Wyniki NBA: Kontrowersje sędziowskie w wygranej Lakers! Bucks trafiali wszystko!
Za nami ćwierćfinały Turnieju In-Season, znamy już pary półfinałowe, ale niestety – nie obyło się bez kontrowersji.
Los Angeles Lakers po zaciętym meczu wyeliminowali Phoenix Suns, jednak wątpliwości wzbudza time-out, jaki wzięli w ostatnich sekundach spotkania. Przy prowadzeniu 105:103, po wyprowadzeniu piłki zza linii końcowej, obrońcy Suns doskoczyli do Austina Reavesa, zabierając mu piłkę. LeBron James i trener Darvin Ham prosili o time-out… No właśnie: Prosili o niego kiedy Reaves miał jeszcze piłkę, czy kiedy już ja stracił? Sytuacja na styku. Ostatecznie Lakers dostali tę przerwę i dowieźli wygraną:
NYK – MIL – 122:146
PHX – LAL – 103:106
półfinały:
7.12 IND – MIL (23:00)
8.12 NOP – LAL (3:00)
finał:
9.12 [ – ] – [ – ] (2:30)
Gdyby nie kontrowersyjna sytuacja natury sędziowskiej, mówilibyśmy dziś w pierwszej kolejności o Austinie Reavesie trafiającym trójkę na 15 sekund przed końcem – trójkę, która podniosła prowadzenie Lakers do stosunkowo bezpiecznych 4 punktów:
Pomimo całego tego zamieszania, Suns i tak mieli jeszcze szansę na doprowadzenie do dogrywki. Anthony Davis bowiem na końcu trafił tylko 1 z 2 rzutów wolnych, dzięki czemu Kevin Durant zdążył oddać jeszcze desperacką trójkę. Nie trafił:
Starcie Suns z Lakers trzymało w napięciu do samego końca i w istocie, było wyrównane, jednak nie przez cały czas. Zdecydowanie mocniej w mecz weszli Jeziorowcy, którzy od startu mocno usiedli defensywnie na rywalach. W samej tylko pierwszej kwarcie wymusili aż 9 strat Suns, z czego 4 Devina Bookera:
Suns jednak z biegiem meczu coraz lepiej radzili sobie z defensywą Lakers i choć na przerwę schodzili z 12-punktową stratą, szybko wyrównali po zmianie połów. Kevin Durant zatroszczył się o to, żeby nie dać rywalom odjechać, zdobywając 31 punktów. Górą w tym pojedynku okazał się jednak LeBron.
James pojawił się na ćwierćfinale w playoffowej formie, notując 31 punktów, 8 zbiórek, 11 asyst i aż 5 przechwytów:
Dobra, poważnie, jak wysoko on jest w stanie złapać piłkę?:
Milwaukee Bucks nie dali dziś szans Knicks. To nie tak, że Nowojorczycy zagrali słaby mecz: Bucks byli po prostu w niesamowitym gazie. Dość wspomnieć, że przy aż 38 oddanych rzutach za trzy, trafili 23 z nich. Daje to 60,5% skuteczności z dystansu. Niebywałe. Malik Beasley trafił 6/10, z kolei Damian Lillard 5/7. Każdy, kto wszedł na boisko na dłużej niż 3 minuty (w sumie 9 osób) trafił przynajmniej jedną trójkę. Wydawało się, że tego dnia wpadnie wszystko, co rzucą w kierunku obręczy:
Tak więc Malik Beasley zdobył 18 punktów, a Damian Lillard 28. Nie oni sami byli jednak przyczyną tak znaczącej wygranej. Kluczowy okazał się jednak Brook Lopez, który zdobył co prawda tylko 9 punktów, ale dołożył do tego 8 zbiórek, 3 asysty, 3 przechwyty i 3 bloki, notując zdecydowanie najlepsze w drużynie plus/minus na poziomie +28. Można było już zapomnieć, że w ostatnich latach Lopez bywał długimi momentami zdecydowanie najlepszym obrońcą w NBA. Bywa nim w dalszym ciągu:
Trzeba oddać Knicks, że nie oddali meczu bez walki. Mimo wszystko jednak starcie powoli zmieniało się w blow-out – po wyrównanych dwóch kwartach, trzecia zakończyła się 15-punktową przewagą Milwaukee, a w czwartej prowadzenie urosło do niemal 30 oczek. Robił co mógł Julius Randle. Na tle trudnego, fizycznego pod koszem rywala, zdobył on dla Knicks 41 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst:
Gwiazdą meczu musiał być jednak Giannis Antetokounmpo. Jego łupem padło 35 punktów, 8 zbiórek i 10 asyst: