Wyniki NBA: Jokic ogrywa Wolves na szczycie zachodu, nieudany powrót Younga

Wyniki NBA: Jokic ogrywa Wolves na szczycie zachodu, nieudany powrót Younga

Wyniki NBA: Jokic ogrywa Wolves na szczycie zachodu, nieudany powrót Younga
(Photo by AAron Ontiveroz/The Denver Post)

Do końca sezonu cztery dni, a my dalej nie wiemy dużo o tym, co obejrzymy w w Playoffach. Choć wiemy coraz więcej. Oprócz pary Bulls-Hawks w Play-In wschodu, pewny jest już pojedynek pierwszej rundy Playoffów na zachodzie pomiędzy Mavericks i Clippers. Nie jest jeszcze jasne kto będzie rozstawiony z 4., a kto z 5. miejscem, ale wiemy, że zagrają. Na 100% w Play-In zagrają na zachodzie Warriors i Lakers (nie wiadomo z kim i w jakiej konfiguracji), a po dzisiejszej nocy na 99,9% zobaczymy też Miami Heat w turnieju Play-In, ale o tym dalej.

To wspaniałe, że przytrafił nam się ktoś taki jak Nikola Jokic. Na początku meczu widzisz to, a po tym gość ładuje Ci 41 punktów:


MEM – CLE – 98:110
DAL – MIA – 111:92
TOR – BKN – 102:106
CHA – ATL – 115:114
SAS – OKC – 89:127
ORL – MIL – 99:117
MIN – DEN – 107:116
PHX – LAC – 124:108


Hitem minionej nocy było starcie na szczycie zachodu – dosłownie, przed meczem obie drużyny dzieliły identyczny bilans na pierwszym miejscu. Dziś to Nuggets są liderem i wszystko wskazuje na to, że to miejsce utrzymają. Przed nimi już tylko mecze ze Spurs i Grizzlies, więc sami rozumiecie.

Denver Nuggets w końcu są w pełnym składzie i to teraz, w najważniejszym momencie. Zobaczyliśmy więc pewnie mniej więcej to, co zobaczymy w Playoffach – na czele z rotacją z ławki, w której kluczową rolę odegrało trzech graczy: Reggie Jackson, Peyton Watson i przede wszystkim Christian Braun:

Wolves byli nieco dalej od swojej Playoffowej rotacji, bo wciąż jeszcze nie wrócił Karl-Anthony Towns, który – jak zapewnia Shams Charania – zagra jeszcze przed końcem sezonu regularnego. Pomimo braku Townsa, do czwartej kwarty wyglądało to jak wyrównany mecz dwóch równorzędnych ekip.

Do czwartej kwarty, bo w ostatniej odsłonie Nuggets zaliczyli run 22:8 i dowieźli końcówkę na spokoju. W czwartej kwarcie wszystkie trzy rzuty trafił Nikola Jokic, który przez cały mecz uzbierał 41 punktów, 11 zbiórek i 7 asyst, wzmacniając swoją kandydaturę na MVP (przy goniącym go dziarsko Donciciu), ale też osłabił chyba kandydaturę Rudy’ego Goberta do DPOY:


No właśnie, przenieśmy się z Serbii do Słowenii. Koledzy Luki Doncicia przed meczem wyrazili swoje zdanie odnośnie rozstrzygniętego już chyba wyścigu po najważniejszą nagrodę indywidualną. W mediach panuje narracja, że Jokic już tę nagrodę ma, jednak zawodnicy Mavs solidarnie założyli koszulki z napisem „Prawdziwy MVP” w języku słoweńskim:

Co znamienne, po serbsku brzmiałoby to chyba podobnie.

Luka Doncic jednak znów rzeczywiście zagrał tak, jakby mu się ta nagroda należała. Tego, czego zabrakło Luce do MVP to odrobine lepszy start sezonu jego drużyny (bo on indywidualnie był świetny od początku). Gdyby Mavs mieli dziś te 3-4 wygrane więcej, Luka by to miał.

Dziś od drugiej kwarty na wolnym ogniu gotował na przykład Miami Heat:

A tu jeszcze nieprzyjemny obrazek Bama Adebayo wyrywającego bark Jonesa Jr. – intencjonalność oceńcie sami:

Miami Heat wciąż mają jeszcze szanse uniknąć gry w Play-In, ale wisi to na absolutnym włosku matematyki. Heat muszą przede wszystkim wygrać dwa pozostałe mecze – oba grają przeciwko Raptors, więc to jest realne. Druga sprawa: Magic muszą przegrać oba pozostałe mecze, z Sixers i Bucks. To ma szansę się wydarzyć. Po trzecie, Sixers muszą wygrać z Magic… Ale przegrać z Nets. Wówczas Heat z identycznym bilansem co Sixers wyprzedziliby ich nie bilansem bezpośrednich meczów (jest 2-2), tylko… O jednym zwycięstwem więcej przeciwko drużynom z własnej konferencji.

W całym tym scenariuszu najbardziej niewiarygodna wydaje się przegrana Sixers z Nets w walce o uniknięcie Play-In. Także wpisuję Heat do Play-In ołówkiem – takim mocnym, trudnym do wygumkowania.

Heat jednak znów dostali niemrawy mecz Jimmiego Butlera, który w 35 minut uzbierał zaledwie 12 punktów. Bam Adebayo został zatrzymany na 3/13 z gry i gdyby nie Tyler Herro, byłby to gruby blow-out.

A tu Luka Doncic i jego 29 punktów, 9 zbiórek i 9 asyst:


Minionej nocy do gry po 23 meczach przerwy wrócił Trae Young. Nie zagrał jednak Dejounte Murray, Onyeka Okongwu, Jalen Johnson, Wesley Matthews… Nie zagrało 8 innych graczy, więc powrót ten miał prawo być nieudany.

Hawks po zaciętym meczu przegrali z Charlotte Hornets, po tym, jak piękny blok na zwycięstwo w ostatnim posiadaniu zanotował Tre Mann:

Trae Young wyszedł w pierwszym składzie, ale zagrał tylko 20 minut. Wszystkie rzuty z gry, ale oddał ich tylko 5. Rozdał 11 asyst, ale popełnił 4 straty. Występ na zrzucenie rdzy:


Hawks pogrążył przede wszystkim debiutant Hornets, Brandon Miller. Zdobył on 27 punków i plakat z Bruno Fernando:


Phoenix Suns zrewanżowali się Clippers za wysoką porażkę sprzed kilku dni… Tylko trochę nie miało to znaczenia, kiedy po stronie Clippers nie zagrali Kawhi Leonard, Paul George, James Harden i Russell Westbrook. Jedyna niedogodność, z jaką spotkali się Suns, był gorący jak zapiekanki we Władysławowie Bones Hyland:

No i Mason Plumlee, który sprawia, że ten sport momentami wygląda na bardzo prosty:

Devin Booker odkuł się po słabym poprzednim meczu z Clippers i zdobył dziś 37 punktów. Po 26 oczek dołożyli z kolei Durant i Beal:


Milwaukee Bucks zanotowali drugie z rzędu zwycięstwo, co wygląda na pewne przełamanie złej passy. Zwłaszcza, że niezłych przecież Magic ograli różnicą prawie 20 punktów bez kontuzjowanego Giannisa Antetokounmpo. Ale po co Ci Giannis, kiedy masz tak grającego w pierwszej piątce Bobby’ego Portisa?

To oczywiście trochę żart… Ale tylko trochę. Portis wskoczył do pierwszej piątki i trafił 14/18 rzutów z gry, zdobywając 30 punktów, 9 zbiórek, 3 asysty i aż 5 przechwytów:

Magic dalej grają bez kontuzjowanego Franza Wagnera. W jego miejsce wskoczył znowu Caleb Houstan, a ja nie rozumiem tego gracza. Trener Mosley wrzuca go do pierwszej piątki kiedy tylko ktoś z jego podstawowych graczy się wysypie, a wszystko co widzę, to jego występy typu kilkanaście-do-dwudziestu minut i jedno trafienie z gry. O co chodzi.


Oklahoma City Thunder przejechali się po Spurs w meczu, w którym niestety nie dostaliśmy pojedynku Holmgrena z Wembanyamą i pewnie już Victora nie obejrzymy w tym sezonie. Widzimy za to znów bardzo dobrego Shaia Gilgeous-Alexandra. Dziś zaaplikował rywalom 26 punktów, 6 zbiórek i 5 asyst:


Brooklyn Nets dla formalności zagrali z Toronto Raptors i wygrali – w dużej mierze dzięki 21 punktom, 7 zbiórkom i 9 asystom Dennisa Schroedera z ławki:


Cleveland Cavaliers znów mają w składzie zdrowego Donovana Mitchella i całe szczęście, bo może dzięki temu mają prawo do odrobiny optymizmu przed Playoffami. Dziś Mitchell dostarczył 29 punktów, 4 zbiórek i 8 asyst w wygranej nad Cavaliers:

superbet logo 1 NOC 8 MECZÓW? OBEJRZYSZ ZA DARMO! ▶️

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.