Wyniki NBA: Powrót Moranta i buzzer-beater! Dogrywka Warriors z Celtics!
Jesteś zawodnikiem NBA, zostałeś zawieszony na 25 spotkań. Wszyscy czekają na Twój powrót – jak chciałbyś, żeby wyglądał? Buzzer-beater na zwycięstwo to pierwsze, co przychodzi do głowy. Taki powrót by właśnie udziałem Ja Moranta:
MEM – NOP – 115:113
SAS – MIL – 119:132
PHX – POR – 104:109
BOS – GSW – 126:132 [OT]
Memphis Grizzlies po raz pierwszy od 25 meczów zagrali ze swoim liderem Ja Morantem, który do tej pory odbywał karę zawieszenia za swoje wcześniejsze wybryki. Tylko wrócił i już wygrana – dopiero siódma w sezonie, ale wygląda na to, że powrót na zwycięską ścieżkę będzie możliwy. Zwłaszcza, że rywal był nie byle jaki, bo przecież mocni na zachodzie Pelicans.
To, że Grizzlies mają szansę na zwycięstwo, nie było jasne. W drugiej kwarcie Pelicans zanotowali run 23 punktów z rzędu, wychodząc na 22-punktowe prowadzenie. Taka różnica już w pierwszej połowie potrafi zwiastować blow-out.
Po stronie Pelicans świetnie wyglądał Brandon Ingram, który trafił 11/18 z gry, zdobywając 34 punkty, 4 zbiórki i 6 asyst:
Grizzlies jednak świetnie weszli do gry po zmianie stron, zniwelowali straty i dali Morantowi szansę na zwycięski rzut na koniec. W dużej mierze sam sobie tę szansę dał – przez cały mecz uzbierał 34 punkty, 6 zbiórek i 8 asyst:
Golden State Warriors i Boston Celtics, match-up przywodzący na myśl Finały 2022. Będący ostatnio w dołku GSW ewidentnie się na to starcie spięli. Powalczyli z będącymi przecież na topie Celtics, doprowadzili do dogrywki, a w niej wygrali pewną ręką Sepha Curry’ego:
Ten mecz także naznaczony był przez comeback jednej z drużyn. Boston Celtics trzecią kwartę zamykali z kilkunasto-punktowym prowadzeniem, który na przestrzeni czwartej kwarty musieli Warriors oddać. Na końcu następowało Ala Horforda gotowanie przez Szefa Curry’ego i jego asystenta Klay’a:
Ilekroć pisałem o kryzysie Warriors, zwracałem uwagę, że praktycznie nie gra młody Trayce Jackson-Davis, który w dotychczasowych minutach wyglądał świetnie. No i zagrał w końcu – 28 minut z ławki, dwa razy więcej niż wychodzący w pierwszej piątce Kevon Looney. Efektem jego gry było 10 punktów, 13 zbiórek, 3 bloki i ZDECYDOWANIE najlepsze na boisku plus/minus o wartości +25. Brawo:
Boston Celtics pod nieobecność Kristapsa Porzingisa (łydka) nie zdominowali Warriors na deskach (chociaż 10 zbiórek z ławki Nemiasa Queety zaskoczyło), a nie byli też skuteczni na dystansie (29%). Wyrwaliby to zwycięstwo, gdyby nie słaby mecz Jaysona Tatuma na 5/17 z gry i 15 punktów. Wygraliby też, gdyby nie świetny występ Curry’ego na 33 punkty i 6 asyst:
San Antonio Spurs zagrali z Milwaukee Bucks bez Victora Wembanyamy, który oszczędzał bolącą kostkę. Szanse na zwycięstwo nie były więc duże, ale frontcourt w osobach Zacha Collinsa i Keldona Johnsona nawiązał walkę, zdobywając w sumie 50 punktów, a zatrzymując Giannisa na zaledwie 11.
Jeremy Sochan wyszedł też jako nominalny skrzydłowy, gdzie z miejsca zaprezentował się nieco lepiej niż to miał ostatnio w zwyczaju. Nasz rodak uzbierał skromne 9 punktów, ale zebrał też 11 piłek (3 w ataku) i rozdał najlepsze w drużynie 8 asyst nie popełniając żadnej straty:
Giannis nie przepracowywał się w ataku – z 12 oddanych rzutów trafił tylko 4, dostając się zaledwie 6 razy na linię. Skupił się tej nocy na pomaganiu kolegom – świątecznie. Swoje 11 punktów i 14 zbiórek uzupełnił więc najlepszymi w karierze 16 asystami:
Najlepszym strzelcem Bucks był zatem Damian Lillard, który uzbierał 40 punktów, trafiając 7/12 za trzy:
Czy ich to boli?:
Suns zagrali tej nocy zdecydowanie poniżej oczekiwań, przegrywając z tankującymi Portland Trail Blazers. Kevin Durant? świetny mecz, 40 punktów, 5 asyst. Devin Booker? Bardzo dobrze – 26 oczek, 7 asyst. Reszta? Szkoda gadać.
Suns trafili łącznie 5 trójek w całym meczu. Łącznie, na spółę.
W obronie z kolei nie byli w stanie zatrzymać Anfernee Simonsa, który zapisał na swoje konto 23 punkty i 7 asyst: