Żan Tabak: Trefl czy Śląsk? 50 na 50

Żan Tabak: Trefl czy Śląsk? 50 na 50

Żan Tabak: Trefl czy Śląsk? 50 na 50
Żan Tabak / foto: Andrzej Romański / PLK

Najmocniejszy skład w lidze ma King Szczecin. Mówiłem to już dawno i zdania nie zmieniam. Przed play-offami na drugim miejscu wskazałem Legię, a później Anwil. Ten sezon jest jednak szalony i bardzo wyrównany. Prawda jest taka, że każdy może ograć każdego i nie będzie to uznane za wielką niespodziankę. Podobnie jest w serii Trefla ze Śląskiem. Wszystko jest możliwe. 50/50 – tak bym procentowo ocenił szanse obu drużyn – mówi Żan Tabak, trener Trefla Sopot

Karol Wasiek: Czego spodziewa się pan po serii ze Śląskiem Wrocław?

Żan Tabak, trener Trefla Sopot: Zacznijmy od tego, że gramy z zespołem, który był budowany do gry w EuroCupie, bardzo prestiżowych rozgrywek w Europie. Wiemy, że drużyna z Wrocławia miała sporo problemów ze zdrowiem w trakcie sezonu, ale teraz wszyscy są zdrowi i gotowi do gry. W tym zespole jest sześciu obcokrajowców, co też ma duże znaczenie.

Jakie są największe atuty Śląska Wrocław?

To bardzo duży i fizyczny zespół, który dobrze gra 1vs.1. To będzie kompletnie inna seria niż z MKS-em Dąbrowa Górnicza. Biorąc pod uwagę fakt, że wrocławianie ostatnio nas pokonali w Ergo Arenie i zwyciężyli ze Stalą w serii ćwierćfinałowej, to przed nami bardzo trudna i wymagająca rywalizacja. Śląsk to w tym momencie jeden z najlepszych i najgorętszych zespołów w ORLEN Basket Lidze.

Czy był pan zaskoczony faktem, że Śląsk pokonał Stal w ćwierćfinale?

Nie. I już mówię dlaczego. Stal przez cały sezon zmaga się z wieloma urazami. Powiedz mi, ilu zawodników brakowało w ich składzie?

Nie było Kuliga, Mikalauskasa, Chylińskiego i Brembly’ego.

No właśnie. Wkurza mnie to, że w Polsce tak mało dyskutuje na ten temat. Powinno się o tym mówić znacznie więcej. Przecież trener Urban nie miał do dyspozycji prawie połowy składu! Jak tu mówić o taktyce, rotacji i wynikach, sporo poza grą są kluczowi gracze? Nie da się grać, gdy tylu wartościowych zawodników jest poza składem. Sami to przeżyliśmy w poprzednim sezonie.

Jak pan ocenia rywalizację z MKS-em Dąbrowa Górnicza?

W każdym spotkaniu przeciwko nam bardzo wysoko zawieszali poprzeczkę. Nie ułatwiali nam zadania. Musieliśmy naprawdę mocno się napracować, by przejść do kolejnej fazy. Nie ukrywam, że MKS był drużyną, na którą nie chciałem trafić w play-off. Jest to drużyna nastawiona na atak, która potrafi zdobywać bardzo dużo punktów. MKS miał najlepszą ofensywę w sezonie zasadniczym.

Czy to prawda, że w I rundzie play-off bardziej chciał pan trafić na Śląsk niż MKS właśnie ze względu na preferowany styl gry przez dąbrowski zespół?

Nie. Takie informacje nie są prawdziwe. Ja jestem trenerem, który skupia się na faktach. Myślę o tym, jak pokonać dany zespół w meczu czy w serii. Jeśli mieliśmy MKS, to skupiałem się na MKS-ie. Nie wybiegałem zbyt daleko do przodu. Poza tym jest jeszcze jedna rzecz.

Zamieniam się w słuch.

Nie zaprzątam sobie głowy spekulacjami. To mnie w ogóle nie interesuje, co kto mówi i uważa. Ja skupiam się na swojej pracy i chcę ją wykonać jak najlepiej potrafię.

Jest pan zaskoczony faktem, że w półfinale nie będzie Anwilu, Legii i Stali?

Coś ci powiem. Dla mnie najmocniejszy skład w lidze ma King Szczecin. Mówiłem to już dawno i zdania nie zmieniam. Przed play-offami na drugim miejscu wskazałem Legię, a później Anwil. Te drużyny grały w europejskich pucharach i mogły przez to pozyskiwać lepszych zawodników. Granie w Europie jest magnesem do tego.

Ale należy też pamiętać, że ten sezon jest szalony i bardzo wyrównany. Prawda jest taka, że każdy może ograć każdego i nie będzie to uznane za wielką niespodziankę. Podobnie jest w serii Trefla ze Śląskiem. Wszystko jest możliwe. 50/50 – tak bym procentowo ocenił szanse obu drużyn.

King, Legia, Anwil. A gdzie Trefl?

Uważam, że na miejscach 4-6. Tam potencjał drużyn jest bardzo zbliżony do siebie.