Wiseman robi furorę, Ball się rozkręca – Rookie Raport #1
Nowy sezon. Każda z drużyn zdążyła rozegrać po prawie 10 spotkań. Jak w ostatnich latach, tak i w tych rozgrywkach chcemy skupić swoją uwagę i przyjrzeć się zawodnikom, którzy dopiero zaczynają zbierać swoje doświadczenie. Czas na Rookies – czyli debiutantów, grających pierwszy sezon. Przybliżymy dotychczasowe najlepsze występy, które być może w obliczu ostatnich rekordowych spotkań bardziej doświadczonych graczy mogły uniknąć uwadze niejednego fana NBA.
Od 22 grudnia na parkiety NBA wybiegło już 70 debiutantów – wybranych i niewybranych w tegorocznym drafcie. Jednak tylko 35 z nich zdołało osiągnąć łącznie co najmniej 10 punktów na dzień dzisiejszy. Trudno jest mówić o wszystkich, ale warto wskazać co najmniej kilkanaście nazwisk na początku sezonu, które warto będzie śledzić i nieco uważniej obserwować.
Ciężko na tym etapie wskazać jednego faworyta do nagrody Rookie of The Year. Zaledwie 6 rookies na ten moment ma średnią ligową 10 punktów na mecz i więcej. Przed rokiem takich debiutantów na koniec sezonu było szesnastu, dwa lata temu jedenastu.
Bukmacherzy najwięcej szans na statuetkę ROTY dają Wisemanowi. Za nim są Edward i Ball, na czwartym miejscu plasuje się Haliburton. Inny portal jako zwycięzcę wskazuje LaMelo Balla. Z reguły jednak wymieniona czwórka graczy powinna powalczyć o ten tytuł.
Zacznijmy od występów zgodnie z kolejnością wyborów w drafcie.
Statystyki na dzień 11.01.2021
Anthony Edwards (Minnesota Timberwolves)
13.6 PPG, 2.9 RPG, 2.0 APG, 38.8% FG
Rzucający obrońca z uczelni Georgia zapowiada się ciekawie. Statystycznie jest najlepszym debiutantem w zdobywanych punktach na mecz. Jako pierwszy z debiutantów przekroczył również 100 punktów. W 7 z 8 spotkań osiągnął dwucyfrową liczbę punktów, 6 spotkań zakończył z co najmniej 15 punktami na koncie – żaden inny debiutant Timberwolves nie zaczął tak swojego sezonu. W ostatnim spotkaniu z Portland Trail Blazers Edwards osiągnął career-high w postaci 26 punktów, choć jego ekipa przegrała 135-117. Był to jednak najlepszy punktowo rezultat wśród debiutantów do 9 stycznia, kiedy to jego rezultat poprawił Tyrese Maxey z Philadelphii 76ers.
Edwards udowodnił, że jest dynamicznym strzelcem i powinien kontynuować swoją dobrą passę jeśli tylko poczuje, że będzie miał więcej przestrzeni. Owszem zdarzają mu się nadal straty, ale na plus należy zapisać odważną grę w pomalowanym, nie boi się kontaktu z wysokimi jak Gobert, Kanter czy Jokic, którego wziął ostatnio na efektowny plakat:
Edwards skończył ze skutecznością 9-21 z gry oraz 3-10 z dystansu. Dołożył 4 zbiórki, 2 przechwyty i po raz pierwszy zagrał więcej niż 31 minuty z ławki. 19-latek stał się 8 debiutantem Wolves, który zdobył co najmniej 26 punktów wychodząc z ławki i 5 rookie w historii klubu, który zrobił to w pierwszych 8 meczach sezonu. Pojawienie się Edwardsa może być jasnym punktem w póki co słabym początku sezonu (bilans 2-6). Do poprawki ma na pewno rzut dystansowy (15/52 – 28.8%). Jak sam mówi, potrzebuje trochę czasu, by „pozbyć się rdzy”.
15 punktów w debiucie Edwards uczyniły go 9 rookie Timberwolves z podwójną liczbą punktów w debiucie i pierwszym od debiutu Karl-Anthony’ego Townsa w 2015.
Trener Ryan Saunders jest zadowolony rozwojem swojego debiutanta. Szczególnie czytaniem gry Edwardsa w defensywie. To na to młody coach kładł nacisk od momentu przyjścia Anthony’ego do drużyny.
„Pewność i opanowanie, tak właśnie mógłbym go opisać w tej chwili.”
mówił niedawno coach Saunders.
Poziom pewności w grze Edwardsa nie jest typowy dla większości rookies. Próbkę jego atletyzmu zobaczyliśmy w spotkaniu z Blazers, kiedy minął obrońcę na skrzydle i zakończył akcje dunkiem skacząc ponad dwóch obrońców pod koszem.
James Wiseman (Golden State Warriors)
10.9 PPG, 6.1 RPG, 1.5 BPG, 48.4% FG, 40.0% 3-PT
Najmłodszy gracz w historii Warriors w wyjściowej piątce w meczu otwarcia od sezonu 1970-71!
Podkoszowy Warriors wybrany z dwójką w drafcie bardzo dobrze wkroczył w swój debiutancki sezon – 19 punktów, 6 zbiórek, 2 przechwyty. Pokazał próbkę swojej skoczności i atletyczności pod koszem, potrafi trafiać z półdystansu, rolować pod kosz, rzucać z dalekiego dystansu choć nie oddaje takich rzutów dużo – 5/12. Pamiętajmy, że nie zagrał w preseason z uwagi na zarażenie Covid-19 oraz opuścił całkowicie obóz przygotowawczy. Na uczelni zagrał jedynie 3 spotkania. Oczekiwania wobec niego w drużynie Warriors nie były więc specjalnie duże.
Jego zasięg i atletyzm to rzeczy oczywiste, bronią w dalszej części sezonu może być rzut 3-punktowy, skąd zalicza blisko 43% skuteczności. Jednak tylko raz na 9 spotkań oddał więcej niż 2 próby zza łuku. Siłą Warriors mogą być również zagrania piłki górą do Wisemana i kończenie akcji dunkiem.
W przeciwieństwie do Edwardsa, Wiseman jest podstawowym zawodnikiem Warriors. Aktualnie zbiera najwięcej piłek wśród debiutantów i jako pierwszy osiągnął z nich double-double. Ma też na koncie już 13 bloków w 8 meczach.
W wygranej przeciwko Blazers, kiedy Stephen Curry miał swoją historyczną strzelecką noc, Wiseman miał 12 punktów i 11 zbiórek, zagrał najskuteczniejszy dotychczas mecz 6-9 z gry. Na pewno cały czas będzie się rozwijał, szczególnie na tablicach. 6 zbiórek na mecz jak na zawodnika podkoszowego nie jest czymś wybitnym. Więcej zbierali od niego w poprzednich latach w debiutanckich sezonach m.in. Towns, Doncic a nawet Ben Simmons. Jego 1.1 zbiórki na atakowanej desce czyni go dopiero 10 debiutantem w tym sezonie. Często jest jeszcze zdominowany fizycznie na zbiórce, przeciwnicy nie przejmują się nim w pomalowanym, dają sobie z nim radę. To nad tym aspektem Wiseman będzie musiał jeszcze popracować, by bardziej dominować w paint.
Wisemana mentorem jest podobno Draymond Green. Po pierwszym spotkaniach Green bardzo chwalił nowego kolegę.
„Myślę, że on ma szansę zostać All-Starem, jednym z najlepszych graczy w tej lidze. Ma jeszcze sporą przestrzeń do rozwoju, co jest ekscytujące. Uważam, że będzie naprawdę niezwykłym graczem w tej lidze i zdecydowanie dla naszej organizacji.”
LaMelo Ball (Charlotte Hornets)
12.8 PPG, 6.3 RPG, 5.9 APG, 1.5 SPG, 43.5% FG, 35.6% 3-PT
Wybrany z 3 numerem draftu przez Charlotte Hornets LaMelo Ball nie będzie wspominał najlepiej swojego debiutu w NBA. Podobnie jak na początku preseason zaczął od zerowego dorobku punktowego, 0-5 z gry, 0-3 z dystansu, 3 asysty, 2 przechwyty, 3 straty w 16 minut. Na szczęście można było to potraktować jako wypadek przy pracy lub stres związany z rozpoczęciem sezonu, bo więcej taki występ Ballowi się nie zdarzył. Ostatnim pickiem TOP-3, który zaliczył zero punktów w debiucie był Otto Porter Jr. w 2013. Po meczu z Ballem rozmawiał Gordon Hayward, który miał poradzić młodemu debiutantowi by zapomniał o meczu i szedł dalej.
Problemem Balla jest gra w defensywie i jego skuteczność. Owszem zbiera sporo piłek na tablicach i ma najwięcej asyst wśród debiutantów, jak również przechwytów i strat, ale zdarza mu się lepsze mecze przeplatać słabszymi. Póki co 6 z 8 spotkań zakończył z dwucyfrową liczbą punktów.
Pomimo słabego debiutu w dalszej części początku sezonu pokazał kilka przebłysków. Jak zapowiadał coach James Borego – LaMelo miał z każdym wyjściem na parkiet się poprawiać. Już teraz jest drugim najlepszym strzelcem tuż za Edwardsem. Pierwszym w asystach ze wskaźnikiem 4.9 asyst na mecz. W 6 kolejnych spotkaniach zaliczach co najmniej 5 asyst w meczu co jest najdłuższą serią od czasu Kemby Walkera w Hornets w 2012 roku.
Najlepszy występ Balla póki co nastąpił w spotkaniu z Dallas Mavericks – (22 punkty 8 zbiórek 5 asyst). Ball nawiązał znów do Walkera z 2012 roku osiągając linijkę co najmniej 15 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst w spotkaniu.
„LaMelo pokazuje rozwój w każdym kolejnym spotkaniu. Dziś 30 minut z 22 punktami. Odcisnął swoją grę w całym spotkaniu, zbierając, rozdając asysty. Grał opanowany, pewny siebie.”
– mówił po spotkaniu coach James Borego.
Zwycięstwo nad Mavs powinno umocnić LaMelo do ciągle lepszych występów w kolejnych spotkaniach. Takich meczów powinien grać więcej. Coraz lepiej dogaduje się również z resztą drugiego unitu, któremu przewodzi.
Warto zaznaczyć, że dwukrotnie był osiągnięcia triple-double: raz z 76ers – 12/7/9 i ostatniej nocy w pojedynku przeciwko swojego bratu Lonzo – 12/10/9. Wreszcie minionej nocy udało mu się to osiągnąć. LaMelo stał się najmłodszym graczem w historii NBA z triple-double, poprawiając rekord wieku Markelle’a Fultza.
To co już imponuje w grze Lamello to jego zbiórki na tablicach. Pokazuje, że nie boi się powalczyć o piłkę. Ma na koncie już 17 zbiórek ofensywnych co czyni go drugim najlepszym debiutantem a pamiętajmy, że to 203 centrymetrowy rozgrywający.
Patrick Williams (Chicago Bulls)
10.3 PPG, 3.5 RPG, 1.0 APG, 47.2% FG, 45.8% 3-PT
Udany debiut w meczu sezonu regularnego zaliczył natomiast, wybrany przez Bulls z 4 numerem w drafcie, Patrick Williams, dorzucając na konto byków 16 punktów. Tym samym 19-latek zapisał się w historii swojego zespołu jako najmłodszy „starter” w pierwszym spotkaniu rozgrywek. Rozegrał 33 minuty, był 5-11 z gry i 1-3 z dystansu.
Skrzydłowy zagrał dotychczas najwięcej minut z debiutantów, jest tuż za Wisemanem w ilości bloków (8 w 9 meczach) i jest 6 najlepszym strzelcem wśród debiutantów.
Nowy trener Billy Donovan od początku sezonu stawia na debiutanta wybranego z 4 numerem draftu, czyniąc go wyjściowym zawodnikiem. To ciekawa przemiana dla Williamsa, który na uczelni Florida State wychodził z ławki jako bardzo skuteczny sixth-man.
Patrick już pokazał się z roli niezłego defensora w kilku spotkaniach, choć zadania nie miał łatwego m.in. kryjąc samego Giannisa. Jego rola w Bykach ma być więc dość znaczna.
Patricka Williamsa momentami ciężko zobaczyć na parkiecie, ale jak już dostaje piłkę bije od niego spokój, dojrzałość i zaangażowanie po obu stronach parkietu. Jest świetny w grze na półdystansie, trafiając rzuty ponad niższymi od siebie obrońcami. Łatwo dostaje się na pozycje, a gdy trzeba potrafi postraszyć również z dystansu. To obiecujący początek Williamsa w Chicago.
Isaac Okoro (Cleveland Cavaliers)
6.6 PPG, 2.0 RPG, 2.0 APG, 41.9% FG
W meczu z Hornets przeciwko Ballowi zadebiutował 5 pick draftu Isaac Okoro, który wyglądał zupełnie inaczej niż Lamello. 11 punktów, 3 zbiórki, 5 asyst, 4-5 z gry, 1-2 z dystansu. Zagrał aż 34 minuty, wychodząc w starting five. W każdym ze swoich 4 spotkań wychodził w wyjściowym składzie, notując średnio 35.5 minuty na parkiecie. Potrafi grać w obronie i jest bardziej skuteczny niż na uczelni Auburn. Ciężko powiedzieć więcej z uwagi, że opuścił aż 5 spotkań z powodu protokołu covidowego oraz zwichnięcia lewej stopy.
Deni Avdija (Washington Wizards)
7.1 PPG, 3.9 RPG, 2.3 APG, 1.1 SPG, 44.6% FG, 45.7% 3-PT
Świeżo upieczony 20-latek gra 23.5 minuty na mecz, jest solidny po obydwu stronach parkietu. Trafia ponad 45% z dystansu. Jego liczby były jednak wyższe w trakcie preseason. Granie u boku Russella Westbrooka i Bradleya Beala dla debiutanta to z pewnością duże wyróżnienie, ale jednocześnie niełatwa szansa na większe pokazanie się. Obydwaj panowie są bardzo wykorzystywani w grze Wizards. Westbrook ma trzeci najwyższy wskaźnik w lidze pod względem posiadania piłki w rękach – ma ją ponad 96 razy na mecz, Avdija ledwo 30 razy. To jest spora różnica. To nieco wstrzymuje chwilami jego potencjał.
Sytuacja nadarzyła się w końcu w 10 spotkaniu izraelskiego skrzydłowego, gdy protokół bezpieczeństwa zatrzymał Bradleya Beala, a uraz przeszkodził w występie Russellowi Westbrookowi. Dodatkowo kontuzji kolana na początku spotkania doznał center Thomas Bryant. 7-15 z gry, 5-9 z dystansu 20 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst to najlepszy występ w tym sezonie. Deni oddał w tym spotkaniu tyle rzutów ile przez poprzednie 4 spotkania.
Miejmy nadzieję, że z czasem będzie miał więcej możliwości i siły do przebicia. Ma potencjał nie tylko na shootera, potrafi grać w defensywie, umie rozegrać akcję, jest wszechstronny. Oby tylko nie zmarnować jego talentu.
Devin Vassell (San Antonio Spurs)
3.9 PPG, 2.7 RPG, 1.1 APG, 1.0 SPG, 37.1% FG, 47.1% 3-PT
Rzucający obrońca z Florida State dostaje nieco ponad kwadrans na mecz od trenera Popovicha. W tym czasie stara się znaleźć sposób by zostawić po sobie jak najlepsze wrażenie, choć oddaje nieco ponad 4 rzut na mecz. Dobrze wiemy, że w San Antonio debiutanci w ostatnich latach nie zawsze mają łatwo, żeby się przebić. Vassell przede wszystkim ma najwyższy net rating spośród wszystkich debiutantów. Spurs są lepsi z nim o średnio 13 punktów, w porównaniu do czasu który ich debiutant siedzi na ławce.
Tyrese Haliburton (Sacramento Kings)
12.1 PPG, 2.6 RPG, 5.5 APG, 1.4 SPG, 52.2% FG, 50.0% 3-PT
Wybrany z 12 numerem przez Sacramento Kings rozgrywający z Iowa State Tyrese Haliburton jest świeżo po swoim career high i najdłuższym swoim spotkaniu.
W środowym meczu na własnym parkiecie z Chicago Bulls przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu, wracając po dwumeczowej absencji spowodowanej kontuzją nadgarstka. Udało mu się rzucić 17 punktów, mieć 7 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwyty z ławki. Zagrał najwięcej jak dotychczas bo 34.5 minuty. Trafiał na skuteczności 7-15 z gry i 3-7 z dystansu.
Co ważne swoje 15 punktów rzucił w finałowej ostatniej kwarcie meczu, w tym trójkę na 12 sekund do końca, która pomogła wygrać ekipie Kings. W samej Q4 był 6-7 z gry i trafił trzy rzuty dystansowe. Tym samym udowodnił, że po jego kontuzji nadgarstka z meczu z 31 grudnia z Houston Rockets nie ma już śladu.
Wygląda pomału jak steal tego draftu i zawodnik, który wygląda jak kompletny. Jak pokazały ostatnie spotkania będzie ważnym ogniwem szczególnie w końcówkach spotkań. Może być przykładem tego, że poprzez swoją pracę i coraz lepszą grę z czasem wskoczy do wyjściowej piątki. Choć na razie nie wydaje mi się, by trener Walton chciałby coś ruszać w swoim backourcie.
W 8 rozegranych spotkaniach Haliburton już trafił kilka bardzo ważnych rzutów w końcówkach meczów dla Kings. Oprócz Bulls, miał możliwość trafienia dwóch trójek w końcówce z Nuggets, dzięki czemu Bryłki zostały pokonane – 13 punktów, 6 asyst, 3 przechwyty, 3 zbiórki, 3-4 z dystansu w 25 minut z ławki. Jego opanowanie w grze jest imponujące, mimo małego jeszcze doświadczenia już wygląda jakby grał w tej lidze więcej niż tylko 8 spotkań. Jest trzecim najlepszym strzelcem, ma jedną z najlepszym skuteczności z dystansu oraz posiada największy wśród debiutantów współczynnik asyst do strat. Rozdał już 28 asyst (3 miejsce w Rookies), tracąc przy tym zaledwie 4 razy piłkę. Jest drugim najlepszym asystującym i już otrzymuje sporo minut gry. Jego 28.6 minuty na mecz to drugi najlepszy rezultat tuż za Isaacem Okoro.
Krytykowany przed draftem za technikę rzutu, teraz pokazuje wszystkim, że jest zabójczo skuteczny i będzie ważnym ogniwem w ekipie Kings. Warto już teraz się na nim skupić.
Gracze spoza picków loteryjnych:
Precious Achiuwa (Miami Heat)
7.3 PPG, 4.4 RPG, 59.0% FG
Warto zwrócić uwagę na wybranego z 20 numerem draftu podkoszowego Miami Heat. Nigeryjczyk jest trzecim najlepszym debiutantem zbierającym na atakowanej desce i piątym w łącznej liczbie zbiórek wśród debiutantów. Gra ledwo nieco ponad kwadrans na mecz a już jest 6 zbierającym wśród Rookies – 4.7 zbiórki. Nie jest nowoczesnym podkoszowym, nie rzuca z dystansu, ale daje od siebie dużo w grze obronnej. Wnosi sporo energii i wysiłku do swojej gry i kto wie czy z czasem jego minuty nie zostaną zwiększone. Póki co jego średnie: 7.3 pkt, 4.7 zb, 57.1% z gry napawają optymizmem. Jest energiczny w pomalowanym, potrafi znaleźć sobie miejsce w tłoku podkoszowym i wykończyć akcję punktami. W świątecznym meczu z Pelicans zanotował 11 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty w 19 minut i naprawdę wyglądał solidnie w obronie, jest wszechstronny po obydwu stronach parkietu.
Theo Maledon (Oklahoma City Thunder)
6.1 PPG, 2.0 RPG, 3.0 APG, 36.4% FG,
Jeśli śledzicie grę Thunder na pewno nie umknie waszej uwadze 19-letni Francuz Theo Maledon. Grzmoty wybrały tego rozgrywającego z 34 pickiem. Początek sezonu w jego wykonaniu wygląda naprawdę solidnie. W 20 minut na mecz rozdaje blisko 3 asysty, rzuca 6.5 punktu, zbiera nieco ponad 2 piłki na tablicach. Bardzo zwinnie porusza się po zasłonach, reaguje na defensywę i czyta grę, widzi ustawionych kolegów. Ma 195 cm wzrostu, 19 lat i przed nim jeśli nie spuści z tonu bardzo ciekawa kariera.
Cole Anthony (Orlando Magic)
9.2 PPG, 4.3 RPG, 3.3 APG, 31.6% FG
Po rozegraniu 8 spotkań jako rezerwowy Cole Anthony – 15 pick ostatniego draftu zacznie mecz w pierwszej piątce. To spowodowane jest oczywiście kontuzją zerwania więzadła w kolanie Markelle’a Fultza, który wypadł do końca sezonu. Przed Anthonym wielka odpowiedzialność, ale już teraz w Orlando wierzą, że sobie poradzi i nabierze doświadczenia. Debiut w wyjściowym składzie nastąpił w piątkowym meczu wyjazdowym z Houston Rockets. Cole pomógł Magic w osiągnięciu bilansu 6-2. Dobrze czuje się z piłką w rękach, jest 4 wśród debiutantów w asystach i 4 pod względem współczynnika asyst do strat – 3.0. Rozdał już 27 asyst, stracił 9 piłek. Jego problemem na dzisiaj jest skuteczność – 31.6% z gry i 17.2% z dystansu.
Kolega z zespołu Aaron Gordon ma nadzieję, że Anthony włączy się jeszcze do wyścigu o nagrodę Rookie of The Year i wróży mu kluczową rolę w zespole. W notowaniach bukmacherskich ROTY jest niestety poza pierwszą dziesiątką.
Zdecydowanie lepiej wypadł w preaseason, gdzie był najlepszym debiutantem pod względem zdobytych punktów – 55 punktów w 4 meczach i rozdał najwięcej bo 15 asyst.
Braki w skuteczności Anthony nadrabia w defensywie. Poniżej jeden z przykładów gry w obronie:
Facundo Campazzo (Denver Nuggets)
4.7 PPG, 1.1 RPG, 1.4 APG, 41.4% FG, 40.0% 3-PT
29-letni Argentyńczyk, którego w offseason Denver Nuggets sprowadzili z Realu Madryt dopiero w nowym roku otrzymał większe minuty. Przez pierwsze 5 spotkań rozegrał średnio 6.6 minuty na mecz i nie miał wielu sytuacji by się zaprezentować. Dopiero w dwóch ostatnich spotkaniach z Minnesotą Timberwolves otrzymał od trenera Malone’a kolejno 21 i 25 minut. W pierwszym ze spotkań z Wolves osiągnął 15 punktów, 2 asysty i 3 przechwyty, 5-8 z gry, 5-7 z dystansu. Jego wskaźnik +/- wyniósł +26 – najwyżej w sezonie. 15 punktów to oczywiście career-high Argentyńczyka. Dwie noce później również z Wolves miał 11 punktów, 2 asysty 3-7 z gry.
Immanuel Quickley (New York Knicks)
6.2 PPG, 1.0 RPG, 1.5 APG, 32.1% FG, 33.3% 3-PT
Pochodzący z uczelni Kentucky rozgrywający Immanuel Quickley opuścił w tym sezonie już 4 spotkania z powodu urazu biodra. Zdołał pokazać się w 5 spotkaniach. W wygranym kilka dni temu meczu z Atlantą Hawks osiągnął swoje career-high w postaci 16 punktów, 4-7 z gry, 2-3 z dystansu. Wybrany z 25 pickiem obrońca ma wpływ na grę Knicks dzięki swoim zdolnością kreowania gry, dokładając wysiłków w grze defensywnej. To ostatnie było zawsze mocną stroną coacha Thibsa. Miejmy nadzieję, że debiutant otrzyma u niego jeszcze więcej szans.
Payton Pritchard (Boston Celtics)
8.6 PPG, 2.4 RPG, 3.1 APG, 1.3 SPG, 51.6% FG, 42.3% 3-PT
Niewysoki, mierząc 185 cm obrońca Celtics wybrany z 26 pickiem draftu ostatnio przyczynił się do wygranej Bostonu nad Miami Heat, gdy dobił w ostatnich sekundach piłkę odbitą od tablicy po rzucie Marcusa Smarta. Ten mecz ogółem nie był jego najlepszym: 3-10 z gry, 0-4 z dystansu 6 punktów, 6 zbiórek 4 asysty w 20 minut z ławki rezerwowych.
Tym jednym zagraniem udowodnił jednak, że będzie istotną postacią Celtów z ławki w tym sezonie. Swoją energię i potencjał strzelecki pokazał 4 stycznia w wygranym meczu z Toronto Raptors. Wtedy zaliczył swoje career-high w postaci 23 punktów (8/13 z gry, 62%) i 8 asyst. Tym samym stał się piątym graczem Celtics od sezonu 1970-71, który osiągnął co najmniej 20 punktów i 5 asyst podczas skuteczności 60% z gry.
22-latek stał się również pierwszym debiutantem Boston Celtics od czasów Larry’ego Birda (1979/80), który w pierwszej połowie sezonu popisał się linijką na poziomie 23 punktów, 8 asyst. Payton Pritchard może okazać się jednym z największych odkryć tegorocznego draftu. W dziewięciu rozegranych jak dotąd spotkaniach 22-latek notuje średnio 8,3 punktu, 2.4 zbiórki, 3,2 asysty i 1,2 przechwytu na mecz. Pod nieobecność Kemby Walkera i Jeffa Teague w meczu z Raptors Pritchard otrzymał od Brada Stevensa aż 32 minuty. Jego dotychczasowa średnia czasu spędzonego na parkietach NBA oscyluje w granicy 23 minut.
Tyrese Maxey (Philadelphia 76ers)
10.1 PPG, 2.2 RPG, 2.0 APG, 48.9% FG, 36.4% 3-PT
Z 21 pickiem 76ers wybrali rzucającego obrońcę Tyrese’a Maxeya. Swoje career-high osiągnął w miniony czwartek w przegranym meczu z Brooklyn Nets. 16 punktów, 3 zbiórki, 2 asysty, jeden przechwyt i blok w 21 minut gry 7-12 skuteczność. Był po meczu chwalony przez trenera Riversa. Swoje minuty może chwilowo utrzymać z uwagi na zakażenie covidem przez Setha Curry’ego.
„Myślałem, że jest jednym z graczy, który wchodzi w mecz z dobrą energią i idzie po swoje. Jestem z niego bardzo zadowolony.”
W chwili pisania tego tekstu 76ers grają w okrojonej rotacji z Denver Nuggets z uwagi na urazy i kwarantannę części zawodników. Na parkiecie biegają m.in. debiutanci. Maxey poprawia swoje career-high, które w tej chwili wynosi 39 punktów 18-33, 3-8 za trzy. To również najlepszy wynik wśród Rookies.
Coach Rivers zebrał ostatecznie 8 graczy, zagrało 7, a młody debiutant zagrał aż blisko 44 minuty. Miał zielone światło do rzucania. Zebrał 7 piłek i rozdał 6 asyst. Maxey wyglądał chwilami na doświadczonego gracza, z łatwością trafiał spod kosza mimo obecności Jokicia, ma świetny przegląd pola, sporo widzi podczas kreowania gry, często sam podejmował decyzję o rzucie. Stąd ponad 1/3 oddanych rzutów w tym meczu przez 76ers to jego zasługa.
Desmond Bane (Memphis Grizzlies)
8.9 PPG, 2.9 RPG, 1.0 APG, 43.8% FG, 48.7% 3-PT
Po ostatnich obiecujących występach wybranego z 30 pickiem draftu obrońcy Desmonda Bane’a, trener Taylor Jenkins powiedział, że zespół zastanawia się, czy nie przesunąć swojego debiutanta do pierwszej piątki. Zespół Grizzlies jest nadal bez Ja Moranta, zastępuje go Tyus Jones a w drużynie są jeszcze inne urazy. W 3 kolejnych meczach po wypadnięciu z gry Moranta, Bane osiągnął średnią 13 punktów na mecz, spędzając na parkiecie średnio ponad 27 minut. Sporo wniósł wchodząc z ławki, może pochwalić się skutecznością 47.2% z dystansu po 8 meczach. Ogółem: 8.8 punktów, 3.0 zbiórki, 1.1 asysty. Jeśli dostałby więcej minut na pewno odpłaci się dobrą efektywnością rzutową i mógłby pomóc w grze na piłce.
Saddiq Bey (Detroit Pistons)
10.6 PPG, 4.7 RPG, 37.2% FG, 44.2% 3-PT
19 pick draftu, skrzydłowy Saddiq Bey już trzykrotnie zagościł w pierwszej piątce Detroit Pistons. W 7 meczach osiągał średnio 10.4 punktów, 5.0 zbiórek i 1.0 asystę. Jest na ten moment najskuteczniejszym debiutantem w ilości trafionych rzutów dystansowych – 45.7% z dystansu i 5 debiutantem pod względem punktów na mecz a także 4 najlepszym zbierającym. Trafiając 13 trójek w pierwszych 5 meczach stał się najlepszym debiutantem w historii Tłoków, który tak zaczął swoją karierę. Już wcześniej mówiło się o nim, że jest jednym z lepszych shooterów w tej klasie draftu.
W środowym spotkaniu z Bucks zapisał się jeszcze bardziej w historię klubową. Career-high w postaci 20 punktów i 10 zbiórek z ławki, 6-10 z dystansu. 6 trafieniami zza łuku zrównał się z rekordem innego debiutanta Pistons – Allana Houstona, który 23 kwietnia 1994 miał właśnie tyle trafień przeciwko Charlotte Hornets.
Bey zrównał się również z Luką Donciciem w ilości trafień dystansowych w 7 pierwszych spotkań kariery – 19 trafień.
Isaiah Stewart (Detroit Pistons)
3.6 PPG, 4.9 RPG, 43.3% FG
Mówiąc o Pistons warto wspomnieć o ich rezerwowym podkoszowym – Isaiah Stewart (16 pick draftu). Rozegrał raptem 6 spotkań, ale już jawi się jako doskonały zbierający na tablicach. Ma średnio 2.8 zbiórki na atakowanej desce na mecz. Zebrał w ataku najwięcej spośród wszystkich debiutantów i jest tuż za Lamello Ballem w punktach drugiej szansy. Jego aktywność i ustawianie się do zbiórki przypomina Dwane’owi Casey’owi byłą legendę Pistons – Dennisa Rodmana. W klasyfikacji ogólnej zbiórek ofensywnych zajmuje 17 miejsce w lidze. Najwięcej bo 4 piłki na mecz w ataku zbiera były gracz Pistons Andre Drummond. Jeśli to utrzyma w Pistons, Stewart może stać się ważnym graczem rotacji coacha Caseya.
Jordan Nwora (Milwaukee Bucks)
6.9 PPG, 2.1 RPG, 51.6% FG, 53.8% 3-PT
Skrzydłowy wybrany z 45 numerem draftu zagrał w 7 spotkaniach Kozłów, średnio spędzając na parkiecie blisko 10 minut na mecz. Ciężko jest mieć wpływ na wynik grając tyle czasu jako debiutant, ale dobrze jest wykorzystywać swoje minuty. Nwora pokazał się w czasie jaki otrzymał jako solidny strzelec. Trafia na ponad 53% z dystansu – łącznie 7/13. W spotkaniu z Detroit Pistons dostał prawie kwadrans gry – 11 punktów i perfekcyjne 3-3 zza łuku. Może z czasem wnieść sporo z ławki dla Bucks, rozciągając grę, trafiając zza łuku po stepbacku lub catch&shoot.
Kontuzje debiutantów
Urazy nie opuszczają również pierwszoroczniaków. Wybrany z 6 pickiem podkoszowy Onyeka Okongwu powraca po kontuzji złamania palca stopy. Podobno już w piątek zaczął trenować w grach 5 vs 5.
Kontuzja skręconej kostki wykluczyła również na kilka spotkań wybranego z dziesiątką przez Phoenix Suns podkoszowego Jalena Smitha. Zdołał wystąpić tylko w dwóch pierwszych spotkaniach i opuścił kolejne 7. Gdy już wyzdrowiał został wpisany w ligowy protokół bezpieczeństwa i nie pojechał z drużyną do Detroit, gdzie zaczęli serię wyjazdowych spotkań.
Kilka tygodni z powodu stłuczenia kości w kolanie ma opuścić Chuma Okeke. To te samo kolano, w którym w marcu 2019 zerwał ACL podczas turnieju NCAA. Przez tę kontuzję opuścił cały zeszły sezon. W tych rozgrywkach zdołał zagrać zaledwie 5 spotkań.
Tylko w jednym spotkaniu zdołał zaprezentować się nowy debiutant Knicks Obi Toppin, który doznał kontuzji łydki w pierwszym spotkaniu (9 punktów, 3 zbiórki, 2 bloki). Na ten moment opuścił już kolejnych 8 spotkań. Jego przerwa miała potrwać do 10 dni, ale niewykluczone, że nie będzie go dłużej.
Pistons z kolei stracili swojego podstawowego rozgrywającego Francuza Killiana Hayesa. Debiutant Detroit Pistons naderwał obrąbek stawowy w biodrze. Nie wiadomo jeszcze z jak długą przerwą może się to wiązać. Mówi się, że może to potrwać nawet do kilku miesięcy.