Wyniki NBA: Lakers znów lepsi od Clippers, Jokic się nudzi, 0-4 Kings z Pelicans!
No nie mogę się nadziwić. Kevin Garnett, Dirk Nowitzki, Grant Hill, Steve Nash… Dla nich wszystkich sukcesem był fakt, że grali w NBA w wieku 39 lat, bo wielu nie doczekuje na parkiecie do tego wieku. Wszyscy oni na tym etapie swoich karier ledwo się już ruszali, raczej człapali po parkiecie, nie będąc ważnymi elementami swoich zespołów, najczęściej grając po 20-30 meczów. LeBron James w wieku 39 lat robi takie rzeczy:
Może jeden Vince Carter w wieku 39 lat byłby w stanie dorównać LeBronowi jakimś lotem nad obręczą. On jednak w tym wieku notował 6 punktów na mecz z ławki słabych wówczas Grizzlies, a nie był jednym z najlepszych zawodników w lidze. Jest to różnica.
SAS – CLE – 115:117
POR – BKN – 134:127 [OT]
NOP – SAC – 133:100
ATL – ORL – 110:117 [OT]
MIN – DAL – 108:115
MEM – PHX – 121:115
DET – DEN – 114:131
TOR – GSW – 133:118
LAC – LAL – 103:106
Ku zaskoczeniu mojemu, ale chyba nie tylko, Los Angeles Lakers okazali się lepsi od Clippers w derbach Los Angeles. Jeziorowcy nieźle trafiali dziś z dystansu (37,5%), nie dali się zdominować na deskach (pomimo 19 zbiórek Ivicy Zubaca) i byli w stanie toczyć zacięty mecz z będącymi ostatnio w gazie rywalami.
Na końcu Austin Reaves spudłował 1 z 2 rzutów wolnych i Clippers mieli jeszcze szansę na dogrywkę. Mają Hardena, mają Paula George’a, mają Kawhi Leonarda… Kto oddaje ostatnią trójkę na remis? Oczywiście rezerwowy Norman Powell. Ten sam Powell, który przez cały mecz trafił 3/12 rzutów z gry. Logiczne, prawda?:
Nie pomógł dobry mecz Paula George’a na 22 punkty, nie pomogły też 22 punkty i 19 zbiórek Ivicy Zubaca. Nie pomogło także 15 punktów, 9 asyst i defensywa Jamesa Hardena:
Clippers – choć to ich druga w tym sezonie porażka z lokalnymi rywalami – nie mają się jednak czym martwić. To ich pierwsza od 12 meczów porażka z Kawhi Leonardem w składzie. A że Kawhi gra w tym sezonie często, to Clippers sobie radzą. Dla Lakers taka wygrana może być jednak wiatrem w żagle. Przed wygranymi derbami wygrali tylko 2 z 10 meczów, a teraz pokazali się dobrze, do gry wrócił D’Angelo Russell (13 punktów i 6 asyst z ławki), a LeBron jest zmotywowany, żeby wyprowadzić drużynę na prostą.
Wspomniany LeBron był tej nocy najlepszym zawodnikiem swojego zespołu, notując 25 punktów, 8 zbiórek i 7 asyst:
Zwycięstwa o mało co nie odnieśli San Antonio Spurs, choć końcówka sugeruje, że bardzo tego nie chcieli. Na kilka sekund przed końcem, przegrywając dwoma punktami, Victor Wembanyama blokuje rzut rywali, Spurs zbierają piłkę i Jeremy Sochan rzuca z połowy na zwycięstwo, nie trafiając oczywiście. Trudno winić Sochana, że nie trafił buzzer-beatera zza połowy, ale… Tak, dobrze widzisz: San Antonio Spurs mieli jeszcze time-out:
Ale tutaj, dosłownie akcję wcześniej, przy dwóch punktach straty, można już niestety Jeremiego winić:
Ostatecznie nasz rodak zanotował solidne 11 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty, ale w końcówce się niestety nie popisał. Victor Wembanyama też wyglądał dobrze, zdobył 24 punkty, 10 zbiórek i 5 bloków, ale nie wygrał pojedynku ze swoim bezpośrednim rywalem. To Jarrett Allen rozdawał dziś karty i był najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Center Cavs zdobył 29 punktów i 16 zbiórek, na tle chudego Wembanyamy wyglądając jak… Jak coś silniejszego:
Cavs jednak do samego końca męczyli się ze Spurs, bo nie wszyscy po ich stronie zagrali tak dobrze jak Allen. Donovan Mitchell na przykład trafił 1/10 z dystansu, zdobywając skromne jak na siebie 17 punktów. Reszta pierwszej piątki zdobyła w sumie 11 oczek. Sytuację ratowała trochę ławka, z której Caris LeVert dostarczył 23, a Sam Merrill 18 punktów. Nie cały czas było kolorowo, uwaga na głowę:
Dogrywką zakończył się drugi po Spurs-Cavs mecz rozgrywany w 'naszych’, europejskich godzinach. NBA nas jednak nie rozpieszcza – było to starcie niezbyt ekscytujących w tym sezonie Nets i Blazers. Obie ekipy postarały się jednak, żebyśmy do końca mogli oglądać zacięte starcie, a Mikal Bridges przedłużył je o dogrywkę:
W doliczonym czasie to Blazers okazali się lepsi, prowadzeni przez świetnie dysponowanego Anfernee Simonsa. Rozgrywający Portland zdobył 38 punktów, 4 zbiórki i 11 asyst:
Dogrywką zakończyło się także starcie Hawks z Magic. Świetną, przytomną grą w ostatnich posiadaniach Hawks wybronili ataki rywali i doprowadzili do remisu w kluczowym momencie:
W doliczonym czasie Hawks nie mieli już jednak szans, przegrywając te ostatnie 5 minut różnicą aż 7 punktów. Ten czas zdominował Paolo Banchero, zdobywając w dogrywce 8 oczek. W całym meczu musiał wziąć ofensywę Magic na barki pod nieobecność zmagającego się ze skręconą kostką Franza Wagnera. Z zadania wywiązał się świetnie, zdobywając w sumie 35 punktów, 10 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty. Do walki indywidualnie przystąpił Trae Young, zdobywając 31 punktów i 9 asyst, ale to Banchero dostał lepsze wsparcie:
Dużą częścią wsparcia dla Paolo Banchero był Caleb Houstan, który wskoczył do pierwszej piątki pod nieobecność Wagnera i trafił 7/14 z dystansu:
Sześć minut do końca meczu. Miejscowi Warriors przegrywają różnicą ponad 20 punktów. Kibice idą do domów, mają lepsze plany na niedzielny wieczór. Jeszcze nie tak dawno bilety na Warriors były zdecydowanie najdroższymi w całej NBA. Przyjemniej płaci się jednak za oglądanie sukcesów:
Toronto Raptors przejechali się po Warriors i od kiedy w składzie są Barrett i Quickley, notują już bilans 3-1. Jak zwykle wpuszczenie świeżego powietrza czasem wystarczy, żeby krótkotrwale poprawić wyniki.
Warriors byli tej nocy fatalni. Trafili w sumie 30% za trzy, z czego Steph Curry dostarczył niechlubne 0/9. Po drugiej stronie nie byli w stanie powstrzymywać ataków Raptors.
Immanuel Quickley tym razem tylko 9 punktów, ale za to 10 asyst i 0 strat. Błyszczał za to RJ Barrett. Nowy gracz Raptors zdobył aż 37 punktów, 6 zbiórek i 6 asyst i wyglądał świetnie:
Święto moi drodzy! Phoenix Suns zagrali w pełnym składzie! To znaczy, jasne, zabrakło Erica Gordona, czy Sabena Lee, ale na myśli mam fakt, że zagrało wspólnie Big Three. To dopiero czwarty wspólny mecz Bookera, Beala i Duranta. Piąty, choć tak naprawdę czwarty, bo w jednym Beal zagrał kilka minut z powodu kontuzji.
W meczach, w których Beal-Booker-Durant wychodzą razem na parkiet, Suns notują bilans 2-3.
Tak, Suns z trójką grających liderów przegrali tej nocy z Grizzlies… Grającymi bez Ja Moranta.
Nadzieje pogrzebał Marcus Smart – autor 25 punktów, 6 zbiórek, 8 asyst i 3 przechwytów dla Memphis. Jeden z tych przechwytów wydarzył się w kluczowym momencie:
Suns nie byli skuteczni. Trafili w sumie 28,6% za trzy, nie wygrywając przy tym pod koszem. Tam dominował Jaren Jackson Jr., który skończył mecz z 28 punktami, 10 zbiórkami i 6 asystami:
Dostaliśmy wyrównane spotkanie Timberwolves z Mavericks. Kiedy na nieco minutę przed końcem przegrywający 3 punktami Wilki mają od Anthony’ego Edwardsa TAKI blok, to można mieć wrażenie, że tu mecz się obraca:
Mecz wcale się jednak nie obrócił. Wolves popełnili później w krótkim odstępie dwie straty, nie trafili rzutu, a Dallas dowieźli do końca zwycięstwo. Cenne, bo pierwsze od dawna, w którym tak dobrze kolektywnie wypadł duet Doncic&Irning. Luka zdobył 34 punkty, 6 zbiórek i 8 asyst, a Kyrie zagrał swój najlepszy mecz po powrocie do gry na 35 punktów, 8 zbiórek, 5 asyst i 3 przechwyty:
DeAndre Jordan po sylwestrze zapomniał zmienić kalendarza. U niego na ścianie dalej wisi 2014 rok:
Denver Nuggets – bez niespodzianek – łatwo poradzili sobie z Detroit Pistons. Do tego stopnia, że Nikola Jokic się nudził. To jest cicha historia ostatniego miesiąca w NBA – Jokic się nudzi. Tej nocy uznał, że nie będzie zdobywał punktów. W sumie oddał 4 rzuty z gry przez 25 minut gry. Cztery rzuty najlepszego gracza w lidze. Skończyło się na 4 punktach, ale do tego dorzucił 7 zbiórek, 16 asyst, aż 5 bloków i plus/minus na poziomie +16. Bawił się, a i tak był świetny:
Najlepszym strzelcem przy zabawie Jokicia musiał być więc Jamal Murray, który uzbierał 37 oczek, 5 zbiórek i 4 asysty:
New Orleans Pelicans w 10 ostatnich meczach stanowią najlepszą defensywę NBA. Tracą tylko 109,0 punktów na 100 posiadań:
Kings znów byli w tym sezonie kompletnie bezradni przeciwko Pelicans. To już bilans 0-4 przeciwko ekipie z Nowego Orleanu w tym sezonie i w SacTown będą modlić się, żeby nie trafić na nich w Playoffach. Ofensywa Kings oparta na hand-offach duetu Sabonis&Fox kompletnie nie działa przy uniwersalnej, switchującej wszystko, długiej defensywie Herba Jonesa, Trey’a Murphy’ego, czy Dysona Danielsa.
De’Aaron Fox trafił dziś 1/10 z gry, zdobył w sumie 3 punkty, miał plus/minus na poziomie -30. Nie był w stanie zrobić kompletnie nic.
Dla Pelicans za to bez problemu punkty zdobywał CJ McCollum. Trafił on 7/10 z dystansu, notując na swoje konto 30 punktów, 7 zbiórek i 4 asysty: