Denver Nuggets.
Skąd więc takie traktowanie Denver Nuggets po macoszemu? Zapytam dalej – skąd takie po macoszemu tratowanie Nikoli Jokicia?
Nie cenię sobie przesadnie Charlesa Barkley’a jako eksperta koszykarskiego. Często ostentacyjnie wręcz pokazuje, że nie śledzi NBA z dokładnością, jakiej chciałbym od eksperta. Muszę mu jednak oddać, że podjął wczoraj sensowną dyskusję:
„Byłem dziś rano tak wściekły, że aż wyłączyłem telewizor. Ponieważ Denver Nuggets wygrali 4-0, dostali się do Finałów po raz pierwszy w historii… Wszyscy kochamy LeBrona, nie powiedział jeszcze, że odchodzi na emeryturę… To wszystko powinno być o Denver Nuggets.”
– Charles Barkley
Amerykańskie media nie mówią o Denver Nuggets. A kiedy już mówią, pokazują swoją kompletną ignorancję.
Nie wrzucam wszystkich do jednego worka – jest wielu kapitalnych amerykańskich ekspertów, których słucham i czytam z wypiekami na twarzy. Jak ocenić jednak Lisę Salters, która w przerwie trzeciego meczu serii Nuggets z Lakers wypowiada takie słowa:
„To naprawdę pierwszy raz, kiedy mam okazję widzieć go [Nikolę Jokicia – przyp. red.] w grze i muszę przyznać, że nie doceniałam tego gościa.”
– Lisa Salters, ESPN
Istnieje możliwość, że Lisie Salters chodziło o oglądanie Jokicia na żywo, będąc w gali. Trudno uwierzyć mi w inny scenariusz – taki, w którym chodzi o nie oglądanie Denver w ogóle. Nawet jeśli chodzi o podziwianie Jokicia na żywo, razi w oczy to, jak po wielu latach jego genialnej gry, niektórzy nagle budzą się i myślą, że chwaląc Jokicia odkrywają Amerykę.
Jak Jalen Rose, analityk ESPN i stacji ABC, który [jeszcze w trakcie serii Nuggets z Suns] wygłosił myśl tak przenikliwą i inteligentną, że musiał podzielić się tym fragmentem programu na Twitterze. Uwaga, jeśli nie słyszałaś/eś tego wcześniej, zapnij pasy:
„Chciałbym prosić wszystkich o uwagę: Joker awansował do statusu supergwiazdy. Dwie nagrody MVP które zdobył to nie był fart. Jest najbardziej niepowstrzymaną siłą ofensywną w grze. […]”
– Jalen Rose, ekspert ESPN i ABC
Według Jalena Rose’a, Nikola Jokic AWANSOWAŁ do statusu supergwiazdy. Teraz, przed chwilą. Jak się również okazuje – ku mojemu i pewnie Waszemu zaskoczeniu – jego dwie nagrody MVP nie były przypadkiem. Dacie wiarę, że nagrody MVP nie zdobywa się przypadkiem? Dwa razy z rzędu?
Wszedłem na ESPN, gdzie można przejrzeć podstronę każdej z drużyn NBA. Wszedłem więc w zakładkę 'Denver Nuggets’. Koniec kariery Melo, wypowiedzi LeBrona po porażce:
Oczywiście, że Los Angeles, LeBron i Carmelo Anthony klikną się lepiej, niż Nikola Jokic. Nie chcę być hipokrytą. Sam nie poświęcam tu Denver Nuggets tak wiele uwagi, na ile pewnie zasługują. Biję się w pierś. Przynajmniej zdaję sobie sprawę od kilku już lat, że Jokic JEST supergwiazdą. Może nie w medialnym tego słowa znaczeniu, natomiast w znaczeniu sportowym jest nią od długiego czasu.
W stanach tymczasem panuje obawa, że Finały Nuggets z (prawdopodobnie) Heat nie wzbudzą dużego zainteresowania. Mowa oczywiście o rynku amerykańskim, czyli de facto tym, który ma zdecydowanie największy wpływ na przychody NBA. Trochę Was już znam, czytam wszystkie komentarze na stronie jak i facebooku i wiem, że Miami Heat to jedna z najbardziej lubianych przez Was w lidze ekip, a Jokic to jeden z najbardziej lubianych przez Was zawodników. Amerykanów to jednak nie grzeje tak, jak potencjalne Finały Celtics-Lakers, na które jeszcze niedawno można było liczyć. W Polsce NBA oglądają pasjonaci. W stanach ogrom widzów stanowią widzowie 'casualowi’, czy jak powiemy ładnie po polsku: 'niedzielni widzowie’. Jak Twój tata usłyszy, że we wtorek wieczorem gra Real Madryt, to chętniej włączy to do piwa i chrupków, niż gdyby dowiedział się, że gra FC Porto, prawda?
Amerykanie już intensywnie memują na ten temat:
No, ale żeby nie zostawiać Was z takim gorzkim przesłaniem, bez konkretów, szybki teaser tego, na co Nuggets być może taktycznie właśnie się szykują. Zakładając, że Miami Heat nie wypuszczą tego prowadzenia 3-1 z Bostonem (nie wypuszczą, prawda?).
Nuggets z Heat grali w sezonie dwa razy, dwukrotnie wygrali, a Jokic dwukrotnie wypadł świetnie. Trener Spoelstra jednak szukał. W pierwszym starciu na przykład mamy grającego w pierwszej piątce Highwooda Highsmitha – silnego skrzydłowego, który nominalnie krył Jamala Murray’a. Dlaczego? Ano dlatego, żeby w razie czego przy akcjach dwójkowych Jokic-Murray, krycie na Jokiciu mógł przejmować ktoś duży i silny fizycznie:
Czy też strefa, w której wspomniany Haywood Highsmith staje na górze (jak Bam Adebayo ostatnio, ciekawe), a niżsi zawodnicy po bokach, by dobiec do trójek z rogów boiska (tu nieskutecznie):
W sezonie regularnym gra Heat nie działała na Nikolę Jokicia. Kiedy podwajali, podawał. Kiedy odpuszczali, rzucał.
Ale zostawmy to. Nad analizą pochylimy się, kiedy poznamy już oficjalnie Finalistów.