Wyniki NBA: Wolves zajeżdżają Nuggets w obronie, 2-0! Knicks wygrywają z Pacers
Co za historia. Anthony Edwards podbija media społecznościowe, edity z nim i Michaelem Jordanem wyskakują z lodówki, Minnesota Timberwolves – najlepsza obrona NBA bez dwóch zdań – robi z kolei playoffowy run, na który nie byliśmy gotowi.
Obrońcy tytułu na deskach. Sędzia odlicza do 10. Ciężko będzie z tych desek wstać, kiedy przegrywa się 0-2 po meczach na własnym parkiecie.
Posłuchajcie tylko, co działo się na końcu na trybunach w Denver. Tak, w Denver:
„WOLVES IN 4!”
IND [6] – NYK [2] – 117:121 (0-1)
MIN [3] – DEN [2] – 106:80 (2-0)
Po pierwszy meczu – po prostu wygranym przez Wolves – przyszedł drugi. Ten nie był już „po prostu przegrany” przez Nuggets. Z całym szacunkiem, to był łomot. Minnesota nie wypuściła Nuggets z 80 punktów. Obolały Murray pudłował na potęgę, Jokic nie miał pozycji, a najlepszy dziś strzelec Aaron Gordo (20 punktów) zanotował przy okazji najgorszy w zespole plus/minus (-33).
Dla wszystkich, którzy uważają, że dziś się już w NBA nie broni:
Obrona Timberwolves była NIESAMOWITA!
8 punktów przewagi po pierwszej kwarcie, już 26 punktów przewagi po drugiej i blow-out, absolutny blow-out.
4/4 z gry i 12 punktów Anthony’ego Edwardsa w decydującej ostatecznie 2. kwarcie i zabawa, show, luz:
Frustracja i zdenerwowanie Nuggets sięga zenitu. Zwłaszcza Jamala Murray’a i trudno się dziwić. Przegrywa 0/2, gra słabo, a ogranicza go kontuzjowana łydka. Dziś trafił tylko 3/18 z gry przez 36 minut na boisku. Na końcu rzucał już na parkiet jakimiś obiektami i wykłócał się z sędziami:
Warto wspomnieć – choć dosyć późno w tekście – że Minnesota tę absolutną defensywną klinikę zagrała bez Rudy’ego Goberta. Francuski center opuścił mecz z powodów osobistych. Wolves wyszli z Townsem na centrze i Kylem Andersonem na silnym skrzydle obok Jadena McDanielsa
11 przechwytów, 12 bloków (z czego 4 Naza Reida z ławki!), rywal zatrzymany na na 34% z gry i 80 punktach. Widowisko:
Mecz wygrany oczywiście defensywą, ale gra się po obu stronach. W ataku znów błyszczał bardzo efektywny dziś Anthony Edwards – trafiając 11/17 z gry zdobył 27 punktów i 7 asyst. Kolejne 27 punktów dołożył Karl-Anthony Towns, który stanął dziś na wysokości zadania. To na jego plecy spadła rola podstawowego centra – wywiązał się z niej świetnie, radząc sobie jednocześnie jako druga opcja w ataku. Do 27 punktów dorzucił 12 zbiórek:
Można było przypuszczać, że seria Pacers z Knicks będzie miła dla oka, no i proszę!
No i nie chciałbym, żeby jakikolwiek czytający to kibic Knicks odebrał to ofensywnie, jako umniejszanie zwycięskiej drużynie. Knicks zagrali dobry mecz i wygrali.
ALE!
Sędziowie znów są dziś na świeczniku.
Na minutę przed końcem Jalen Brunson świetną praca nóg – w swoim stylu – doprowadził do remisu rzutem z półdystansu. Andrew Nembhard po drugiej stronie nie trafił trójki, ale Pacers wrócili do obrony wywalczyli przechwyt… Nie, gwizdnięto kopnięcie piłki. Kopnięcie, do którego CHYBA nie doszło. CHYBA, bo pokazali nam jedynie powtórkę z kamery nie z tej strony:
Ostatnie kilkanaście sekund meczu. Knicks wygrywają jednym punktem. Sędzia odgwizduje ruchomą zasłonę Mylesa Turnera. Tu internet też wskazuje na nieuzasadniony gwizdek, choć trzeba przyznać, że Turner – minimalnie bo minimalnie – poruszył się jednak na nogach. :
Dostaliśmy koniec końców szybki, dynamiczny, całkiem miły dla oka mecz – na dodatek wyrównany. Żadna z drużyn nawet przez moment nie wyszła na dwucyfrowe prowadzenie. Ofensywa Pacers jak zwykle nie była skupiona w jednych rękach lidera. Na pewno nie Tyrese Haliburtona, który trafił przez cały mecz 2/6 z gry na 6 punktów, 8 asyst, 4 przechwyty (!) i 3 straty. Chciałoby się uznać, że obrona Knicks wyłączyła go z gry, ale to też nie tak, że był kryty na centymetr.
Pacers grali swoje – rozdawali więcej asyst, popełniali mniej strat. Pascal Siakam zdobył 19 punktów, 18 z ławki TJ McConnel, a aż 23 biegający między obręczami Myles Turner.
Tym, co sprawiło, że szala nie przechyliła się na korzyść Pacers, były częstsze faule (22/26 z wolnych Knicks) i świetna skuteczność za trzy nowojorczyków – trafili aż 47,8% prób z dystansu. W tym największa zasługa Donte DiVincenzo, który władował 5/9.
Cała pierwsza piątka Knicks grała powyżej 40 minut. Rezerwowi – McBride, Robinson i Achiuwa – weszli na od kilku do 10 minut. Pytanie, czy seria grana w takim tempie nie skończy się zajazdem podopiecznych Thibodeau. Pacers dla porównania wpuścili czterech rezerwowych, z czego 3 na około 20 minut. To jest różnica.
Bohaterem widowiska był oczywiście Jalen Brunson. Lider Knicks nie zatrzymuje się i znów gra mecz na przynajmniej 40 oczek. Dziś 43 punkty, 6 zbiórek i 6 asyst: