Celtics jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa? Mazzulla zareagował, ale o 2,5 meczu za późno
Po trzecim meczu serii Heat z Celtics byłem pewien, że to już koniec. Byłem pewien, że Heat biorą tę serię w 4 meczach i szykują się na Finały z Nuggets. Nie dlatego, że Boston to słaby koszykarsko zespół. Jeśli chodzi o talent i głębię składu, to absolutnie topowy poziom, natomiast pewien brak trenerskiego poukładania Joe Mazzulli, oraz – przede wszystkim – mentalne nastawienie, nie zwiastowały dobrego. Po druzgocącej porażce w trzecim meczu, zawodnicy i trener Celtów brzmieli tak, jakby już się poddali:
„Ta noc była ciężka. Wydaje mi się, że od początku traciliśmy piłkę, nie rzucaliśmy dobrze, a oni rzucali ekstremalnie dobrze. Po prostu czułem, mówiąc szczerze, że w ogóle się nie podnieśliśmy. Wina leży po naszej stronie, jako całego zespołu. W ogóle nie zagraliśmy dobrze. Oczywiście wynik to pokazał.”
– Jayson Tatum
„Nie miałem ich gotowych o gry. Powinienem [coś zrobić], cokolwiek to było, czy zmiana pierwszej piątki, czy usprawnienia – powinienem postawić ich w lepszej pozycji, przygotowanych do gry. Biorę to na siebie.”
– trener Joe Mazzulla
„To trochę konsternujące, bo jesteśmy tak zaangażowani, wydawaliśmy się bardzo skupieni przystępując do meczu. Ale wyjść tam i zrobić to, co zrobiliśmy, to jest występ, który nie może się wydarzyć. Nawet w sezonie regularnym, takie gówno nie może się wydarzyć. A zrobienie tego w Finałach Konferencji jest zatrważające.”
– Grant Williams
Na parkiecie zawodnicy też wyglądali momentami, jakby się poddali. W głowie zostało mi to posiadanie, w którym Jaylen Brown z piłką czeka, aż Jayson Tatum wyjdzie po zasłonach bez piłki, nic tam nie wychodzi i zrezygnowany Brown, na ponad 10 sekund przed końcem akcji, odpala daleką tróję z miejsca:
Nieobecna była też na papierze solidna defensywa Bostonu. Na czele z Derrickiem Whitem, członkiem All-NBA Defensive 2nd Team. W pierwszej kwarcie mieliśmy kilka z rzędu posiadań, w których Heat dosłownie atakowali White’a w koźle, jak najsłabsze defensywne ogniwo:
Tak wyglądał mecz numer trzy. Naznaczony rezygnacją i brakiem nadziei na poprawę. To, że po tym Celtics podnieśli się w meczu numer cztery, jest zaskakujące.
Można powiedzieć, że ta ostatnia porażka była dla Miami Heat wypadkiem przy pracy. Sam jestem po części zwolennikiem tej koncepcji. Nie sądzę, żeby trafiający w tych Playoffach średnio 38% rzutów z dystansu, powtórzyli jeszcze mecz ze skutecznością 25%. Nie sądzę, żeby Jimmy Butler znów tak przespał połowę meczu, albo Bam Adebayo dał się zatrzymać na 1 rzucie z gry przez połowę meczu. Rozluźnienie Heat miało duży wpływ na przebieg tego meczu.
Ale nie można Bostonowi odebrać pewnych zasług.
Na drugą połowę – na której starcie przegrywali już różnicą 9 punktów – wyszli z nowym nastawieniem. Co równie ważne, wyszli z taktycznym wsparciem trenera, który – rzadko dawał okazję, by go za to pochwalić – przytomnie zareagował na wydarzenia boiskowe.
Wracający na boisko po stronie Heat Kevin Love, który tworzy jedyne big-ballowe ustawienia Miami, tym razem nie wiązał się z odpowiedzią Horford-Williams III. Mazzulla zatrzymał niższą piątkę, bez Williamsa III, za to z Derrickiem Whitem w roli… silnego skrzydłowego?
Cóż, poniekąd. Atakowany na piłce w ostatnim meczu, w tych kluczowych minutach czwartego meczu krył Kevina Love, całkiem nieźle sobie z tym radząc (w tej serii Kevin Love nie gra też na najwyższym poziomie):
W ataku z kolei niska piątka z Derrickiem Whitem pozwoliła rozciągnąć defensywę Heat, w której Kevin Love musiał rotować góra-dół na swoich nieprzesadnie szybkich na tym etapie kariery nogach:
Heat pomimo gry niższą piątką byli w stanie wyłączyć też z gry Bama Adebayo, skupiając się na jego ścięciach do obręczy po zasłonach:
Ciekawe, że w każdej z tych trzech akcji, główną rolę gra akurat Derrick White. On, oraz Joe Mazzulla, który nie tylko wyszedł tym niższym line-upem z Whitem kryjącym Love’a, ale też po kilki minutach trzeciej kwarty, kiedy Boston tracił do Heat już tylko dwa punkty… Wziął time-out. Zupełnie nie w swoim stylu:
„Chciałem się tylko upewnić, że dobrze wykorzystamy tę okazję no i czułem, że posiadanie wcześniej zagraliśmy nie najlepiej w obronie. Wciąż jednak graliśmy z dobrym wyczuciem tempa, ale stracilismy trochę swojej przewagi, chciałem dać im trochę odsapnąć. […]”
– trener Joe Mazzulla
Boston dopiero co odrobił 6 punktów, zatrzymał Heat na 4 spudłowanych rzutach z rzędu, ale Jaylen Green dał się zamknąć z piłką w narożniku, a w defensywnych poczynaniach trener widział jakieś błędy. Więc zareagował. Brawo Joe Mazzulla.
Pytanie, czy reakcja w połowie czwartego meczu serii, kiedy przegrywa się 0-3, to nie jest reakcja odrobinę… Spóźniona.