Wyniki NBA: wygrywający wsad Bey’a, szokująca wygrana Pistons
Szaloną końcówkę oglądać mogliśmy w Atlancie, skąd Toronto Raptors prawie wywieźli zwycięstwo. Pomimo dość nieudanego posiadania w końcówce, udało im się za chwilę przechwycić piłkę i Scottie Barnes na 7 sekund przed końcem dał Raptors 1-punktowe prowadzenie.
W tej chwili wszystko było już w rękach i nogach Saddiqa Bey’a:
OKC – DET – 104:120
MEM – IND – 110:116
PHX – ORL – 98:113
TOR – ATL – 125:126
CHI – POR – 104:96
Raptors musieli być w grze do końca – trafili aż 48,4% trójek, podczas gdy Hawks zaledwie 22,2% (na czele z Saddiqiem Bey’em i jego 0/6). Hawks jednak częściej dostawali się na linię i bardzo dobrze zabezpieczali deskę. Aż trzech graczy pierwszej piątki zanotowało po kilkanaście zbiórek – byli to kolejno Jalen Johnson (12), wspomniany Bey (13) i oczywiście Clint Capela (14).
Dobra gra na deskach wysokiego frontcourtu Hawks była jednym z kluczy do zwycięstwa. Drugim była postawa Trae Younga, który pod nieobecność Dejounte Murray’a zdobył 30 punktów i 12 asyst:
Raptors z kolei do końca byli w grze w dużej mierze dlatego, że Scottie Barnes dostał niespodziewane wsparcie. Do Toronto w ramach wymiany za Pascala Siakama trafił m. in. Jordan Nwora, ktoś pamięta? Ten właśnie Nwora zagrał dziś z ławki 31 minut, zdobywając 24 punkty, 9 zbiórek i 6 asyst:
Cytując klasyka: „Wynik jest sensacją, żeby nie powiedzieć dużą niespodzianką”. Detroit Pistons nie tylko wygrywają mecz koszykówki, ale robią to przeciwko liderowi konferencji zachodniej; w ładnym stylu, z duża przewagą:
Jest to już szóste zwycięstwo Pistons w sezonie. Do pobicia rekordu coraz mniejszy zapas. Przypomnijmy – najmniej zwycięstw w sezonie regularnym (pełnym, 82-meczowym, bo bywały krótsze) zaliczyli Philadelphia 76ers w 1973 roku, wygrywając tylko 9 meczów. Pistons mogą wygrać już tylko 2 razy w pozostałych 36 meczach. Będzie ciężko.
Wróćmy jednak do meczu. Shai Golegous-Alexander rozegrał kolejny już mecz na 31 punktów, ale nie dostał wiele wsparcia od zadaniowców. 20 punktów dał Jalen Williams, 12 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst Josh Giddey, ale już Chet Holmgren na przykład kompletnie przegrał pojedynek pod koszem.
Holmgren zdobył 9 punktów, 12 zbiórek i najgorszy plus/minus na poziomie -20. Dlaczego? jego rywalem był Jalen Duren w życiowej formie. Podkoszowy Pistons nie tylko zdobył najlepsze w drużynie 21 punktów, ale dorzuciła aż 21 zbiórek i 6 asyst. Dominujący występ:
Po serii 7 zwycięstw Suns, przyszła teraz druga kolejna porażka. Ekipa z Phoenix kompletnie nie odnalazła się w grze przeciwko Magic, w całym meczu trafiając tylko 4 trójki z 14 oddanych (28,6%), popełniając przy tym aż 22 straty. Duża w tym zasługa obrony obwodowej Magic złożonej z duetu Fultz-Suggs. Swoje zrobił też Jonathan Isaac, który nie bez powodu przez 23 minuty z ławki zaliczył plus/minus +17:
Oprócz Devina Bookera, który zagrał kolejny świetny mecz na 44 punkty, Suns zaprezentowali się miernie. Durant z 12 rzutów zdobył skromne 15 punktów i 7 strat, a Bradley Beal trafił 4/13 z gry, w tym 0/5 z dystansu.
Magic byli drużyną znacznie lepiej zbilansowaną. Franz Wagner nie był może skuteczny (3/11 z gry), ale jego 11 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst było dobrym wkładem w wynik (+18). Najlepszym strzelcem okazał się Paolo Banchero z dorobkiem 26 punktów, 4 zbiórek i 7 asyst. Najbardziej zaskakujący okazał się jednak wchodzący z ławki Mo Wagner. Niemiec przez 23 minuty zdobył 16 punktów, 12 zbiórek (aż 5 w ataku) i zanotował najlepszy w drużynie plus/minus +20. Wygląda na to, że może pogodzić walczących o minuty na pozycji centra Gogę Bitadze i Wendella Cartera Jr.:
Spotkały się dwa szybko grające do przodu zespoły – jeden z nich jednak bez jednostki napędowej. Jeśli Twoim obwodem w pierwszej piątce jest duet John Konchar i David Roddy, z których żaden nie jest nawet obwodowym, to nie jest kolorowo.
W Memphis nie było komu rozgrywać:
Pacers dostali po kilkanaście punktów od kilku swoich graczy. Widziany wyżej Jalen Smith dał 19 punktów i 10 zbiórek jako podstawowy center; 19 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst dał Pascal Siakam, a po 16 dołożyli Aaron Nesmith i Andrew Nembhard. Najlepszym strzelcem był jednak Ben Mathurin z 27 punktami z ławki:
Chicago Bulls bez większej niespodzianki ograli Portland Trail Blazers – niespodzianką był za to błysk niejakiego Juliana Phillipsa. 20-latek został wybrany w drugiej rundzie ostatniego draftu, grywa w rotacji Bulls po kilka minut, a minionej nocy dostał większą szansę – wykorzystując ją.
Phillips przez 23 minuty zdobył 11 punktów, przede wszystkim dając się jednak poznać jako wybitny skoczek: